No, to tak kilka słów.

Nie żegnam się jakoś straszliwie płaczliwie, bo wiem, że moje postacie przez ostatnie "naście" lat głównie spały. Ergo - młodsi stażem gracze i tak moich zer i jedynek nie znają, zaś starsi gracze - już z reguły nie grają.

(joł, rym)
Zatem - kilka krótkich nekrologów.
Gabriel Drake - moja najstarsza postać. Przez całe życie niewiele razy ruszył dupsko poza Kilivil Hrodofic, gdzie się urodził. Przez pewien czas był z najlepszą partią po tej stronie *fic, czyli niejaką Fruuu. Aż się łezka w oku kręci - te rozstania, powroty, bójki (hej, Aru

), ucieczki, gonitwy, kłótnie z mieczem Gabriela... To był jeden z bardziej barwnych związków między postaciami, i nie mówię tu o swoim udziale. Niestety, w pewnym momencie Fruuu (z akcentem na przedostatnie "U") zapadła w śpiączkę. W międzyczasie zmarli Edan i Kastian (de facto założyciele KH), no i potem przyszedł czas na Fruuu. Gabriel zawsze starał się być z daleka od wszelkiej władzy, zatem najczęściej udawał że śpi.

I rządziła wtedy... yyy... (wybacz graczu, ale twoja kobieca postać miała "zwyczajne" imię i nie pamiętam jakie

). Przez pewien czas. Potem też umarła. I tak powoli wszyscy wymierali i wymierali, aż w końcu Gabriel został niemal staruszkiem w kilkuosobowej mieścinie. Właściwie jego żywot powinien skończyć się wraz z przeszłością. Był taki moment - kiedy do KH przypłynęła niejaka Patrycja, która z 50 lat wcześniej okradła swoje miasto i uciekła. Zamknął ją w więzieniu a potem dwoma sprawnymi ciosami zakończył jej żywot. I to był koniec jego historii - wszelkie sprawy z przeszłości odeszły gdzieś daleko, w mglistą niepamięć. Można było pogrążyć się we śnie.
Arya Stark - Bojvinga-fanatyczka, od urodzenia.

W sumie, tak po prawdzie, była jedynym powodem dla którego odwlekałem tyle czasu rozstanie się z Cantr. Ale w końcu trzeba było to zrobić. Za młodu uwalniała wraz z innymi Hallfreda, potem bezpośrednio przyczyniła się do zabicia Cougara. W międzyczasie pisała - wtedy jeszcze aktywnie - Czarne Kroniki. Gdy z wielkiej ucieczki wrócili Arvense i spółka, najpierw dała mu po pysku a potem - jak to mówi młodzież - poleciała w ślinę. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności zeszło się to ze śmiercią Oridii, zatem droga była wolna. Była zresztą zakochana w Arvense niemal od urodzenia (wbrew temu co nieżyczliwi mówili, że wzdychała do Joneletha

), który zresztą jest jedną z najlepszych postaci w Cantr, jakie spotkałem. Potem jakoś było spokojnie, nie licząc największego OOC z jakim miałem do czynienia, czyli epizodu Portowo-Bojvińskiego. Tu wam się przyznam, byłem wtedy w PD i kurwica mnie brała, jak można w żywe oczy tak oszukiwać. Ale cóż poradzisz, jak jesteś tylko straż miejska a nie batalion czołgów... Po tym epizodzie jakoś przeszła mi trochę ochota na granie (wiedza, że nie wszyscy grają uczciwie, jest demotywująca). No ale raz na jakiś czas się wybudzała, coś tam robiła, waliła kosturem po łbie tego cholernego bawidamka i tak aż do smutnego końca.
Jaqen - urodzony w Zatoce Urodzaju, druga postać z martinowskim rodowodem.

Przez wiele lat mówił o sobie per "mężczyzna". Głównie zamieszkiwał w mieścinie niedaleko Zatoki, Wapiennych Polach. Spotkał go mniej więcej ten sam los, co Gabriela - wszyscy naokoło walili po krzyżu, a on ciągle siedział. Raz przebudził się na dobre, kiedy odwiedziła ich koleżanka z przeszłości - Gerda. Popłynął za nią daleko daleko, po czym - Gerda padła. Wrócił więc i wegetował dalej w Wapiennych. Nawet mi się klikać nie chciało w jego postać - za co przepraszam dwójkę aktywnych postaci, bo Jaqen był jedną z osób, które miały klucze do magazynu.
Melchior - urodzony na zadupiu myśliwy. Wybudował sobie slupa i tak pływał, pływał, aż w końcu napotkał na Oorc niemą kobietę, która niemal siłą wepchnęła mu się na statek.

Opiekował się nią przez jakiś czas, aż pewnego dnia "Cicha" przemówiła. To trochę zepsuło zabawę z grania, bo jakoś fajniej było się gimnastykować z osobą która nie umie czytać i mówić. No ale cóż poradzić - taki sam marazm, brak celów i motywacji.
Anya - z Vlotryan. Smutna historia rewolucji, w której ona została we Vlo, a koleś który się za nią uganiał, popłynął w cholerę. Po jakimś czasie postanowiła go odszukać, płynąc na Oorc, gdzie... był, ale popłynął do Vlotryan.

Zatem miała wrócić do Vlo, razem z niejaką Julią, ale że po drodze panie "lekko" się zabawiły, wróciła do Talas. I tam na slupie zeszła była.
Onos T'oolan - założony po rozmowie z Korlat.

Chciałem mieć fajne imię, to strzeliłem. Podróżował z drogowcami (ZA-JE-BI-STA EKIPA!

), ale niedługo, bo potem przysypiał, aż w końcu padł.
Dziękuję za uwagę.

---
EDIT!
Havri - załogant Juhy, z Vlotryan. Ale daleko, na Oorc. Jej pierwszy załogant i naczelny śpioch.

Szkoda mi w sumie tej postaci, bo akurat granie nim sprawiało mi niemałą przyjemność - ofkoz, kiedy go wybudzałem. Ludzie od Juhy to świetna załoga.
