Odeszli... [*]

Ogólna pozapostaciowa dyskusja pomiędzy graczami Cantr II.

Moderators: Public Relations Department, Players Department

User avatar
Felixis
Posts: 437
Joined: Sun Aug 10, 2014 1:40 pm
Location: Londyn

Re: Odeszli... [*]

Postby Felixis » Tue Sep 29, 2015 2:20 pm

psychowico wrote:niech każdy odgrywa obrażenia jak chce. dla mnie można mieć 100% obrażeń i NDS nie mając nawet rany - może atakujący starał się ciebie ogłuszyć, używał broni obuchowej, lub płazu miecza.
postrzelony w nogę też często nie może się już ruszyć z ziemi (jak mu adrenalina opadnie).
a to, że można kogoś takie łatwo dobić - to jak w realu. jakby ktoś próbował zabić cię nożem gdy jesteś bezbronny i nieruchliwy nie musi ci najpierw naklepać 100% obrażeń

Podoba mi się ten pomysł oczywiście w połączeniu z odpowiednim RP. Nie musieliby wszyscy łazić pociachani i podziurawieni.
"Prędzej czy później dopadnie nas rzeczywistość"
User avatar
Berya
Posts: 173
Joined: Tue Apr 23, 2013 3:13 am

Re: Odeszli... [*]

Postby Berya » Tue Sep 29, 2015 2:25 pm

To wszystko kwestia odgrywania... Atakującego. A Ci, jak już ustaliliśmy, robią to absolutnie bez odgrywania czegokolwiek. Ciężko odegrać, że się dostało w głowę po kilku ciosach toporem, dwuręcznym mieczem, kuszą i siekierą. Napastnicy bili trzonkami? :lol:
dekalina
Posts: 925
Joined: Tue May 20, 2014 2:18 pm

Re: Odeszli... [*]

Postby dekalina » Tue Sep 29, 2015 7:37 pm

Berya wrote:To wszystko kwestia odgrywania... Atakującego. A Ci, jak już ustaliliśmy, robią to absolutnie bez odgrywania czegokolwiek. Ciężko odegrać, że się dostało w głowę po kilku ciosach toporem, dwuręcznym mieczem, kuszą i siekierą. Napastnicy bili trzonkami? :lol:

Jeśli zagwiazdkowali, że trzonkami, to tak. Jeśli nic nie zagwiastkowali i ich wyręczysz czymś w stylu *padł uderzony trzonkiem*, mogą Cię oskarżyć o paragameing :roll: No heloł, Nie zmusza się do gwiazdkowania gościa z toporem.
User avatar
Raynus
Posts: 1610
Joined: Sun Oct 06, 2013 2:10 pm

Re: Odeszli... [*]

Postby Raynus » Wed Sep 30, 2015 4:44 am

@up: powergaming.

Na dobrą sprawę, jeżeli drugiej osobie to nie przeszkadza, to przyjęte ciosy można odegrać nie jako rany, a "zmęczenie walką", a ostateczny cios dźgnięciem.
W średniowieczu na przykład rycerze (ci w pełnych zbrojach płytowych, z mieczami dwuręcznymi) nie potrzebowali ran, bo umierali od obrażeń wewnętrznych. Podczas walki organizm, kości, mięśnie są wystawione na ogromne siły związane z panowaniem ciosów i nadużyciem własnych sił.
User avatar
Buka
Posts: 357
Joined: Mon Mar 19, 2012 2:13 pm
Location: Śląsk

Re: Odeszli... [*]

Postby Buka » Sun Oct 18, 2015 7:13 pm

Out Sylwan.
Grałam nią obsesyjnie (przyznaję się, byłam całymi tygodniami niewyspana przez budzenie się specjalnie dla Out także w porach nocno-nadrannych). W stosunkowo krótkim czasie stała się najważniejszą z moich postaci, jedyną, którą uznałam za godną ulubionych sprzed X. Dzięki niej uznałam, że jednak znowu czasem potrafię grać. Żyła tylko kilka lat.
Odgrywanie jej było dla mnie wyzwaniem. W większości potoczyło się w małym gronie a mimo to czułam szerokie możliwości. Miałam szansę rozwijać charakter, próbować pogłębiać i przekształcać ją płynnie pod wpływem wydarzeń.

Out przebudziła się nie pamiętając nic z przeszłości, nawet imienia. Niewiedza, nieznajomość świata i siebie samej dręczyła ją. Ciągnęło ją do nieznanego.
Zdecydowaną większość życia spędziła w nie do końca typowych warunkach załogi Snake'a. Zajmowało mnie dociekanie co powinna uznawać w takiej sytuacji za normalne, na ile posiadać sumienie, jaką lojalność. Trudne było odgrywanie ofiary tortur psychicznych i fizycznych. Dziwne, fascynujące i osobiście bolesne.

Trochę żałuję, że wiele postaci, z jakimi się zetknęła mogły zobaczyć ją tylko punktowo, nie wiem więc czy to co się z nią stało, jak się zmieniła, było tak fabularne i płynne jakbym chciała. Zależało mi strasznie, obiektywnie prawie nikt nie miał jak ocenić.

Kochałam. Mam żałobę. W ciągu lat gry sporą liczbę postaci zdecydowałam się zabić, ale w tym przypadku doprowadziłam do końca Out żeby jej nie zepsuć. Zgodnie z tym co przeszła i jaka była - w końcu niezdolna do życia.

Brzmi za bardzo jak przechwałki. Ale głównie to... cieszę się, że miałam postać, cieszę się z wszystkich miejsc, w jakich choćby chwilowo się znalazła, grało mi się, dzięki.
NDS
User avatar
gala
Posts: 493
Joined: Sat Jan 24, 2015 7:21 pm

Re: Odeszli... [*]

Postby gala » Sun Oct 18, 2015 9:21 pm

Miałem okazję pograć z Out swoimi postaciami. Żadną niezbyt długo, niestety, ale zawsze była to "ta ciekawa postać" dla której chciało się wejść do Cantr częściej niż zwykle żeby sprawdzić czy czegoś nie powiedziała.
Alutka wrote:Zielony świat jest opanowany przez śpiące Smaugi, które budzą się tylko i wyłącznie wtedy, gdy ktoś chce się zainteresować ich skarbami.


https://www.reddit.com/r/Cantr/
User avatar
Koralat
Posts: 268
Joined: Thu Jul 10, 2008 12:14 pm

Re: Odeszli... [*]

Postby Koralat » Fri Oct 30, 2015 3:02 pm

Chyba już minęły cztery dni... :roll:

Chciałabym bardzo podziękować za grę graczowi/graczom od Aliko (ZU) i od Arveny (Eden). Wielka szkoda, że odeszły.
There's a light at each end of this tunnel,
You shout 'cause you're just as far in as you'll ever be out
And these mistakes you've made, you'll just make them again
If you only try turning around.
User avatar
gawi
Posts: 1045
Joined: Thu Mar 08, 2007 2:42 pm
Location: Poland, Poznan

Re: Odeszli... [*]

Postby gawi » Sun Nov 01, 2015 7:46 pm

Chyba minęło . Więc żywota swego jakiś już czas temu dokonał Sójka oraz Kaziu Szczypior.
[img]http://img338.imageshack.us/img338/3060/swiniajj0.gif[/img]

http://gawi.posadzdrzewo.pl
Uosiers
Posts: 25
Joined: Wed Sep 21, 2005 10:46 pm

Re: Odeszli... [*]

Postby Uosiers » Mon Nov 02, 2015 8:05 am

Raynus wrote:W średniowieczu na przykład rycerze (ci w pełnych zbrojach płytowych, z mieczami dwuręcznymi) nie potrzebowali ran, bo umierali od obrażeń wewnętrznych. Podczas walki organizm, kości, mięśnie są wystawione na ogromne siły związane z panowaniem ciosów i nadużyciem własnych sił.


Wiem, że to off-top, ale proszę nie pisać takich bzdur. Obejrzyj parę walk na żywo. Zastanów się kto i kiedy używał dwuręcznych mieczy. Trochę historii, trochę wiedzy na temat uzbrojenia i broni. Od 1998 r. walczę różnymi rodzajami broni i miałem na sobie różne elementy ochronne. Coś na ten temat wiem.
Altan
Posts: 87
Joined: Sun Jun 07, 2015 12:09 pm
Location: Kraków

Re: Odeszli... [*]

Postby Altan » Mon Nov 02, 2015 10:09 am

Uosiers wrote:Wiem, że to off-top, ale proszę nie pisać takich bzdur. Obejrzyj parę walk na żywo. Zastanów się kto i kiedy używał dwuręcznych mieczy. Trochę historii, trochę wiedzy na temat uzbrojenia i broni. Od 1998 r. walczę różnymi rodzajami broni i miałem na sobie różne elementy ochronne. Coś na ten temat wiem.

Tylko że ty pewnie nie walczysz przez 5 godzin.

Przez minutę możesz trzymać 5 kilo ziemniaków, ale jak będziesz trzymać je przez cztery godziny, to w końcu zaczniesz się męczyć.
Its a mystery...
Anthropology!
Telefon
Posts: 205
Joined: Tue Aug 11, 2015 6:06 pm
Location: tu
Contact:

Re: Odeszli... [*]

Postby Telefon » Mon Nov 02, 2015 11:07 am

Uosiers wrote:Coś na ten temat wiem.


Skoro wiesz, to napisz o tym, żeby inni też mogli się dowiedzieć.
"[...] I tylko fotel MG stoi boleśnie pusty..."
"Weźmiecie go i wyhodujecie sobie drugiego Raynusa."
"żartuję, nie ma w Cantr trudnych misji, nic się nie chce i nic się nie da"
User avatar
gala
Posts: 493
Joined: Sat Jan 24, 2015 7:21 pm

Re: Odeszli... [*]

Postby gala » Mon Nov 02, 2015 11:44 am

Przez dłuższy czas zajmowałem się odtwórstwem IX-XIw. Słowian (w tym walki) i powiem wam, że już tam było ciężko tknąć dobrze opancerzonego woja. Przy XV. wiecznych zmaganiach w pełni okuty rycerz musiał trafić na penetrującą broń (np. gizarmę) lub być powalony i dobity między płyty (co w praktyce oznacza tłuczenie się aż któryś się zmęczy: tak chwyty i dźwignie były popularne w średniowieczu). Dlatego popularna była broń obuchowa gdyż sama siła uderzenia potrafiła strzaskać czaszkę czy organy bez penetracji pancerza. Rycerstwo skończyło się z upowszechnieniem prochu gdyż kule z arkebuzów przebijały zbroję z łatwością.

Ale to off-top.
Alutka wrote:Zielony świat jest opanowany przez śpiące Smaugi, które budzą się tylko i wyłącznie wtedy, gdy ktoś chce się zainteresować ich skarbami.


https://www.reddit.com/r/Cantr/
Jones Abrahams
Posts: 136
Joined: Mon May 27, 2013 5:15 am

Re: Odeszli... [*]

Postby Jones Abrahams » Mon Nov 02, 2015 2:45 pm

gala wrote:[...]Rycerstwo skończyło się z upowszechnieniem prochu gdyż kule z arkebuzów przebijały zbroję z łatwością.

Ale to off-top.
Pogląd tyleż popularny, co nieprawdziwy. Oczywiście o prochu mówię, nie o OT. ;) Kusze również doskonale sobie radziły z płytami, a jednak rycerstwa nie zakończyły, choć przecież używane były o wiele wcześniej. Nie będę teraz się spierać o koniec rycerstwa, bo to tylko powiększy off top. Co do broni miażdżącej, płytówka też chroniła przed taką. Oraz tarcza. Może nie same płyty, co pikowanice, jeśli nazwy nie pomyliłem, czyli, nazwijmy to, wyściółka pod blachami (pod kolczugą przecież też). Rycerze raczej ze zmęczenia nie marli, a już na pewno nie jak muchy. Gdyż celem było tegoż rycerza pokonanie i wzięcie do niewoli raczej, niż ubicie. Choćby dlatego, że za ubitego okupu nie da się wziąć. I kolejny drobiazg; rycerstwo walczyło konno. Nie dwuręcznymi mieczami, bynajmniej, choć i takie wyobrażenia można spotkać. Ale to tak dla wyobraźni. Szarża przełamująca, bo to ich główne zadanie, odbywała się z dużą prędkością, więc upadek mógł być boleśnie śmiertelny. Nawet w płytówce.

edit: proszę o przeniesienie tej dyskusji do jakiegoś innego wątku. Może się rozwinie, może nie, ale tutaj tylko śmiecimy.
Uosiers
Posts: 25
Joined: Wed Sep 21, 2005 10:46 pm

Re: Odeszli... [*]

Postby Uosiers » Wed Nov 04, 2015 12:12 am

Telefon wrote:
Uosiers wrote:Coś na ten temat wiem.


Skoro wiesz, to napisz o tym, żeby inni też mogli się dowiedzieć.


Może jaśniej i może inny wątek załóżmy, jeżeli dyskusja na temat walki jest potrzebna. Trenuję walkę bronią białą, trenowałem sztuki walki (taekwondo, kendo). Robiłem pokazy walk rycerskich, brałem udział w inscenizacjach, turniejach walk.

Altan wrote:Tylko że ty pewnie nie walczysz przez 5 godzin.

Przez minutę możesz trzymać 5 kilo ziemniaków, ale jak będziesz trzymać je przez cztery godziny, to w końcu zaczniesz się męczyć.


Znajdź mi kogoś na ziemi, kto przez kilka godzin bez przerwy jest w stanie walczyć. Nawet bez zbroji. Bez odpoczynku.
Pasztetowa
Posts: 42
Joined: Sat Feb 08, 2014 1:13 pm

Re: Odeszli... [*]

Postby Pasztetowa » Wed Nov 04, 2015 12:16 am

Koralat wrote:Chyba już minęły cztery dni... :roll:

Chciałabym bardzo podziękować za grę graczowi/graczom od Aliko (ZU) i od Arveny (Eden). Wielka szkoda, że odeszły.


Odczekałam trochę więcej niż przepisowe cztery dni, bo dwie moje postacie umarły w budynkach bez okien i mam nadzieję, że ktoś juz znalazł ciała.

W sumie to miałam nie pisać o moich postaciach, tylko chciałam podziękować kilku graczom, tym z którymi grało mi się najlepiej i dzięki których postaciom wcisnełam krzyżyk dobry rok później, niż powinnambyła to zrobić. Uznałam moje postacie za niewarte wspominania, bo wszystkie były nudne, żle odgrywane i ogólnie beznadziejne. Nie to, że nie chciałam mieć fajnych postaci, po prostu żeby stworzyć fajną postać trzeba mieć jakiś talent w tym kierunku, a tego akurat mi brakło. No ale skoro już zostałam wyrwana do tablicy, to teraz sobie trochę popiszę. *zaciera ręce, po czym wyjmuje kartkę i ołówek*

Zdecydowałam się zakończyć grę, bo nie chciałam, żeby moje postacie zmieniły się w śpiące golemy. Gra sprawiała mi coraz mniej frajdy, coraz częściej się wkurzałam przed kompem. Zastanawiałam się czy to cantr się zmienił, czy to ja, ale jak czytam stare logi, to nadal mam niezły ubaw, więc chyba jednak to nie ja. Z czasem ubyło postaci odgrywanych z poczuciem humoru i dystansem - co wcale nie oznacza, że były głupie i nie robiły nic innego poza wygłupami. Na ich miejsce pojawiły się zwyczajnie chamskie albo takie, dla których najlepszą rozrywką było wypalanie literek na plecach innych postaci. Nie mówię, ze to źle, że są takie postacie, skoro są gracze, których taka gra bawi, to mają pełne prawo grać w taki sposób, jaki im odpowiada. Tylko, że to nie moja bajka, ale tej mojej bajki zdecydowanie ubywało. Dla mnie zaletą cantra zawsze była rożnorodność, to że były miejsca, w których można było się pośmiać i powygłupiać oraz takie, gdzie się grało bardziej na poważnie, takie gdzie za byle co można było oberwać toporem i stracić życie i takie, w których prawie wszystko było wolno. Dlatego Wy, którzy pozostaliście po tej gorszej stronie krzyżyka, szanujcie się nawzajem, nawet jeżeli uważacie, że Wasze postacie są najbardziej zajebiste w całym zielonym świecie i sposób grania innych graczy to dla Was "papka" i "cukierkowo" albo patrząc z drugiej strony "chamstwo" i "ponuractwo" :wink: . Każdy ma prawo grać, tak żeby się dobrze się dobrze bawić. (No może z wyjątkiem typowych trolli, takich co to na przykład minutę po przebudzeniu robią awanturę o cokolwiek, bo prawa na tablicy nie takie - kit, że wszędzie są z grubsza takie same, albo ubranie postać dostała tylko konopne, złodziej notatek trafia do więzienia - źle bo nie konatktu z placem, zaraz uśnie i umrze, trafia do klatki - jeszcze gorzej, bo skandal i jak tak można, że o ubiciu na drodze nie wspomnę).

No dobra. Starczy tego marudzenia. Mam nadzieję, że ten ostatni raz, kiedy przynudzam, jakoś przeżyjecie. Teraz pora na podziękowania dla tych, z którymi mi się najlepiej grało. I tak już się za dużo rozpisałam, więc skupię się tylko na tych postaciach, które jeszcze żyją. I jak kogoś nie wymienię, to nie znaczy, że z jego postacią mi się źle grało. Poza trollami i paroma innymi postaciami ze wszystkimi grało mi się dobrze.

Oto moje postacie: (tak, wiem, nie krzyczcie na mnie, one już nie żyją i nie będą nikogo wkurzać :oops: )

Aliko z Zatoki Urodzaju. Moja pierwsza postać. dzięki temu, że trafiła w takie fajne miejsce zostałam w grze na dłużej (w tym czasie na forum pisali, że tam się nie da grać - piękny przykład, że nie należy wierzyć we wszystko, co piszą, ja tam bawiłam się świetnie). Miłośniczka szopów i marchewki, której jak wierzyła, jej rude włosy zawdzięczały swój intensywny kolor. Został po niej słownik mowy zamordków, który zaczęła tworzyć, gdy Bogini kazała się dogadywać z zamordkami, a w żadnym słowniku, z tych które miała do dyspozycji, nie było potrzebnych słów. Szczerze wierzyła, że Eliope jest Boginią i bardzo przeżywała rzuconą na siebie klątwę. Chciałam podziękować Eliope, Asiksowi, Emlavie, Dariusowi i Smędzianowi. Oby nigdy nie brakło u Was szczęśliwych szopików.

Toda z Dom Bojran. Biuro obsługi klienta (serio uważacie, ze jak ktoś właśnie wszedł do wody popływać, albo jest w połowie zjazdu z ośniezonej piramidy, to jest właśnie ten idealny moment, żeby chcieć od tej osoby coś kupić, albo na coś u niej zapracować, aż nie wiadomo, co wtedy zrobić. Zacząć się topić? Spaść z górki i skręcić sobie kark? Zwykle po prostu ignorowałam, moja postać była w danym momencie zbyt zajęta wykonywaną czynnością, żeby słyszeć, co się dzieje na placu) A tak poza tym to moja ulubiona postać i moje ulubione miasto. Nieogara, Straszniczka, krawcowa, żona Brutala i Sadysty, nadopiekuńcza mamusia synka, który był zdecydowanie bardziej typem macho niż maminsynkiem i tak dalej i tak dalej... Po tym, jak została porwana przez piratów, walka ze wszelkiego rodzaju przestępcami stała się jednym z głównych celów jej życia. Chciałam podziękować Fetamowi, Meg, Aldrenamowi, Cass, Heather, Beacie i Weyyinowi. Niech Pusia będzie z Wami.

Yabu ze Złotego Szczytu Od początku mnie nie słuchała i robiła zupełnie co innego niż ja chciałam. Jedyna moja postać, która była wierząca. Po śmierci Złoty Smok zabrał ją do pięknego ogrodu pełnego kwiatów, gdzie kiedyś dołączy do niej jej mąż, całkiem możliwe, że spotkała tam swoją nieżyjącą rodzinę. Mała, słaba, strachliwa. Najbardziej się bała piratów, krokodyli i zamordków, chociaż dwóch pierwszych w życiu na oczy nie widziała. Ciągle się odchudzała i nie wiem, jakim cudem została królową. Korony oczywiście nie nosiła, bo była na nią za duża i zsuwała jej się na oczy. Zostało po niej kilka średnio udanych rysunków. Ostatnio w Złotym pojawiło się kilka fajnych młodych postaci i mam nadzieję, że bez przeszkody w postaci podsypiającej królowej miasto odżyje. A i przepraszam za tą ilość papierów, którą miała przy sobie. Uwierzcie mi, że to mniej więcej ćwierć tego, co odziedziczyła po poprzedniej królowej, nie miałam siły dalej tego ogarniać. Chciałam podziękować Angarowi, Livio, Ceremu, Uncinarii, Elsie i Darii. Niech Smok się Wami opiekuje.

Bzyza z Kiperd na Fic. Mieszkała w małej osadzie, prawie nikt jej nie znał, ale bardzo dobrze mi się nią grało. Tak na luzie i bezstresowo. Całe szczęście to nie było nad morzem i żadni zajebiście odgrywani piraci nie wymordowali naszych nudnych postaci :wink: . Jako pierwsza z moich postaci odwiedziła Vlotyran, ale na pewno nikt jej nie kojarzy, bo spędziła tam tylko godzinę. Pogromczyni indyków i miłośniczka jedzenia, a zwłaszcza słodkości. Dziękuję Panalikowi i Reddsikowi. Uważajcie na indyki, to podstępne bestie.

Gera z Rubinkowa. Podróżniczka, handlarka i autorka mapy (niestety z pewnym błędem, za którego poprawienie nie mogłam się przez pół roku zabrać i juz tak zostało). Niestety w Rubinkowie większość postaci, z którymi mi się najlepiej grało, umarła lub zapadła w śpiączkę i Gera też mi zaczęła coraz bardziej przysypiać. Dziękuję Megi i Raydrakowi.

Miały być krótkie podziękowania, a wyszła mi ściana tekstu... *szybko chowa ołówek za plecy* Dziękuję Wam wszystkich za grę, gdyby nie Wy ten krzyżyk poleciałby o wiele, wiele wcześniej. Dla Was było warto przeczekiwać te gorsze momenty w grze.

Dziękuję za wszystko co dobre i przepraszam za wszystko co złe. *pomachała z uśmiechem i odleciała na grzbiecie Złotego Smoka/odjechała na słonicy ubranej w kąpielówki i płetwy, słonica z fantazją kręci kołem ratunkowym zawieszonym na trąbie*

Return to “Ogólne dyskusje”

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest