Koralat wrote:Chyba już minęły cztery dni...
Chciałabym bardzo podziękować za grę graczowi/graczom od Aliko (ZU) i od Arveny (Eden). Wielka szkoda, że odeszły.
Odczekałam trochę więcej niż przepisowe cztery dni, bo dwie moje postacie umarły w budynkach bez okien i mam nadzieję, że ktoś juz znalazł ciała.
W sumie to miałam nie pisać o moich postaciach, tylko chciałam podziękować kilku graczom, tym z którymi grało mi się najlepiej i dzięki których postaciom wcisnełam krzyżyk dobry rok później, niż powinnambyła to zrobić. Uznałam moje postacie za niewarte wspominania, bo wszystkie były nudne, żle odgrywane i ogólnie beznadziejne. Nie to, że nie chciałam mieć fajnych postaci, po prostu żeby stworzyć fajną postać trzeba mieć jakiś talent w tym kierunku, a tego akurat mi brakło. No ale skoro już zostałam wyrwana do tablicy, to teraz sobie trochę popiszę. *zaciera ręce, po czym wyjmuje kartkę i ołówek*
Zdecydowałam się zakończyć grę, bo nie chciałam, żeby moje postacie zmieniły się w śpiące golemy. Gra sprawiała mi coraz mniej frajdy, coraz częściej się wkurzałam przed kompem. Zastanawiałam się czy to cantr się zmienił, czy to ja, ale jak czytam stare logi, to nadal mam niezły ubaw, więc chyba jednak to nie ja. Z czasem ubyło postaci odgrywanych z poczuciem humoru i dystansem - co wcale nie oznacza, że były głupie i nie robiły nic innego poza wygłupami. Na ich miejsce pojawiły się zwyczajnie chamskie albo takie, dla których najlepszą rozrywką było wypalanie literek na plecach innych postaci. Nie mówię, ze to źle, że są takie postacie, skoro są gracze, których taka gra bawi, to mają pełne prawo grać w taki sposób, jaki im odpowiada. Tylko, że to nie moja bajka, ale tej mojej bajki zdecydowanie ubywało. Dla mnie zaletą cantra zawsze była rożnorodność, to że były miejsca, w których można było się pośmiać i powygłupiać oraz takie, gdzie się grało bardziej na poważnie, takie gdzie za byle co można było oberwać toporem i stracić życie i takie, w których prawie wszystko było wolno. Dlatego Wy, którzy pozostaliście po tej gorszej stronie krzyżyka, szanujcie się nawzajem, nawet jeżeli uważacie, że Wasze postacie są najbardziej zajebiste w całym zielonym świecie i sposób grania innych graczy to dla Was "papka" i "cukierkowo" albo patrząc z drugiej strony "chamstwo" i "ponuractwo"

. Każdy ma prawo grać, tak żeby się dobrze się dobrze bawić. (No może z wyjątkiem typowych trolli, takich co to na przykład minutę po przebudzeniu robią awanturę o cokolwiek, bo prawa na tablicy nie takie - kit, że wszędzie są z grubsza takie same, albo ubranie postać dostała tylko konopne, złodziej notatek trafia do więzienia - źle bo nie konatktu z placem, zaraz uśnie i umrze, trafia do klatki - jeszcze gorzej, bo skandal i jak tak można, że o ubiciu na drodze nie wspomnę).
No dobra. Starczy tego marudzenia. Mam nadzieję, że ten ostatni raz, kiedy przynudzam, jakoś przeżyjecie. Teraz pora na podziękowania dla tych, z którymi mi się najlepiej grało. I tak już się za dużo rozpisałam, więc skupię się tylko na tych postaciach, które jeszcze żyją. I jak kogoś nie wymienię, to nie znaczy, że z jego postacią mi się źle grało. Poza trollami i paroma innymi postaciami ze wszystkimi grało mi się dobrze.
Oto moje postacie: (tak, wiem, nie krzyczcie na mnie, one już nie żyją i nie będą nikogo wkurzać

)
Aliko z Zatoki Urodzaju. Moja pierwsza postać. dzięki temu, że trafiła w takie fajne miejsce zostałam w grze na dłużej (w tym czasie na forum pisali, że tam się nie da grać - piękny przykład, że nie należy wierzyć we wszystko, co piszą, ja tam bawiłam się świetnie). Miłośniczka szopów i marchewki, której jak wierzyła, jej rude włosy zawdzięczały swój intensywny kolor. Został po niej słownik mowy zamordków, który zaczęła tworzyć, gdy Bogini kazała się dogadywać z zamordkami, a w żadnym słowniku, z tych które miała do dyspozycji, nie było potrzebnych słów. Szczerze wierzyła, że Eliope jest Boginią i bardzo przeżywała rzuconą na siebie klątwę. Chciałam podziękować Eliope, Asiksowi, Emlavie, Dariusowi i Smędzianowi. Oby nigdy nie brakło u Was szczęśliwych szopików.
Toda z Dom Bojran. Biuro obsługi klienta (serio uważacie, ze jak ktoś właśnie wszedł do wody popływać, albo jest w połowie zjazdu z ośniezonej piramidy, to jest właśnie ten idealny moment, żeby chcieć od tej osoby coś kupić, albo na coś u niej zapracować, aż nie wiadomo, co wtedy zrobić. Zacząć się topić? Spaść z górki i skręcić sobie kark? Zwykle po prostu ignorowałam, moja postać była w danym momencie zbyt zajęta wykonywaną czynnością, żeby słyszeć, co się dzieje na placu) A tak poza tym to moja ulubiona postać i moje ulubione miasto. Nieogara, Straszniczka, krawcowa, żona Brutala i Sadysty, nadopiekuńcza mamusia synka, który był zdecydowanie bardziej typem macho niż maminsynkiem i tak dalej i tak dalej... Po tym, jak została porwana przez piratów, walka ze wszelkiego rodzaju przestępcami stała się jednym z głównych celów jej życia. Chciałam podziękować Fetamowi, Meg, Aldrenamowi, Cass, Heather, Beacie i Weyyinowi. Niech Pusia będzie z Wami.
Yabu ze Złotego Szczytu Od początku mnie nie słuchała i robiła zupełnie co innego niż ja chciałam. Jedyna moja postać, która była wierząca. Po śmierci Złoty Smok zabrał ją do pięknego ogrodu pełnego kwiatów, gdzie kiedyś dołączy do niej jej mąż, całkiem możliwe, że spotkała tam swoją nieżyjącą rodzinę. Mała, słaba, strachliwa. Najbardziej się bała piratów, krokodyli i zamordków, chociaż dwóch pierwszych w życiu na oczy nie widziała. Ciągle się odchudzała i nie wiem, jakim cudem została królową. Korony oczywiście nie nosiła, bo była na nią za duża i zsuwała jej się na oczy. Zostało po niej kilka średnio udanych rysunków. Ostatnio w Złotym pojawiło się kilka fajnych młodych postaci i mam nadzieję, że bez przeszkody w postaci podsypiającej królowej miasto odżyje. A i przepraszam za tą ilość papierów, którą miała przy sobie. Uwierzcie mi, że to mniej więcej ćwierć tego, co odziedziczyła po poprzedniej królowej, nie miałam siły dalej tego ogarniać. Chciałam podziękować Angarowi, Livio, Ceremu, Uncinarii, Elsie i Darii. Niech Smok się Wami opiekuje.
Bzyza z Kiperd na Fic. Mieszkała w małej osadzie, prawie nikt jej nie znał, ale bardzo dobrze mi się nią grało. Tak na luzie i bezstresowo. Całe szczęście to nie było nad morzem i żadni zajebiście odgrywani piraci nie wymordowali naszych nudnych postaci

. Jako pierwsza z moich postaci odwiedziła Vlotyran, ale na pewno nikt jej nie kojarzy, bo spędziła tam tylko godzinę. Pogromczyni indyków i miłośniczka jedzenia, a zwłaszcza słodkości. Dziękuję Panalikowi i Reddsikowi. Uważajcie na indyki, to podstępne bestie.
Gera z Rubinkowa. Podróżniczka, handlarka i autorka mapy (niestety z pewnym błędem, za którego poprawienie nie mogłam się przez pół roku zabrać i juz tak zostało). Niestety w Rubinkowie większość postaci, z którymi mi się najlepiej grało, umarła lub zapadła w śpiączkę i Gera też mi zaczęła coraz bardziej przysypiać. Dziękuję Megi i Raydrakowi.
Miały być krótkie podziękowania, a wyszła mi ściana tekstu... *szybko chowa ołówek za plecy* Dziękuję Wam wszystkich za grę, gdyby nie Wy ten krzyżyk poleciałby o wiele, wiele wcześniej. Dla Was było warto przeczekiwać te gorsze momenty w grze.
Dziękuję za wszystko co dobre i przepraszam za wszystko co złe. *pomachała z uśmiechem i odleciała na grzbiecie Złotego Smoka/odjechała na słonicy ubranej w kąpielówki i płetwy, słonica z fantazją kręci kołem ratunkowym zawieszonym na trąbie*