Odeszli... [*]

Ogólna pozapostaciowa dyskusja pomiędzy graczami Cantr II.

Moderators: Public Relations Department, Players Department

Echo
Posts: 724
Joined: Fri Jan 26, 2007 12:36 pm
Location: poland

Postby Echo » Sat Nov 01, 2008 9:55 pm

Odchodzą postaci i jak nam smutno... Czasami zastanawiam się, czy odejście kogoś, kto nie znaczył wiele w moim życiu nie bywa przypadkiem mniej bolesne, niż cantryjska śmierć bliskiej mej postaci..?

...I wtedy zastanawiam się, czym nas stworzono i jakimi..?
User avatar
cald dashew
Posts: 930
Joined: Tue Aug 29, 2006 9:23 pm
Location: Idioglosia

Postby cald dashew » Sat Nov 01, 2008 10:19 pm

Echo wrote:Odchodzą postaci i jak nam smutno... Czasami zastanawiam się, czy odejście kogoś, kto nie znaczył wiele w moim życiu nie bywa przypadkiem mniej bolesne, niż cantryjska śmierć bliskiej mej postaci..?

...I wtedy zastanawiam się, czym nas stworzono i jakimi..?


a co nas obchodzi śmierć osoby ktorej nie znaliśmy? Nic, i czy to źle ze nas nie obchodzi? Oczywiście że nie źle, jakby nas tak śmierć każdej osoby obchodziła to bysmy.. na zawał padli zaraz.. Na świecie co sekunde ktoś umiera, a co ile umiera postac w cantrze? ;)
Image
Image
Image
User avatar
Mars
Posts: 852
Joined: Sat Apr 28, 2007 2:44 pm
Location: Poland

Postby Mars » Sat Nov 01, 2008 10:32 pm

Echo wrote:Odchodzą postaci i jak nam smutno... Czasami zastanawiam się, czy odejście kogoś, kto nie znaczył wiele w moim życiu nie bywa przypadkiem mniej bolesne, niż cantryjska śmierć bliskiej mej postaci..?
...I wtedy zastanawiam się, czym nas stworzono i jakimi..?


To ludzkie jest się przywiązywać, grunt to mieć nad tym kontrolę aby od tego nie zwariować czy sobie nie zaszkodzić :)

*mocno przytula Eszko*
Legalus
Posts: 270
Joined: Sun Feb 19, 2006 10:23 am

Postby Legalus » Sun Nov 16, 2008 12:41 pm

Sekundus Kordus (1517-2442)
Nie będe opisywał szczegółowo, bo weny jakoś nie mam.

Urodził się w Wybrzeżu Valerii. Po pewnym czasie został tam strażnikiem. Po wielu latach życia w WV, gdy miasto zaczęlo podupadać a Księżna zasnęła na dłuugi czas zaciągnął się do załogi Łowców Piratów pod dowództwem Edka. Głównym jego celem było dorwać Laurę, o której słyszał, że napadła na Port Moriad. Długo pływał z Edkiem, potem z Ideą, gdy pierwszy kapitan umarł. Po długich u wybrzeży wyspy D* duża wieloosobowa ekipa łowców dorwała statek Laury i odprowadziła ją do Vlotryan. Po jej śmierci postanowił odejść z załogi i wrócić do domu, do Wybrzeża Valerii. Los nie pozwolił. Umarł z Głodu.


Strasznie mi wstyd, że zapomniałem go nakarmić. Wydawało mi się, że dałem mu coś do jedzenia a tu kolejnego dnia znów ten komunikat "głodujesz". za późno już było ;/

Nie wymieniam konkretnie osób, którym dziękuję za współpracę, bo byłoby ich bardzo dużo. Dziękuję generalnie wszystkim, którzy sprawili, że Sekundus był postacią ciekawą. Chyba najboleśniejsza spośród śmierci moich cantryjczyków.
Last edited by Legalus on Sun Nov 16, 2008 10:29 pm, edited 2 times in total.
Lepiej spłonąć niż dać się rozwiać przez wiatr...
User avatar
Tetro
Posts: 522
Joined: Thu Jun 07, 2007 10:54 am
Location: Baal

Postby Tetro » Sun Nov 16, 2008 2:50 pm

Piotr Ciesla Zmarł na smierc glodowa.... Smieszna sprawa gdyz zawsze smialem sie z ludzi ktorzy zapomnieli nakarmic swoich podopiecznych. Ale z drugiej strony, nie mialem dostepu do internetu. Gdy dowiedzialem sie ze postaci umarla, poczulem sie zle... Ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo. W styczniu bede mial corke, wiec bede mial zajecie :)

Chcialem podziekowac wszystkim, z ktorymi udalo mi sie spotkac w grze. Mianowicie mieszkanca Vlotryan gdzie spedzilem cale zycie... Ni byl dla mnie jak ojciec (Nie zmieniaj sie!), Borgi za to iz byla najwspanialsza dama w Cantrze (dzekuje za nauke handlu :P), Marttinie poprostu bylas wspaniala(przepraszam za Olejek....:(), Svarogovi, Dariusowi, Tych ktorych pominolem a wiem ze jest ich wielu, niektorzy wciaz zyja niektorzy odeszli... Moze tu zakoncze bo ciezko mi dalej pisac.

Chcialbym aby ktos napisal mi kilka slow co bylo po mojej smierci:)

P.S
Zostala mi jedna postac ktora przetrwala...
?
User avatar
Luke
Posts: 410
Joined: Sun Sep 16, 2007 10:05 pm
Location: Wroclaw, Poland

Postby Luke » Mon Nov 17, 2008 8:41 am

Tetro wrote:Piotr Ciesla Zmarł na smierc glodowa.... Smieszna sprawa
Sprawa nie była wcale śmieszna. Napiszę kilka słów, ale nie na PM, tylko tu w wątku.

Piotr chyba prowadził jakieś intensywne naprawy narzędzi albo wytwarzanie części, bo mu się przeładował plecak sprzętem do tego stopnia, że nie dało się tam wcisnąć ani grama pożywienia. A wiele osób próbowało go nakarmić, licząc na jakiś cud. Zresztą pewnie to wiesz, jeżeli odebrałeś logi sprzed śmierci. Kiedy już wyglądał na umierającego, przeniesiono go w bezpieczne miejsce (żeby ważne klucze, notatki, itd. nie rozsypały się).

Zmarł wśród przyjaciół, Vlotryan straciło premiera. Ta, która była z nim związana, zmarła tuż po nim, niestety. Mówią, że jej serce pękło.
Królestwo Vlotryan dość długo premiera nie miało, król pełnił wszystkie obowiązki (czasem zastanawiam się, skąd miał na to wszystko siły). Później premier został wybrany, możesz więc uciszyć zasłużone wyrzuty sumienia i poczucie winy wobec mieszkańców.

Na pocieszenie, chociaż marne to pocieszenie, powiem, że choroba i kilkudniowa agonia Piotra były głośnym wydarzeniem w stolicy. Gdyby miał miejsce na jedzenie, na pewno nie pozwolono by mu umrzeć, bo zapadł w tę swoją śpiączkę nagle, w środku aktywności.
Mimo wszystko uważam, że to lepszy los niż ten, jaki spotkał inną postać we Vlotryan. Postać chyba bardziej i szerzej znaną w świecie. A umarła również z głodu. Tylko wydaje mi się, że tej postaci po prostu zapomniano nakarmić. A może już nikt nie uważał się za jej przyjaciela. Nie wiem.
Tetro wrote:W styczniu bede mial corke, wiec bede mial zajecie :)
Ty uważaj! Córki szybko rosną i nagle okazuje się, że też już grają w Cantra, ani się obejrzysz. Ja tak mam teraz. :wink:
[*]...
User avatar
Izabela
Posts: 184
Joined: Sat Oct 22, 2005 3:32 pm
Location: Portugal

Postby Izabela » Thu Nov 27, 2008 4:28 pm

Sally Dax

Głupia i niezawiniona śmierć na obcym lądzie. Zaciągnęli po prostu do pomieszczenia i zabili; Holendrzy chyba. Szkoda, bo to takie bezsensowne.

Bardzo proszę gracza postacią F., który pływał z Sally, aby się do mnie odezwał na PM; ciekawa jestem, czy F. udało ujść z życiem, czy też spotkał go taki sam los jak S.
Przy okazji dzięki za wspólną grę, fajnie się razem pływało : )
I'm not anti-social; I'm just not user friendly.
User avatar
NiKnight
Posts: 791
Joined: Thu Jun 23, 2005 8:32 pm

Postby NiKnight » Fri Dec 05, 2008 8:34 am

Greg
Izabela wrote:Głupia i niezawiniona śmierć na obcym lądzie. Zaciągnęli po prostu do pomieszczenia i zabili; Holendrzy chyba. Szkoda, bo to takie bezsensowne.
Ni Ni Ni Ni!
User avatar
rem
Posts: 208
Joined: Fri Dec 01, 2006 9:27 pm
Location: Gdańsk

Postby rem » Tue Dec 09, 2008 12:07 pm

Izabela wrote:Sally Dax

Głupia i niezawiniona śmierć na obcym lądzie. Zaciągnęli po prostu do pomieszczenia i zabili; Holendrzy chyba. Szkoda, bo to takie bezsensowne.


Holendrzy zrobili to samo z moja postacią (Nok) zwiedzającą tamten teren, tylko dlatego, ze nie potrafili sie z nią dogadać, a próbowała na wszelkie sposoby. Chyba sie bardzo boją ;)

rem
Somewhere over the rainbow, blue birds fly, and the dreams that you dreamed of dreams really do come true...
User avatar
cald dashew
Posts: 930
Joined: Tue Aug 29, 2006 9:23 pm
Location: Idioglosia

Postby cald dashew » Fri Dec 12, 2008 2:54 pm

Kastirkof
Charlotte
Image

Image

Image
User avatar
Sopel_1
Posts: 770
Joined: Thu Nov 13, 2008 5:12 pm
Location: Kostrzyn nad Odrą / Kraków - Poland

Postby Sopel_1 » Fri Dec 12, 2008 3:06 pm

co z tego że moja ...

Aersin - Bojving , dostał topór bojowy z tekstem : "obyś miał więcej szczęścia niż jego powszedniczka ..." . Zmarł na statku z głodu
User avatar
w.w.g.d.w
Posts: 1356
Joined: Sun Oct 02, 2005 4:46 pm

Postby w.w.g.d.w » Fri Dec 12, 2008 3:47 pm

Znaczy miał czy nie miał bo nie rozumiem puenty. :D
Całkiem niedawno wydaje mi się że byłem świadkiem podobnej sceny lub właśnie tej,jakaś bovińska tradycja? :o
User avatar
Sopel_1
Posts: 770
Joined: Thu Nov 13, 2008 5:12 pm
Location: Kostrzyn nad Odrą / Kraków - Poland

Postby Sopel_1 » Sat Dec 13, 2008 10:44 pm

Poprzednia właścicielka zmarła ...
pechowy topór ...
ciekawe u kogo teraz zbiera żniwa?... :P
Besteer
Posts: 168
Joined: Fri Sep 01, 2006 8:06 am
Location: Polska

Postby Besteer » Thu Dec 25, 2008 2:47 am

Wyrwisław
2175 - 2473

Zmarł przeżywszy lat 34.


Jedna z moich najlepszych postaci, a na pewno najlepsza na nowym koncie. Dzięki jej śmierci zacząłem się poważnie zastanawiać, czy chce mi się w to w ogóle dalej grać. Tylko dla niej odwlekałem krzyż, pozostałe nie są już nawet w połowie tak dobre... Tyle ode mnie, teraz życiorys:


Urodził się na wyspie Fu, w miejscowości Port Gallagher w czasie wizyty czwórki Bojvingów. Jako że poczuli się oni odpowiedzialni za newspawna, po kilkudniowym pobycie w porcie zabrali go ze sobą w rejs powrotny do domu. Tam zaczął poznawać Bojvińskie obyczaje, dostał od nich porządne ubranie, żywność, obietnicę przyjęcia do ich grona. Niestety, pewnego dnia zapadł w kilkudniową śpiączkę, po której przebudził się w jakimś magazynie, w nieznanym sobie mieście. Po jego dawnych towarzyszach nie było śladu, odpłynęli, pozbywając się zbędnego balastu.
Pojawił się za to lokalny przywódca, tytułujący się królem niejaki A*. Kazał on odpracować żywność, leki i opiekę, co Wyrwisław z chęcią uczynił (jako że nie miał w sumie nic innego do roboty). Potem dostał propozycję pracy, bodajże za żelazo. W międzyczasie trochę awansował, był kandydatem na pretora stolicy, dostał służbowe mieszkanie. Mimo to harował przez wiele dni, między innymi składając samochód dla A*. Gdy ten był gotowy, król zapragnął go przetestować i udał się w siną dal. Wtedy w młodym Wyrwisławie narodził się rewolucjonista, nawołujący do obalenia dotychczasowego ustroju i władcy, który wisiał mu już sporą dniówkę w żelazie. Niestety, nie znalazł posłuchu wśród współobywateli, założył więc projekt Pomnika Wolności, pokrzyczał, rozdał rewolucyjne ulotki i uciekł do sąsiedniej osady. Tam nie zgasł jego rewolucyjny zapał, udało mu się wykrzyczeć w radio, co myśli o swym dawnym przełożonym. Ponadto zasiał strach wśród mieszkańców wioski, jakoby król szykował się do podboju ich miejscowości. Spowodowało to ogólną panikę i mobilizację, a przedstawiciel osady wyjechał, by sprawę wyjaśnić. Wtedy to Wyrwisław wiedział, że musi szybko uciekać. Zwiał więc na sąsiednią plażę, będącą nawiasem mówiąc prowincją A*. Tam pokłócił się z zarządcą, który również nie podzielał jego rewolucyjnego zapału i odszedł na południe. W czasie, gdy zbierał ziemniaki na dalszą podróż, dopadła go na motocyklu agentka króla, żądając, by pod karą śmierci natychmiast wrócił. Z pewnymi oporami zaczął więc wracać. Oczywiście perspektywa kamieniołomu nie uśmiechała mu się zbytnio, więc cały czas kombinował, jak by tu uciec. Gdy dotarli na poprzednio wzmiankowaną plażę, gdzie obok zarządcy był teraz także jego pomocnik, dostał polecenie, by czekać na przyjazd agentki z samochodem. Gdy jej powrót przedłużał się, postanowił pójść do stolicy pieszo, licząc, że uda mu się w ten sposób uzyskać wolność. Nie mylił się. Co prawda gonił go jeden z mieszkańców plaży, ale po zadaniu 80% ran wycofał się, a młody rewolucjonista wpadł do stolicy, wykrzyczał królowi, odczytującemu mu wyrok, że zawiązuje pokój i najzwyczajniej w świecie uciekł pieszo z 80% ran :) Tamci rzecz jasna gonili go samochodem, ale wykorzystał sprytnie fakt, że w docelowej osadzie jedna z dróg była ścieżką i podążył nią ku wolności. Potem dla zmyłki oddalił się jeszcze o dwie leśne osady, aż trafił w pobliże Zatoki Urodzaju, do pewnej przemiłej osady...

Tu zaczyna się trzecia część życia Wyrwisława. W nowej wiosce wyleczył się i podkarmił. Oczywiście nie porzucił marzeń o rewolucji i zemście, poza tym doszło trzecie, o którym wspominał już w czasie ucieczki od króla - chciał na starość, po dokonaniu zamachu stanu powrócić do Bojvingów, być jak oni niezłomnym żeglarzem ;) Tymczasem jednak w nowym domu zarobił na tarczę i kuszę, by mieć czym zrealizować swój szatański plan zemsty. Chciał, wykorzystując maksymalnie mechanikę gry, mścić się dokując i oddokowując od plaży tratwą, po każdej takiej operacji zadając ciosy wszystkim zwolennikom króla A*. Poza tym nie cierpiał też owego zarządcy, który zwymyślał go i zadał swego czasu 80% ran. W zasadzie chyba do niego żywił najbardziej osobistą urazę i to od niego chciał zacząć swoje okrutne dzieło. Śmiać mi się chciało, gdy Wyrwisław, pracując w pewnym budynku, usłyszał przez radio pierwszy komunikat z nowego nadajnika w dawnej stolicy, gdzie oprócz powitania i reklamy królestwa był też list gończy właśnie na niego. Dodam, że działo się to w kilka lat po wspomnianej ucieczce. Musiał więc solidnie zaleźć królowi za skórę :)
Minęło wiele, prawie 10 lat, odkąd Wyrwisław trafił do nowej miejscowości. Miał już wszystko - zapas leków i żywności, broń i tarczę. Po drodze narąbał w lesie drew na tratwę i wtedy zaczęły się kłopoty. W kolejnej osadzie skończyło się jedzenie i musiał nakopać nowego. Niestety, drapieżne gepardy nie pozwoliły mu na to, zadając 60% obrażeń. W międzyczasie, od przejeżdżających przyjaciół dowiedział się, że kolejna wioska, do której zamierzał się udać po azyl przed dzikimi zwierzętami, jest już kolonią króla A*. Postanowił jednak zaryzykować i prawie się udało. Na miejscu znalazł bowiem życzliwych ludzi, także z czasów, gdy mieszkali w stolicy, którzy pomagali mu się leczyć. Niestety, wszystko popsuł pewien trep, który przypłynął pewnego dnia nie wiadomo skąd i odczytawszy krótki wyrok śmierci od króla, zadał dwa celne ataki. Faktem jest, że miałem wtedy mało czasu na grę i trochę zapomniałem o postaciach, więc nie mogłem się bronić. W tym czasie dostałem dwa ataki szablą i Wyrwisław zmarł. Nie dane mu było dokończyć dzieła rewolucji ani zobaczyć raz jeszcze ojczystej ziemi Bojvingów. Wszystko zniszczyły dwa głupie machnięcia szablą i krótki wyrok, bez czasu na obronę.


Niedługo dopiszę tu kolejne, mniej już ciekawe życiorysy moich pozostałych zmarłych postaci. A Wyrwisława to mi naprawdę szkoda...
User avatar
Luke
Posts: 410
Joined: Sun Sep 16, 2007 10:05 pm
Location: Wroclaw, Poland

Postby Luke » Thu Dec 25, 2008 3:59 am

Besteer wrote:Dzięki jej śmierci zacząłem się poważnie zastanawiać, czy chce mi się w to w ogóle dalej grać. Tylko dla niej odwlekałem krzyż
I Ty to mówisz, Besteer? A tak niedawno pisałeś tekst,który miał zachęcać i przyciągać nowych graczy... No i co się takiego stało, że zacząłeś myśleć o krzyżu? :?

Rozumiem, że postaci szkoda, ale przecież sam piszesz, że prowadził bardzo ryzykowne życie i miał od lat wyrok od (skądinąd nieźle pogiętego) pewnego króla. Żył chłopak odważnie i rewolucyjnie, to go w końcu stuknęli. Czy naprawdę inne postacie nie są warte tego, żeby grać? Ja mam jeszcze z osiem, i chyba każdej jednej byłoby mi szkoda skazać na ukrzyżowanie. A też nie wszystkie żyją z rozmachem. Kilka z nich to wręcz odludki, wcale niepodobne do tych najaktywniejszych. A mimo to ich życie też jest cenne, też ma swoje uroki, oni także przeżywają radości i chwile smutku czy strachu o życie. Też mają oddanych przyjaciół. Twoje postacie też na pewno mają dla kogo żyć.

Znam sytuację, że komuś Zamordy zamordowały najważniejszą, albo jedną z dwóch najważniejszych i najlepszych postaci. Postać lubianą i znaną w wielu miastach naszej strefy. A jednak ten ktoś gra nadal.

Życzę więc sił i optymizmu. Choć faktycznie rewolucjonisty szkoda.
[*]...

Return to “Ogólne dyskusje”

Who is online

Users browsing this forum: Google [Bot] and 1 guest