Niestety - krzyżyk z braku czasu... Brutalnie dołączam do klubu jednej postaci...
Zgonlog:
Errandil z Tigany – Najstarsza pierwsza postać. Miałem do niej wciąż sentyment, pomimo braku pomysłu jako-takiego… Postacią, którą najmilej wspominam jest Nut, bez niej pewnie bym skończył grę już po paru dniach. To Errandilem poznawałem wszystkie zawiłości cantra. I to właśnie tą postacią cieszyłem się najbardziej grając. Przez pierwszy rok gry naprawdę się z nim zżyłem, to był najwspanialszy czas gry. Kolejne postacie były jedynie próbą powrotu do tamtych chwil, co jednak średni mi wychodziło. I to zdarzenie związanie z tą postacią sprawiło, że coraz mniej czasu zaczołem spędzać na zielonych stronach… Śmierć Nut, którą cała osada strasznie przeżywała. Potem było już tylko coraz gorzej.
Nie chce się rozpisywać, ino podziękuje: Imeriowi i Akirze – I oni mnie pomogli „wejść” do świata, Grecie – za opieke nad Tiganą, Czarkowi, Hugonowi, Shinowi, Edwardowi, i w ogóle wszystkim których pominąłem, a znałem (słabą jest pamięć ma…)
Angar, chyba z bojholmu – Niemowa. Odrazy wyruszył w świat, wszystko zdobywał sam, zszedł z pół wyspy, aż Spotkał Entynemę, wraz z którą wyruszył w świat. Wpierw do Vlotryan – wyekwipować się na podróż. Poznał tam Gwyneth – jedyną osobę, która była skora do „rozmowy” z niemym. Strasznie ją polubił, obiecał jej wrócić jeszcze kiedyś. Wypłynęli wraz z Entynemą w nieznane, i po pięciu latach spędzonych na ich Gryfie, dopłynęli do wyspy, której mapy nie widziała dotąd żadna z moich postaci. Opłynęli ją, zawitując do niejednego portu, wzieli kilka map i postanowili wrócić, pokazać je i pochwalić się nimi we vlotryan. Jednakże, gdy wrócili na kontynent entynemie się zmarło. Po wielu trudach Zaciągnąłem jej ciało na statek i pochowałem we Vlotryan. Tam też umarł wycieńczony podróżami.
Podziękowanie : Entynemie, i Gwyneth… nie znał zbyt wiele więcej osób…
Siwy Lis – Złodziej, choć inny niż inni. Nie był on szalonym dwódziestalatkiem, który nacisnął przycisk „Atakuj wszystkich, podnieś wszystko i uciekaj losowa drogą”, lecz porządnym złodziejem – kradł bogatym ino (sam mówił, że pożyczał rzeczy od ludzi, którym i tak się nie przydadzą) i rozdawał w biednych osadach. Miał mnóstwo złodziejskich taktyk, wykorzystując w pełni mechanikę gry i łatwowierność innych graczy. Kradł nawet na środku wielkich miast między 20 osobami, i nikt się nie czepiał… Nieraz kłamał, że po coś przyszedł, ze zleceniem od zarządcy osady i takie tam. Podnosił więcej, niż „przez przypadek „ odłożył… Wchodził do pracowni „w poszukiwaniu pracy” i „wpadał” do piwnicy… itp długoby wymieniać. Z Osady pochodził, lecz długo tam nie został, zawędrował przez estragon i lothanel do Swobody, gdzie został przyjęty z otwartymi ramionami, pomimo swej profesji, którą tam wyjawił. Była to jego „baza wypadowa” . Trzy wypady, na zachód – do edenu na festiwal, na wschód i na północ… na więcej mu serce nie pozwoliło, gdy dowiedział się o wymordowaniu osady, z której pochodził. Zapchał łupami cały wózek i troche rikszy, pomimo iż większość rozdawał...
Gniewowi dziękuje bardzo. Za Styl
Suluk – Ten to był gość. Średnio rozwinięty, prawie, że dzikus. Pochodził z jezioranów, Gdzie zarobił na spodnie i brudzący kamyk do rysowania. Szukał całe życie „zielonych liści” i proszku z nich, żeby „porozmawiać z dziadkami” Poszedł na wschód – do Karoliny, gdzie został gorąco przyjęty, i tam ostał. Dostał nawet swój pokój w hotelu, gdzie kolekcjonował liście i kamienie… Wspaniale się tam grało, naprawdę. Głównie, dzięki Krestowi, Ashari, Lady, Gienkowi, Eranei, starej pani, co hotel buduje i innym, którym serdecznie dziękować chciałem.
Pat – postać z pomysłem – listonosz. Nie napisze dyżo – prawie załe życie w drodze… Zawsze pogodny i w ogóle. Jeśliby wymieniać komu dziękuje, na pewno kogoś pomine, więc tylko DUŻE podziękowania wymienie.
Banderra i Grang – za prace i motor. Cobra, za pomoc na początku i za prace. Premier i Ni – Za wsparcie. /ciach reszte/
Borelli – Jednoręki strażnik, któremu słonie zmiażdżyły ręke na polowaniu w młodości… Został najpierw kadetem, z braku rekrutów. Strażnikiem po śmierci Fantyonira. Żałuje, że nie miałem już czasu czytać tych strasznie długich logów i braż aktywnego udziału w życiu kannabii…
Fantyonirowi, Jadze, Edwardowi, Xanie, Kamelii… wszystkim – za gre…
Stary Joe - postać z pomysłem, lecz bez szczęścia... Po tym, jak zwiedzałem wyspy, i w do drugiej osadzie była "karczma, gospada", i inne, postanowiłem zrobić karczmarza. Oczywiście w gotowaniu był noga, zapisywał opowieści opowiadał komu sie dało... Obudził się w czarnogórze, gdzie spotkał mysza (dziękuje bardzo...) Który pomógł mu, i dał nadzieje na przyszłość. pozwolił mu pracować, i wysłał na plaże łez do gospody... tam jednak nie bardzo było... aktywnie. A jego fach tego wymagał (dlatego chciał karczme w porcie postawić, lecz nie dostał poswolenia, jako, że zbyt był młody). Władze niebardzo było skore przebudzić sie i podać drewno z magazynu... jakoś wybłagał klucze od rikszy i udał się za Orygielem - stolarzem tamtejszym - po drewno... długo długo go nie było, jak wrócił, orygiela nie było, wyprowadził sie... Sam nie umiał zrobić stolików i krzeseł, więc zaczoł rzeźbić kubki... zaciął sie nożem przy jakimś dziesiątym, i zmarł... na zawał.
Myszowi, Playingangel, Jadze, Banderze, Orygielowi... ale jednak nie wyszło...
Sanei - Nie bede pisał... Miał być fajny, ale brakło czasu. Nawet nie wiem, gdzie mieszkał.
Behemot (Znany jako Orwel, Drugi, Królu i kilka innych, bo imienia nie zdradzał...). Ten to był... Miała być zła, straszna, mroczna i wogóle postać , samotnik tworzący od podstaw swoją wioskę... Pustej opuszczonej wioski szukał 10 lat... Znalazł, jedynie jedna osoba - Norid sie tam przyłączyła. Razem zbudowali lepianke i riksze... Dołączyli do klanu księżyca, bardzo im pomocnemu. kolejne 10 ją rozwijał "Arkadię", kolejne 5 wegetował, aż mu sie zmarło...
Noridowi za pomoc. Sangwinusowi, Ghulowi i reszcie klanu za wsparcie i klimat. Adiemu(jakiś hiszpan, co dopłynoł na statku a 2 dni potem zmarł na brzegu zostawiając klucz i pełno fajnych rzeczy).
Hyarmen - Trafił chyba na największe zadupie w polskiej strefie... Dostał misje przejść sie po okolicy poszukać żywej dyszy... w obrębie 4 lokacji jedna osada żywych trupów, podobno dalej tak samo. Wrócił zawiedziony i przerażony , pojawiła sie nari, która miała jeszcze siłe i chęci rozwijać osade. wybrała sie po żelazo i jakoś je zdobyła, oboje wegetowali pracijąc i polując... zmarło mu sie...
Wszyscy śmierci w 2304...
Do tego
Liliem - 2303 - myślałem, że dotrwa do krzyżyka, nie wyszło, głód ją zmożył dzień przed...) - kucharka. Nie wiem z kąd pochodziła, odiadła w Kalila trilan i gotowała, pomagała i wogóle...
Dzięki Spytkowi Milczkowi za utrzymywanie osady. Julittcie, za przyjęcie. Lucy za pomoc. I bardzo szczeremu panu (nie zmałem imienia), który jako jedyny miał odwage? krzyknąć w radio, żeby te bojmholskie **** w końcu przestały kłapać jadaczkami na publicznych częstotliwościach
Atwa - 2297 - ślepa starsza pani... obudziła sie gdzieś na wybrzeżu, gdzie było mnstwo ludzi na których wpadała (chyba z 20 naliczyła) ale tylko jedna sie odzywała... Lechisław, który gdzieś zniknoł... jeden z trupów powiedział jej, że popłynoł gdzieś. Gdy już była na skraju głodu(nikt nie chciał jej podać jedzenia z beczki) uratował ją od śmierci marian - Nieoszły żeglaż. Poszli dalej, do dużego miasta, gdzie ona po kilku latach zmarła z głodu... Dziękuje tym dwóm.
Diana - dawno temu. Eee... murarka? kobieta-murarz w każdym razie. I jeszcze nieźle gotowała. Fajnie było w gazporcie, ale imion nie spamiętam... wiem, ze była mysza, i był kamikaze... ale pamięć nie drużba, czy coś...
Kogoś za mało opisałem, to zażalenia zgłaszać... kogoś pominołem w podziękowaniach, to zażalenia zgłaszać...
Wszystkim jeszcze raz, za grę
DZIĘKUJE