Wiedzion współczuciem i zrozumieniem dla ciężkiego życia postaci bytujących w lokacji pełnej drapieżców, jak na przykład pionierów i odkrywców, którzy lądujących na hipotetycznej plaży wśród 50 słoni, postanowiłem zaproponować coś ku poprawie ich losu. Na kanwie tego pomysłu można by też pomóc myśliwym. Rozchodzi się o rodzaj stacjonarnych (bądź nie) "odstraszaczy" i " wabików" na zwierzynę. Te pierwsze zwiększałyby szansę, że zwierzę sobie pójdzie (mógłby to być rodzaj jaskrawych płacht (pasm) materiału rozpościeranych pomiędzy słupkami wbitymi w ziemię, działających jak fladry odstraszające wilki od pastwisk). Wabiki zaś działałyby odwrotnie i mogłyby mieć formę atraktora chemicznego, na bazie ziołowej (kocimiętka

)lub jakiejś substancji odzwierzęcej. Możnaby stawiać tego po kilka na lokację (na przykład po jednym na każdą wychodzącą drogę), ich efekt by się kumulował, przy czym traciłyby z czasem skuteczność by w końcu "zniknąć" (fladry płowieją i się strzępią, a atraktory wietrzeją). Na dobrą sprawę by zainteresować drapieżniki wystarczy zostawić mięcho na ziemi. Jeszcze coś. Działanie odstraszające o różnym stopniu natężenia mogłyby mieć też instrumenty muzyczne, ich efekt mógłby się kumulować do pewnego stopnia, lecz skutecznie używałoby się ich w ten sposób tylko raz dziennie. Na podobnej zasadzie można by konstruować wabiki akustyczne (a la ultradźwiękowe gwizdki na psy)... Zauważmy, że może też to poniekąd rozwiązać problem "transportu" zwierząt między lokacjami. Ustawienie odstraszaczy na wszystkich drogach minus jedna, a na owej jednej atraktora, plus nagonka z instrumentami wydatnie zwiększałaby szansę na "przepędzenie" części zwierzyny do określonej lokacji...