Wiara, tolerancja, wolnosc

Ogólne pogawędki, ogłoszenia innych serwisów i inne niezwiązane z Cantr tematy.

Moderators: Public Relations Department, Players Department

User avatar
NiKnight
Posts: 791
Joined: Thu Jun 23, 2005 8:32 pm

Postby NiKnight » Mon Aug 14, 2006 4:52 pm

Religia jest potrzebna, wielu ludzi właśnie wierząc staje się lepszymi. Boją się, że jak kogoś zabiją, skrzywdzą to pójdą do piekła (czy jego odpowiednika). Religia pomaga też w pokonaniu strachu na myśl o śmierci, chociaż większość ateistów nie boi się jej. Tylko, że w wszystkich religiach śmierć jest początkiem "lepszego życia" o ile oczywiście postępowało się dobrze i zgodnie z wiarą. Wierzący ludzie mniej obawiają się odejścia.

Sam nie wierzę, zresztą sami księża się do tego przyczynili. W połowie lat osiemdziesiątych w rodzinie nie było najlepiej i nikt z kościoła nie przyszedł choćby porozmawiać, wspomóc słowem. Za to kilka lat później przychodził ksiądz i..... "mogliby państwo dać kilka książek na kościół" (w rodzinie spoooro książek). Przyszedł pewnie po to by zebrać "danine", według mnie to bezczelność. Innym razem przyszedł i chciał bym się pomodlił z nim (i rodziną) to odpowiedziałem: "nie będę uczestniczył w jakimś prymitywnym rytuale"... zapisał sobie w swoim notesiku obok mojego imienia: "ateista i cham" :D

Osobiście najbardziej pasuje mi "fizykalizm" w którym wszystko można wyjaśnić za pomocą matematyki, fizyki (ogólnie przedmiotów ścisłych). Być może w innych formach niż te które istnieją. W końcu nie znamy wszystkich wzorów i nie rozumiemy wszystkich zjawisk, jednak one istnieją na tym świecie i muszą podlegać jego prawom. Na przykład elektron zawsze odepchnie się od drugiego elektronu, znamy na to wzór, potrafimy policzyć z jakim przyśpieszeniem itd. Wszystko sprowadza się do stworzenia odpowiedniego modelu (matematycznego). W praktyce oczywiście nie da sie stworzyć do wszystkich zdarzeń, choćby z tego względu, że każde zdarzenie trzeba zbadać a badanie to już ingerencja w jego działanie. Na przykład zbadanie jak poruszają się fotony i ile ich jest musi odbywać się poprzez ich wyłapywanie albo oddziaływanie na nie (polem magnetycznym).

W ostateczności mając dane o całym badanym systemie można przewidywać praktycznie wszystko. Dla nas dzisiaj to coś całkiem normalnego, na przykład prognozowanie pogody. Wyobraźmy sobie jednak, że dysponujemy nieograniczonym czasem, "mocą obliczeniową" oraz aktualnym stanem wszechświata na poziomie kwantowym. Czy teoretycznie jesteśmy w stanie powiedzieć co stanie się za milion lat na przykład w miejscu dzisiejszej Legnicy, a dokładnie przy pomniku na placu Słowiańskim? Oczywiście! Policzymy to dla każdego elektronu, neutronu czy fotonu, dla każdej cząstki elementarnej. One nie łąmią praw fizyki (być może innej niż tą, którą znamy). Zasymulujemy wszechświat... to w teorii, w praktyce nie da sie tego zrobić z jednego prostego powodu: symulacja musi odbywać sie w samym wszechświecie a więc miałaby wpływ na wszelkie zdarzenia.

Wszystkie zjawiska określane mianem cudów oczywiście też są zgodne z prawami "fizyki" wszechświata. Dla nas może narazie niezrozumiałe, ale czy pięćset lat temu cudem nie byłby na przykład samolot? Po prostu z czasem przyjdzie wyjaśnienie "cudownych uzdrowień", UFO czy innych niepojętych rzeczy.

Całość jak widzicie prezentuje się bardzo logicznie, nie da się podważyć niczego. Wszystko ma swoje wyjaśnienie, które niekoniecznie jesteśmy w stanie pojąć ale prawda jest jedna: wszystko jest zgodne z prawami "fizyki".

Pojawia się jednak jedna rzecz przez którą większość ludzi nie przyjmie tej teorii: jeśli elektron ucieka od elektronu, dwa ciała przyciągają się itd. to co dzieje się w naszym umyśle? Nasz umysł też jest zbudowany z materii tego świata, wszystko co w nim zachodzi podlega tym samym prawom, to że chcemy napić się piwa a nie wina nie jest naszą "wolą" po prostu tak się ułożyły sygnały w mózgu, że preferujemy piwo. Idąc dalej wszystko co robimy, o czym marzymy i czego nienawidzimy jest ni wyłącznie efektem odpowiedniego ułożenia cząstek elementarnych. Nasze życie jest zdeterminowane, nie mamy wpływu na nie, jest już odpowiednio ułożone i nawet to, że zdamy sobie sprawę, że nie możemy jego zmienić też jest "wyliczone". Właśnie to jest główną przyczyną odrzucenia tej teorii przez większość ludzi, każdy w końcu chce mieć wpływ na swoje życie :wink:


PS. Jak zwykle piszę truizmy ;)
Ni Ni Ni Ni!
User avatar
ActionMutante
Posts: 873
Joined: Thu Jul 13, 2006 11:46 am

Postby ActionMutante » Mon Aug 14, 2006 5:15 pm

*Chowa sie za rycerzem* No i kto mi teraz podskoczy...*Robi zdziwiona mine patrzac na rycerza...* Co?!? ;) :P
All my friends are dead.
You got dragged outta bed,
Now they're buried and they're dead.
Milo
Posts: 736
Joined: Fri Feb 03, 2006 11:24 pm

Postby Milo » Mon Aug 14, 2006 5:57 pm

Moge sprobowac 8)

It!
User avatar
Artur
Posts: 1326
Joined: Tue Feb 07, 2006 8:48 am
Location: The Glow

Postby Artur » Mon Aug 14, 2006 7:43 pm

hmm, Rycerzu, przedstawie tu pewne cuś cu mi i kumplom wpadlo kiedys do glowy po pijaku, taka teoria , wszyscy to wiedza ale do nas dotarlo to dopiero niedawno:

mamy prymitywnego czlowieka (zeby nie powiedziec czarnucha) lowiacego ryby, nauka lowienia ryby dzida zajmuje mu cale zycie, opanowuje ta trudna sztuke i przekazuje ja synowi, syn umie tyle co nauczyl go ojciec, i ma jeszcze czas na wymyslenie siatki i techniki smazenia ryb na wymyslonym przez kogos innego ogniu... zaczyna powoli pojawiac sie potrzeba rozwoju... wiedza nabyta przez nauke od rodzicow uzupelniana jest wiedza nabyta przez siebie i przekazywana dalej... gdy podstawowe potrzeby zostaja zaspokojone pojawiaja sie nowe, mniej wazne potrzeby, jak wygoda, rozrywka i tego typu pierdoly... pojawia sie potrzeba ucywilizowania, uspolecznienia a po nich wszystkich potrzeba wiary, ludzie zaczynaja potrzebowac wiary jako ucieczki od problemow, ukojenia bolu lub z jakiegokolwiek innego powodu, potrzeba wiary miesza sie z innymi potrzebami i staje sie tak pospolita jak potrzeba jedzenia czy srania, az w koncu automatycznie jest zaspokajana przez spoleczenstwo ... i powstaje terazniejszy czlowiek... istota myslaca, skupiajaca w sobie wielka fale wiedzy przekazanej z pokolenia na pokolenie, odczuwajaca potrzeby, dla niektorych wiara bedzie tak wazna jak jedzenie badz codzienne siusiu, dla innych mniej wazna, ale jednak wiara pozostanie tylko zwykla potrzeba, potrzeba bez ktorej nie umrzemy, tylko bedziemy czuli sie gorzej, jak bez wygodnego lozka, ... potem ta durna potrzeba staje sie silniejsza, ludzie wariuja, przestaja uprawiac seks, bo wiara im to narzuca, morduja innych bo wiara im to nakazuje, nie pija alkocholu bo wiara zabrania, nie mowia "kurwa" bo to brzydkie slowo i grzech, poddaja sie swojej wierze ktora na koncu i tak okaze sie tylko jedna z potrzeb... my jako ludzie wyksztauceni, uczacy sie przez cale zycie nie mozemy zmiescic calej wiedzy swiata, nie musimy wiedziec jak sie lowi ryby dzida, chociaz mozemy szybko sie nauczyc... byc moze technika doprowadzi do tego ze nie odczujemy juz potrzeb glodu, nauki i innych potrzeba, byc moze nawet nauka zahamuje nasz poped seksualny, ale zdecydowanie do odrzucenia wiary nie potrzeba nauki, trzeba tylko pomyslec chwile na co nam wiara jest potrzebna, i odrzucic ja jak inna drobna potrzebe, wiara to jest taki luksusowy samochod, niektorym moze sie wydac potrzebny, a w rzeczywistosci wystarczylby im zwykly fiat 125p... wiara jest zbedna, a bronienie jej rekami i nogami jest objawem splywu z przeszlosci i utrwaleniu w sobie durnego przekonania o wyzszosci wiary nad wszystkim innym, pomimo ze jest ona tylko zwykla ludzka potrzeba, mniej wazna niz podstawowe potrzeby fizjologiczne...

edit: a wogle to opilem sie wina i piepsze durnoty :twisted:
User avatar
Elm0
Posts: 1325
Joined: Tue Jan 31, 2006 12:17 pm

Postby Elm0 » Mon Aug 14, 2006 7:47 pm

Bzdura. Wiara wzięła się z tego że młodą cywilizację ludzką odwiedzili kosmici :P
I don't know but I've been told,
Deirdre's got a Network Node.
Likes to press the on-off switch,
Dig that crazy Gaian witch!
User avatar
Artur
Posts: 1326
Joined: Tue Feb 07, 2006 8:48 am
Location: The Glow

Postby Artur » Mon Aug 14, 2006 7:50 pm

aaaaaaaa, powaliles moja teorie na dupsko mistrzu :!: :P :twisted:
User avatar
Elm0
Posts: 1325
Joined: Tue Jan 31, 2006 12:17 pm

Postby Elm0 » Mon Aug 14, 2006 8:58 pm

Cóż, początki cywilizacji są sto razy bardziej interesujące od obecnego tematu. który notabene przerodził się w "kto kogo mocniej walnie sztachetą w jaja".

Więc dyskutujmy o Atlantydzie, kosmitach, starożytnej broni atomowej, Macchu Picchu, rysunkach w Nazca itp. :D

Może nikt się nie pozabija...
I don't know but I've been told,
Deirdre's got a Network Node.
Likes to press the on-off switch,
Dig that crazy Gaian witch!
User avatar
Skarbniq
Posts: 344
Joined: Tue Jul 05, 2005 7:43 pm

Postby Skarbniq » Mon Aug 14, 2006 10:11 pm

Elm0 wrote:Więc dyskutujmy o Atlantydzie, kosmitach, starożytnej broni atomowej, Macchu Picchu, rysunkach w Nazca itp. :D


Tylko po co dyskutować o czymś co jest zwyczajnym matrixem. Tylko Cantr jest realne :twisted:
Milo
Posts: 736
Joined: Fri Feb 03, 2006 11:24 pm

Postby Milo » Mon Aug 14, 2006 10:18 pm

Ale o Cantrze nie mozemy dskutowac. Szczegolnie ze jestesmy w "Niezwiazanych z Cantr"
User avatar
Skarbniq
Posts: 344
Joined: Tue Jul 05, 2005 7:43 pm

Postby Skarbniq » Mon Aug 14, 2006 10:35 pm

Trafna uwaga ;-)
User avatar
NiKnight
Posts: 791
Joined: Thu Jun 23, 2005 8:32 pm

Rycerz Ni - padawan truizmow ;)

Postby NiKnight » Mon Aug 14, 2006 11:20 pm

Artur wrote:.......


Wiara jest niezbędna dla każdego wyznawcy religii, nie musi to być nawet wiara w boga (buddyzm) ale jest im ona niezbędna. Dla ateistów jest to trochę śmieszne bo każdy z nich w bogu widzi ułomności wierzących: "muszą wierzyć w kogoś kto nimi kieruje i jest potężniejszy bo sami są malutcy i nieporadni". Ateiści tak myślą prawda?

Tak jak piszesz wiara w boga czy inną istotę wyższą jest wynikiem ewolucji i obaw przed nieznanym. To człowiek stworzył boga... potężnego i po "naszej stronie". Któż nie chciałby mieć takiego sprzymierzeńca? Każdy i każdy wyznawca poszczególnej religii właśnie ma takiego przyjaciela ("jeśli bóg z nami to kto przeciw nam?").

Przez takie podejście mamy ciągle wojny ale nie wiem co jest lepsze totalny ateizm czy obecna sytuacja. Ateiści mają bardziej luźne podejście do dobra i krzywd. Ich nie obowiązuje "sąd ostateczny" czy "piekło". Mogą robić co chcą. Oczywiście ograniczają się od przestępstw itp. rzeczy. Ale ograniczeniem jest wyłącznie prawo obowiązujące w społeczeństwie, no i sumienie (czy ateista może mówić o sumieniu?).

Najlepiej by istniała jedna religia w którą wszyscy wierzą albo nie istniała żadna a w jej miejscu system etyczny, jasny, zrozumiały i akceptowalny przez wszystkich. Wątpię jednak czy coś takiego będzie miało miejsce...

Dla mnie osobiście jak ktoś wierzy w różowego jednorożca to jego sprawa, może mi mówić o swoich przekonaniach itd. ale jeśli zaczyna mówić, że to jedyna prawdziwa wiara i tylko ona gwarantuje "zbawienie" to szkoda czasu, zwłaszcza mojego.

Raz jadąc pociągiem ponad godzinę wdałem się w dyskusję ze świadkiem Jehowy. Na szczęście nie był aż tak dużym fanatykiem, rozmawialiśmy, pokazywał mi konkretne odpowiedzi w biblii na moje pytania. Jednak nie potrafił odpowiedzieć na pytania dlaczego biblia przez nich używana jest inna niż biblia katolicka. No i oczywiście nie potrafił odpowiedzieć na standardowe pytania: "czy bóg jest w stanie stworzyć głaz którego nie uniesie" i "jak bóg ma na imie? Jahwe, Zeus, Świętopełek, Saturn, Ra, Krszna czy Allach?"

Ogólnie fajnie się rozmawiało ale niestety z ludźmi przekonanymi o tym, że znają jedyną słuszną prawdę nie da się obiektywnie dyskutować. I to nie tylko w odniesieniu do religii, również do innych dziedzin życia.

Co do aborcji i eutanazji o której było kilkanaście postów wcześniej to mam raczej holenderskie podejście. Jak ktoś chce się zabić to i tak to zrobi, dobrze jednak by nie robił tego tnąc siebie bądź podpalając a mógł to zrobić bez bólu, który i pewnie był przyczyną podjęcia tak radykalnej decyzji.

Aborcja. W dawniejszych czasach uważano, że wraz z pierwszym krzykiem noworodka zaczyna mieszkać w nim Jezus, później stwierdzono, że człowiekiem jest się już po któryśtam (zależnym od państwa) tygodniu a obecnie lansowane jest pogląd, że już po zapłodnieniu. Czekam tylko kiedy dewotki i inni psychopaci zaczną uważać plemniki za człowieka a każdego kto się masturbuje będą oskarżać o zbrodnie przeciw ludzkości :lol:

Poza tym możliwość aborcji pozytywnie wpływa na ilość urodzeń. Takim przykładem jest Francja gdzie jest ona dozwolona i jako jeden z nielicznych krajów ma dodatni przyrost naturalny. Dlaczego tak jest? Ano dlatego, że kobieta wiedząc, iż może dokonać aborcji przywiązuje mniejszą uwagę do antykoncepcji, przecież "w każdej chwili mogę iść do lekarza i usunąć". Jednak gdy już wie, że jest w ciąży odzywa się instynkt macierzyński i postanawia urodzić dziecko. Zresztą o tym można poczytać w magazynie Polityka (ale numeru nie pamiętam w każdym razie nie z tego roku). W Polsce to nie przejdzie, nawet postkomuniści nie mogli tego przeforsować i tak pewnie zostanie przez wiele lat.
Ni Ni Ni Ni!
User avatar
drmartin
Posts: 190
Joined: Sat Mar 25, 2006 8:33 pm
Location: P O L A N D

Postby drmartin » Tue Aug 15, 2006 10:06 am

NiKnight wrote:Religia jest potrzebna, wielu ludzi właśnie wierząc staje się lepszymi. Boją się, że jak kogoś zabiją, skrzywdzą to pójdą do piekła (czy jego odpowiednika). Religia pomaga też w pokonaniu strachu na myśl o śmierci, chociaż większość ateistów nie boi się jej. Tylko, że w wszystkich religiach śmierć jest początkiem "lepszego życia" o ile oczywiście postępowało się dobrze i zgodnie z wiarą. Wierzący ludzie mniej obawiają się odejścia.


Prawda ale jaki jest sens istnienia jesli po smierci staniemy sie nawozem?

Ja osobiscie postanowilem zostawic po sobie slad na TYM swiecie na wypadek jak Boga nie ma choc tu na ziemi beda o mnie pamietac...

Zal mi ludzi ktorzy rodza sie, zyja i umieraja a po sobie zostawiaja krzyzyk na cmentarzu i nic pozatym...

NiKnight wrote:Sam nie wierzę, zresztą sami księża się do tego przyczynili. W połowie lat osiemdziesiątych w rodzinie nie było najlepiej i nikt z kościoła nie przyszedł choćby porozmawiać, wspomóc słowem. Za to kilka lat później przychodził ksiądz i..... "mogliby państwo dać kilka książek na kościół" (w rodzinie spoooro książek). Przyszedł pewnie po to by zebrać "danine", według mnie to bezczelność. Innym razem przyszedł i chciał bym się pomodlił z nim (i rodziną) to odpowiedziałem: "nie będę uczestniczył w jakimś prymitywnym rytuale"... zapisał sobie w swoim notesiku obok mojego imienia: "ateista i cham" :D


Szkoda ze trafiles na takich ksiezy... ja osobiscie nie uzalezniam mojej wiary od tego czy ksiadz ma dzieci czy nie, czy jest gruby czy chudy a tymbardziej czy gada glupoty czy nie... Po to mam wlasny rozum aby wylawic dobro a odrzucac zlo...

NiKnight wrote:Osobiście najbardziej pasuje mi "fizykalizm" w którym wszystko można wyjaśnić za pomocą matematyki, fizyki (ogólnie przedmiotów ścisłych). Być może w innych formach niż te które istnieją. W końcu nie znamy wszystkich wzorów i nie rozumiemy wszystkich zjawisk, jednak one istnieją na tym świecie i muszą podlegać jego prawom. Na przykład elektron zawsze odepchnie się od drugiego elektronu, znamy na to wzór, potrafimy policzyć z jakim przyśpieszeniem itd. Wszystko sprowadza się do stworzenia odpowiedniego modelu (matematycznego). W praktyce oczywiście nie da sie stworzyć do wszystkich zdarzeń, choćby z tego względu, że każde zdarzenie trzeba zbadać a badanie to już ingerencja w jego działanie. Na przykład zbadanie jak poruszają się fotony i ile ich jest musi odbywać się poprzez ich wyłapywanie albo oddziaływanie na nie (polem magnetycznym).

W ostateczności mając dane o całym badanym systemie można przewidywać praktycznie wszystko. Dla nas dzisiaj to coś całkiem normalnego, na przykład prognozowanie pogody. Wyobraźmy sobie jednak, że dysponujemy nieograniczonym czasem, "mocą obliczeniową" oraz aktualnym stanem wszechświata na poziomie kwantowym. Czy teoretycznie jesteśmy w stanie powiedzieć co stanie się za milion lat na przykład w miejscu dzisiejszej Legnicy, a dokładnie przy pomniku na placu Słowiańskim? Oczywiście! Policzymy to dla każdego elektronu, neutronu czy fotonu, dla każdej cząstki elementarnej. One nie łąmią praw fizyki (być może innej niż tą, którą znamy). Zasymulujemy wszechświat... to w teorii, w praktyce nie da sie tego zrobić z jednego prostego powodu: symulacja musi odbywać sie w samym wszechświecie a więc miałaby wpływ na wszelkie zdarzenia.


Zle!

Mozemy policzyc tylko prawdopodobienstwo zaistnienia danej sytuacji nie jest mozliwe przewidzenie dokladnie co bedzie (jaki bedzie stan ukladu) za sto lat... Cala fizyka kwantowa to statystyka przyklad:

Kot Schredingera

Znany fizyk Schredinger nie potrafil zinterpretowac mechaniki kwantowej i zaproponowal dla tego wlasnie celu proste doswiadczenie z kotem. Mamy kartonowe pudlo w srodku umieszczamy kota oraz promieniotworczy atom ktory podczas rozpadu wydziela trujacy gaz ktory zabija kota. Karton jest zamkniety i nie wiemy czy kot zyje czy umarl gdyz nie wiemy w ktorym momencie dojdzie do rozpadu promieniotworczego (zgodnie z zasadami mechaniki kwantowej sam moment rozpadu jest nieprzewidywalny). w rezultacie kwantowy stan kota opisuje pakiet falowy ktory jest superpozycja dwoch stanow kota: kot zywy, kot martwy. czyli tak dlugo jak pudelko jest zamkniete nie wiemy jaki jest stan kota. Jesli pudelko zostaje otwarte (dokonujemy pomiaru stanu ukladu) to mozna stwierdzic jaki jest stan kota ale tutaj pojawia sie sprzecznosc gdyz stan ukladu nie moze zalezac od tego czy pudelko jest otwarte czy nie a zalezy w tym przypadku? Po otwarciu pudelka pakiet falowy kota ulega redukcji do jednego stanu (zywy/martwy) wiec uzyskujemy sprzecznosc. Niedkonca nawet bez dokonywania pomiaru koherentna funkcja kota stopniowo zanika poniewaz kot jako obiekt makroskopowy podlega nie tylko jako calosc oddzialywaniu z otoczeniem ale jeszcze jego atomy oddzialuja ze soba i dzialaja jak "kapiele cieplne" niszczace okreslone kwantowe relacje fazowe.


A co do detekcji fotonow:

To prawda iz w normalnych warunkach detekcja fotonow jest rownoznaczna z ich anihilacja przez detektor (nie mozna obejrzec tego samego fotonu dwa razy). Aby byla mozliwa detekcja pojedynczego fotonu nalezy oddzialywania pomiedzy materia a promieniowaniem uczynic niezwykle silnymi. taki warunek mozna zrealizowac we wnece rezonansowej, gdzie rezonansowe sprzezenie pomiedzy fotonem a atomem mozna uczynic duzo silniejszym od oddzialywania rozpraszajacego pochodzacego od otoczenia. We wnece promieniowanie elektromagnetyczne moze wystepowac tylko jako pewne szczegolne fale stojace o dyskretnych energiach. No ale tutaj wchodze do teori komputera kwantowego... wiec krotko jest mozliwa detekcja bez destrukcji...

To na tyle pozdrawiam
"Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie jak go wskrzesić" Albert Einstein
Zapraszam:
http://tmbg.fizyka.umk.pl/
http://www.lorki.pl
User avatar
Artur
Posts: 1326
Joined: Tue Feb 07, 2006 8:48 am
Location: The Glow

Postby Artur » Tue Aug 15, 2006 10:21 am

:shock:


ide sie pouczyc, moze zrozumiem...
User avatar
NiKnight
Posts: 791
Joined: Thu Jun 23, 2005 8:32 pm

Postby NiKnight » Tue Aug 15, 2006 2:01 pm

Drmartin, na sens istnienia nikt chyba nie zna odpowiedzi a jeśli nawet to wątpię czy uwierzymy w "jego wersję". Tak naprawdę sensem może być poszukiwanie sensu :wink:


Statystyka:

Zauważ, że ta dziedzina matematyki nie jest pewna, jej wyniki nie bierzemy za stuprocentowo pewne. Przecież odpowiadając na pytania ze statystyki bądź rozwiązując zadania używamy słów "prawdopodobnie", "mamy x% szans", "prawie niemożliwe" itd. Statystyka sprawdza się w życiu i bardzo dobrze opisuje świat ale jest ułomna. Klasyczny przykład to ze zdradą, jeśli jedna kobieta zdradziła mężczyzne dwa razy a druga w ogóle to wedle statystyki każda z nich zdradziła raz. Co jest oczywiście nieprawdą.

Zauważ, że statystykę używa się do rzeczy trudno definiowalnych matematycznie. Bo jak zdefiniować np.: preferencje polityczne bądź ekonomiczne?

Gdy Adam Smith tworzył dzieło swojego życia ("The Wealth of Nations" po polsku to "Bogactwo narodów" - "biblia" kapitalizmu) nie miał jeszcze tak zaawansowanych narzędzi poznawczych jak dzisiaj. Nie istniała ekonometria w dzisiejszej postaci. Wszystko przez wiele lat opierało się na statystyce. Dzisiaj mamy modele ekonometryczne, które w większości przypadków potrafią opisać rzeczy trudno definiowalne za pomocą wzorów. Korzystają one ze statystyki jedynie w formie danych statystycznych. Zresztą zrobiłem kilka modeli ekonometrycznych, fajna sprawa :wink:

To, że fizykę kwantową opisujemy statystyką nie oznacza, że nie ma w niej zastosowania "precyzyjna" matematyka. Po prostu nie znamy jeszcze wszystkich zdarzeń i powiązań w niej zachodzących. Z biegiem czasu poznamy je opisując odpowiednimi wzorami. I będziemy w stanie przewidywać dowolne zdarzenia (w teorii, bo w praktyce nie da się nieingerując w układ odczytać jego stan).

Innym przykładem jest przewidywanie pogody (temperatury), każdy z nas może przewidzieć na przykład jaka będzie pogoda w lipcu 2010 roku, najprościej analizując dane statystyczne z ostatnich powiedzmy pięćdziesięciu lat. Na ich podstawie możemy wyciągnąć dwa wnioski: średnią temperaturę w szukanym roku bądź prawdopodobieństwo dla każdej z temperatur. Oczywiście tym większe im więcej razy temperatura wystąpiła w danych statystycznych. Takie przewidywanie może i jest dobre ale za mało wiarygodne. Jednak można po prostu wyliczyć jak ciepło będzie mając odpowiednie dane ze stacji meteorolgicznych. Takie rozwiązanie jest dzisiaj czymś normalnym ale na przykład twórcy jednego z superkomputerów (Earth Simulator - trzy lata temu najszybszy komputer świata) poszli dalej. Podzielili świat na jednokilometrowe obszary i dla każdego z nich (i wszystkich zarazem) symulują zmiany pogodowe. System ten jest w stanie dość precyzyjnie obliczyć na przykład gdzie pojawi się tajfun.

Gdybyśmy jednak dysponowali większą ilością danych i jak wspomniałem w poprzednim poście nieograniczoną mocą obliczeniową to jesteśmy w stanie obliczyć nawet stan kota nie otwierając pudełka. Prawa w fizyce kwantowej istnieją, nie znamy ich prawie w ogóle (stąd używamy statystyki, która dobrze sprawdza się w takich warunkach, podobnie zresztą jak sztuczne sieci neuronowe). Minie naprawdę sporo czasu zanim je poznamy. Chociaż myślę, że szybciej wyginiemy z powodów społecznych niż odkryjemy ważniejsze prawa fizyki kwantowej.

Nie widzę jednak jakichkolwiek przeszkód teoretycznych w zasymulowaniu wszechświata (a tym samym przewidywania zdarzeń). :)
Ni Ni Ni Ni!
User avatar
drmartin
Posts: 190
Joined: Sat Mar 25, 2006 8:33 pm
Location: P O L A N D

Postby drmartin » Tue Aug 15, 2006 6:24 pm

NiKnight wrote:Nie widzę jednak jakichkolwiek przeszkód teoretycznych w zasymulowaniu wszechświata (a tym samym przewidywania zdarzeń). :)


Ja widze i to wiele przeszkod w tej chwili nie mam czasu ale opisze choc kilka w przyszlosci...
"Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie jak go wskrzesić" Albert Einstein

Zapraszam:

http://tmbg.fizyka.umk.pl/

http://www.lorki.pl

Return to “Dyskusje niezwiązane z Cantr”

Who is online

Users browsing this forum: Google [Bot] and 1 guest