Jak on/ona mnie wkurza...
Moderators: Public Relations Department, Players Department
-
- Posts: 110
- Joined: Tue May 14, 2013 7:27 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Ta, a jak ktoś publicznie da buziaka na dobranoc czy coś, to tu pojawia się post na temat zakochanych parek. No nie dogodzisz!
- witryna
- Posts: 110
- Joined: Sat Dec 05, 2015 2:04 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
W sumie, racja. Chociaż, ze względu na tych młodszych graczy, wolałabym, aby nawet w budynkach było to szeptane. Chyba że ktoś ma swoje mieszkanie i zamknie okno. Wtedy to wsio ryba. Czy coś.
Ja tam wolę zobaczyć buziaka, niż nie zobaczyć. :''D
Ja tam wolę zobaczyć buziaka, niż nie zobaczyć. :''D
- Uninstall Cantr, play Tetris.
YOU NOOB.
- Felixis
- Posts: 437
- Joined: Sun Aug 10, 2014 1:40 pm
- Location: Londyn
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
To ściany szeptu powodują narzekanie, nie publiczne buziaki (mi jedno i drugie nie przeszkadza). I przecież na tym polega "iście do budynku", że odchodzący są gdzieś całkowicie poza zasięgiem wzroku reszty ludzi, a nie, że wejdziesz do warsztatu czy gdzieś i masz w czterech literach resztę widzącą przed okno. Jasne, da się odegrać że się chowasz za rogiem czy gdzieś i tam sobie szepczesz macanie, ale temat był już poruszany kilka razy na forum, że ktoś jednak może usłyszeć kto nie powinien więc te "mocniejsze" rzeczy nie powinny być publiczne. W każdym razie ludzi nikt nie zmusi do gwiazdkowania widocznych rzeczy na forum innych. Możemy jedynie sami się do tego stosować i tym zarażać. A gdy ktoś wyskoczy z faktami co to mu zrobili po cichu, temat nadal da się ciągnąć (skakali Ci po głowie? Nie widziałem, musiało to się dziać za maszyną, byłem zamyślony, albo zmyślasz!)
"Prędzej czy później dopadnie nas rzeczywistość"
- ATS
- Posts: 107
- Joined: Sat Sep 26, 2015 10:48 am
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Wtrącając się, chciałem od razu rozszerzyć zagadnienie do ogólnego traktowania szeptów jako wiadomości prywatnej a'la PM na forum. Ja rozumiem, że nie wszystko się kontroluje, ale... Dla mnie absurdem są sytuacje, gdy dwie postaćki szepczą między dwiema, z dużym prawdopodobieństwem odległymi lokacjami. Na przykład między samochodem i budynkiem. Między budynkami. Między budynkiem a portem. Najprostszy sposób na namierzenie danej postaćki, niezależnie od tego gdzie jest i co robi. W końcu, mam zakładki z tymi, do których już szeptałem - i voila.
Ogólnie, rozumiem, że w Cantrach nie istnieje jasno zdefiniowana przestrzeń - ale czasami postaćki wyprawiają takie cuda, że sztuczki cyrkowe to przy nich raczkowanie niemowlaka. Tutaj klasyką gatunku jest np. podawanie taczki (!) przez okno jadącego (!?) samochodu osobie jadącej (!?!) drugim samochodem. Ekwilibrystyka pełną gębą. Dbałość o szczegóły jest w odgrywaniu niezwykle istotna. Sposób, w jaki tworzymy scenografię, tworzy możliwości dla pozostałych graczy. Tym bardziej piętnuję "chodzenie na łatwiznę" i traktowanie gry jako forum z kilkoma dodatkowymi opcjami. Bo to zabiera dużo czasu... Więc można grać to, na co ma się czas.
Poraża jeszcze inna kwestia - spostrzegawczość niektórych postaciek dosłownie zachwyca. Albo słyszy co ktoś mamrocze pod nosem... albo widzi co ktoś robi, chociaż siedzi za przysłowiowym już piecem w warsztacie... albo ma doskonały wgląd na wszystko, co dotyka inna postaćka. Legendą obrosły sytuacje, kiedy Strażniczka (imienia nie podam) dostrzegła minimalny ruch ręką kogoś, kto *sięgnął ukradkiem pod pazuchę*. No rewelacja. Ja rozumiem, że Strażnicy i wszelcy Stróże Prawa mają oczy dookoła głowy, ale w Cantrach dodatkowo noszą noktowizory z możliwością zoom.
Wszystkie te "szczególiki" składają się na niezły kabaret, który nie raz wyśmiewaliśmy w naszym zacnym, cantryjskim gronie. Chwała bohaterom.
Ogólnie, rozumiem, że w Cantrach nie istnieje jasno zdefiniowana przestrzeń - ale czasami postaćki wyprawiają takie cuda, że sztuczki cyrkowe to przy nich raczkowanie niemowlaka. Tutaj klasyką gatunku jest np. podawanie taczki (!) przez okno jadącego (!?) samochodu osobie jadącej (!?!) drugim samochodem. Ekwilibrystyka pełną gębą. Dbałość o szczegóły jest w odgrywaniu niezwykle istotna. Sposób, w jaki tworzymy scenografię, tworzy możliwości dla pozostałych graczy. Tym bardziej piętnuję "chodzenie na łatwiznę" i traktowanie gry jako forum z kilkoma dodatkowymi opcjami. Bo to zabiera dużo czasu... Więc można grać to, na co ma się czas.
Poraża jeszcze inna kwestia - spostrzegawczość niektórych postaciek dosłownie zachwyca. Albo słyszy co ktoś mamrocze pod nosem... albo widzi co ktoś robi, chociaż siedzi za przysłowiowym już piecem w warsztacie... albo ma doskonały wgląd na wszystko, co dotyka inna postaćka. Legendą obrosły sytuacje, kiedy Strażniczka (imienia nie podam) dostrzegła minimalny ruch ręką kogoś, kto *sięgnął ukradkiem pod pazuchę*. No rewelacja. Ja rozumiem, że Strażnicy i wszelcy Stróże Prawa mają oczy dookoła głowy, ale w Cantrach dodatkowo noszą noktowizory z możliwością zoom.
Wszystkie te "szczególiki" składają się na niezły kabaret, który nie raz wyśmiewaliśmy w naszym zacnym, cantryjskim gronie. Chwała bohaterom.

Take your sword and your shield
There’s a battle on the field
You’re a knight and you’re right
So with dragons now you’ll fight!
You’ve got the power
To live another childhood
So ride the wind
That leads you to the moon...
There’s a battle on the field
You’re a knight and you’re right
So with dragons now you’ll fight!
You’ve got the power
To live another childhood
So ride the wind
That leads you to the moon...
- gala
- Posts: 493
- Joined: Sat Jan 24, 2015 7:21 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
ATS wrote:Dla mnie absurdem są sytuacje, gdy dwie postaćki szepczą między dwiema, z dużym prawdopodobieństwem odległymi lokacjami.
A dla mnie nie jest. Szach mat. Cantryjczycy są dziwnymi istotami, ich świat i fizyka świata w którym żyją są jeszcze dziwniejsze. Najwyraźniej potrafią.
ATS wrote:Tutaj klasyką gatunku jest np. podawanie taczki (!) przez okno jadącego (!?) samochodu osobie jadącej (!?!) drugim samochodem.
Patrz wyżej. Najwyraźniej to nie takie dziwne w zielonym świecie.
ATS wrote:Poraża jeszcze inna kwestia - spostrzegawczość niektórych postaciek dosłownie zachwyca. Albo słyszy co ktoś mamrocze pod nosem... albo widzi co ktoś robi, chociaż siedzi za przysłowiowym już piecem w warsztacie... albo ma doskonały wgląd na wszystko, co dotyka inna postaćka. Legendą obrosły sytuacje, kiedy Strażniczka (imienia nie podam) dostrzegła minimalny ruch ręką kogoś, kto *sięgnął ukradkiem pod pazuchę*.
Jak wyżej. Postać w teorii widzi/słyszy wszystko to co pojawi się na jej stronie zdarzeń. Jeśli gracz uzna, że chce udać, że część przegapił - świetnie - jeśli nie: jego prawo.
Alutka wrote:Zielony świat jest opanowany przez śpiące Smaugi, które budzą się tylko i wyłącznie wtedy, gdy ktoś chce się zainteresować ich skarbami.
https://www.reddit.com/r/Cantr/
- ATS
- Posts: 107
- Joined: Sat Sep 26, 2015 10:48 am
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Odpowiedź jedna na wszystkie trzy - określę to jako przedkładanie mechaniki ponad poziom gry. Swego czasu, możliwym było zabarykadowanie się w kajucie i trwaniu tak w nieskończoność (niemal). Mechanika pozwalała? Jak najbardziej. A mimo to, komuś przestało się podobać kiedy nie mógł dorwać złego pirata, który schował się w tak przygotowanej kajucie.
To wszystko jest elementem ogólnego postrzegania gry. Kiedyś już poruszałem ten temat. Mechanika to nie wyłączne zasady, jakich wypada przestrzegać w czasie gry. Mechanika to ramy, które wypełniamy własną twórczą grą. Postaćki potrafią wymiotować na zawołanie - ale gdyby ktoś naciskał to w kółko, rzekłbyś, że to podlega patologii. Cóż... Widzę wspomniane zasady także w tym żeby trzymać się pewnego realizmu, który nie polega na bezwarunkowym odwzorowywaniu rzeczywistości, a na utrzymywaniu gry na eleganckim poziomie.
Paradoksem jest jak wielu ludzi narzeka na błędy mechaniki, zarazem inne kwestie bez problemu wyjaśniając właśnie tą mechaniką.
PS: Ani szach, ani mat. Ot, niekończąca się opowieść pt. "dla mnie wygodne jest szeptanie na trzy kilometry - i co mi zrobisz?"
To wszystko jest elementem ogólnego postrzegania gry. Kiedyś już poruszałem ten temat. Mechanika to nie wyłączne zasady, jakich wypada przestrzegać w czasie gry. Mechanika to ramy, które wypełniamy własną twórczą grą. Postaćki potrafią wymiotować na zawołanie - ale gdyby ktoś naciskał to w kółko, rzekłbyś, że to podlega patologii. Cóż... Widzę wspomniane zasady także w tym żeby trzymać się pewnego realizmu, który nie polega na bezwarunkowym odwzorowywaniu rzeczywistości, a na utrzymywaniu gry na eleganckim poziomie.
Paradoksem jest jak wielu ludzi narzeka na błędy mechaniki, zarazem inne kwestie bez problemu wyjaśniając właśnie tą mechaniką.

PS: Ani szach, ani mat. Ot, niekończąca się opowieść pt. "dla mnie wygodne jest szeptanie na trzy kilometry - i co mi zrobisz?"
Take your sword and your shield
There’s a battle on the field
You’re a knight and you’re right
So with dragons now you’ll fight!
You’ve got the power
To live another childhood
So ride the wind
That leads you to the moon...
There’s a battle on the field
You’re a knight and you’re right
So with dragons now you’ll fight!
You’ve got the power
To live another childhood
So ride the wind
That leads you to the moon...
- gala
- Posts: 493
- Joined: Sat Jan 24, 2015 7:21 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
ATS wrote:Ot, niekończąca się opowieść pt. "dla mnie wygodne jest szeptanie na trzy kilometry - i co mi zrobisz?"
Nie. Po po prostu traktuję mechanikę jak fizykę tamtego świata. Nikt, nigdy, nigdzie nie powiedział że cantryjczycy nie potrafią szeptać na kilometry. BA. Nikt, nigdy, nigdzie nie powiedział, że w Cantr w ogóle występuje pojęcie odległości w ramach danej lokacji.
Alutka wrote:Zielony świat jest opanowany przez śpiące Smaugi, które budzą się tylko i wyłącznie wtedy, gdy ktoś chce się zainteresować ich skarbami.
https://www.reddit.com/r/Cantr/
- ATS
- Posts: 107
- Joined: Sat Sep 26, 2015 10:48 am
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Otóż to. Kwestia pierwsza - Cantr nie posiada jasno zdefiniowanej przestrzeni, ale ta przestrzeń jest ukryta tam, w interakcjach między postaćkami. To, że mechanika czegoś nie kształtuje w sposób jasny i precyzyjny nie oznacza, że coś nie istnieje. To tak jakby zarzucać komuś, że jego postaćka wspięła się na dach, podczas gdy w grze nie istnieją dachy. Taka zabawa.
Druga kwestia. W wielu grach istnieją "bugi", które są (jak powszechnie wiadomo) lukami w mechanice gry. Wykorzystywanie ich jest często karane (jeżeli gra ma charakter MMO). Jeżeli stwierdzamy, że mechanika determinuje wszystko, ponieważ traktujemy ją jako fizykę gry - wówczas dany bug należy do tejże fizyki, ponieważ chociaż gra nie przewiduje celowo istnienia takiej mechaniki, taka mechanika mimo wszystko istnieje. Uroki wirtualnych światów i niedoskonałości twórczości.
Nikt nie musiał rzec, że szeptanie między budynkami jest niemożliwe. Tylko warto zawsze rozważyć coś w jeden sposób - czy dana rzecz istnieje w grze celowo, czy jest wynikiem niedoskonałości kodu? Przykładów jest nieskończenie wiele. Ot, choćby proste leczenie miodem w sposób masowy. Mechanika umożliwia to, jednak równocześnie, działanie takie przeczy zasadom gry. Wszystko jest kwestią negocjacji między graczami oraz między możliwościami gry. Gra nie zakłada wycinania drzew. Mechanika " nie pokazuje" wielu rzeczy, które muszą wynikać z działań graczy. Możliwe jest wyleczenie miodem odciętej ręki... tylko pozostanie niesmak, że ktoś gra w ten sposób. Ba - postaćka nie istnieje fizycznie, więc de facto nie posiada np. rąk! Fizyka w grze? Pardon, ale to tylko ramy.
Druga kwestia. W wielu grach istnieją "bugi", które są (jak powszechnie wiadomo) lukami w mechanice gry. Wykorzystywanie ich jest często karane (jeżeli gra ma charakter MMO). Jeżeli stwierdzamy, że mechanika determinuje wszystko, ponieważ traktujemy ją jako fizykę gry - wówczas dany bug należy do tejże fizyki, ponieważ chociaż gra nie przewiduje celowo istnienia takiej mechaniki, taka mechanika mimo wszystko istnieje. Uroki wirtualnych światów i niedoskonałości twórczości.
Nikt nie musiał rzec, że szeptanie między budynkami jest niemożliwe. Tylko warto zawsze rozważyć coś w jeden sposób - czy dana rzecz istnieje w grze celowo, czy jest wynikiem niedoskonałości kodu? Przykładów jest nieskończenie wiele. Ot, choćby proste leczenie miodem w sposób masowy. Mechanika umożliwia to, jednak równocześnie, działanie takie przeczy zasadom gry. Wszystko jest kwestią negocjacji między graczami oraz między możliwościami gry. Gra nie zakłada wycinania drzew. Mechanika " nie pokazuje" wielu rzeczy, które muszą wynikać z działań graczy. Możliwe jest wyleczenie miodem odciętej ręki... tylko pozostanie niesmak, że ktoś gra w ten sposób. Ba - postaćka nie istnieje fizycznie, więc de facto nie posiada np. rąk! Fizyka w grze? Pardon, ale to tylko ramy.

Take your sword and your shield
There’s a battle on the field
You’re a knight and you’re right
So with dragons now you’ll fight!
You’ve got the power
To live another childhood
So ride the wind
That leads you to the moon...
There’s a battle on the field
You’re a knight and you’re right
So with dragons now you’ll fight!
You’ve got the power
To live another childhood
So ride the wind
That leads you to the moon...
-
- Posts: 925
- Joined: Tue May 20, 2014 2:18 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Jedną moją postacią chciałam kiedyś odgrywać, że cantr ma swój ich typ, działających inaczej niż nasze np: po skierowaniu na odpowiednią drogę, pojazd miał być "przechwytywany" przez coś na kształt pola magnetycznego i przez nie prowadzone środkiem drogi do celu; zamiast kierownicy pad/pilot do zmiany prędkości, który pasażerowie mogą sobie przekazywać bez zamiany miejsc siedzenia; itd. Cóż z tego skoro moja postać była jedna kontra rzesza postaci, które lubią odgrywać *przekręcanie kluczyka w stacyjce*, *deptanie gazu* i *zmianę biegu*. Skoro więc w tym zakresie pozostawiamy "ziemską fizykę" powinniśmy się jej trzymać również przy wspomnianym przekazywaniu taczek.
To samo dotyczy szeptów. Część osób odgrywa *podchodzenie* do adresata szeptu, *nachylanie się* do jego ucha itp. Nie mówię, która postawa jest lepsza (niech sobie szepczą kilometrami). Chodzi mi o to, że trzeba zdecydować się na jedną i się jej trzymać. Inaczej powstanie świat bez praw natury, a to byłoby nudne.
To samo dotyczy szeptów. Część osób odgrywa *podchodzenie* do adresata szeptu, *nachylanie się* do jego ucha itp. Nie mówię, która postawa jest lepsza (niech sobie szepczą kilometrami). Chodzi mi o to, że trzeba zdecydować się na jedną i się jej trzymać. Inaczej powstanie świat bez praw natury, a to byłoby nudne.
Last edited by dekalina on Mon Jan 11, 2016 6:15 pm, edited 1 time in total.
- ATS
- Posts: 107
- Joined: Sat Sep 26, 2015 10:48 am
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Żeby było zabawniej, zarówno szeptanie z samochodu do kogoś poza samochodem jak i szeptanie z budynku do kogoś poza budynkiem da się łatwo wyjaśnić i odegrać. Proste - ktoś podszedł do okna, ktoś się wychylił przez okno i tak sobie plotkują. Ktoś podszedł do zaparkowanego samochodu i zwyczajna rozmowa. Tylko tutaj nie chodzi nawet o odgrywanie, tylko sprowadzanie gry do wygodnego forum. Tak jak pisałem - private message w pełnej krasie.
Rozumiem też, że wiele rzeczy ciężko odegrać. Np. mamy taczkę, która niezupełnie służy jako taczka, ale wyobraźmy sobie, że cantryjskie taczki to coś w rodzaju składanych wózków, które łatwo można schować. Banalne. Tylko właśnie istotną kwestią jest znalezienie sensu dla każdej mechaniki i nie opieranie swej argumentacji wyłącznie na stwierdzeniu "bo tak mechanika pozwala". To gra RP czy testowanie możliwości mechanicznych kodu? Mechanika wskazuje na istnienie inwentarza. Gdyby chcieć odgrywać to realnie, powinny być zakładki - "przedmioty duże", "małe", "średnie" i każda przegroda posiadałaby określony limit przedmiotów. Tylko nie trzeba wszystkiego obmurować mechaniką i czasami trzeba zrobić ustępstwo wobec grywalności. Czy szeptanie na kilometr poprawia grywalność Cantrów? Mam szczere wątpliwości.
Odnosząc się jeszcze do przykładu powyżej - o tym właśnie mówiłem. Gracze często zasłaniają się mechaniką, ale jeżeli ktoś w ramach tejże mechaniki tworzy inne zrozumienie możliwości, pojawia się fala buntu, bo przecież znaleziono zastosowanie dla danego mechanizmu. Naprawdę, wszystko można pogodzić. Nawet rycerzy w garniturach, którzy noszą dziesięć kilo narzędzi, w tym kosy i inne osprzęty. Tylko twórzmy zarazem wyjaśnienia nie odnoszące się do samej mechaniki - wyjaśniajmy mechanikę.
I rzecz na koniec - tak bardzo narzekamy na nieudolne odgrywanie nowych graczy, ale sami nie próbujemy poprawiać jakości gry. Wstyd. Wiem, że wygoda jest bardzo ważna, a znajome rzeczy są po prostu znajome, jednak wciąż można pracować nad grą. Pokażmy nowym graczom jak dobrze można grać.
Rozumiem też, że wiele rzeczy ciężko odegrać. Np. mamy taczkę, która niezupełnie służy jako taczka, ale wyobraźmy sobie, że cantryjskie taczki to coś w rodzaju składanych wózków, które łatwo można schować. Banalne. Tylko właśnie istotną kwestią jest znalezienie sensu dla każdej mechaniki i nie opieranie swej argumentacji wyłącznie na stwierdzeniu "bo tak mechanika pozwala". To gra RP czy testowanie możliwości mechanicznych kodu? Mechanika wskazuje na istnienie inwentarza. Gdyby chcieć odgrywać to realnie, powinny być zakładki - "przedmioty duże", "małe", "średnie" i każda przegroda posiadałaby określony limit przedmiotów. Tylko nie trzeba wszystkiego obmurować mechaniką i czasami trzeba zrobić ustępstwo wobec grywalności. Czy szeptanie na kilometr poprawia grywalność Cantrów? Mam szczere wątpliwości.
Odnosząc się jeszcze do przykładu powyżej - o tym właśnie mówiłem. Gracze często zasłaniają się mechaniką, ale jeżeli ktoś w ramach tejże mechaniki tworzy inne zrozumienie możliwości, pojawia się fala buntu, bo przecież znaleziono zastosowanie dla danego mechanizmu. Naprawdę, wszystko można pogodzić. Nawet rycerzy w garniturach, którzy noszą dziesięć kilo narzędzi, w tym kosy i inne osprzęty. Tylko twórzmy zarazem wyjaśnienia nie odnoszące się do samej mechaniki - wyjaśniajmy mechanikę.
I rzecz na koniec - tak bardzo narzekamy na nieudolne odgrywanie nowych graczy, ale sami nie próbujemy poprawiać jakości gry. Wstyd. Wiem, że wygoda jest bardzo ważna, a znajome rzeczy są po prostu znajome, jednak wciąż można pracować nad grą. Pokażmy nowym graczom jak dobrze można grać.
Take your sword and your shield
There’s a battle on the field
You’re a knight and you’re right
So with dragons now you’ll fight!
You’ve got the power
To live another childhood
So ride the wind
That leads you to the moon...
There’s a battle on the field
You’re a knight and you’re right
So with dragons now you’ll fight!
You’ve got the power
To live another childhood
So ride the wind
That leads you to the moon...
- Felixis
- Posts: 437
- Joined: Sun Aug 10, 2014 1:40 pm
- Location: Londyn
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Nie zapominaj jednak o tym, że wypada zachować sposób odgrywania czy bycia danej postaci. Jeśli masz postać która zawsze miała sokoli wzrok i potrafiła dostrzegać szczegóły, przez dyskusję na forum nie zmienisz nagle, że jest ślepa. Sama widzę pewne minusy ciągnięcia czegoś dalej, ale ciągnę. Na nowych postaciach staram się nie popełniać starych błędów, a w starych chociaż to jakoś tłumaczyć logicznie albo przyjmować do wiadomości wytłumaczenia innych, ewentualnie stopniowo zmieniać.
"Prędzej czy później dopadnie nas rzeczywistość"
-
- Posts: 205
- Joined: Tue Aug 11, 2015 6:06 pm
- Location: tu
- Contact:
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Fajnie sobie ponarzekać, ale uważam, że tego typu dyskusje nic nie wnoszą. Wszelkie poważniejsze zmiany czy to w mechanice, czy w popularnym sposobie odgrywania i tak zostaną zablokowane przez graczy. Szeptanie pomiędzy budynkami? Owszem, da się, nie ma problemu. Nawet jeżeli te budynki leżą daleko od siebie (ktoś narysował mapę osady). Ale jeśli odegrałbym coś takiego:
4944-2:32: Telefon mówi: "O! Jak fajnie mieć dodatkową rękę! *wykrzykuje radośnie*"
4944-2:32: Telefon mówi: "*na miejsce uciętej ręki wyrastają mu dwie nowe*"
4944-2:31: Telefon mówi: "Ałaaaaa! Moja ręka! *drze się wniebogłosy*"
4944-2:31: Telefon mówi: "*odciął sobie rękę*"
4944-2:31: Widzisz jak Telefon niezręcznie rani Telefon używając kościany nóż.
co jest jak najbardziej zgodne z mechaniką, to coś mi się wydaje, że moja postać skończyłaby w tym temacie.
4944-2:32: Telefon mówi: "O! Jak fajnie mieć dodatkową rękę! *wykrzykuje radośnie*"
4944-2:32: Telefon mówi: "*na miejsce uciętej ręki wyrastają mu dwie nowe*"
4944-2:31: Telefon mówi: "Ałaaaaa! Moja ręka! *drze się wniebogłosy*"
4944-2:31: Telefon mówi: "*odciął sobie rękę*"
4944-2:31: Widzisz jak Telefon niezręcznie rani Telefon używając kościany nóż.
co jest jak najbardziej zgodne z mechaniką, to coś mi się wydaje, że moja postać skończyłaby w tym temacie.
"[...] I tylko fotel MG stoi boleśnie pusty..."
"Weźmiecie go i wyhodujecie sobie drugiego Raynusa."
"żartuję, nie ma w Cantr trudnych misji, nic się nie chce i nic się nie da"
"Weźmiecie go i wyhodujecie sobie drugiego Raynusa."
"żartuję, nie ma w Cantr trudnych misji, nic się nie chce i nic się nie da"
- Felixis
- Posts: 437
- Joined: Sun Aug 10, 2014 1:40 pm
- Location: Londyn
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Myślę, że wszyscy by udawali że masz zwidy. Kiedyś też gracz odgrywał demona i udawał że podpala wszystko, albo sam staje w płomieniach. Wszyscy uznali go za wariata i pomijali niemożliwe w normalnym świecie akcje, jakby nie miały miejsca. Zgodne z mechaniką może i możesz zadać sobie obrażenia i je weyleczyć, ale w zasadach jest że wszystkie postacie muszą być ludźmi, a ludzie nie mają trzech rąk (nie liczę szczególnych wypadków). Co do odgrywania, ja pamiętam jak mnie w OOC zwyzywano kiedy podtrzymałam czyjeś odgrywanie na temat pożaru, "bo to niemożliwe żeby się coś spaliło". Niemożliwe jest też bawienie się śniegiem bo go fizycznie nie ma, a jakoś ludzie lubią odgrywać. Niemożliwe jest że przemokniesz, bo jak wykręcisz ciuchy nie dostajesz mechanicznie wody, a postacie w grze mokną. Marudzenie. Zmienić nazwę budynku na spalone ruiny i odegrać remont to nie problem. W każdym razie inni gracze zawsze mogą się wtrącić tak czy inaczej w cudze pomysły lub w cudzą grę. Widzisz szepczących pomiędzy dwoma budynkami to stajesz pod oknem i udajesz że podsłuchujesz, komentujesz na głos czemu nie słychać, przyglądasz się im natarczywie i tak dalej. Oleją Cie albo pomyślą, zmienią coś, dodadzą od siebie.
"Prędzej czy później dopadnie nas rzeczywistość"
- ATS
- Posts: 107
- Joined: Sat Sep 26, 2015 10:48 am
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Robiłem tak wiele razy i najczęściej jest zasłona milczenia. Ot, porozmawialiśmy na kilometr... Co z tego? Ty nie miałeś przypadkiem zbierać ziemniaków? Najczęściej jest brak odegrania, a jeżeli ktoś coś odgrywa - niech to odgrywa. Wyjaśnianie zachowajmy na wypadki, kiedy coś nie wiadomo jak zostało odegrane.
Zapominasz tylko o tym, że w ten sposób można właściwie wyjaśnić sobie wszystko i wszelkie dokonania własnych postaciek, twierdząc potem uparcie "ale ona tak mogła". Odnosząc się na przykład do sytuacji przedstawionej przez Telefona - przecież czasami rodzą się ludzie z różnymi defektami genetycznymi, których skutkiem są "udziwnienia". Dlatego ja zawsze widzę w tym kwestię negocjacji między graczami i sposobu, w jaki coś jest wprowadzanego. Nie może to być narzucone ("moja postaćka miała dodatkową rękę, mutacja genetyczna, tak sobie chcem i już", "moja postacka dokładnie widziała jak podnosisz tę kanapkę, chociaż zrobiłeś to na drugim końcu miasta i było ciemno"). Właśnie, ciemno. Mamy do czynienia z nocą, która mechanicznie nie istnieje. I czasami jest ciekawą scenografią dla nowego przedstawienia, a czasami jedynie narzędziem, bo gracz wymyślił, że w nocy może ukraść jedzenie i nikt nie zauważy. Równowagę trzeba zachować. Można coś odegrać - tylko niech to będzie odegrane. Takie "sokole oko" jest po prostu dzieckiem mechanicznego dostrzegania co robią postaćki.
Zapominasz tylko o tym, że w ten sposób można właściwie wyjaśnić sobie wszystko i wszelkie dokonania własnych postaciek, twierdząc potem uparcie "ale ona tak mogła". Odnosząc się na przykład do sytuacji przedstawionej przez Telefona - przecież czasami rodzą się ludzie z różnymi defektami genetycznymi, których skutkiem są "udziwnienia". Dlatego ja zawsze widzę w tym kwestię negocjacji między graczami i sposobu, w jaki coś jest wprowadzanego. Nie może to być narzucone ("moja postaćka miała dodatkową rękę, mutacja genetyczna, tak sobie chcem i już", "moja postacka dokładnie widziała jak podnosisz tę kanapkę, chociaż zrobiłeś to na drugim końcu miasta i było ciemno"). Właśnie, ciemno. Mamy do czynienia z nocą, która mechanicznie nie istnieje. I czasami jest ciekawą scenografią dla nowego przedstawienia, a czasami jedynie narzędziem, bo gracz wymyślił, że w nocy może ukraść jedzenie i nikt nie zauważy. Równowagę trzeba zachować. Można coś odegrać - tylko niech to będzie odegrane. Takie "sokole oko" jest po prostu dzieckiem mechanicznego dostrzegania co robią postaćki.
Take your sword and your shield
There’s a battle on the field
You’re a knight and you’re right
So with dragons now you’ll fight!
You’ve got the power
To live another childhood
So ride the wind
That leads you to the moon...
There’s a battle on the field
You’re a knight and you’re right
So with dragons now you’ll fight!
You’ve got the power
To live another childhood
So ride the wind
That leads you to the moon...
-
- Posts: 205
- Joined: Tue Aug 11, 2015 6:06 pm
- Location: tu
- Contact:
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Felixis wrote:Myślę, że wszyscy by udawali że masz zwidy.
A co, jeżeli po takiej akcji ustawię w opisie postaci, że ma trzy ręce? Uznać, że wszystkie inne postacie mają zwidy lub są wariatami i pozamykać ich w izolatkach? Sama zresztą napisałaś, że pożary nie przejdą, za to postać zmoknąć już może. Ulepić bałwana także. Nie wiem jak wam, ale mnie się to nie podoba.
"[...] I tylko fotel MG stoi boleśnie pusty..."
"Weźmiecie go i wyhodujecie sobie drugiego Raynusa."
"żartuję, nie ma w Cantr trudnych misji, nic się nie chce i nic się nie da"
"Weźmiecie go i wyhodujecie sobie drugiego Raynusa."
"żartuję, nie ma w Cantr trudnych misji, nic się nie chce i nic się nie da"
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest