Dziękuję graczowi za tą postać.
Odeszli... [*]
Moderators: Public Relations Department, Players Department
- koliberek
- Posts: 237
- Joined: Thu Mar 15, 2007 8:28 pm
Re: Odeszli... [*]
No swoje lata miał... ale mógł jeszcze pożyć
Dziękuję graczowi za tą postać.
Dziękuję graczowi za tą postać.
- lacki2000
- Posts: 804
- Joined: Tue Jun 12, 2007 12:57 am
Re: Odeszli... [*]
Teodor Rympałka z Los Liberos - słynny kucharz w turbanie, którego światowej sławy zastawa z przysmakami umilała wszelkim gościom pobyt w LL a czasem nawet sprawiała mieszkańcom kłopoty jak się jakiś młody złodziejaszek na nią zasadził i zwiewał co sił póki nie został pochowany pod lasem. Jak na wielkiego kucharza przystało, Teodor zapadł w śpiączkę i zmarł z głodu.
Te audire no possum. Musa sapientum fixa est in aure. Grasz w zielone? GRAM! Żądamy 24-godzinnego dnia cantryjskiego dla lepszej płynności działań!
- Mars
- Posts: 852
- Joined: Sat Apr 28, 2007 2:44 pm
- Location: Poland
Re: Odeszli... [*]
Marfied, Luk, Muriel, Jardir... mam nadzieje, ze gracze predko wroca do Cantra
-
GaaalAnonim
- Posts: 2
- Joined: Thu Jul 29, 2010 5:09 am
Re: Odeszli... [*]
Minęło kilka dni, więc teraz już można.
Dziękuje za postać imieniem:
Kadir
Eh... szkoda, że umarł.
Narodził się w Fortholmie i został tam pochowany.
Dziękuje za postać imieniem:
Kadir
Eh... szkoda, że umarł.
Narodził się w Fortholmie i został tam pochowany.
- mefisto666
- Posts: 80
- Joined: Sun Nov 11, 2007 2:56 pm
- Location: Kobenhavn/Zabrze
Re: Odeszli... [*]
3150 odszedł Kac pomysłodawca i współzałożyciel Rubinkowa
Dziękuje za tą postać szkoda że Kac odszedł w momencie gdy jego praca zaczęła przynosić efekt.
Dziękuje za tą postać szkoda że Kac odszedł w momencie gdy jego praca zaczęła przynosić efekt.
Wydaje ci sie ze ummiesz jezdzic ??
http://pl.youtube.com/watch?v=rs-jAImScms
"Boże pohamuj pokusę prędkości..."
http://pl.youtube.com/watch?v=rs-jAImScms
"Boże pohamuj pokusę prędkości..."
- abigail
- Posts: 61
- Joined: Sun Oct 21, 2007 11:01 pm
- Location: Wroclaw
Re: Odeszli... [*]
Ayla i Dea... brawo, dziewczyny! Miło było się dowiedzieć, że tak długo się utrzymałyście na powierzchni.
Duch Amokei pozdrawia i liczy na spotkanie w zaświatach
Duch Amokei pozdrawia i liczy na spotkanie w zaświatach
... bo wypadek to bardzo dziwna rzecz. Nigdy go nie ma, dopóki się nie wydarzy - Kubuś Puchatek
-
Avx
- Posts: 515
- Joined: Mon Oct 23, 2006 12:11 pm
Re: Odeszli... [*]
No tak, godne podziwu... 
-
AUTO
- Posts: 755
- Joined: Mon Feb 06, 2006 9:19 pm
- gawi
- Posts: 1045
- Joined: Thu Mar 08, 2007 2:42 pm
- Location: Poland, Poznan
Re: Odeszli... [*]
Gustaw Jednooki- brutalnie zabity sympatyczny staruszek kochający spokój i wędkarstwo pewnej rudzielce będzie brakować tego wędkarza który ciągle ją gromił że robi hałas i straszy mu ryby.Mieszkaniec Lazurowego wybrzeża Portu Manologradu.
[img]http://img338.imageshack.us/img338/3060/swiniajj0.gif[/img]
http://gawi.posadzdrzewo.pl
http://gawi.posadzdrzewo.pl
-
AUTO
- Posts: 755
- Joined: Mon Feb 06, 2006 9:19 pm
Re: Odeszli... [*]
gawi wrote:Gustaw Jednooki
Szkoda, że musiał zginąć.
- robin_waw
- Posts: 1532
- Joined: Tue Jul 25, 2006 12:30 pm
Re: Odeszli... [*]
Gustaw Jednooki obudził się w Manologrodzie za czasów kiedy zarządzał tam Perseusz.
Jako że w Manologrodzie oprócz zwierząt nie było innych źródeł żywności udał się na pobliską plażę gdzie zamieszkał.
W tamtym czasie była tam tylko jedna albo dwie wędzarnie, wodorosty, pstrągi i piasek.
Po paliwo do wędzarni trzeba było spacerować trzy dni piechotą do Manologrodu.
Nie było wędek trzeba było pstrągi łapać brodząc w wodzie.
Ogólnie było ciężko mieszkał tam Bruik i chyba Marcel o ile mnie pamięć nie myli bo nie jestem z tych co logi sobie zgrywają.
Jak się tam pojawił to zdaje się wędzarnia czy wędzarnie były zapchane ogromnym projektem ryb.
Było to ogólnie ciężkie miejsce do życia, większość postaci które się tam zespawnowały lądowały w piachu.
Któregoś dnia kobieta tam przebywająca zmarła i okazało się że miała przy sobie tyle żelaza ze akurat starczyło na wędkę.
To było spore wybawienie jako że można było złowić więcej ryb i mieć czas na inne rzeczy oraz bieganie po drewno.
Pewnego razu Gustaw popłynął długą łodzią do Błotnej Plaży gdzie udało mu się zdobyć trochę sznurka na suszarnię, spowodowało to że nie trzeba było już biegać po drewno i ryba suszyła się sama dzięki temu można było w spokoju zająć się łowieniem.
Gustaw zajął się tez dostarczaniem ryby do Manologrodu. Któregoś dnia przyszedł ktoś z Manologrodu włożył drewno w budowę portu. Nazwał portem Lazurowego Wybrzeża Manologrodu, odpłynął i tyle go Gustaw widział. Trochę to rozzłościło Gustawa bo wepchnął się jakiś obcy, nie dość że się rządził to jeszcze bez pytania nazwał port po swojemu i tyle go widziano. W późniejszym czasie na plaży pojawiła się Olga do której Gucio zapałał sympatią. Olga próbowała wprowadzić jakieś tam plany rozbudowy osady na co Gustaw patrzył trochę krzywym okiem, bo wolał spokój i dobrze mu było z tym co miał. Był prostym człowiekiem i wiele mu do szczęścia nie było potrzeba. Ale pogodził się z próbami innowacji a nawet trochę Oldze zaczął w tym pomagać. Później pojawił się Jok, rozruszał trochę to miejsce wprowadził trochę radości i zamieszania a nade wszystko sporo hałasu i ciągle płoszył Gustawowi ryby.
Pewnego dnia Jok odszedł a raczej zszedł
, mimo tych płoszonych ryb Gustawowi brakowało tej radości którą ze sobą wnosił.
Gustaw większość życia chodził w portkach i boso i było mu z tym dobrze, pewnego razu Olga przywiozła jedwabny krawat, biedaczek nie wiedział co z nim zrobić a nie chciał Oldze sprawić przykrości, nosił go przy sobie i powiedział ze będzie zakładał na wyjątkowe okazje. Potem nastały czasy kiedy haker popsuł większości zabawę i Gustaw zasnął na bardzo długo (nie wiedziałem czy wracać do gry i nawet udało mi się wyrwać na pewien czas z nałogu cantrowego). Gustaw został zabity przez Wejmira niestety nie wiem co się wtedy działo i jakie były przyczyny zamordowania Gustawa.
Chciałem wszystkim podziękować za wspólną grę. I gdyby ktoś mógł dokończyć moje opowiadanie był bym wdzięczny bo chciałbym się dowiedzieć co właściwie się stało.
Jako że w Manologrodzie oprócz zwierząt nie było innych źródeł żywności udał się na pobliską plażę gdzie zamieszkał.
W tamtym czasie była tam tylko jedna albo dwie wędzarnie, wodorosty, pstrągi i piasek.
Po paliwo do wędzarni trzeba było spacerować trzy dni piechotą do Manologrodu.
Nie było wędek trzeba było pstrągi łapać brodząc w wodzie.
Ogólnie było ciężko mieszkał tam Bruik i chyba Marcel o ile mnie pamięć nie myli bo nie jestem z tych co logi sobie zgrywają.
Jak się tam pojawił to zdaje się wędzarnia czy wędzarnie były zapchane ogromnym projektem ryb.
Było to ogólnie ciężkie miejsce do życia, większość postaci które się tam zespawnowały lądowały w piachu.
Któregoś dnia kobieta tam przebywająca zmarła i okazało się że miała przy sobie tyle żelaza ze akurat starczyło na wędkę.
To było spore wybawienie jako że można było złowić więcej ryb i mieć czas na inne rzeczy oraz bieganie po drewno.
Pewnego razu Gustaw popłynął długą łodzią do Błotnej Plaży gdzie udało mu się zdobyć trochę sznurka na suszarnię, spowodowało to że nie trzeba było już biegać po drewno i ryba suszyła się sama dzięki temu można było w spokoju zająć się łowieniem.
Gustaw zajął się tez dostarczaniem ryby do Manologrodu. Któregoś dnia przyszedł ktoś z Manologrodu włożył drewno w budowę portu. Nazwał portem Lazurowego Wybrzeża Manologrodu, odpłynął i tyle go Gustaw widział. Trochę to rozzłościło Gustawa bo wepchnął się jakiś obcy, nie dość że się rządził to jeszcze bez pytania nazwał port po swojemu i tyle go widziano. W późniejszym czasie na plaży pojawiła się Olga do której Gucio zapałał sympatią. Olga próbowała wprowadzić jakieś tam plany rozbudowy osady na co Gustaw patrzył trochę krzywym okiem, bo wolał spokój i dobrze mu było z tym co miał. Był prostym człowiekiem i wiele mu do szczęścia nie było potrzeba. Ale pogodził się z próbami innowacji a nawet trochę Oldze zaczął w tym pomagać. Później pojawił się Jok, rozruszał trochę to miejsce wprowadził trochę radości i zamieszania a nade wszystko sporo hałasu i ciągle płoszył Gustawowi ryby.
Pewnego dnia Jok odszedł a raczej zszedł
Gustaw większość życia chodził w portkach i boso i było mu z tym dobrze, pewnego razu Olga przywiozła jedwabny krawat, biedaczek nie wiedział co z nim zrobić a nie chciał Oldze sprawić przykrości, nosił go przy sobie i powiedział ze będzie zakładał na wyjątkowe okazje. Potem nastały czasy kiedy haker popsuł większości zabawę i Gustaw zasnął na bardzo długo (nie wiedziałem czy wracać do gry i nawet udało mi się wyrwać na pewien czas z nałogu cantrowego). Gustaw został zabity przez Wejmira niestety nie wiem co się wtedy działo i jakie były przyczyny zamordowania Gustawa.
Chciałem wszystkim podziękować za wspólną grę. I gdyby ktoś mógł dokończyć moje opowiadanie był bym wdzięczny bo chciałbym się dowiedzieć co właściwie się stało.
- robin_waw
- Posts: 1532
- Joined: Tue Jul 25, 2006 12:30 pm
Re: Odeszli... [*]
lacki2000 wrote:Teodor Rympałka z Los Liberos - słynny kucharz w turbanie, którego światowej sławy zastawa z przysmakami umilała wszelkim gościom pobyt w LL a czasem nawet sprawiała mieszkańcom kłopoty jak się jakiś młody złodziejaszek na nią zasadził i zwiewał co sił póki nie został pochowany pod lasem. Jak na wielkiego kucharza przystało, Teodor zapadł w śpiączkę i zmarł z głodu.
Chciałem podziękować mieszkańcom Los Liberos za wspólną grę oraz wszystkim których Teodor poznał w swoim życiu.
A w szczególności pozdrawiam tych co prowadzą lub prowadzili: Mirrdora, Harrusa, Zojkę oraz Senseja.
Lubiłem Teodora, miał trochę dziwną wymowę, mówił o sobie w trzeciej osobie. Teodor nie mógł odżałować że do swojego turbanu nie mógł zdobyć takich butów z zakręconymi czubami jakie to czasem w bajkach noszą wezyrowie.
Nosił turban, chodził w japonkach przygotowywał rożne specjały, grał na bębnie kongo i koniecznie próbował złapać gołębia w kamienny garnek, niestety nigdy mu się to nie udało.
- Leming
- Posts: 657
- Joined: Thu Mar 15, 2007 1:08 pm
Re: Odeszli... [*]
robin_waw wrote:Chciałem wszystkim podziękować za wspólną grę.
Dziękuję za pamięć. Dziękuję za wspólną grę. Oczywiście nie zgadzam się co do tego, że Jok był hałaśliwy, ale ta plaża to było super miejsce. Pełen luz. Gdyby jeszcze nie te baby...
Może kiedyś będzie jeszcze okazja wypić jakieś piwko za tych, co ich już nie ma.
robin_waw wrote:I gdyby ktoś mógł dokończyć moje opowiadanie był bym wdzięczny bo chciałbym się dowiedzieć co właściwie się stało.
Też mnie interesuje, komu mógł Gustaw cokolwiek zawinić. Nadal są tacy, co wybijają wszystko, co żywe, bez uzasadnienia?
http://www.bookcrossing.com/
- kaloryfer
- Posts: 370
- Joined: Fri May 21, 2010 9:44 am
Re: Odeszli... [*]
Jeśli bez powodu, to Cantr naprawdę symuluje życie.
-
AUTO
- Posts: 755
- Joined: Mon Feb 06, 2006 9:19 pm
Re: Odeszli... [*]
kaloryfer wrote:Jeśli bez powodu, to Cantr naprawdę symuluje życie.
Powód był, a wyjaśnienie odbyło sie przez PM
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest

