Mafia II

[Laura_]

Zaczyna się..*westchnęła i opróżniła kieliszek jednym haustem*

[skotos]

Jak ktos nie ma nic za pazuchą do ukrycia, to może czuć się bezpiecznie. *wyciąga zza lady kolejnego ogórka* A tu widzę, że mała panika się zrobiła. Czyżby Państwo coś przeskrobali i muszą uciekać? Jeżeli tak to odradzałbym Palermo, w końcu oni chyba stamtąd są.

[AUTO]

To nie takie głupie. Przyjeżdża tu aby napisać artykuł, a o czym tu pisać w tej naszej norze? Przyjechał i raptem giną ludzie, to jest jakiś trop. Ktoś się powinien zająć tą sprawą. Nie chcę żyć w strachu *wysączył kolejny kieliszek*

[Laura_]

Jacy oni?

[Greek]

Coś sugerujesz? *przeszywa Gabriella badawczym spojrzeniem* Widać chcesz skierować podejrzenia na mnie, bo zwróciłeś uwagę akurat na moje pytanie o transport. Nie jestem dziennikarzem ani reporterem i tylko dorabiałem sobie w ten sposób podczas ciężkich lat w Ameryce, gdzie co nieco się nauczyłem. Ja jestem pisarzem. *mówi z namaszczeniem*

[skotos]

Może i wyglądam jak wieśniak, ale nie jestem głupkiem. Mieszkamy na Sycylii, więc kto? Raczej nie dobra wrózka, czy małe krasnoludki.

[Laura_]

Nie tobie oceniać *obcięła go spojrzeniem* A Sycylia jest tak samo tutaj, jak w Palermo. I moim zdaniem zabójcą jest ktoś z miejscowych. Jakie motywy może mieć ktoś, kto jest tu tylko przejazdem?

[Jinchuuriki]

Każdy jest tak samo podejrzany *odpowiada Constantinowi* nie ważne kim jest *rozgląda się* widział ktoś w ogóle barmankę? Gdzie ona się podziewa?

[skotos]

Nie wiem jaki powód miał. Ale jakoś nagle zrobiło się tych przejeżdżających wielu i zaczęły się dziać rzeczy, o których wcześniej nikt nie słyszał.

[Laura_]

Pewnie próbuje doprowadzić swojego starego do stanu używalności

[Jinchuuriki]

Coś mi tu nie pasuje. Kogo nie było w czasie morderstwa w barze?

[Laura_]

Połowy miasteczka pewnie *wzruszyła ramionami*

[Snake]

*podnosi głowę ze stołu* Co się stało? Co się stało? ktoś zabił BMT? nie mogę w to uwierzyć *kręci głową* Kto mógł się dopuścić takiego strasznego czynu... *opiera czoło o kant stołu i zasypia*

[Ula]

Jestem, jestem... coś podać? *pyta blada jak ściana po wychyleniu jednym haustem połówki szklaneczki grappy * Na rany Chrystusa... kto mógł zrobić coś takiego? I to tak blisko mojej gospody.. aż trochę strach tu siedzieć. Ale jak mamy tu tyle chłopa, do tego większość to nie ułomki, to chyba się nie za bardzo co bać... toż interesu nie zamknę.

[skotos]

Może i nie ułomki, ale albo chcą się tutaj barykadować, albo uciekać gdzie pieprz rośnie. Nie widać za bardzo by komuś zależało na wyjaśnieniu tej śmierci. *zerka mimowolnie w stronę pustego słoja po ogórkach*