1. na kuter:
a. rybacki można by przerobić każdy statek prócz galeonu. Wymagałoby to podłączenia kilku kołowrotków kilku kilogramów liny, sieci rybackiej i odpowiedniej ładowni.
b. wielorybniczy możnaby przerobić każdy statek większy niż slup. Wymagałoby to konstrukcji wyrzutni harpunów (kołowrotek, lina, harpun - za każdym razem nowy!? - konstrukcja drewniana), odpowiednia ładownia, oraz harpuny dla łowców (kiedy już "złapiemy " wieloryba na harpun ze statku, wielobrnicy będą musieli go ubić harpunami) Wieloryb mógłby mieć co jakiś czas możliwość zerwania się z "uwięzi".
2. Około 5-7 miesięczny połów mógłby wyżywić 1 osadę (mniejszy statek - mniejszą, większy - większą).
a. połów ryb daje wyjątkowo dużo jedzenia, a może i ości (małe kości?),
b. połów wielorybów dawałby oprócz dużej ilości jadła także tran (pokarm leczniczy a może także jakiś słaby zamiennik ropy?), może również skórę czy fiszbiny (duże kości?).
3. Załoga musiałaby się składać z kilku, a może nawet kilkunastu osób (zależnie od statku). Wiązałoby się to z tym, że sieci z rybami czy też wieloryba trzebaby raz na jakiś czas (powiedzmy 10-20 dni!!) 'przeciągnąć" na pokład. Chyba że "przeciąganie" przy wielorybie zrobić w momęcie trafienia harpunem ze statku.
Mogłoby wokół tego powstać kilka nowych profesji: strzelec (z harpunu), wyciągacze (sieci/wieloryba), harpunnicy, kucharz pokładowy. Może większym poważaniem cieszyli by się też dobrzy szkutnicy...?
PS. Widzę taką akcję jak szyper rozdaje wypłatę i mówi: No to widzimy się chłopcy za pół roku, na "Krwawej Ropusze" w Porcie Rzemiosł. Następny rok będziemy dla nich łowić, stawka ta sama ale może będzie premia *puszcza oko*. Aa! I załatwcie jakiegoś zdolnego kucharza. Przyda nam się kuk

PPS. I druga wizja:
- kim jesteś?
- wielorybnikiem.
- i co teraz robisz?
- jeszcze trzy miesiące hulam i piję! he he he!
Pozdrawiam