Odeszli... [*]
Moderators: Public Relations Department, Players Department
- Gulczak
- Posts: 513
- Joined: Thu Mar 30, 2006 1:40 pm
- Contact:
<b>Eveline z Wolnego Miasta Pola Vlyrian</b> Niedawno zmarła na atak serca. Napisała różne przepisy, jak ja spałem to karmiła mnie regularnie... A teraz umarła... I to na zawał! Jak mogłeś ty graczu? Ale wracając do tematu. Wybudowała wraz z mężem Romusem pałacyk, niedługo mieli go wyposażać... a Romus naprawde przejął się jej śmiercią....
Również prosze gracza, który kierował poczynaniami Eveline o kontakt w formie PM'a.
Również prosze gracza, który kierował poczynaniami Eveline o kontakt w formie PM'a.
Bo mnie na uśmiech zawsze stać
Nie lubię życia brać
Zbyt serio, serio zbyt
Bo ja na przekór wszystkim tym
Co zasmucają świat, uśmiecham się przez łzy!
Nie lubię życia brać
Zbyt serio, serio zbyt
Bo ja na przekór wszystkim tym
Co zasmucają świat, uśmiecham się przez łzy!
- robin_waw
- Posts: 1532
- Joined: Tue Jul 25, 2006 12:30 pm
Logan - obudzil sie w Edenie Dom Trilan, mlody czlowiek, troche narwany, ogolnie mieszkal i pracowal dla dobra osady, jako mistrz walki zostal wybrany na dowodce strazy, zajal sie wyrobem broni dla straznikow niestety majac przy sobie kilka tarcz i stalowych toporow pomieszalo mu sie w glowie i postanowil z ta bronia wybrac sie na spacer, pomimo prosby aby zawrocil probowal oszukac ze wraca. Niestety na dobe mu to nie wyszlo, jako zasluzony mieszkaniec Edenu nie liczac ostatniej akcji zostal pochowany w krypcie.
pozdrowienia dla gracza i prosba o kontakt PM.
pozdrowienia dla gracza i prosba o kontakt PM.
- ushol
- Posts: 1254
- Joined: Thu Dec 15, 2005 5:11 pm
- Location: Real World
Mark Twain urodził się na terenie dzisiejszego Samorządnego Obozu Drwali na V*... Wraz z Robin Hoodem i kompanami walczył o niepodległość Bearwood względem pewnej republliki na V. Większość z jego kompanów zgineła. Po stracie ukochanej i przyjaciół tułał się zbierając grupę ludzi gotowych być zbójami... Chciał stworzyć najlepsszą jednostkę militarną na V*. W swej bandzie poznał też kobietę którą obdarzył po jakimś czasie uczuciem silniejszym niż przyjaźń. Pierwszą misją miało być obicie Bearwood... Niestety akcja po krwawej i pozornie udanej walce zakończyła się nijakim fiaskiem... Mark znów stracił część ze swych przyjaciół i prawie własne życie... wyleczony w pobliskiej miejscowości nie zaprzestał myślenia o walce. Jego zeznania i rozmowy z władzami pewnego królestwa na V* zowocowały paktem pokojowym i ukaraniem niektórych ludzi. Osiedlił się potem w SOD, gdie znów rósł w siłę. Zebrał fundusze i zakupił sprzęt militarny dla swojej bandy. Po wiadomości o nieciekawej sytuacji na pewnej plaży wyruszył po raz kolejny na podboje... Jego plan w początku został zrealizowany, lecz powtórne przybycie na ową plażę skróciło porwanie i morderstwo jego osoby... Ostatnie tchnienie miało miejsce na morzu...
Jego wielkim marzeniem było spotkanie starej przyjaciółki - TP
zostawił ukochaną i paru przyjaciół, którzy gdy się dowiedzą o tej śmierci napewno bedą bardzo ale to bardzo smutni
Jego wielkim marzeniem było spotkanie starej przyjaciółki - TP
zostawił ukochaną i paru przyjaciół, którzy gdy się dowiedzą o tej śmierci napewno bedą bardzo ale to bardzo smutni
- Chatette
- Posts: 719
- Joined: Fri Feb 10, 2006 9:50 pm
Minely juz 4 dni, wiec moge spokojnie napisac, ze...
...zmarla moja ulubiona postac. Naprawde dobrze bylo stworzyc kogos, kto zyl wlasnym zyciem i nie byl projekcja mojej osobowosci. W zasadzie moge spokojnie stwierdzic, ze prowadzenie takiej postaci nie wymagalo zadnego wysilku - to sie po prostu samo dzialo. I sama nie wiedzialam, jakie ta dziewczyna podejmie decyzje. Co wiecej - czasem nie bylam w stanie ich zrozumiec.
Natasza zmieniala sie na fali roznych wydarzen. Nie byla dobra - ale tez, nie byla calkowicie zepsuta. Te rozne odcienie szarosci i ewolucja charakteru to chyba moj najwiekszy powod do dumy. Dziewczyna miala chyba najwiecej przezyc ze wszystkich moich bohaterek.
I choc kobiet o wiek sie nie pyta, to zdradze, ze Natasza wkrotce obchodzilaby 40 urodziny.
Bylo mi przyjemnie, jako graczowi, prowadzic taka postac. Jezeli kiedykolwiek rozwazalabym powrot do gry - to tylko dla niej.
Dziekuje wszystkim za wspolna gre zarowno tym, ktorzy stali murem za Natasza, jak i tym, ktorzy znajdowali sie po przeciwnej stronie barykady.
Bylo ciekawie.
...zmarla moja ulubiona postac. Naprawde dobrze bylo stworzyc kogos, kto zyl wlasnym zyciem i nie byl projekcja mojej osobowosci. W zasadzie moge spokojnie stwierdzic, ze prowadzenie takiej postaci nie wymagalo zadnego wysilku - to sie po prostu samo dzialo. I sama nie wiedzialam, jakie ta dziewczyna podejmie decyzje. Co wiecej - czasem nie bylam w stanie ich zrozumiec.
Natasza zmieniala sie na fali roznych wydarzen. Nie byla dobra - ale tez, nie byla calkowicie zepsuta. Te rozne odcienie szarosci i ewolucja charakteru to chyba moj najwiekszy powod do dumy. Dziewczyna miala chyba najwiecej przezyc ze wszystkich moich bohaterek.
I choc kobiet o wiek sie nie pyta, to zdradze, ze Natasza wkrotce obchodzilaby 40 urodziny.
Bylo mi przyjemnie, jako graczowi, prowadzic taka postac. Jezeli kiedykolwiek rozwazalabym powrot do gry - to tylko dla niej.
Dziekuje wszystkim za wspolna gre zarowno tym, ktorzy stali murem za Natasza, jak i tym, ktorzy znajdowali sie po przeciwnej stronie barykady.
Bylo ciekawie.
Badania opinii publicznej opierają się na fałszywej przesłance, że publiczność posiada opinię.
- Quijo
- Posts: 1376
- Joined: Tue Jun 27, 2006 8:10 pm
- Location: K A T O W I C E ST Dept
- Contact:
-
- Posts: 36
- Joined: Sat Jul 15, 2006 1:03 pm
-
- Posts: 1536
- Joined: Fri Mar 10, 2006 7:58 am
- Location: Wonderland
-
- Posts: 203
- Joined: Mon Apr 24, 2006 10:31 am
- Cantryjczyk
- Posts: 1610
- Joined: Fri Sep 09, 2005 9:52 am
- Location: Poland
Mozna odswiezyc temat "Wplywanie na swiat Cantr poprzez forum - wplyw OOC", sporo ciekawych wypowiedzi sie tam uzbieralo.
Tutaj natomiast trzeba uwazac zeby nie robic offtopow, maja byc tylko nekrologi...
-Diara- z Uroczyska. Kobieta, o ktorej bylo glosno swego czasu w pewnym terenie wyspy fic. Miala ciekawe i ekscytujace zycie. Przyjemnie bylo ja odgrywac.
Ci, ktorzy mieli z nia do czynienia, wiedza dlaczego. Ci co nie slyszeli, moze jeszcze uslysza o niej w grze. Mam nadzieje, ze zaden z graczy nie chowa urazy w zwiazku z jej wyczynami.
Tutaj natomiast trzeba uwazac zeby nie robic offtopow, maja byc tylko nekrologi...
-Diara- z Uroczyska. Kobieta, o ktorej bylo glosno swego czasu w pewnym terenie wyspy fic. Miala ciekawe i ekscytujace zycie. Przyjemnie bylo ja odgrywac.

Każdy ma swój punkt widzenia, ale nie każdy z niego coś widzi.
- WojD
- Posts: 1968
- Joined: Mon Oct 31, 2005 6:14 am
- Location: PL
- Contact:
To teraz już można pożegnać pozostałe moje postaci:
Nada - zwiedziła spory kawał *fic po czym wróciła do Vlotryan, by tam zebrać żelazo na kombajn dla Marchwiowego Rancza. Jedynej osady na *fic, która przyjęła ją naprawdę serdecznie. Zebrała spory majątek jak na tamte czasy - ale do Rancza dotrzeć nie zdołała...
Jancio Majski - pierwszy kapitan floty Cechowic, handlarz, odkrywca i kartograf, nieopatrznie wtrącił się w konflikt wielkich i wpływowych postaci i zapłacił za to śpiączką, z której już się nie zbudził...
Maltaazer - próbował stworzyć na nowej wyspie kolonię, która wykorzystałaby najlepsze cechy Cechowic i doświadczenia Portu Rzemiosł dla stworzenia kwitnącej społeczności. W wyniku konfliktu z zawistnym przedstawicielem stolicy odszedł z Zatoki Urodzaju - a wraz z nim grupa kolonistów - by poszukać miejsca, w którym Cechowice już ich nie odnajdą... Zbudowali statek i popłynęli w stronę słońca...
Debezal Baks - próbował być uczciwym ministrem. Postawił na nogi przemysł Vlotryan i stworzył wiele miejsc pracy. Do samego końca udało mu się nie splamić prywatą i pracować dla dobra Vlotryan mimo kłód rzucanych mu pod nogi przez niektórych członków rządu.
Garad Madur - spokojny, milczący drwal. Przez lata pracował na rzecz Leśnej Polanki i Konfederacji. Pod koniec życia opuścił las i wyruszył na morze. Próbował wspomóc rozwój wschodniej części wyspy V. - sen jednak przeszkodził mu w tym.
Loli Blachniak - całe życie przepracowała dla Rajskiej Plaży i Konfederacji. Jej marzeniem było zbudowanie społeczności bez formalnej władzy i przywódców, rządzącej się potrzebami jej mieszkańców, służącej im i opartej na ich pracy. O sobie nie myślała - do samego końca gnała tam, gdzie potrzebna była pomoc. Ostatniej misji nie dokończyła...
Tolan Baltazar - odkrył zaginioną cywilizację - wielkie, wymarłe miasto, pełne trupów i skarbów. Całą bezludną, pełną zwierząt i surowców wyspę. Sprowadził tam osadników z *fic i próbował być dla wszystkich dobrym władcą. Jednak miejsce to było pełne duchów i przeklęte. Jego współtowarzysze popadali w szaleństwo lub w śpiączkę. Zabijały ich krwiożercze bestie - także ludzkie... W końcu wyruszył w podróż wokół wyspy by pokonać klątwę - jednak po powrocie zastał znowu niemal całkiem wymarłe miasto. Z rozpaczy zasnął i już się nie obudził.
Gargas - włóczęga bez większego znaczenia. Krążył po *fic i rozdawał żelazo. W końcu postanowił zostać wojownikiem i nawet dorobił się topora - ale nigdy nie zdołał go użyć...
Barabasz - pierwszy urodzony Bojrańczyk, podróżował, odkrywał, kierował osadami - aż się znudził, postanowił wyruszyć w świat i umarł...
Lubiłem jedne mniej, inne bardziej - ale wszystkie wspominam dobrze.
Nada - zwiedziła spory kawał *fic po czym wróciła do Vlotryan, by tam zebrać żelazo na kombajn dla Marchwiowego Rancza. Jedynej osady na *fic, która przyjęła ją naprawdę serdecznie. Zebrała spory majątek jak na tamte czasy - ale do Rancza dotrzeć nie zdołała...
Jancio Majski - pierwszy kapitan floty Cechowic, handlarz, odkrywca i kartograf, nieopatrznie wtrącił się w konflikt wielkich i wpływowych postaci i zapłacił za to śpiączką, z której już się nie zbudził...
Maltaazer - próbował stworzyć na nowej wyspie kolonię, która wykorzystałaby najlepsze cechy Cechowic i doświadczenia Portu Rzemiosł dla stworzenia kwitnącej społeczności. W wyniku konfliktu z zawistnym przedstawicielem stolicy odszedł z Zatoki Urodzaju - a wraz z nim grupa kolonistów - by poszukać miejsca, w którym Cechowice już ich nie odnajdą... Zbudowali statek i popłynęli w stronę słońca...
Debezal Baks - próbował być uczciwym ministrem. Postawił na nogi przemysł Vlotryan i stworzył wiele miejsc pracy. Do samego końca udało mu się nie splamić prywatą i pracować dla dobra Vlotryan mimo kłód rzucanych mu pod nogi przez niektórych członków rządu.
Garad Madur - spokojny, milczący drwal. Przez lata pracował na rzecz Leśnej Polanki i Konfederacji. Pod koniec życia opuścił las i wyruszył na morze. Próbował wspomóc rozwój wschodniej części wyspy V. - sen jednak przeszkodził mu w tym.
Loli Blachniak - całe życie przepracowała dla Rajskiej Plaży i Konfederacji. Jej marzeniem było zbudowanie społeczności bez formalnej władzy i przywódców, rządzącej się potrzebami jej mieszkańców, służącej im i opartej na ich pracy. O sobie nie myślała - do samego końca gnała tam, gdzie potrzebna była pomoc. Ostatniej misji nie dokończyła...
Tolan Baltazar - odkrył zaginioną cywilizację - wielkie, wymarłe miasto, pełne trupów i skarbów. Całą bezludną, pełną zwierząt i surowców wyspę. Sprowadził tam osadników z *fic i próbował być dla wszystkich dobrym władcą. Jednak miejsce to było pełne duchów i przeklęte. Jego współtowarzysze popadali w szaleństwo lub w śpiączkę. Zabijały ich krwiożercze bestie - także ludzkie... W końcu wyruszył w podróż wokół wyspy by pokonać klątwę - jednak po powrocie zastał znowu niemal całkiem wymarłe miasto. Z rozpaczy zasnął i już się nie obudził.
Gargas - włóczęga bez większego znaczenia. Krążył po *fic i rozdawał żelazo. W końcu postanowił zostać wojownikiem i nawet dorobił się topora - ale nigdy nie zdołał go użyć...
Barabasz - pierwszy urodzony Bojrańczyk, podróżował, odkrywał, kierował osadami - aż się znudził, postanowił wyruszyć w świat i umarł...
Lubiłem jedne mniej, inne bardziej - ale wszystkie wspominam dobrze.
==============
- Snake
- Posts: 857
- Joined: Wed Jul 27, 2005 10:51 am
- Location: tu i tam
Ariel Solano - hmm... mam mieszane uczucia co do tej postaci. Przez pierwsze 10 lat życia przeszedł duży kawał wyspy D*, niby bez celu, jednak cel byl OOC, na szczescie graczowi nie przyszlo do przegiecia regul i moglem nim go dalej prowadzic
Bedac juz facetem blisko trzydziestki lub tuz po spotkal kobiete, ktorej pomogl zbudowac slupa, plywali ze soba 10 lat co najmniej... w miedzyczasie kolonizujac Zamordkowe wyspy polskojezycznymi newspawnami
Taki Adam i Ewa po prostu
Grac z kims 10 cantryjskich lat, przeciez to szmat czasu...
Daniel Bondaree - moja pierwsza postać, wylądował w puszczy angielskiej, przez wiele lat mieszkaniec Aki Jalahido Sover, ostatnie kilka lat spędził w Savage Garden, gdzie za wszelką cenę próbował ocalać ludzi przed śmiercią zadaną przez dzikie zwierzęta, kochał i był kochany przez Arienne, z która przeżył niezapomnianie chwile
umarł w wieku 43 lat...
Dirk Bondaree - moj pierwsza postać polskojęzyczna, obywatel Vlotryan, pomagał budować ratusz, pionier
później wspólnik Borgii i Kreatora, pływał jako handlarz, po wielu latach porzucił Wrota Raju i został Bojvingiem, z Bojholmu wyruszył za sprawą pewnej młodej dziewczyny
zmarl na plazy.
Mat Rix - przez dlugi czas moja ulubiona postac, czego to on nie robil, podobalo mi sie w nim, ze mial dystans do tego co robi, jak cos mu nie pasowalo to mowil, jak chcial kogos zabic to sie nie szczypal, kombinowal troche, chomikiem tez byl, ale nie na potege, zachowywal umiar. Sierzant SM, mial wielu przyjaciol w WMPV i troche wrogow w LL i Vlotryan, ostatnie lata spedzil na wyprawie po gume i krotki pobyt na plazy, dobrze sie nim gralo, nawet jesli nic sie nie dzialo... az sie lezka w oczku kreci
Kom - ha, jedyna moja postac przywodcy wioski, no i prowadzil on Jeziolas od zera do czegos tam
postac, ktora wierzyla w ludzi i robila wszystko dla ludzi, stawiajac sobie za cel spokojne zycie, no i tutaj trzeba podziekowac graczowi od Johny'ego Walkera za ekstra epizod w zyciu Jeziolasu
No coz wypada tylko podziekowac odgrywajacym Ciszę, Lu Mikę i Ayanę i wielu innym, że wytrzymywali z takim szefem miasteczka.
Madon Wapienny - Kaplan Najczystszego Wapienia, koleś który przytachał 50 kilo kamienia i zbudował Świątynię
szkoda ze pewna Keira po śmierci odarła go z ciuchów i pochowała na placu zamiast w dziele jego życia, no ale bywa
Toan Tran Duk - postać poczatkowo tworzona dla zwały, a okazala sie najbogatsza, najkontrowersyjna i w ostatnim czasie najciekawsza ;D z jego przygod mozna byloby napisac niezly scenariusz, urocze randez-vous z Camurien, bliskie spotkania z Mordonem Gharem i pare sprzeczek w lesie
taaaaaak z TTD byl kawal sukinsyna, a pozniej sie zakochal i rozki mu sie skrocily
Tibor McMasters - moj ironiczny nienajmłodszy juz Bóg, niestety
talent do irytowania ludzi i mistrzowstwo w walce, najlepsze kombo jakie można sobie wyobrazić
Cartman - a taki jakiś poeta z angielskiej strefy, kucharz w Seatown, zakochany w swojej Leayah Ishii
Pitagoras/ek - ukradli mu łódź i poszedł w siną dal, chciał założyć sektę Pitagorejczyków, ale jakoś mu nie wyszło... bywa
Carleton Lufteufel - a taki tam mulek...
Hermes - wieloletni pracownik Kompanii Węglowej i dość sadystyczny strażnik
Bert aka Rumcajs - o to moj ukochany pirat, zabil tylko ok. 10 osob, ale ze dwa razy tyle pomogl zabic, pozdrowienia dla swietej pamieci mieszkancow Wichrowej Plazy
i dla Vlotryan, ktore beztrosko sprzedaje wszystkim bron
teraz jego trup jest uwieziony w dinghy wraz z wieloma kluczami, towarzysze sie troche wkurza, ale przeciez mogli nie spac
w kazdym badz razie lezy ze swoim toporem 'Taurusem'
Kopara - ot taka niewydarzona postac
Liero - moja jedyna kobieca postać, szybko zrozumiałem, że to był błąd... i uciszyłem ją, niemowa Liero
mistrzyni krawiectwa, a jednoczesnie pierwsza postać, której nie miałem żalu się pozbyć... tyle że próba samobójcza zakończyła się niepowodzeniem... w końcu to jest takie realistyczne, że można chybić strzelając do siebie z łuku
jeśli w ogóle można skutecznie do siebie wystrzelić z takiej broni
i to koniec mojej gromadki...
Dziękuję wszystkim za grę 




Daniel Bondaree - moja pierwsza postać, wylądował w puszczy angielskiej, przez wiele lat mieszkaniec Aki Jalahido Sover, ostatnie kilka lat spędził w Savage Garden, gdzie za wszelką cenę próbował ocalać ludzi przed śmiercią zadaną przez dzikie zwierzęta, kochał i był kochany przez Arienne, z która przeżył niezapomnianie chwile

Dirk Bondaree - moj pierwsza postać polskojęzyczna, obywatel Vlotryan, pomagał budować ratusz, pionier


Mat Rix - przez dlugi czas moja ulubiona postac, czego to on nie robil, podobalo mi sie w nim, ze mial dystans do tego co robi, jak cos mu nie pasowalo to mowil, jak chcial kogos zabic to sie nie szczypal, kombinowal troche, chomikiem tez byl, ale nie na potege, zachowywal umiar. Sierzant SM, mial wielu przyjaciol w WMPV i troche wrogow w LL i Vlotryan, ostatnie lata spedzil na wyprawie po gume i krotki pobyt na plazy, dobrze sie nim gralo, nawet jesli nic sie nie dzialo... az sie lezka w oczku kreci

Kom - ha, jedyna moja postac przywodcy wioski, no i prowadzil on Jeziolas od zera do czegos tam



Madon Wapienny - Kaplan Najczystszego Wapienia, koleś który przytachał 50 kilo kamienia i zbudował Świątynię





Toan Tran Duk - postać poczatkowo tworzona dla zwały, a okazala sie najbogatsza, najkontrowersyjna i w ostatnim czasie najciekawsza ;D z jego przygod mozna byloby napisac niezly scenariusz, urocze randez-vous z Camurien, bliskie spotkania z Mordonem Gharem i pare sprzeczek w lesie


Tibor McMasters - moj ironiczny nienajmłodszy juz Bóg, niestety


Cartman - a taki jakiś poeta z angielskiej strefy, kucharz w Seatown, zakochany w swojej Leayah Ishii

Pitagoras/ek - ukradli mu łódź i poszedł w siną dal, chciał założyć sektę Pitagorejczyków, ale jakoś mu nie wyszło... bywa
Carleton Lufteufel - a taki tam mulek...
Hermes - wieloletni pracownik Kompanii Węglowej i dość sadystyczny strażnik

Bert aka Rumcajs - o to moj ukochany pirat, zabil tylko ok. 10 osob, ale ze dwa razy tyle pomogl zabic, pozdrowienia dla swietej pamieci mieszkancow Wichrowej Plazy




Kopara - ot taka niewydarzona postac

Liero - moja jedyna kobieca postać, szybko zrozumiałem, że to był błąd... i uciszyłem ją, niemowa Liero





i to koniec mojej gromadki...


Last edited by Snake on Sun Nov 12, 2006 2:47 pm, edited 4 times in total.
<snake> that means Cantr on christmas xD
<EchoMan> Well. I would like to think so. ;)
<EchoMan> Well. I would like to think so. ;)
- ushol
- Posts: 1254
- Joined: Thu Dec 15, 2005 5:11 pm
- Location: Real World
Ten - wielkolud z pewnej grupy niepoprawnych politycznie na V*... uczestniczył w bitwie o Bearwood, z zasady ospały lecz zawsze miły, choć trochę słaby z polskiego
umarł siedząc pod drzewem w jednej z nadmorskich lokacji n a V*... zostawił za sobą smutek... na śmierć wybrał sobie najbardziej nieodpowiedni moment... Nich spoczywa w spokoju...

- BZR
- Posts: 1483
- Joined: Wed Aug 02, 2006 5:44 pm
- Location: Poland
- Hal
- Posts: 415
- Joined: Fri Jul 01, 2005 9:56 pm
- Location: Poland
Wilhelm - To stara postac z wyspy V* szef Hematyt SA. Wilhelm urodzil sie na poludniowej plazy wyspy V. Najpier chcial rozpoczac swoja kariere jako budowniczy drog ale szybko sie okazalo, ze do tego potrzeba lopaty a w tamtych czasach nikt w okolicy nawet nie marzyl o wlasnym zelazie. Postanowil wiec wedrowac przed siebie i tak dotarl do miejsca z gdzie rosly drzewa i byly zloza hematytu. Postanowil zalozyc tu firme, Nazwal ja Hematyt SA i zaczal zatrudniac pracownikowgdzie po latach razem z nimi stworzyl male imprerium handlowe.
Wilhelm byl postacia ktora sie przez lata zmieniala. Do swoich zaufanych pracownikow zawsze byl lojalny i hojny, dla darmozjadow i niepokornych bywal bezwzgledny. Na swojej drodze zyciowej poznal kobiete swojego zycia Iridium. Mial znia dlugi i namietny romans. Jednak wszystko co dobre kiedys sie konczy. Wilhelm coraz czesciej zapadl w spiaczke, dlatego jego ukochana odeszla. Gdy sie przebudzil postanowil troche sie rozruszac i zwiedzic wyspe. Wzial jeden z firmowych pojazdow i przejechal cala wyspe. To bylo dla niego zupelnie nowe doswiadczenie, przeciez przez tyle lat siedzial tylko w jednym miejscu.
Przez wiele lat blisko wspolpracowal z firma TIX Ryba, ktora zapatrywala go w jedzenie w zamian za rozne surowce. Pewnego dnia wybral sie na plaze do siedziby tej firmy gdzie zastal go bardzo dziwny widok. Nie bylo tam nikogo oprocz nieznanego czlowieka, ktory nic nie mowil, budowal on lodke o nazwie "Ponury grabarz"
Wszyscy z pracownicy TIX RYBA znikli, slad po nich zaginal! Potem pojawil sie sloop z nieznanymi mu ludzmi, ktorzy mowili o sobie, ze sa rycerzami. Porwali go na swoj statek i tam twierdzac, ze ma cos wspolnego ze smiercia ich przywodcy. "Biedak" moze nawet mial cos wspolnego ale byl postacia bardzo zajeta a w jego zyciu duzo sie dzialo wiec po prostu tego nie pamietal
Jego przesladowcy byli jednak pewni swego i zabili go. Zabili go nawet dwa razy bo Wilhelm zmartwchwstal po tym jak padla baza Cantr
Milo wspominam ta postac choc jeje nie zaluje, brakowalo mi juz pomyslu na jej dalsze zycie. Najfajniejszy okres to dorabianie sie, potem gdy masz juz wszystko, zaczyna robic sie troche nudno. Gdy poltora roku temu powolywalem Wilhelma do zycia to mialem zupelnie inne wyobrazenia na temat bogactwa w Cantr. No ale to juz temat na oddzielny watek...
Wilhelm byl postacia ktora sie przez lata zmieniala. Do swoich zaufanych pracownikow zawsze byl lojalny i hojny, dla darmozjadow i niepokornych bywal bezwzgledny. Na swojej drodze zyciowej poznal kobiete swojego zycia Iridium. Mial znia dlugi i namietny romans. Jednak wszystko co dobre kiedys sie konczy. Wilhelm coraz czesciej zapadl w spiaczke, dlatego jego ukochana odeszla. Gdy sie przebudzil postanowil troche sie rozruszac i zwiedzic wyspe. Wzial jeden z firmowych pojazdow i przejechal cala wyspe. To bylo dla niego zupelnie nowe doswiadczenie, przeciez przez tyle lat siedzial tylko w jednym miejscu.
Przez wiele lat blisko wspolpracowal z firma TIX Ryba, ktora zapatrywala go w jedzenie w zamian za rozne surowce. Pewnego dnia wybral sie na plaze do siedziby tej firmy gdzie zastal go bardzo dziwny widok. Nie bylo tam nikogo oprocz nieznanego czlowieka, ktory nic nie mowil, budowal on lodke o nazwie "Ponury grabarz"
Wszyscy z pracownicy TIX RYBA znikli, slad po nich zaginal! Potem pojawil sie sloop z nieznanymi mu ludzmi, ktorzy mowili o sobie, ze sa rycerzami. Porwali go na swoj statek i tam twierdzac, ze ma cos wspolnego ze smiercia ich przywodcy. "Biedak" moze nawet mial cos wspolnego ale byl postacia bardzo zajeta a w jego zyciu duzo sie dzialo wiec po prostu tego nie pamietal


Milo wspominam ta postac choc jeje nie zaluje, brakowalo mi juz pomyslu na jej dalsze zycie. Najfajniejszy okres to dorabianie sie, potem gdy masz juz wszystko, zaczyna robic sie troche nudno. Gdy poltora roku temu powolywalem Wilhelma do zycia to mialem zupelnie inne wyobrazenia na temat bogactwa w Cantr. No ale to juz temat na oddzielny watek...

Rob z kobietami co chcesz, ale nie probuj ich rozumiec. cytat Izabeli
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest