Gustaw Jednooki obudził się w Manologrodzie za czasów kiedy zarządzał tam Perseusz.
Jako że w Manologrodzie oprócz zwierząt nie było innych źródeł żywności udał się na pobliską plażę gdzie zamieszkał.
W tamtym czasie była tam tylko jedna albo dwie wędzarnie, wodorosty, pstrągi i piasek.
Po paliwo do wędzarni trzeba było spacerować trzy dni piechotą do Manologrodu.
Nie było wędek trzeba było pstrągi łapać brodząc w wodzie.
Ogólnie było ciężko mieszkał tam Bruik i chyba Marcel o ile mnie pamięć nie myli bo nie jestem z tych co logi sobie zgrywają.
Jak się tam pojawił to zdaje się wędzarnia czy wędzarnie były zapchane ogromnym projektem ryb.
Było to ogólnie ciężkie miejsce do życia, większość postaci które się tam zespawnowały lądowały w piachu.
Któregoś dnia kobieta tam przebywająca zmarła i okazało się że miała przy sobie tyle żelaza ze akurat starczyło na wędkę.
To było spore wybawienie jako że można było złowić więcej ryb i mieć czas na inne rzeczy oraz bieganie po drewno.
Pewnego razu Gustaw popłynął długą łodzią do Błotnej Plaży gdzie udało mu się zdobyć trochę sznurka na suszarnię, spowodowało to że nie trzeba było już biegać po drewno i ryba suszyła się sama dzięki temu można było w spokoju zająć się łowieniem.
Gustaw zajął się tez dostarczaniem ryby do Manologrodu. Któregoś dnia przyszedł ktoś z Manologrodu włożył drewno w budowę portu. Nazwał portem Lazurowego Wybrzeża Manologrodu, odpłynął i tyle go Gustaw widział. Trochę to rozzłościło Gustawa bo wepchnął się jakiś obcy, nie dość że się rządził to jeszcze bez pytania nazwał port po swojemu i tyle go widziano. W późniejszym czasie na plaży pojawiła się Olga do której Gucio zapałał sympatią. Olga próbowała wprowadzić jakieś tam plany rozbudowy osady na co Gustaw patrzył trochę krzywym okiem, bo wolał spokój i dobrze mu było z tym co miał. Był prostym człowiekiem i wiele mu do szczęścia nie było potrzeba. Ale pogodził się z próbami innowacji a nawet trochę Oldze zaczął w tym pomagać. Później pojawił się Jok, rozruszał trochę to miejsce wprowadził trochę radości i zamieszania a nade wszystko sporo hałasu i ciągle płoszył Gustawowi ryby.
Pewnego dnia Jok odszedł a raczej zszedł

, mimo tych płoszonych ryb Gustawowi brakowało tej radości którą ze sobą wnosił.
Gustaw większość życia chodził w portkach i boso i było mu z tym dobrze, pewnego razu Olga przywiozła jedwabny krawat, biedaczek nie wiedział co z nim zrobić a nie chciał Oldze sprawić przykrości, nosił go przy sobie i powiedział ze będzie zakładał na wyjątkowe okazje. Potem nastały czasy kiedy haker popsuł większości zabawę i Gustaw zasnął na bardzo długo (nie wiedziałem czy wracać do gry i nawet udało mi się wyrwać na pewien czas z nałogu cantrowego). Gustaw został zabity przez Wejmira niestety nie wiem co się wtedy działo i jakie były przyczyny zamordowania Gustawa.
Chciałem wszystkim podziękować za wspólną grę. I gdyby ktoś mógł dokończyć moje opowiadanie był bym wdzięczny bo chciałbym się dowiedzieć co właściwie się stało.