Odeszli... [*]

Ogólna pozapostaciowa dyskusja pomiędzy graczami Cantr II.

Moderators: Public Relations Department, Players Department

User avatar
B.M.T.
Posts: 871
Joined: Mon Jun 22, 2009 4:14 pm
Location: W okolicy nóżek Buki.

Postby B.M.T. » Mon Jan 25, 2010 8:01 pm

tehanu wrote:Obiecałam więc piszę, ale uprzedzam że tylko dla wytrwałych :D

Cicha Jabłonka (Jabłonka Dazir) - spawn gdzieś na zachodzie Radiran.
Historia przed cantrem: odnaleziona gdzieś na leśnej drodze i wychowana samotnie na plaży przez kobietę o imieniu Len.
Historia w cantrze: Ruszyła przed siebie w poszukiwaniu prawdziwej Matki, a znalazła.. Ojca. Przygarnął Ją Gapcio uznając za córkę swoją i Cyntii. Zamieszkała z Nim w Marmurowej Górce. Dla Jabłonki najważniejsze były Jej korzenie - chciała wiedzieć o Matce wszystko - i tak poznała ukochane miejsce Cyntii - Zaczarowany Las i Arlanga, którego nazywała swoim Wujem.
Jako wychowana tylko przez Kobietę, Jabłonka miała specyficzny stosunek do mężczyzn - traktowała Ich z wielkim szacunkiem i podziwem, często angażując się w znajomości całym swoim sercem. A serce miała pojemne ;)
Gdy skończyła lat trzydzieści spotkała Tryggvę z którym połączyła Ją prawdziwa Przyjaźń i oddanie. Pomagał Jej w opiece nad Marmurową Górką, wspólnie podróżowali i nic dziwnego, że pewnego dnia Jabłonka zlapała się na tym że najzwyczajniej w świecie się zakochała. On choć wiedział o Jej uczuciu - nigdy nie powiedział że je odwzajemnia. Pomimo to Jabłonka postanowiła wybudować z Nim domek na plaży gdzie mieli spędzać letnie dni.
Aż pewnego dnia poznała w końcu historię swojej Matki: opowieść o tym jak bardzo tamta zraniła Arlanga ofiarując swą miłość Gapciowi. Od tej pory trapiły ją różne myśli a gdy dowiedziała się że teraz Arlang darzy Ją uczuciem, porzuciła wesołe wieczory nad wodą i zdecydowała się naprawić błędy przeszłości Cyntii - przeprowadziła się do Zaczarowanego Lasu i zaręczyła z Arlangiem (który wiedział, że Ona traktuje Go tylko jako Wuja i Przyjaciela)
Kłopot w tym, że Staruszek ciągle spał, a Zaczarowany Las zaczął umierać.. z głodu. Pracowała więc ile sił i korzystając z opieki Stolicy i dobroci wielu jej mieszkańców Zaczarowany Las bardzo się rozwinął.
Podczas jednej z wizyt w Stolicy poznała Maćka.
I tutaj zaczęły się przeboje!
Zakochała się! Tylko że Jabłonka była zaręczona.. a kiedy postanowiła w końcu powiedzieć Arlangowi że za Niego nie wyjdzie, ten prawie oszalał - mamrotał coś o opuszczeniu Lasu i śmierci. Nie widziała więc innego rozwiązania jak zerwać z Maćkiem i wyjść za Arlanga, ale nie potrafiła..
W dniu swoich czterdziestych czwartych urodzin została Jabłonką Dazir.
I żyła w rozdwojeniu, między Arlangiem i Maćkiem, między Zaczarowanym Lasem i Dom Boiran nie mogąc zdecydować się na żadnego z Nich.
Gdy już gotowa była opuścić Zaczarowany Las i wybrać Maćka - do Lasu trafiło niemowlę Aurelka, które Arlang postanowił że będą wychowywać.
Jabłonka pokochała Dziewczynkę tak wielką miłością że nie potrafiła już żyć bez Niej.
Definitywnie rozstała się z Maćkiem i zamieszkała z Arlangiem w Lesie starając się wynagrodzić Mu wszystkie krzywdy. Dziecko Ją odmieniło. Spokorniała. I co w tej historii najdziwniejsze.. pokochała Arlanga jak mężczyznę i męża. W końcu, na starość, doceniła Jego miłość i oddanie. No cóż, lepiej późno niż później.
Zmarła w wieku 49 lat.
Trochę żałuję że nie odegrałam tej śmierci.

Wyrazy uznania dla graczy prowadzących postacie Tryggvy (za konsekwencję i świetne RP - podziwiam), Arlanga, Maćka. Dziękuję wszystkim graczom z którymi miałam przyjemność spotkać się przy okazji Jabłonki. Zdecydowanie miała "ciekawe" życie a ja ciekawą grę.


Na to.
User avatar
keisha
Posts: 152
Joined: Tue Oct 04, 2005 7:36 am

Re:

Postby keisha » Sun Feb 07, 2010 9:50 am

Zamia wrote:Arlena 1757-2792

Pewnego dnia jej marzenie się spełniło. Od cudownych ludzi: Celiny Koralowej i Ogadina dostała łódź. Całkiem za darmo. Tylko za obietnicę, że kiedy się wzbogaci i zbuduje sobie większy statek, tę łódź odda komuś potrzebującemu również bezpłatnie.
(...)
Obietnicę daną kiedyś Celinie i Ogadinowi spełniła wcześniej, dając slupa początkującemu przedsiębiorcy z dużego miasta. Przez całe swoje życie dzieliła się tym, co miała. Bezinteresownie pomagała innym. Niestety nie ocaliła siebie i swoich towarzyszy.

Dzięki Arleno za spełnienie obietnicy :-) Nie spodziewałam się natrafić na wzmiankę o mojej postaci po tak długim czasie. Zamia, przywołałaś bardzo miłe wspomnienia tym postem, o Arlenie, Zygfrycie, Gapciu, aż trochę zaczęłam tęsknić.
User avatar
Goengo
Posts: 25
Joined: Wed Feb 10, 2010 1:43 pm

Re: Odeszli... [*]

Postby Goengo » Wed Feb 10, 2010 3:13 pm

na poczatek chcialbym sie przywitac :).a teraz konkrety: 1.jod 2.hans 3.arlekin 4.orlando celowo puste,moze ktos cos napisze. zostala mi tylko jedna postac-na dodatek zamknieta i strasznie teskniaca za miloscia swego marnego zycia- A..a co bede spoilowal
User avatar
tehanu
Posts: 872
Joined: Thu Sep 21, 2006 9:00 pm
Location: 3city

Re: Odeszli... [*]

Postby tehanu » Wed Feb 10, 2010 8:15 pm

Goengo wrote:na poczatek chcialbym sie przywitac :).a teraz konkrety: 1.jod 2.hans 3.arlekin 4.orlando celowo puste,moze ktos cos napisze. zostala mi tylko jedna postac-na dodatek zamknieta i strasznie teskniaca za miloscia swego marnego zycia- A..a co bede spoilowal

Hans z Radiran? :|
User avatar
B.M.T.
Posts: 871
Joined: Mon Jun 22, 2009 4:14 pm
Location: W okolicy nóżek Buki.

Re: Odeszli... [*]

Postby B.M.T. » Wed Feb 10, 2010 10:18 pm

tehanu wrote:
Goengo wrote:na poczatek chcialbym sie przywitac :).a teraz konkrety: 1.jod 2.hans 3.arlekin 4.orlando celowo puste,moze ktos cos napisze. zostala mi tylko jedna postac-na dodatek zamknieta i strasznie teskniaca za miloscia swego marnego zycia- A..a co bede spoilowal

Hans z Radiran? :|


Lepiej nie pytać.
User avatar
Goengo
Posts: 25
Joined: Wed Feb 10, 2010 1:43 pm

Re:

Postby Goengo » Sun Feb 21, 2010 10:03 am

PRUT wrote:Stefan - zmarł z głodu we Vlotryan Hills. Zostawił w spadku potomnym pałkę z kości i trochę surowców. Ironią losu jest to, że pałkę zabrał od innych ludzi, którzy też zmarli z głodu na pewnej plaży na zachodzie. Nie wiem, kto teraz ma jego rzeczy, ale nich pamieta - klątwa trwa...

:shock: Ciekawe czy to tego stefana koscmi bawil sie...no ten,nie pamietam
User avatar
Mia
Posts: 51
Joined: Mon Jan 04, 2010 7:52 pm

Re: Re:

Postby Mia » Sun Feb 21, 2010 11:06 am

Goengo wrote:
PRUT wrote:Stefan - zmarł z głodu we Vlotryan Hills. Zostawił w spadku potomnym pałkę z kości i trochę surowców. Ironią losu jest to, że pałkę zabrał od innych ludzi, którzy też zmarli z głodu na pewnej plaży na zachodzie. Nie wiem, kto teraz ma jego rzeczy, ale nich pamieta - klątwa trwa...

:shock: Ciekawe czy to tego stefana koscmi bawil sie...no ten,nie pamietam



Zorg :>
Nie ma słowa, które nie byłoby Tobą.
User avatar
Goengo
Posts: 25
Joined: Wed Feb 10, 2010 1:43 pm

Re: Re:

Postby Goengo » Sun Feb 21, 2010 5:21 pm

W rzeczy samej :)
User avatar
rem
Posts: 208
Joined: Fri Dec 01, 2006 9:27 pm
Location: Gdańsk

Re: Odeszli... [*]

Postby rem » Wed Feb 24, 2010 12:06 pm

Ostatnie odchudzanie listy moich poataci, w sumie nie sprawdziły się.. pomysły były ale albo nie to miejsce, albo nie ten czas, albo nie te umiejętności...

Xandra - 2451 - 2832
Xavier - 2478 - 2573
Eliza - 2527 - 2870


Chyba nic nie znaczyły i ich śmierć, nie powinna mieć wpływu na zycie osad, w których sie znajdowały.

:)
Somewhere over the rainbow, blue birds fly, and the dreams that you dreamed of dreams really do come true...
User avatar
Ultim8
Posts: 61
Joined: Thu Jul 09, 2009 9:45 am

Re: Odeszli... [*]

Postby Ultim8 » Thu Feb 25, 2010 8:31 pm

Moja pierwsza postac, ktora zeszla z tego swiata w wyniku otrzymanych ran :D

Gordian, dla niektorych Adam Radius (2508- 2886)

Pierwsze lata zycia
Jeden z moich najczarniejszych charakterow. Pojawil sie we Vlotyran i zauwazywszy swoje nieprzecietne umiejetnosci wladania bronia, oraz nadludzka sile postanowil nieco poswirowac na tym swiecie. Zajal sie praca, zeby miec za co w ogole wojowac. Tak zdobyl pierwsza bron, tarcze, lom, jedzenie i leki. Postanowil wyruszyc na poludnie wyspy, gdzie podobno mialo nie byc zywej duszy.

Poczatek kombinowania
Po drodze spotkal nikogo innego jak... Egmene.Ich rozmowa trwala bardzo krotko... Szybko sie dogadali, ze polacza sily i troche zabawia sie na calej wyspie. Niestety byl tam tez niemy sluchacz, ktorego nie zauwazl. Mieli sie spotakac we dwojke daleko na krancu wyspy i tam sie przegrupowac i wymyslec kolejne niecne plany. Biedny Gordian przebyl cala wyspe piechota i tam czekal na swoja nowa kolezanke, caly czas bedac sledzonym przez wspomnianego juz wczesniej sluchacza. Niestety sie nie doczekal... Gdy tylko nadazyla sie okazja, wyzbieral wszystkie klucze i inne ciekawe rzeczy z ciala jakiegos biedaka i szybkim pedem udal sie do portu.

Proby ustatkowania sie
Slupem trafil na wyspe D*, a dokladniej do Portu Rzemiosl. Tam spedzil kilkanascie dni, bo dopadla go niesamowita spiaczka. Kupil dziesiatki kilogramow lekow i znalazl nowego zaloganta. Nie spieszac sie zbytnio wrocil na wyspę V*, do portu z ktorego wyplynal. A tam...

Nawrot zwierzecych instynktow
...kilkoro ludzi, z czego jeden kradnie statek, wczesniej ukradziony przez niego samego. Delikatnie mowiac doprowadzilo go to do niezlej Furii. Tamci natychmiastowo oddokowali zostawiajac swojego spiacego kompana samego na plazy. I to byl pierwszy cel Gordiana. Razem ze swoim majtkiem przeciagneli go na statek i tam spokojnie zaszlachtowali, bez wiekszych problemow. Nieswiadomi nadchodzacego niebezpieczenstwa zadokowali z powrotem, zapakowali sie w riksze i spokojnie odjechali wglab wyspy, gdzie stal magazyn do ktorego mieli dostep. Tam zmienili zamki, zabarykadowali sie robiac swoje zamki i wglebi budynku kolejne. Po paru dniach pracy, Gordian postanowil przywiesc ze statku wiecej surowcow, zostawiajac swojego towarzysza w magazynie.

Pierwsza wpadka
Po dotarciu do portu od razu zostal zatrzymany przez wezwany patrol z Vlotyran odnosnie porwania mezczyzny, ktory w tym czasie plywal do gory brzuchem gdzies w morzu. Gordian sprytnie zwodzil straznikow bajkami, ze to tamten zlodziej, ktory dobieral sie do jego statkow go zabil itd. Juz mial byc wolny gdy pojawil sie cichy podsluchiwacz sprzed lat i obrzucil Gordiana kolejnymi oskarzeniami, tym razem o zwiazek z Egmeną. Miarka w tym momencie sie przebrala. Zostal wpakowany do samochodu Vlotyranskiej Strazy i w trybie natychmiastowym przewiezionym do stolicy. Gordian mial jednak plan. Stwierdzil, ze bycie milym, pokornym i uporczywe zaprzeczanie wszystkiego moze go uratowac co tez sie stalo. Przez prawie 40 dni, dzien w dzien, recytowal swoje bajki o swojej niewinnosci, pomagal, pracowal spolecznie co w koncu przynioslo efekty i zostal uniewinniony ze wszystkiego, a co wiecej, zostal odwieziony w miejsce skad go wzieto.

Ewakuacja z wyspy
Ku swojemu zdumieniu, zastal swojego towarzysza spiacego w magazynie, gotowego do dalszej drogi. Stwierdzili, ze nie ma co ryzykowac na tej wyspie i ewakuowali sie dalej. Wyplyneli slupem daleko na poludnie...

Druga wpadka
Wyladowali gdzies na plazy, na ktorej byla samotna kobieta budujaca slupa. Co mogl zrobic chory psychicznie Gordian, widzac biedna, bezbronna kobiete? Od razu zlapal za topor i rzucil sie w poscig w las za uciekajaca ofiara. Nie byl niestety wystarczajaco szybki. Byl zbyt obladowany lekami, zeby mogl wystarczajaco szybko biegnac. Postanowil zawrocic i zwiewac jak najdalej...

Poczatek konca
Ich nastepnym przystankiem bylo pewne portowe miasteczo na kontynencie BojRad... Po parunastu dniach rozpoznawania terenu porwali zarzadce miasta na swoj statek i tam zaszlachtowali. Postanowili zadokowac w porcie pare dni drogi dalej, zeby chwile odpoczac a tam... W porcie 6 osob, wpelni uzbrojonych, tylko czekajacych az opuscimy statek. (telepatia? Radia w miescie z ktorego zostany porwal ostatnio wspomniany czlowiek nie bylo). Bez namyslu natychmiast oddokowali i najszybciej jak mogli wrocili penetrowac magazyny posiadajac dziesiatki kluczy. Ku ich zaskoczeniu - pustka... Tylko jeden slup, robiacy chyba za magazyn. Zlosc w Gordianie siegnela juz najwyzszej mozliwej granicy. Namowil swojego kompana, zeby zamknac wszystkich mieszkancow w latarni i tam wyciac wszystkich w pien. Wrzucili bez wiekszych problemow wszystkich do latarni i nagle... Okazlo sie, ze jest za malo miejsca, zeby ktorys z nich mogl sie tam wcisnac i zadac jakikolwiek cios. To byl poczatek ich konca... Zostawili ich, bez jedzenia, lekow, i zadnej pomocy. Nie mieli klucza... Gordian po dzien swojej smierci byl pewny, ze wszyscy zgineli z glodu. Byl nawet troche zadowolony, ze wiecej cierpieli, bo moze jedli siebie nawzajem? Uciekli dwoma slupami na slepo, prosto na zachod i tam zadokowali do jakiegos wybrzeza... Oboje zapadli w spiaczke, po czym jego towarzysz zmarl. (O ironio! Z glodu!). Podlamany, przerzucil wszystko na jeden statek i postanowil sie ustatkowac... Jego ostatnim portem byl ( O ile sie nie myle ) Dom Wiran... Zadokowal spiac, wiec nie mial ani porzadnej tarczy, ani nic innego przy sobie. Zostal zabity podczas snu... Rowniez, przez czekajacych juz napastnikow...



Opowiesc dosc dluga, ale byla to jedna z moich ulubionych postaci - to dlatego.
PS. Gratuluje i dziekuje wszystkim, ktorzy przeczytaja to wszystko
PS2. Znal go ktokolwiek? :D
User avatar
Pies
Programming Dept. Member
Posts: 383
Joined: Sat Nov 29, 2008 1:32 pm
Location: https://314es.pl/irc
Contact:

Re: Odeszli... [*]

Postby Pies » Thu Feb 25, 2010 10:20 pm

A miałem okazję poznać, dobrze dowiedzieć się, jak trupek miał na imię :mrgreen:
Pecha miał ostatnio i tyle, jedna czy dwie osoby znalazły się w niewłaściwym dla niego miejscu.
dwudziestoletni mężczyzna wrote:"OOC: Jak ci się nie podoba, to nie graj. Ta gra nie szuka więcej graczy."

kaloryfer wrote:This game already has a lot of problems, new players would only bring new ones.
User avatar
Zamia
Posts: 790
Joined: Tue Jan 09, 2007 9:38 pm

Re: Odeszli... [*]

Postby Zamia » Thu Feb 25, 2010 10:34 pm

Przeczytałam.
Poznałam /chociaż się nie przedstawił/...to była bardzo krótka znajomość :mrgreen:
AUTO
Posts: 755
Joined: Mon Feb 06, 2006 9:19 pm

Re: Odeszli... [*]

Postby AUTO » Thu Feb 25, 2010 10:54 pm

Coś tam słyszała moja postać o ostatnich dniach jego życia. Przestępcy często popełniają głupie błędy, nie łam się ;)
User avatar
gawi
Posts: 1045
Joined: Thu Mar 08, 2007 2:42 pm
Location: Poland, Poznan

Re: Odeszli... [*]

Postby gawi » Fri Feb 26, 2010 5:38 am

taaa sporo czasu na niego zmarnowałem.. a co do bajek we vlotryan .. tak nie bylo 100% dowodow na Gordiana choc każdemu był podejrzany
[img]http://img338.imageshack.us/img338/3060/swiniajj0.gif[/img]

http://gawi.posadzdrzewo.pl
User avatar
Nefertete
Posts: 89
Joined: Sun Aug 23, 2009 7:36 am

Re: Odeszli... [*]

Postby Nefertete » Fri Feb 26, 2010 9:49 am

Uff, moja postać poznała Gordiana w Porcie Rzemiosł podczas 'próby ustatkowania', jakie to szczęście, że zabrała się z kimś innym choć była blisko decyzji, żeby dołączyć do niego. Moja postać poznała go jako przemiłego, uczciwego człowieka.
Drugie spotkanie na wyspie V* i próba obrony, przez moją postać 'uczciwego i porządnego człowieka' przed 'nadgorliwymi' strażnikami z V.
Gratulacje za grę niewiniątka ;P Moja postać była święcie przekonana, że Gordian nie mógłby nikomu zrobić krzywdy.

Return to “Ogólne dyskusje”

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest