Po raz pierwszy mam tą nieprzyjemność przedstawić 'nekrolog' własnej postaci. W końcu nadszedł ten moment pomimo, że wcale nie wysyłałam jej na tamten świat, nie miałam nawet takich planów...no ale do rzeczy.
Liza/ Roena- przebudzona w 2752, jej płomyk zgasł nagle w 2958, w wyniku morderstwa dokonanego przez piracką bandę wyszkolonych zabójców. Napad był szybki i brutalny, podczas snu. Nie zdążyła w żaden sposób zareagować, została zabita w sennym uścisku swojego ukochanego. Jedyne co usłyszała przed samą śmiercią od napastników to przeraźliwe "Śmierć Bojvingom !". Jej największym przestępstwem za które przepłaciła życiem było "bycie Bojvingą". Więcej przewinień na jej koncie, poza zabiciem krokodyla na Aldurei, nie było.
Liza, bo tak początkowo miała na imię, przebudziła się w Osadzie Tartar, stamtąd ruszyła w niemal śmiertelny marsz, cudem docierając do Arschburga. Była jeden dzień od śmierci głodowej. W Arschburgu zaczęła układać sobie spokojne życie z mieszkańcami tego miasta. Była tam kucharką aż do momentu w którym poznała Eggara. Szczerze się w nim zakochała i chciała dzielić z nim życie. Niestety sytuacja w Rodzie nie była najlepsza w związku z tym postanowiła wypłynąć razem z Eggarem do Bojholmu. Przed samym Thingiem postanowiła dołączyć do Rodu przyjmując imię Roena. Podczas powrotu na Alduree zmarł jej ukochany Eggar. Bardzo przeżyła tą śmierć, wróciła do Bojholmu w nędznym stanie psychicznym i bez celu w życiu. W tych trudnych dla niej chwilach znalazła pocieszenie u staruszka Arvense

Był na tyle przekonujący, że zaczęła znów w swoim życiu dostrzegać jakiś sens. Wyprawa do Vlotryan która nastąpiła po pewnym czasie znacznie zbliżyła ich do siebie i była początkiem ciepłego uczucia które rozkwitało z każdym dniem. Roena pośród całej tej beznadziejnej sytuacji w jakiej znalazł się Ród, znalazła szczęście w chwilach spędzanych z Arvense. W zasadzie nie oczekiwała od życia już więcej. W planach miała jeszcze wiele do zrobienia, wiele pomysłów do wcielenia. Jak już pisałam na początku, jej życie jak i tym samym plany zostały brutalnie przerwane.
Roena jak i ja chciałyśmy bardzo serdecznie podziękować za grę postaciom/graczom; największe podziękowania oczywiście dla jej ukochanych

Arvense i Eggara, potem dla przyjaciół z Arschburga oraz sióstr i braci z Rodu. Pomimo nieciekawej i przedwczesnej śmierci gra Roeną była dla mnie dużą przyjemnością i świetną zabawą, szkoda tylko, że w tak beznadziejny sposób przerwaną.