Kocia kolyska
Posted: Sun Jan 15, 2006 5:51 pm
"Kocia Kołyska" to tytuł książki Kurta Vonneguta, która w sposób nieodparty skojarzyła mi się z Cantr.
Pewnym elementem fabuły jest historia dwóch rozbitków którzy dotarli na wyspe San Lorenzo. Jako że wyspa była generalnie rzecz biorąc beznadziejna ( jałowa i bez jakichkolwiek bogactw ) to władze na niej sprawował plantator cukru i nikt nawet nie myślał o odbieraniu mu jej.
Jednak dwoje Panów wymyśliło sobie że zbudują utopię. Plantator bez oporów, a nawet z ulgą, przekazał im władzę. Jednak cudu gospodarczego z bandą zacofanych ciemnoskórych zrobiś się nie udało. Jeden z nich wymyślił więc religię aby odciągnąć uwagę mieszkańców od ciągle beznadziejnej sytuacji ekonomicznej. I tutaj zaczyna się kreacja postaci
Panowie doszli do wniosku że lepiej bedzie jeżeli religia bedzie w opozycji do wladzy. Jeden z nich mial byc zlym tyranem ktory delegalizuje religie i sciga wyznawcow, a drugi zyjacym swietym. Na poczatku wszystko ograniczalo sie jedynie do komunikatow i trabieniu o tym jak kolejna obława na "proroka" została przez niego uniknieta. Panowie grali swoje: ludzie sluchali wladzy a zarazem zajeli sie zakazana wiara. Wiare karano teorretycznie smiercia - ale to tez byla jedynie sciema na uzytek mas. Podobnie jak przewagi proroka jeszcze bardziej zwiekszajace jego cudownosc w oczach ludu.
Prowadzenie tej gry wymagalo od Panow stania sie tym kogo udawali. Dazyli do przeciwleglych biegunow, wyzbywajac sie niepotrzebnych cech. I tak mistrzowska kreacja doprowadzily tego złoego do samobójstwa. W międzyczasie zaczęto rzeczywiście karać wyznawców śmiercią. Przyjęte role stały się rzeczywistością.
Ku przestrodze
Pewnym elementem fabuły jest historia dwóch rozbitków którzy dotarli na wyspe San Lorenzo. Jako że wyspa była generalnie rzecz biorąc beznadziejna ( jałowa i bez jakichkolwiek bogactw ) to władze na niej sprawował plantator cukru i nikt nawet nie myślał o odbieraniu mu jej.
Jednak dwoje Panów wymyśliło sobie że zbudują utopię. Plantator bez oporów, a nawet z ulgą, przekazał im władzę. Jednak cudu gospodarczego z bandą zacofanych ciemnoskórych zrobiś się nie udało. Jeden z nich wymyślił więc religię aby odciągnąć uwagę mieszkańców od ciągle beznadziejnej sytuacji ekonomicznej. I tutaj zaczyna się kreacja postaci
Panowie doszli do wniosku że lepiej bedzie jeżeli religia bedzie w opozycji do wladzy. Jeden z nich mial byc zlym tyranem ktory delegalizuje religie i sciga wyznawcow, a drugi zyjacym swietym. Na poczatku wszystko ograniczalo sie jedynie do komunikatow i trabieniu o tym jak kolejna obława na "proroka" została przez niego uniknieta. Panowie grali swoje: ludzie sluchali wladzy a zarazem zajeli sie zakazana wiara. Wiare karano teorretycznie smiercia - ale to tez byla jedynie sciema na uzytek mas. Podobnie jak przewagi proroka jeszcze bardziej zwiekszajace jego cudownosc w oczach ludu.
Prowadzenie tej gry wymagalo od Panow stania sie tym kogo udawali. Dazyli do przeciwleglych biegunow, wyzbywajac sie niepotrzebnych cech. I tak mistrzowska kreacja doprowadzily tego złoego do samobójstwa. W międzyczasie zaczęto rzeczywiście karać wyznawców śmiercią. Przyjęte role stały się rzeczywistością.
Ku przestrodze