
Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
Moderators: Public Relations Department, Players Department
- paskud
- Posts: 77
- Joined: Mon Oct 29, 2012 9:53 am
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
W małych osadach czas płynie baaardzo powoli, ale mają swój urok. Czasem, jak w dużych dzieje się zbyt wiele, to nawet czytać się nie chce. Pomocna wtedy bywa opcja "ukryj wszystko". Zdarza się też, że w takich 5-,10-osobowych osadach dzieje się więcej niż w 20-, 30- lub porównywalnie, bo to, że jest więcej postaci o niczym nie musi świadczyć. Śpiochy lub warzywka, które ledwo się obudziły i zasnęły na wieki są wszędzie. A w tych liczniejszych miastach i takich od sztucznego tłumu więcej. Nie jest łatwo działać w małej osadzie, ale z czasem (przy "odrobinie" cierpliwości i kilku ciekawych pomysłach, ewentualnie nawet jednej pozytywnie nakręconej postaćce) udaje się ją ożywić.
Tak. Właśnie to chciałam powiedzieć.

“Truth is stranger than fiction, but it is because Fiction is obliged to stick to possibilities; Truth isn't.”
- Mark Twain
- Mark Twain
- marshall
- Posts: 358
- Joined: Sun Jan 15, 2006 3:28 pm
- Location: Silesia Superior
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
Nie wiem jak jest teraz bo narazie mam tylko jedną postać która zwiedza sobie pustkowia. W każdym bądź razie kiedyś kiedy było więcej graczy i mniej dóbr czynnikiem integrującym, pobudzającym do gromadzenia się i stymulującym odgrywanie była konieczność współpracy bo tylko tak można było do czegoś dojść albo poprostu przeżyć. Teraz po tych masach postaci został dla pozostałej garstki ogrom surowców, maszyn, pojazdów i innego śmiecia które zdążyły przed odejściem naprodukować. Więc brakuje celów do osiągnięcia, nie ma potrzeby z nikim współpracować, a tym samym wogóle do nikogo otwierać japy. Są tacy którzy lubią paplać dla samego paplania, stanowią oni cenny koloryt ale mimo wszystko ich żywe barwy blakną jeśli nie można ich porównać do szaraczków dzielnie kujących swój los kmiennymi młotkami 
No i teraz kiedy zaspokoiliśmy już swoją ciekawość świata, odkryliśmy znakomitą większość lądów, mało kogo ciągnie do eksploracji. Tworzenie map, odkrywania świata i utrzymywanie kontaktów z mieszkańcami innych wysp nie przynosi już splendoru, a ten motywuje chyba najbardziej do bycia ciekawą postacią

No i teraz kiedy zaspokoiliśmy już swoją ciekawość świata, odkryliśmy znakomitą większość lądów, mało kogo ciągnie do eksploracji. Tworzenie map, odkrywania świata i utrzymywanie kontaktów z mieszkańcami innych wysp nie przynosi już splendoru, a ten motywuje chyba najbardziej do bycia ciekawą postacią

\m/,
- psychowico
- Posts: 1732
- Joined: Wed Mar 02, 2011 9:57 am
- Contact:
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
Problem znany od dawna i rozwiązania (częściowe) znane. Ale oczywiście u połowy graczy na samo wspomnienie "skończonych" źródeł surowców i innych oczywistych posunięć (wiążących się z odebraniem bezsensownych przywilejów które system teraz daje) następuje reakcja alergiczna i paniczne pokrzykiwania.
"Please give us a simple answer, so that we don't have to think, because if we think, we might find answers that don't fit the way we want the world to be."
https://www.kinkykitty.pl
https://www.kinkykitty.pl
- Mars
- Posts: 852
- Joined: Sat Apr 28, 2007 2:44 pm
- Location: Poland
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
A gdyby tak każde narzędzie miało limit życia (od 500 do 2000 dni), po którym to czasie nieuchronnie ulega rozpadowi na zawsze? Podobnie mogłoby się dziać z pojazdami. Oczywiście... *kicha* Zaczyna się reakcja alergiczna.
Lepszym rozwiązaniem na nasze bolączki byłoby np. podwojenie liczby graczy/postaci.
Lepszym rozwiązaniem na nasze bolączki byłoby np. podwojenie liczby graczy/postaci.
- marshall
- Posts: 358
- Joined: Sun Jan 15, 2006 3:28 pm
- Location: Silesia Superior
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
Ktoś gdzieś kiedyś wspomniał przy okazji rozwinięcia nazwy cantr (bo to skrótowiec jest), że gra się kończy i wygrywamy kiedy wszystkie drogi będą autostradami
no to do łopat narodzie to zrobią trzecią część 


\m/,
-
- Posts: 110
- Joined: Tue May 14, 2013 7:27 pm
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
nie jestem jakoś bardzo doświadczony ale z tego co wiem to narzędzia się rozpadają
- Greek
- Programming Dept. Member/Translator-Polish
- Posts: 4726
- Joined: Mon Feb 13, 2006 5:41 pm
- Location: Kraków, Poland
- Contact:
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
Niestety, da się je naprawiać.
‘Never! Run before you walk! Fly before you crawl! Keep moving forward! You think we should try to get a decent mail service in the city. I think we should try to send letters anywhere in the world! Because if we fail, I’d rather fail really hugely’
-
- Posts: 203
- Joined: Mon Apr 24, 2006 10:31 am
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
Mars, już dawno to proponowałem tyle, że w nieco innej formie
W Sugestiach pisałem o możliwości jedynie kilkukrotnej naprawy, do tego wymagającej surowców - w każdym etapie stopniowo zwiększając ich ilość. Przedmiotu po kilku takich procesach nie dałoby się już zreperować. O
Oczywiście odpowiedzią było jojczenie
Psychowico też dobrze mówi, zgadzam się z nim w wielu kwestiach na Forum.
Jeśli wyczerpywanie surowców stanowi barierę nie do przeskoczenia, to może obejdźmy to zwiększąjac ich wykorzystanie na różnych płaszczyznach? To samo z jedzeniem...Z moich obserwacji póki co wynika, że nawet dość mizernie rozwinięta osada pracą gołych rąk (!) jest w stanie wydobyć surowców/wytworzyć pożywienie w ilościach przekraczających potrzeby ich i ewentualnych kupców.

W Sugestiach pisałem o możliwości jedynie kilkukrotnej naprawy, do tego wymagającej surowców - w każdym etapie stopniowo zwiększając ich ilość. Przedmiotu po kilku takich procesach nie dałoby się już zreperować. O
Oczywiście odpowiedzią było jojczenie

Psychowico też dobrze mówi, zgadzam się z nim w wielu kwestiach na Forum.
Jeśli wyczerpywanie surowców stanowi barierę nie do przeskoczenia, to może obejdźmy to zwiększąjac ich wykorzystanie na różnych płaszczyznach? To samo z jedzeniem...Z moich obserwacji póki co wynika, że nawet dość mizernie rozwinięta osada pracą gołych rąk (!) jest w stanie wydobyć surowców/wytworzyć pożywienie w ilościach przekraczających potrzeby ich i ewentualnych kupców.
- Mars
- Posts: 852
- Joined: Sat Apr 28, 2007 2:44 pm
- Location: Poland
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
kemesO wrote:nawet dość mizernie rozwinięta osada pracą gołych rąk (!) jest w stanie wydobyć surowców/wytworzyć pożywienie w ilościach przekraczających potrzeby ich i ewentualnych kupców.
Mówisz o żyznych okolicach (w historii: Dolina Nilu, Mezopotamia, Indus). Im dalej od źródeł żywności tym o nią trudniej. W lasach i górach jest już ciężko o jedzenie, chyba, że ma się łatwy kontakt z kupcami. Jedna moja postać w górach na Fu przez pierwsze 10 lat życia liczyła każde pareset gram mięsa. Teraz jest już znacznie lepiej, ale tylko dzięki pracowitości i kontaktom z większą osadą. Z doświadczeń cantryjskich zatem raczej nie uważam za specjalnie, aby obecne proporcje były jakieś złe.
Drobne wyliczenia:
Osada 100 osób = 100 * 120 gram marchewki dziennie = 12 000 gram marchewki dziennie
Zbiór na kombajnie = 12 000 gram dziennie, potrzeba 2 osób
Teoretycznie przy zbiorach żywności jest zatrudnione 2% mieszkańców miasta, aby zapewnić jedzenie tylko na przetrwanie. Żeby jedzenie sprzedawać i gromadzić na pewien zapas, należałoby mieć już 4 marchewkowych kombajnistów. Dodajmy do tego przetwarzanie żywności - otrzymujemy pięć osób. To już 5% populacji.
Następnie. Według pewnych statystyk, w Polsce około 12-15% osób jest zatrudnionych w tzw. sektorze spożywczym (produkcja, przetwórstwo). Ale o ile z 40 milionów ludków raczej 90% z nich jest aktywne (nie jest np. obłożnie chore), to w Cantr tendencje są inne. Na 100 osobowe miasto, jakieś 30 osób to golemy, które nawet jeśli się przedstawiały, to znajdują się w dokarmianej śpiączce. W takiej sytuacji naszych 4 kombajnistów stanowi co najmniej 7-9% pracującej populacji. Dodajmy do tego pracę przy przetwarzaniu żywności, np. prowadzenie karczmy czy solenie marchewki. A jeszcze produkcja leków? Czy przypadkiem łącznie nie otrzymamy podobnego % zatrudnienia w tzw. sektorze spożywczym?
Jeśli będziemy kombinować z tymi propocjami, to wyjdzie być może na to, że będzie mniej zielonych główek do wytwarzania innych rzeczy, bo nagle 1/2 miasta będzie produkowała jedzenie aby przetrwać. Jednocześnie o żywność będzie łatwiej tylko tam gdzie rośnie ona na miejscu. Osady w głębi wyspy (lasy, góry) będą miały jeszcze większą tedencję do wyludniania się z tego powodu (bo żywność za droga). W niczym to nie pomoże, co najwyżej skoncentruje ludnośc w większych skupiskach, a zmniejszy ilość rąk do innych ciekawych projektów.
-
- Posts: 203
- Joined: Mon Apr 24, 2006 10:31 am
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
Mówisz o żyznych okolicach
Tak.
W lasach i górach jest już ciężko o jedzenie
Górskie osady to (zazwyczaj) nietknięte przez Cantr-człowieka pustki lub stosy trupów.
Jeśli chodzi o lasy, to grubo przesadzasz. Miałem i mam postaci, które w pojedynkę potrafiły przetrwać, zdobyć budulec do maszyn przetwarzających jedzenie, wyżywić siebie, a kiedy pojawiła się choć jedna nowa osoba - poszło już z górki. Jakoś nigdy nie zabrakło mięsa ze zwierząt, choć trzeba przyznać, że "moje" osady liczyły poniżej 10 mieszkańców. Mało to, czy dużo w porównaniu z warunkami - każdy niech oceni indywidualnie.
Oczywistością jest to jak bardzo ważne jest umiejscowienie, odległość od surowców, dlatego to pominąłem w swojej wypowiedzi wcześniej.
Z doświadczeń cantryjskich zatem raczej nie uważam za specjalnie, aby obecne proporcje były jakieś złe.
Nie napisałem, że są złe. Jak słusznie zauważasz pogląd na nie zależy od multum czynników związanych z naszymi postaciami. Podałem tylko alternatywę dla niechcianego ogólnie systemu wyczerpywania się surowców.
Jeśli będziemy kombinować z tymi propocjami, to wyjdzie być może na to, że będzie mniej zielonych główek do wytwarzania innych rzeczy, bo nagle 1/2 miasta będzie produkowała jedzenie aby przetrwać.
Przesada, widzisz to tak czarno jakby chodziło co najmniej o potrojenie zużycia surowców

Po drugie w historii małych osad bez dostępu do żywności na miejscu często spotykałem takie sytuacje. Były one spoiwem społeczności tych miejsc, niejdnokrotnie też motorem napędowym RP. Nie zrozum mnie proszę, iż głównym!
Jednocześnie o żywność będzie łatwiej tylko tam gdzie rośnie ona na miejscu.
To źle?
Osady w głębi wyspy (lasy, góry) będą miały jeszcze większą tedencję do wyludniania się z tego powodu (bo żywność za droga). W niczym to nie pomoże, co najwyżej skoncentruje ludnośc w większych skupiskach, a zmniejszy ilość rąk do innych ciekawych projektów.
Nie nie nie...
ZAWSZE będą tacy, którzy wolą przenieść się do miejsca, gdzie łatwiej o wszystko, ale też dużo tych, które podejmują wyzwania utrzymać na nogach osadę gdzieś w leśnym pustkowiu. Niewielkie zmiany proporcji, o których piszesz pozwoliłyby na ożywienie interakcji pomiędzy postaciami, umożliwiły swobodniejszy przepływ towarów.
Zresztą to jest tak, że na dwoje babka wróżyła.
Jeśli odsetek graczy w ogólnym pojęciu leniwych będzie sporo większy, to wygra Twój czarny scenariusz

-
- Posts: 383
- Joined: Sun Jan 22, 2012 6:07 pm
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
Tak czytam wasze narzekania i w zasadzie ciężko się z wieloma zgodzić.
Życie w górach - jedna moja postać żyje w Złotym Szczycie i jest to drugie co do wielkości miasto na 7 wyspach, chociaż miejsc wydobycia jest tylko 7, a jedzenie można zbierać tylko w miejscach oddalonych o kilka godzin samochodem po autostradzie. A jednak wyżywienie nie jest takie drogie. Ale za to nie ma dokarmiania golemów w śpiączce. Jak chcesz by postać żyła to trzeba zakasać rękawy i tyle. Druga moja postać żyje na pustkowiu, w górach, na wyspie Fu. Jak tam przyszła to nie było absolutnie nic. Teraz ma dom, maszyny, narzędzia, motor, a jedzenia na lata, dzięki codziennym polowaniom. Ale przyznam, że z jedzeniem na początku było ciężej, bo nie było na czym gotować tego mięsa.
Tworzenie map - właśnie mam jedną postać, która zbiera informację o wyspie na której żyje i tworzy mapę. A okoliczna wyspa, wciąż nie ma jeszcze porządnej mapy, a jej tereny bardziej oddalone od morza być może nie zostały jeszcze odwiedzone przez człowieka. Wciąż jest co zwiedzać.
Narzędzia - nie ma potrzeby by się rozpadały jeśli będą naprawiane. Ale jeśli by naprawianie zużywało surowce, to by nie musiały się rozpadać. W końcu i tak by powstał popyt na te surowce oraz by pochłaniało to czas. Jeśli by dodać do tego że budynki i pojazdy psują się tak samo jak narzędzia i też mogą się rozpaść, a naprawa ich wymagała by również surowców, to nagle wytwarzamy całkiem niezły popyt na nie. W ten sposób zapuszczone osady by w końcu uległy samozniszczeniu na skutek braku napraw, a z krajobrazu by zniknęły wózki drewniane. Jednak wymagało to wprowadzenia możliwości burzenia budynków zapewne.
Surowce - można by wprowadzić coś podobnego do produkcji wełny, czy mleka ze zwierząt. Ciągłe eksploatowanie danych surowców by zmniejszało ich wydajność, która by się regenerowała. Taki system by sprawił, że tych surowców było by mniej, stawki do wymiany by już nie były tak sztywne, bo ile wtedy by wynosiła dniówka, jeśli była by płynna? No i wielkie miasta by nie mogły tak bardzo eksploatować swoich dóbr naturalnych w sposób nieograniczony. Musiały by zdywersyfikować swoje wydobycie dla utrzymania poziomu wydobycia, albo nawet nie korzystać z pełni swoich mocy wydobywczych. Taki kombajn na przykład by znacznie bardziej uszczuplał zasoby naturalne, niż taka ręczna robota łopatami. Kwestia tylko dopasowania algorytmu by utrzymać odpowiedni balans.
Wprowadzając powyższe świat szybko by się wyczyścił i stawał dziewiczy, a dobra zyskały by na wartości.
Życie w górach - jedna moja postać żyje w Złotym Szczycie i jest to drugie co do wielkości miasto na 7 wyspach, chociaż miejsc wydobycia jest tylko 7, a jedzenie można zbierać tylko w miejscach oddalonych o kilka godzin samochodem po autostradzie. A jednak wyżywienie nie jest takie drogie. Ale za to nie ma dokarmiania golemów w śpiączce. Jak chcesz by postać żyła to trzeba zakasać rękawy i tyle. Druga moja postać żyje na pustkowiu, w górach, na wyspie Fu. Jak tam przyszła to nie było absolutnie nic. Teraz ma dom, maszyny, narzędzia, motor, a jedzenia na lata, dzięki codziennym polowaniom. Ale przyznam, że z jedzeniem na początku było ciężej, bo nie było na czym gotować tego mięsa.
Tworzenie map - właśnie mam jedną postać, która zbiera informację o wyspie na której żyje i tworzy mapę. A okoliczna wyspa, wciąż nie ma jeszcze porządnej mapy, a jej tereny bardziej oddalone od morza być może nie zostały jeszcze odwiedzone przez człowieka. Wciąż jest co zwiedzać.
Narzędzia - nie ma potrzeby by się rozpadały jeśli będą naprawiane. Ale jeśli by naprawianie zużywało surowce, to by nie musiały się rozpadać. W końcu i tak by powstał popyt na te surowce oraz by pochłaniało to czas. Jeśli by dodać do tego że budynki i pojazdy psują się tak samo jak narzędzia i też mogą się rozpaść, a naprawa ich wymagała by również surowców, to nagle wytwarzamy całkiem niezły popyt na nie. W ten sposób zapuszczone osady by w końcu uległy samozniszczeniu na skutek braku napraw, a z krajobrazu by zniknęły wózki drewniane. Jednak wymagało to wprowadzenia możliwości burzenia budynków zapewne.
Surowce - można by wprowadzić coś podobnego do produkcji wełny, czy mleka ze zwierząt. Ciągłe eksploatowanie danych surowców by zmniejszało ich wydajność, która by się regenerowała. Taki system by sprawił, że tych surowców było by mniej, stawki do wymiany by już nie były tak sztywne, bo ile wtedy by wynosiła dniówka, jeśli była by płynna? No i wielkie miasta by nie mogły tak bardzo eksploatować swoich dóbr naturalnych w sposób nieograniczony. Musiały by zdywersyfikować swoje wydobycie dla utrzymania poziomu wydobycia, albo nawet nie korzystać z pełni swoich mocy wydobywczych. Taki kombajn na przykład by znacznie bardziej uszczuplał zasoby naturalne, niż taka ręczna robota łopatami. Kwestia tylko dopasowania algorytmu by utrzymać odpowiedni balans.
Wprowadzając powyższe świat szybko by się wyczyścił i stawał dziewiczy, a dobra zyskały by na wartości.
- psychowico
- Posts: 1732
- Joined: Wed Mar 02, 2011 9:57 am
- Contact:
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
Praktycznie opisałeś to za czym byłem od dawna i o czym dawno były dyskusje na forach administracyjnych i zwykłych. Niestety brak jest woli tych zmian wśród dużej części administracji i oczywiście większości graczy. To by wystarczyło do zrobienia porządków.
"Please give us a simple answer, so that we don't have to think, because if we think, we might find answers that don't fit the way we want the world to be."
https://www.kinkykitty.pl
https://www.kinkykitty.pl
-
- Posts: 203
- Joined: Mon Apr 24, 2006 10:31 am
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
Powtórzę się - po raz xxxxxx...
Wprowadzenie przymusu napraw budynków, pojazdów i (być może) przedmiotów z wykorzystaniem surowców + pogoda i jej wpływ na życie naszych postaci nie tylko przez komunikaty w grze = Cantr III już teraz
Zmniejszanie się ilości kopalin również byłoby super, choć ze względu na w/w kwestię nie musiałoby dojść do takiego rozwiązania.
Wyobrażacie sobie tę WOLNOŚĆ? Praktycznie każdy zakątek w Zielonym Świecie mógłby być eksplorowany i wykorzystywany na tuziny sposobów! Teraz docierałem niektórymi moimi obecnymi postaciami do miejsc, w których dawno temu żyły inne postaci kierowane przeze mnie i co? "Całkiem nowy, całkiem nowe, całkiem nowa..." Tak sobie trwa to wszystko w nieskończoność.
W niektórych radość z gry zabija świadomość tego, "co potem?". Co się stanie, kiedy zbudujemy już wszystkie budynki, postawimy każdą maszynę? Dążenie do przetrwania i rozwoju, skupienie się wokół takiego celu to równie ważny motor napędowy dla RP jak chęć relacji międzyludzkich tak po prostu.
Wprowadzenie przymusu napraw budynków, pojazdów i (być może) przedmiotów z wykorzystaniem surowców + pogoda i jej wpływ na życie naszych postaci nie tylko przez komunikaty w grze = Cantr III już teraz

Wyobrażacie sobie tę WOLNOŚĆ? Praktycznie każdy zakątek w Zielonym Świecie mógłby być eksplorowany i wykorzystywany na tuziny sposobów! Teraz docierałem niektórymi moimi obecnymi postaciami do miejsc, w których dawno temu żyły inne postaci kierowane przeze mnie i co? "Całkiem nowy, całkiem nowe, całkiem nowa..." Tak sobie trwa to wszystko w nieskończoność.
W niektórych radość z gry zabija świadomość tego, "co potem?". Co się stanie, kiedy zbudujemy już wszystkie budynki, postawimy każdą maszynę? Dążenie do przetrwania i rozwoju, skupienie się wokół takiego celu to równie ważny motor napędowy dla RP jak chęć relacji międzyludzkich tak po prostu.
- Frankoniusz
- Posts: 161
- Joined: Thu Jun 24, 2010 2:28 pm
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
Szepty, szepty, szepty. *Marudzi*
- Raynus
- Posts: 1610
- Joined: Sun Oct 06, 2013 2:10 pm
Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie
@Up: Vlotryan.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest