Telefonia komorkowa
Posted: Fri Aug 01, 2008 11:50 pm
Od jakiegoś czasu obserwuję wysyp pomysłów dotyczących nowych potraw, zupek, placków, deserów, i tym podobnych. Do tego dochodzą pomysły na tkaniny czy ubrania, a ostatnio nawet znów na ciąże, dzieci i rodziny. Rozumiem takie potrzeby części graczy, choć sam ich nie odczuwam (poza jeansami!).
Jednocześnie jako gorący zwolennik rozwoju cantryjskiej cywilizacji technicznej, odczuwam ogromną potrzebę postępu w zupełnie innych dziedzinach. Jestem zagorzałym fanem pojazdów, kombajnów, statków, teleskopów i łączności radiowej.
Dlatego proponuję wprowadzenie czegoś, co może w tej dziedzinie pchnąć świat naprzód, a mianowicie telefon komórkowy.
Żeby miał on sens w Cantrze, a jednocześnie nie wymagał wielkiej rewolucji w programowaniu, moim zdaniem powinien spełniać trzy warunki:
A. Być możliwie najbardziej zbliżony działaniem do obecnego radia, żeby wykorzystać jak najwięcej gotowego kodu.
B. Być kosztowny oraz trudny do wykonania.
C. Wymagać wybudowania sieci przekaźników.
ad. A.
Telefon komórkowy mógłby działać w zasadzie identycznie jak radio, z małymi tylko kosmetycznymi różnicami:
1. Każdy zbudowany aparat miałby swój niepowtarzalny numer (jak zamki i klucze). Znajomość czyjegoś numeru telefonu byłaby cenną wiedzą. Sam telefon mógłby być widoczny jak teleskop, więc narażałby właściciela na ryzyko ataku.
2. Nadając wiadomość, wpisywałoby się numer aparatu odbiorcy, a nie częstotliwość. Nikt oprócz nadawcy i odbiorcy nie widziałby treści wpisanej wiadomości. Tak jak przy szeptach. Nie byłoby też widać, że ktoś inny dostał wiadomość. Nie przeszkadzałoby to więc osobom postronnym.
3. Odbiorcą wiadomości byłby ten, kto akurat ma telefon w swoim inwentarzu (niekoniecznie prawowity właściciel).
4. Aparat telefoniczny działałby, oczywiście, wyłącznie w zasięgu przekaźnika. Dwa telefony poza zasięgiem nie mogłyby ze sobą gadać, nawet będąc w tej samej lokacji.
ad. B.
1. Sam aparat powinien być w miarę lekki, ale zbudowany z trudem i z kosztownych surowców. Chromowa płytka, złote i platynowe przewody, aluminiowa obudowa, szkło na wyświetlacz, do tego jakieś srebro albo miedź, nikiel, cynk, cyna, stal? Coś z tych rzeczy.
2. Powinien wymagać budynku i stołu warsztatowego do zmontowania go w całość, i kilku niekoniecznie pospolitych narzędzi. Tak, jak teleskop: pieca do wytopu metali, szlifierek, pilników, szczypiec, itd.
3. Powinno się go składać długo, z długo produkowanych części.
ad. C.
1. Przekaźniki powinny być co najmniej tak drogie jak radiowe, ale może wystarczyłby jeden ich rodzaj, o stałym zasięgu.
2. Mogłyby być stawiane w budynkach i np. kajutach dużych statków (dałoby to możliwość koordynacji telefonicznej np. pomiędzy szabrownikiem a pobliskim slupem przy manewrach dokowania lub w bitwach morskich)
3. Gdyby aparat nadawcy był poza zasięgiem, nadawca otrzymywałby przy próbie wysłania error: brak sieci w pobliżu.
4. Gdyby aparat odbiorcy był poza zasięgiem, nadawca otrzymywałby przy próbie wysłania error: odbiorca poza zasięgiem.
Podsumowując:
Bogaci cantryjczycy dążyliby nie tylko do egoistycznego wejścia w posiadanie aparatu, ale też do współfinansowania budowy kosztownych przekaźników, tak jak ma to obecnie miejsce w przypadku sieci radiowej. Zarządcy osad stawialiby przekaźniki z finansów publicznych. Miasta współpracowałyby ze sobą, aby siecią telefoniczną objąć duże obszary i doprowadzić do szybkiego skomunikowania nieodległych wysp między sobą. Właściciele statków stawialiby przekaźniki pokładowe, aby porozumiewać się pomiędzy statkami, a w razie bitwy także pomiędzy pomieszczeniami na statku, np. z uwięzionym w ładowni towarzyszem. Możliwe byłoby też kontaktowanie się ze statku w porcie z załogantem w mieście.
-----
Zdaję sobie sprawę, że taki wynalazek mógłby mocno zrewolucjonizować cantryjski świat, ale czyż nie zrewolucjonizował naszego? Jest to chyba jeden z najważniejszych, oprócz Internetu, powszechnie dostępnych wynalazków ostatnich lat.
Zapraszam do dyskusji zwolenników i przeciwników.
Jednocześnie jako gorący zwolennik rozwoju cantryjskiej cywilizacji technicznej, odczuwam ogromną potrzebę postępu w zupełnie innych dziedzinach. Jestem zagorzałym fanem pojazdów, kombajnów, statków, teleskopów i łączności radiowej.
Dlatego proponuję wprowadzenie czegoś, co może w tej dziedzinie pchnąć świat naprzód, a mianowicie telefon komórkowy.
Żeby miał on sens w Cantrze, a jednocześnie nie wymagał wielkiej rewolucji w programowaniu, moim zdaniem powinien spełniać trzy warunki:
A. Być możliwie najbardziej zbliżony działaniem do obecnego radia, żeby wykorzystać jak najwięcej gotowego kodu.
B. Być kosztowny oraz trudny do wykonania.
C. Wymagać wybudowania sieci przekaźników.
ad. A.
Telefon komórkowy mógłby działać w zasadzie identycznie jak radio, z małymi tylko kosmetycznymi różnicami:
1. Każdy zbudowany aparat miałby swój niepowtarzalny numer (jak zamki i klucze). Znajomość czyjegoś numeru telefonu byłaby cenną wiedzą. Sam telefon mógłby być widoczny jak teleskop, więc narażałby właściciela na ryzyko ataku.
2. Nadając wiadomość, wpisywałoby się numer aparatu odbiorcy, a nie częstotliwość. Nikt oprócz nadawcy i odbiorcy nie widziałby treści wpisanej wiadomości. Tak jak przy szeptach. Nie byłoby też widać, że ktoś inny dostał wiadomość. Nie przeszkadzałoby to więc osobom postronnym.
3. Odbiorcą wiadomości byłby ten, kto akurat ma telefon w swoim inwentarzu (niekoniecznie prawowity właściciel).
4. Aparat telefoniczny działałby, oczywiście, wyłącznie w zasięgu przekaźnika. Dwa telefony poza zasięgiem nie mogłyby ze sobą gadać, nawet będąc w tej samej lokacji.
ad. B.
1. Sam aparat powinien być w miarę lekki, ale zbudowany z trudem i z kosztownych surowców. Chromowa płytka, złote i platynowe przewody, aluminiowa obudowa, szkło na wyświetlacz, do tego jakieś srebro albo miedź, nikiel, cynk, cyna, stal? Coś z tych rzeczy.
2. Powinien wymagać budynku i stołu warsztatowego do zmontowania go w całość, i kilku niekoniecznie pospolitych narzędzi. Tak, jak teleskop: pieca do wytopu metali, szlifierek, pilników, szczypiec, itd.
3. Powinno się go składać długo, z długo produkowanych części.
ad. C.
1. Przekaźniki powinny być co najmniej tak drogie jak radiowe, ale może wystarczyłby jeden ich rodzaj, o stałym zasięgu.
2. Mogłyby być stawiane w budynkach i np. kajutach dużych statków (dałoby to możliwość koordynacji telefonicznej np. pomiędzy szabrownikiem a pobliskim slupem przy manewrach dokowania lub w bitwach morskich)
3. Gdyby aparat nadawcy był poza zasięgiem, nadawca otrzymywałby przy próbie wysłania error: brak sieci w pobliżu.
4. Gdyby aparat odbiorcy był poza zasięgiem, nadawca otrzymywałby przy próbie wysłania error: odbiorca poza zasięgiem.
Podsumowując:
Bogaci cantryjczycy dążyliby nie tylko do egoistycznego wejścia w posiadanie aparatu, ale też do współfinansowania budowy kosztownych przekaźników, tak jak ma to obecnie miejsce w przypadku sieci radiowej. Zarządcy osad stawialiby przekaźniki z finansów publicznych. Miasta współpracowałyby ze sobą, aby siecią telefoniczną objąć duże obszary i doprowadzić do szybkiego skomunikowania nieodległych wysp między sobą. Właściciele statków stawialiby przekaźniki pokładowe, aby porozumiewać się pomiędzy statkami, a w razie bitwy także pomiędzy pomieszczeniami na statku, np. z uwięzionym w ładowni towarzyszem. Możliwe byłoby też kontaktowanie się ze statku w porcie z załogantem w mieście.
-----
Zdaję sobie sprawę, że taki wynalazek mógłby mocno zrewolucjonizować cantryjski świat, ale czyż nie zrewolucjonizował naszego? Jest to chyba jeden z najważniejszych, oprócz Internetu, powszechnie dostępnych wynalazków ostatnich lat.
Zapraszam do dyskusji zwolenników i przeciwników.