parasit wrote:Witam
Jestem tu nowy więc proszę, nie krzyczcie od razu.
(...)
Chodzi mi głównie o to że mnóstwo rzeczy może się robić "samo", człowiek nie jest do tego prawie wcale potrzebny. No może czasem doglądnąć trzeba, surowca dosypać itp.
Nawet nie wiesz, jak blisko jesteś prawdy.

I to
bez automatów.
parasit wrote:co to za społeczność w której przez prawie 100% czasu większość ludzi pracuje?
Jesteś nowy, więc prawdopodobnie jednej
bardzo ważnej rzeczy jeszcze nie zauważyłeś.
Kusi mnie powiedzieć Ci od razu, ale to byłoby nie fair, a może i byłoby złamaniem NZ. Pamiętam, jak szeroko otworzyły mi się oczy, kiedy to odkryłem.
Powiem tylko tyle, a pozostałych cantrowiczów proszę, nie piszcie tu w tym wątku od razu wprost, jakie jest rozwiązanie, niech gracz nauczy się tego w grze:
Absolutnie nikt nie musi pracować przez 100% czasu, żeby mieć efekty pracy takie, jakby pracował 100% czasu.
Życie jest zbyt ciekawe, żeby siedzieć zamkniętym np. w ładowni statku albo w lepiance przy maszynie przez 20 dni.
Ktoś bardzo mądrze to wymyślił.
Oczywiście, nie da się bez automatów robić wielu projektów jednocześnie. Ale to już ktoś powiedział: Cantr nie jest grą ekonomiczną. Praca jest po to, żeby postacie miały cele w życiu, żeby możliwe było podróżowanie, zwiedzanie, żebyśmy rozwijali cywilizację. Teraz już pływamy żaglowcami do obcych stref językowych, zupełnie nie martwiąc się o jedzenie, ubrania, czy narzędzia, których jest od dawna więcej, niż ludzi.. Gdyby nie praca, nadal tylko polowalibyśmy na zwierzynę, żeby przeżyć. I cieszę się z tego, że w czasach takiego dobrobytu jedna moja postać przebudziła sie w bezludnej głuszy z setkami zwierząt dookoła, a "rodzice"-żeglarze zaraz odpłynęli, porzucając golasa na plaży.

To dopiero było wyzwanie: przeżyć i wydostać się stamtąd. Wtedy myślałem, czy dać zabić tę postać. Dzisiaj mam tam postać bohatera oraz wieloletnie doświadczenie w użeraniu się ze zwierzakami. I statek z ponad 100 kg mięsa, którego nigdy nie zjem.

Ale to temat na inny wątek.
[*]...