Page 1 of 8

Mlodosc... ;)

Posted: Sun May 14, 2006 10:12 pm
by NiKnight
Pewnie każdy z Was w przeszłości jak był młody i piękny robił głupie rzeczy. Jak macie odwage to piszcie co robiliście :lol:


Ja sam z kolegami często w teatrze "bawiliśmy się" wpadaliśmy za kulisy do składu z rekwizytami i rzucaliśmy w siebie głazami "ze sklejki" itd. W końcu tak podpadliśmy, że dostało nam się za czyjeś kawały. Ktoś w windzie rozpylił gaz (na pewno nie my bo byliśmy w garderobach) i wychowawczyni przyszła nas opieprzyć :/

Pamiętam też, że chciałem przyszpanować zegarkiem. Wtedy był w modzie zegarek z kalkulatorem (taki z szesnastoma przyciskami). Miałem plastikowy, kumple nabijali się, że mają lepsze bo metalowe. Na co ja: ale mój jest wodoszczelny a wasze nie. To kazali mi udowodnić, włożyłem pod bieżącą wodę i... zegarek zgasł, zalał się :lol:

Innym razem dzwoniliśmy do MPK z pytaniami: "chce pan kupić łosia?", "przepraszam, ja z ogłoszenia, w sprawie łosia"... najlepszą kwestię miał jednak brat:

- dzień dobry, chciałbym zgłosić awarie tramwaju
- dzień dobry, proszę powiedzieć gdzie
- na skrzyżowaniu zachodniej z limanowskiego
- już wysyłamy pomoc, a wie pan co się stało
- tak, łoś stanął na torach

:lol:


Znów zdarzenie z tej samej szkoły:

Po pięciu minutach wyleciałem z lekcji języka francuskiego za wygłupianie się, stojąc za drzwiami musiałem oczywiście wytłumaczyć się każdemu przechodzącemu nauczycielowi. Po około trzydziestu minutach wychodzi facetka od francuskiego i pyta się czy mi przeszło. Ja na to, że nie. Wróciła do klasy sama :lol:

Zresztą z lekcji praktycznie trzy razy w tygodniu wylatywałem, głównie z lekcji zawodowych.

Teraz jak tak patrzę z perspektywy czasu to nie chciałbym mieć takiego ucznia w swojej klasie :lol:

PS. O złamanych rowerach pisać nie będę, bo szkoda klawiatury :wink:
PS. Wiem, że temat raczej niezbyt ambitny :wink:

Posted: Mon May 15, 2006 5:59 am
by lukaasz
W okolicy wybudowali jakas nowa sale gimnastyczna. kumpel kupil mi karte telefoniczna (bo bylo to z 8 lat temu) no i powiedzial zebym cos wymyslil zeby lekcji nie miali..a dodatkowo byl to akurat prima aprilis.
Niewiele myslac dodzwonilem sie do sekretariatu, przedstawilem jako pan z TVN i oznajmilem ze chcemy zrobic program o ich sali.
Oczywiscie pani twardo szla w zaparte ze to zart, z 10 min tlumaczylem jej ze to nie zart, ze poprostu mielismy robic o innej szkole ale maja jakas awarie i bedziemy ich krecili kiedy indziej. Pani dalej byla nie przekonana a tu na karcie 1 impuls; tak wiec mowie do pani: "A wie pani co, to nawet dobrze ze sie nas nie bedziecie oczekiwali, my sobiwe przyjedzeimy, tak po cichu nakrecimy tak naturalnie co i jak u was wyglada i sie zmyjemy. Nawet nas nie zawuazycie."
i na tym mniej wiecej sie nasza rozmowa skonczyla.

z relacji kolegi ktorego brat chodzil do tamtej szkoly wiem ze w ciagu 10 min lekcje zostaly przerwane i cala szkola zaciagnieta do sprzatania. Zostala wybrana glupa ludzi ktorzy polecieli do domu po stroje i od okolo 10.00 do 15.00 non stop mieli WF oczekujac na telewizje. Sciagnieto wszelkiego rodzaju wladze z okolicy....nigdy nie zadzwonilem powiedziec tej pani ze to byl zart.

Posted: Mon May 15, 2006 7:25 am
by Artur
hehe, dobre, ja kiedyś w podstawówce czy tam dzieś tam miałem do przeczytania książke o pilocie Pirxie, po czym miałem opowiedzieć o niej coś, i udało mi sie takie fajne przejęzyczenie przy całej klasie, coś w stylu "Pilot Pirx był tak uwięziony w czymś tam że nie mógł sie ruchać" :twisted:

Posted: Mon May 15, 2006 8:38 am
by NiKnight
Czas: pierwsza połowa lat dziewięćdziesiątych.
Miejsce: paredziesiąt kilometrów na północ od Freiburga (Niemcy, niedaleko granicy z Francją i Szwajcarią)


Z bratem jedziemy do firmy w której pracuje, ja zostaje na zewnątrz, ładna pogoda to sobie pochodzę po okolicy, popatrzę. Docieram do stajni, która należy do firmy. Tam też spotykam jakąś Niemkę, krótko rozmawiamy. Pyta się mnie czy karmiłem kiedyś konie, odpowiadam przecząco. Pokazuje mi co i jak na przykładzie pierwszych dwóch, trzech koni. Po czym ktoś ją woła i prosi mnie ona bym pozostałym dał paszę i sprawdził czy mają wodę. Tak też robię.

Podchodzę w końcu do jednego konia (nazywał się "chicko charlie" o ile dobrze pamiętam), sypie mu tej paszy i otwieram boks by sprawdzić czy jest woda, nie ma. Sięgam więc po wodę, odwracam się a konia nie ma! Patrzę na skraj stajni a ten biegnie na ulice. Sic! To ja w długą tak szybko jak się da ale konia łatwo nie dogonić. Na szczęście zaczyna zwalniać na wołanie, biegnę dalej. W końcu udaje mi się go dogonić ale nie wiem jak go zatrzymać. Decyduje się za złapanie go za grzywę.

Gdy już zatrzymuje go odwracam się a tam przed marketem (wielkością porównywalny z biedronką/lidlem) ludzie patrzą na mnie jak na debila. Odprowadziłem konia do boksu i chyba z dziesięć razy sprawdzałem czy dobrze zamknięty :lol:

Dopiero później dotarło do mnie co by się stało jakby mi uciekł, raz, że właściciel nieźle by się wkurzył a dwa, że jakby koń kogoś stratował to miałbym przewalone :lol:

Posted: Mon May 15, 2006 8:33 pm
by magicek
[OFFTOPIC]NiKnight, czyzby kolega tez z Łodzi :)[/OFFTOPIC]

Posted: Mon May 15, 2006 10:14 pm
by NiKnight
<offtop>
Tak, Łódź, czasem Wrocław (przejazdem głównie), coraz częściej Legnica a nieraz Freiburg im Bresgau :)

W Łodzi jestem zameldowany no i teraz siedzę i cantruję się :wink:

</offtop>

Posted: Wed May 17, 2006 6:03 pm
by Artur
jak chcecie sie pośmiać to:
http://www.rozowe-saneczki.mylog.pl/
chociaż w sumie to nie wiem czy cokolwiek z tego kogokolwiek rozbawi, ale mnie to bawi 8)

Posted: Thu May 25, 2006 10:48 am
by Sasza
A ja, gdy byłem młody, no i głupi, utopiłem czarnego kotka, chcąc sprawdzić czy to mi przyniesie pecha... O dziwo miałem niewyobrażalne szczęście w ten dzień :D :D

Posted: Thu May 25, 2006 10:48 am
by Fiona
Strasznie fajnie ze ci sie tak udalo :evil:

Niewielka to rzecz dla ciebie tak zabic dla zabawy...


Forma grzecznosciowa pominieta celowo, bo klac nie wolno.

Bardzo prosze moderatorow o nie wywalanie tego akurat mojego posta.
Pewne rzeczy nie moga pozostac bez komentarza nawet jesli to offtop.

Posted: Thu May 25, 2006 11:42 am
by Regis
No, jest sie czym chwalic :x

Posted: Thu May 25, 2006 1:23 pm
by Artur
ooo, to ja jak znajde jakiegoś, powiedzmy, czerwonego kotka, to go utopie... może wygram w totka?:>

Posted: Mon May 29, 2006 10:16 am
by Sasza
O koteczka się burzyć (bul,bul,bul)... No to niemówie o innych zwierzątkach...
(bul,bul,bul)... :D:D:D

Posted: Mon May 29, 2006 10:25 am
by Fiona
O zabicie dla zabawy niewinnego zwierzecia.

Posted: Mon May 29, 2006 10:26 am
by Chatette
Masz racje...jakby Ciebie utopic tez by sie pewnie nikt nie oburzyl (bul,bul,bul)
BAAAARDZO serdecznie pozdrawiam i przypominam,ze temat brzmi "Mlodosc" a nie "Moje male morderstwa".

Posted: Mon May 29, 2006 10:30 am
by WojD
Sasza - lepiej powiedz, że to głupi żart... Bo jak nie - to kociarze (a jest ich tu sporo) oraz wszyscy inni myslący ludzie utopią Cię w łyżce wody i sądzę, że nikt w Twojej obronie nie stanie...