"Lost 3" - trzecia seria "Zagubionych"

Ogólne pogawędki, ogłoszenia innych serwisów i inne niezwiązane z Cantr tematy.

Moderators: Public Relations Department, Players Department

User avatar
Averus Wolfmaster
Posts: 473
Joined: Mon Jul 11, 2005 8:23 pm
Location: Torun (Thorn)

Postby Averus Wolfmaster » Fri Feb 16, 2007 4:30 pm

Mam mieszane uczucie co do anime... Przychylam się do tego co mówi Action, wszyscy wygladają jak... No. Wiadomo.
User avatar
Artur
Posts: 1326
Joined: Tue Feb 07, 2006 8:48 am
Location: The Glow

Postby Artur » Fri Feb 16, 2007 4:51 pm

Averus Wolfmaster wrote:Mam mieszane uczucie co do anime... Przychylam się do tego co mówi Action, wszyscy wygladają jak... No. Wiadomo.


ehh, co za ludzie... kreska zalezy od serii anime, nie wszystkie anime wygladaja tak samo... w Cowboyu nie ma zadnych skosnych wielkich oczu czy mundurkow szkolnych... a pszczulke Maje to sie ogladalo co? :twisted:
User avatar
Averus Wolfmaster
Posts: 473
Joined: Mon Jul 11, 2005 8:23 pm
Location: Torun (Thorn)

Postby Averus Wolfmaster » Fri Feb 16, 2007 7:18 pm

Widziałem kiedyś Cowboya, na Hyperze bodajże leciał. Pamiętam, że mnie rozśmieszył czymś... Czyms z misiami. Specyficzne poczucie humoru, ale mi wpasowało. Może i nawet więcej bym objerzał.

Proponuje zmienić nazwe teamtu, bo off...

Edit: Obejrzyjcie sobie Simpsonów ( kto nie oglądał, a pewnie mało takich ), albo Familly Guy'a... Simpsonów można sciągnąć przez net, Familly Guya chyba też.
User avatar
Artur
Posts: 1326
Joined: Tue Feb 07, 2006 8:48 am
Location: The Glow

Postby Artur » Fri Feb 16, 2007 8:06 pm

aaa, bylo cos, to byl jeden z zalewkowych odcinkow, w wiekszosci Cowboy jest cholernie powazny i ciezki, ale zdarzaja sie takie perelki :wink: to anime wywiera potezne wrazenie po obejzeniu, ale jest raczej pozytywne... nie to co Neon Genesis czy Berserk, ktore po prostu dobijaja...
User avatar
Kalsiver
Posts: 198
Joined: Thu Dec 14, 2006 5:02 pm

Postby Kalsiver » Sat Feb 17, 2007 8:30 am

Niewiem jak wy ale ja polecam Naruto jest bardzo fajne anime, i porusza naprawde bardzo poważne tematy, niektóre na poważny sposób a niektóre nie :twisted:
Image
ActionMutante wrote:Ja tam nie musze sie to zadnego poziomu znizac... Czesto i gesto klne, wiec na forum nie udaje swietoszka i jak cos mnie wk***ia to o tym mowie...
User avatar
ActionMutante
Posts: 873
Joined: Thu Jul 13, 2006 11:46 am

Postby ActionMutante » Mon Feb 19, 2007 1:12 pm

Averus Wolfmaster wrote:Edit: Obejrzyjcie sobie Simpsonów ( kto nie oglądał, a pewnie mało takich ), albo Familly Guy'a... Simpsonów można sciągnąć przez net, Familly Guya chyba też.


Jak powiedzial Kaziu Krzywousty :
Yes!Yes!Yes!
All my friends are dead.
You got dragged outta bed,
Now they're buried and they're dead.
User avatar
Quijo
Posts: 1376
Joined: Tue Jun 27, 2006 8:10 pm
Location: K A T O W I C E ST Dept
Contact:

Postby Quijo » Mon Feb 19, 2007 1:30 pm

Obejrzyjcie sobie pełnometrażowego Beavisa i Butt-head'a to jest dopiero konkret.
I nie wiem czy ktoś pamięta może taka bajkę, która była kiedyś nadawana na kanale Wizja Jeden, nosiła ona tytuł "Blokersi" To było o murzynach z plasteliny. Nigdzie tego znaleźć do ściągnięcia nie umiem, a szukałem już chyba wszędzie
http://www.gks-murcki.com
User avatar
ActionMutante
Posts: 873
Joined: Thu Jul 13, 2006 11:46 am

Postby ActionMutante » Mon Feb 19, 2007 2:05 pm

Quijo wrote:Obejrzyjcie sobie pełnometrażowego Beavisa i Butt-head'a to jest dopiero konkret.

"B&B zaliczaja ameryke"? O to ci chodzi?
All my friends are dead.

You got dragged outta bed,

Now they're buried and they're dead.
User avatar
Quijo
Posts: 1376
Joined: Tue Jun 27, 2006 8:10 pm
Location: K A T O W I C E ST Dept
Contact:

Postby Quijo » Mon Feb 19, 2007 2:17 pm

Tak o to dokładnie :)
http://www.gks-murcki.com
User avatar
Artur
Posts: 1326
Joined: Tue Feb 07, 2006 8:48 am
Location: The Glow

Postby Artur » Mon Feb 19, 2007 2:23 pm

a widzial ktos "Przygody Fry'a w kosmosie"? :lol: jakbyscie przypadkiem mieli jakies linki do odcinkow to zapodajcie, pamietam ze plakalem przy tym ze smiechu :twisted: :lol: 8)
User avatar
ActionMutante
Posts: 873
Joined: Thu Jul 13, 2006 11:46 am

Postby ActionMutante » Mon Feb 19, 2007 2:24 pm

Bender byl genialny :twisted:
All my friends are dead.

You got dragged outta bed,

Now they're buried and they're dead.
User avatar
Matix
Posts: 958
Joined: Thu Sep 29, 2005 7:24 pm
Location: Poland, Wroclaw, localhost
Contact:

Postby Matix » Mon Feb 19, 2007 4:32 pm

Znalazłem! Odnośnie seriali prezentuję fragment książki "Pieprzony los kataryniarza" Rafała Ziemkiewicza:

* * *

Co do ser­we­rów Cor­be­nicu i wsparcia, ja­kiego po­tra­fiły udzielić swym użyt­kow­ni­kom, to tej sa­mej nocy co Brzozow­ski ko­rzy­stał z nich także Sce­na­rzy­sta. Sce­na­rzy­sta nie był kata­ry­nia­rzem i w ogóle nie znał się na kompute­rach bar­dziej niż prze­ciętny nie­dzielny kie­rowca na sa­mo­cho­dach. Ko­rzy­stał ze stan­dar­do­wego ze­stawu Vir­tual Re­ality, sze­ro­kich gogli świecą­cych wprost w oczy trój­wy­mia­rową pro­jek­cją i sen­so­rycz­nej rę­ka­wicy bez pal­ców, po­zwalają­cej nie­znacznym ru­chem ręki prze­su­wać świecący kur­sor po iko­nach wir­tual­nego pa­nelu ste­ro­wa­nia, cią­gną­cego się od su­fitu do podłogi i od pra­wej do lewej ściany. Poza tym Sce­na­rzy­sta, kiedy chciał coś zapi­sać, uży­wał nor­mal­nej, alfa­nu­me­rycz­nej kla­wia­tury, któ­rej zgodny z rze­czy­wi­sto­ścią obraz wkom­po­no­wy­wał w pro­jek­cję ste­ru­jący wi­zu­ali­zacją ko­pro­cesor.

Ujęte w formę okien menu, które wy­świetlał komputer w pa­nelu przed Sce­na­rzy­stą, nie­wiele róż­niło się od uży­wa­nego po­wszechnie w dzie­siąt­kach biur i do­mów. Od lat cały wy­siłek firm do­star­cza­ją­cych oprogra­mo­wa­nie na­sta­wiony był na to, aby uczynić nowe apli­kacje jak naj­bar­dziej de­bilo­od­por­nymi. Wy­siłek ten nie szedł na marne. Wy­pra­co­wy­wany przez pro­du­cen­tów sprzętu wzrost mocy i szybkości do­mo­wych kompute­rów pro­gra­miści zu­ży­wali na­tychmiast na trój­wy­mia­rowe ani­ma­cje, me­lo­dyjki, zu­peł­nie-jak-żywe ikony, które od­zy­wały się ludz­kim gło­sem, kiedy mu­skał je pro­wa­dzony ru­chem rę­ka­wicy kur­sor, i temu po­dobne głup­stwa, tak że nigdy nikt nie miał wy­star­cza­jąco do­brego i no­wo­cze­snego kompu­tera dłu­żej niż przez jeden se­zon.

Sce­na­rzy­sta nale­żał do tych nie­licz­nych szczęśliw­ców, dzięki czemu mógł ko­rzy­stać ze swych pro­gra­mów nie wie­dząc na­wet, czego wła­ści­wie używa — nie mó­wiąc już, jak to działa. Gdyby jego gogle mógł zało­żyć fa­cho­wiec, za­uwa­żyłby za­pewne w wir­tual­nych oknach mniejszy, do­dat­kowy panel — co nie było ni­czym spe­cjal­nie dziwnym, gdyż ten sys­tem ope­ra­cyjny z zało­żenia po­zwalał, dzięki otwiera­nym w miarę po­trzeb do­dat­ko­wym oknom, wkom­po­no­wy­wać do­wolne apli­kacje, także te po­cho­dzące z kon­ku­ren­cyj­nych sys­te­mów ope­ra­cyj­nych — a w tym do­dat­ko­wym pa­nelu zu­peł­nie mu nie znane, szczególne menu, po­zwalające po podaniu kilku haseł w paru klik­nię­ciach wje­chać do miej­sca w Sieci, które samo identyfi­ko­wało się jako Cor­benic.

W po­rów­naniu z tym, czego po­trze­bo­wał od Cor­be­nicu Brzozow­ski, pro­gramy do­stępne z menu Sce­na­rzy­sty wy­da­wały się zu­peł­nymi bła­host­kami. Ten naj­czę­ściej przez niego od­pa­lany miał na identyfi­ka­cyj­nym pa­sku okna na­zwę: „te­le­no­wela” i otwierał do­stęp do funkcji wspoma­gają­cych kon­stru­owa­nie za­sad­ni­czej linii sce­na­riu­sza, roz­pra­co­wy­wa­nie jej wy­bra­nych punktów na po­szczególne od­cinki czy gene­ro­wa­nie po­staci. Wy­star­czało wy­brać któ­ryś z pod­su­wa­nych przez komputer wa­riantów zło­żo­nego schematu ro­dzin­nych, służ­bo­wych i uczucio­wych za­leż­ności mię­dzy bo­hate­rami, zde­cy­do­wać się, która część tej struktury umiesz­czona zo­sta­nie w cen­trum akcji i wy­peł­nić ją imionami oraz dru­go­rzęd­nymi da­nymi we­dług wła­snej fan­tazji lub do­bie­rając je przypad­kowo z menu po­moc­ni­czego.

Kon­stru­owa­nie fa­buły było jesz­cze prostsze. W każ­dej chwili można było otworzyć przed sobą okno z wy­bo­rem wszelkich możli­wych za­pę­tleń i spię­trzeń fa­bu­lar­nych, wszelkich skra­dzio­nych lub sfał­szo­wa­nych li­stów, na­głych amnezji i rów­nie na­głego od­zy­ski­wa­nia ze­pchniętych do pod­świado­mo­ści wspo­mnień, zdrad, po­ża­rów, ope­racji pla­stycznych, na­głych ob­ja­wień co do prawdzi­wego po­cho­dze­nia, prze­ka­zanej z po­kole­nia na po­kole­nie ze­msty, grozę bu­dzą­cych souveni­rów z eg­zo­tycz­nych po­dróży i tak dalej, do wy­boru, do ko­loru. Cor­benic sam wie­dział, jak zagę­ścić i skompi­lo­wać tę kon­strukcję przy naj­mniej­szym wy­siłku użyt­kow­nika. Sam pa­mię­tał, że w ob­rębie każ­dego pół­go­dzin­nego od­cinka stale musi się coś dziać, ale tak, aby zda­rze­nia wzajem­nie się li­kwi­do­wały, by widz nie tracił ro­zu­mie­nia sytu­acji, na­wet jeśli za­jęty swoimi sprawami, zer­kał w tele­wi­zor tylko co jakiś czas, za­do­wa­lając się fonią, i by mógł bez szkody dla orientacji w cało­ści od­pu­ścić na­wet dwa, trzy od­cinki. Wy­star­czyło klik­nąć parę razy w wy­świetloną listę opcji, aby po chwili mieć przed sobą kon­kretną pro­po­zycję roz­pisa­nia za­pla­no­wa­nej treści od­cinka na po­szczególne dia­logi. Cor­benic pa­mię­tał także, że wszystko, co bawi, po­winno także uczyć i sy­gna­lizo­wał Sce­na­rzy­ście miej­sca, w któ­rych nie od rze­czy bę­dzie za­wrzeć coś, co we­drze się wi­dzowi do mó­zgu i zale­gnie w za­kle­jają­cym go szlamie, pod­su­wa­jąc od razu sze­roką gamę suge­stii.

Sce­na­rzy­sta nie był idiotą i za­pewne po­ra­dziłby so­bie także bez tej po­mocy. Ro­dzina, którą stwo­rzył w swoim pliku i która oku­po­wała przedpo­łu­dnia w czte­rech eu­ro­pej­skich tele­wi­zjach już od pół roku, miała na­wet swoją spe­cy­fikę, z któ­rej był dumny. Jesz­cze bar­dziej dumny był, gdy od czasu do czasu zdo­łał wy­my­ślić coś, co dotąd nie znaj­do­wało się w nie­prze­bra­nej pa­mięci Cor­be­nicu. Kie­ro­wał wtedy świetlisty kur­sor na pa­sek na­rzę­dziowy i zwi­jał dłoń, do­tknięciem palca do jed­nego z trzech umiesz­czo­nych na rę­ka­wicy u na­sady kciuka sen­so­rów, otwierając nie­wiel­kie okno, ozna­czone swoim imieniem. Po­tem za­kre­ślał kolo­rem blok tek­stu na głównym ekra­nie, w cen­tral­nym pa­nelu, wy­świetla­nym wprost przed nim, prze­nosił go do tego okna i od­syłał do pa­mięci Cor­be­nicu jako swój skromny wkład w jego roz­wój.

Sce­na­rzy­sta nie był idiotą, ale, szczerze mó­wiąc, mógłby sobie na­wet po­zwo­lić na to, by nim być. Ma­jąc do­stęp do Cor­be­nicu, na­wet idiota po­tra­fiłby się utrzymać w branży i od­nosić w niej suk­cesy, ba­wiąc i ucząc mi­liony tele­wi­dzów.

Na­tu­ral­nie, Sce­na­rzy­sta nie był taki głupi, by po­zwo­lić do­tykać swojego sprzętu byle idio­cie.


Kto przeczytał i się zachęcił to może przeczytać sobie ebooka:

http://rapidshare.com/files/17234709/uukzrplk.zip

Dodam, że książka mimo satyrycznego tonu porusza wiele aktualnych i poważnych spraw obecnych i przeszłych. Taka aluzja do Polski. Serdecznie polecam jej lekturę.
http://www.matix.salon24.pl
User avatar
Matix
Posts: 958
Joined: Thu Sep 29, 2005 7:24 pm
Location: Poland, Wroclaw, localhost
Contact:

Postby Matix » Sat Mar 03, 2007 8:49 am

http://www.matix.salon24.pl
User avatar
Snake
Posts: 857
Joined: Wed Jul 27, 2005 10:51 am
Location: tu i tam

Postby Snake » Sat Mar 03, 2007 10:45 am

ostatni odcinek był nudnawy :twisted: więc nic dziwnego :P
<snake> that means Cantr on christmas xD
<EchoMan> Well. I would like to think so. ;)
User avatar
Smith
Posts: 174
Joined: Mon Apr 03, 2006 1:59 pm

Postby Smith » Sat Mar 03, 2007 12:34 pm

Z reguły to jest tak, że pierwsza część jest najlepsza a reszta to już coraz słabsze (aczkolwiek od każdej reguły są wyjątki :P ). Innym powodem dla którego spada popularność "Losta" może być to, że zanim puszczą pierwszą część to nikt nie wie co to jest i ogląda z ciekawości. Jednym się spodoba i obejrzą dalsze części, a drugim nie spodoba i dalszych części nie obejrzą. Po za tym nawet jak coś cię potrafi bardzo mocno rozerwać to jednak po zbyt wielkim nadużywaniu tego powoli zaczyna ci się coraz bardziej nudzić. Po prostu co za dużo to niezdrowo.

Return to “Dyskusje niezwiązane z Cantr”

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest