"Lost 3" - trzecia seria "Zagubionych"
Moderators: Public Relations Department, Players Department
- Averus Wolfmaster
- Posts: 473
- Joined: Mon Jul 11, 2005 8:23 pm
- Location: Torun (Thorn)
- Artur
- Posts: 1326
- Joined: Tue Feb 07, 2006 8:48 am
- Location: The Glow
Averus Wolfmaster wrote:Mam mieszane uczucie co do anime... Przychylam się do tego co mówi Action, wszyscy wygladają jak... No. Wiadomo.
ehh, co za ludzie... kreska zalezy od serii anime, nie wszystkie anime wygladaja tak samo... w Cowboyu nie ma zadnych skosnych wielkich oczu czy mundurkow szkolnych... a pszczulke Maje to sie ogladalo co?
- Averus Wolfmaster
- Posts: 473
- Joined: Mon Jul 11, 2005 8:23 pm
- Location: Torun (Thorn)
Widziałem kiedyś Cowboya, na Hyperze bodajże leciał. Pamiętam, że mnie rozśmieszył czymś... Czyms z misiami. Specyficzne poczucie humoru, ale mi wpasowało. Może i nawet więcej bym objerzał.
Proponuje zmienić nazwe teamtu, bo off...
Edit: Obejrzyjcie sobie Simpsonów ( kto nie oglądał, a pewnie mało takich ), albo Familly Guy'a... Simpsonów można sciągnąć przez net, Familly Guya chyba też.
Proponuje zmienić nazwe teamtu, bo off...
Edit: Obejrzyjcie sobie Simpsonów ( kto nie oglądał, a pewnie mało takich ), albo Familly Guy'a... Simpsonów można sciągnąć przez net, Familly Guya chyba też.
- Artur
- Posts: 1326
- Joined: Tue Feb 07, 2006 8:48 am
- Location: The Glow
- Kalsiver
- Posts: 198
- Joined: Thu Dec 14, 2006 5:02 pm
Niewiem jak wy ale ja polecam Naruto jest bardzo fajne anime, i porusza naprawde bardzo poważne tematy, niektóre na poważny sposób a niektóre nie
ActionMutante wrote:Ja tam nie musze sie to zadnego poziomu znizac... Czesto i gesto klne, wiec na forum nie udaje swietoszka i jak cos mnie wk***ia to o tym mowie...
- ActionMutante
- Posts: 873
- Joined: Thu Jul 13, 2006 11:46 am
Averus Wolfmaster wrote:Edit: Obejrzyjcie sobie Simpsonów ( kto nie oglądał, a pewnie mało takich ), albo Familly Guy'a... Simpsonów można sciągnąć przez net, Familly Guya chyba też.
Jak powiedzial Kaziu Krzywousty :
Yes!Yes!Yes!
All my friends are dead.
You got dragged outta bed,
Now they're buried and they're dead.
You got dragged outta bed,
Now they're buried and they're dead.
- Quijo
- Posts: 1376
- Joined: Tue Jun 27, 2006 8:10 pm
- Location: K A T O W I C E ST Dept
- Contact:
Obejrzyjcie sobie pełnometrażowego Beavisa i Butt-head'a to jest dopiero konkret.
I nie wiem czy ktoś pamięta może taka bajkę, która była kiedyś nadawana na kanale Wizja Jeden, nosiła ona tytuł "Blokersi" To było o murzynach z plasteliny. Nigdzie tego znaleźć do ściągnięcia nie umiem, a szukałem już chyba wszędzie
I nie wiem czy ktoś pamięta może taka bajkę, która była kiedyś nadawana na kanale Wizja Jeden, nosiła ona tytuł "Blokersi" To było o murzynach z plasteliny. Nigdzie tego znaleźć do ściągnięcia nie umiem, a szukałem już chyba wszędzie
http://www.gks-murcki.com
- ActionMutante
- Posts: 873
- Joined: Thu Jul 13, 2006 11:46 am
- Quijo
- Posts: 1376
- Joined: Tue Jun 27, 2006 8:10 pm
- Location: K A T O W I C E ST Dept
- Contact:
- Artur
- Posts: 1326
- Joined: Tue Feb 07, 2006 8:48 am
- Location: The Glow
- ActionMutante
- Posts: 873
- Joined: Thu Jul 13, 2006 11:46 am
- Matix
- Posts: 958
- Joined: Thu Sep 29, 2005 7:24 pm
- Location: Poland, Wroclaw, localhost
- Contact:
Znalazłem! Odnośnie seriali prezentuję fragment książki "Pieprzony los kataryniarza" Rafała Ziemkiewicza:
Kto przeczytał i się zachęcił to może przeczytać sobie ebooka:
http://rapidshare.com/files/17234709/uukzrplk.zip
Dodam, że książka mimo satyrycznego tonu porusza wiele aktualnych i poważnych spraw obecnych i przeszłych. Taka aluzja do Polski. Serdecznie polecam jej lekturę.
* * *
Co do serwerów Corbenicu i wsparcia, jakiego potrafiły udzielić swym użytkownikom, to tej samej nocy co Brzozowski korzystał z nich także Scenarzysta. Scenarzysta nie był kataryniarzem i w ogóle nie znał się na komputerach bardziej niż przeciętny niedzielny kierowca na samochodach. Korzystał ze standardowego zestawu Virtual Reality, szerokich gogli świecących wprost w oczy trójwymiarową projekcją i sensorycznej rękawicy bez palców, pozwalającej nieznacznym ruchem ręki przesuwać świecący kursor po ikonach wirtualnego panelu sterowania, ciągnącego się od sufitu do podłogi i od prawej do lewej ściany. Poza tym Scenarzysta, kiedy chciał coś zapisać, używał normalnej, alfanumerycznej klawiatury, której zgodny z rzeczywistością obraz wkomponowywał w projekcję sterujący wizualizacją koprocesor.
Ujęte w formę okien menu, które wyświetlał komputer w panelu przed Scenarzystą, niewiele różniło się od używanego powszechnie w dziesiątkach biur i domów. Od lat cały wysiłek firm dostarczających oprogramowanie nastawiony był na to, aby uczynić nowe aplikacje jak najbardziej debiloodpornymi. Wysiłek ten nie szedł na marne. Wypracowywany przez producentów sprzętu wzrost mocy i szybkości domowych komputerów programiści zużywali natychmiast na trójwymiarowe animacje, melodyjki, zupełnie-jak-żywe ikony, które odzywały się ludzkim głosem, kiedy muskał je prowadzony ruchem rękawicy kursor, i temu podobne głupstwa, tak że nigdy nikt nie miał wystarczająco dobrego i nowoczesnego komputera dłużej niż przez jeden sezon.
Scenarzysta należał do tych nielicznych szczęśliwców, dzięki czemu mógł korzystać ze swych programów nie wiedząc nawet, czego właściwie używa — nie mówiąc już, jak to działa. Gdyby jego gogle mógł założyć fachowiec, zauważyłby zapewne w wirtualnych oknach mniejszy, dodatkowy panel — co nie było niczym specjalnie dziwnym, gdyż ten system operacyjny z założenia pozwalał, dzięki otwieranym w miarę potrzeb dodatkowym oknom, wkomponowywać dowolne aplikacje, także te pochodzące z konkurencyjnych systemów operacyjnych — a w tym dodatkowym panelu zupełnie mu nie znane, szczególne menu, pozwalające po podaniu kilku haseł w paru kliknięciach wjechać do miejsca w Sieci, które samo identyfikowało się jako Corbenic.
W porównaniu z tym, czego potrzebował od Corbenicu Brzozowski, programy dostępne z menu Scenarzysty wydawały się zupełnymi błahostkami. Ten najczęściej przez niego odpalany miał na identyfikacyjnym pasku okna nazwę: „telenowela” i otwierał dostęp do funkcji wspomagających konstruowanie zasadniczej linii scenariusza, rozpracowywanie jej wybranych punktów na poszczególne odcinki czy generowanie postaci. Wystarczało wybrać któryś z podsuwanych przez komputer wariantów złożonego schematu rodzinnych, służbowych i uczuciowych zależności między bohaterami, zdecydować się, która część tej struktury umieszczona zostanie w centrum akcji i wypełnić ją imionami oraz drugorzędnymi danymi według własnej fantazji lub dobierając je przypadkowo z menu pomocniczego.
Konstruowanie fabuły było jeszcze prostsze. W każdej chwili można było otworzyć przed sobą okno z wyborem wszelkich możliwych zapętleń i spiętrzeń fabularnych, wszelkich skradzionych lub sfałszowanych listów, nagłych amnezji i równie nagłego odzyskiwania zepchniętych do podświadomości wspomnień, zdrad, pożarów, operacji plastycznych, nagłych objawień co do prawdziwego pochodzenia, przekazanej z pokolenia na pokolenie zemsty, grozę budzących souvenirów z egzotycznych podróży i tak dalej, do wyboru, do koloru. Corbenic sam wiedział, jak zagęścić i skompilować tę konstrukcję przy najmniejszym wysiłku użytkownika. Sam pamiętał, że w obrębie każdego półgodzinnego odcinka stale musi się coś dziać, ale tak, aby zdarzenia wzajemnie się likwidowały, by widz nie tracił rozumienia sytuacji, nawet jeśli zajęty swoimi sprawami, zerkał w telewizor tylko co jakiś czas, zadowalając się fonią, i by mógł bez szkody dla orientacji w całości odpuścić nawet dwa, trzy odcinki. Wystarczyło kliknąć parę razy w wyświetloną listę opcji, aby po chwili mieć przed sobą konkretną propozycję rozpisania zaplanowanej treści odcinka na poszczególne dialogi. Corbenic pamiętał także, że wszystko, co bawi, powinno także uczyć i sygnalizował Scenarzyście miejsca, w których nie od rzeczy będzie zawrzeć coś, co wedrze się widzowi do mózgu i zalegnie w zaklejającym go szlamie, podsuwając od razu szeroką gamę sugestii.
Scenarzysta nie był idiotą i zapewne poradziłby sobie także bez tej pomocy. Rodzina, którą stworzył w swoim pliku i która okupowała przedpołudnia w czterech europejskich telewizjach już od pół roku, miała nawet swoją specyfikę, z której był dumny. Jeszcze bardziej dumny był, gdy od czasu do czasu zdołał wymyślić coś, co dotąd nie znajdowało się w nieprzebranej pamięci Corbenicu. Kierował wtedy świetlisty kursor na pasek narzędziowy i zwijał dłoń, dotknięciem palca do jednego z trzech umieszczonych na rękawicy u nasady kciuka sensorów, otwierając niewielkie okno, oznaczone swoim imieniem. Potem zakreślał kolorem blok tekstu na głównym ekranie, w centralnym panelu, wyświetlanym wprost przed nim, przenosił go do tego okna i odsyłał do pamięci Corbenicu jako swój skromny wkład w jego rozwój.
Scenarzysta nie był idiotą, ale, szczerze mówiąc, mógłby sobie nawet pozwolić na to, by nim być. Mając dostęp do Corbenicu, nawet idiota potrafiłby się utrzymać w branży i odnosić w niej sukcesy, bawiąc i ucząc miliony telewidzów.
Naturalnie, Scenarzysta nie był taki głupi, by pozwolić dotykać swojego sprzętu byle idiocie.
Kto przeczytał i się zachęcił to może przeczytać sobie ebooka:
http://rapidshare.com/files/17234709/uukzrplk.zip
Dodam, że książka mimo satyrycznego tonu porusza wiele aktualnych i poważnych spraw obecnych i przeszłych. Taka aluzja do Polski. Serdecznie polecam jej lekturę.
http://www.matix.salon24.pl
- Matix
- Posts: 958
- Joined: Thu Sep 29, 2005 7:24 pm
- Location: Poland, Wroclaw, localhost
- Contact:
- Snake
- Posts: 857
- Joined: Wed Jul 27, 2005 10:51 am
- Location: tu i tam
- Smith
- Posts: 174
- Joined: Mon Apr 03, 2006 1:59 pm
Z reguły to jest tak, że pierwsza część jest najlepsza a reszta to już coraz słabsze (aczkolwiek od każdej reguły są wyjątki ). Innym powodem dla którego spada popularność "Losta" może być to, że zanim puszczą pierwszą część to nikt nie wie co to jest i ogląda z ciekawości. Jednym się spodoba i obejrzą dalsze części, a drugim nie spodoba i dalszych części nie obejrzą. Po za tym nawet jak coś cię potrafi bardzo mocno rozerwać to jednak po zbyt wielkim nadużywaniu tego powoli zaczyna ci się coraz bardziej nudzić. Po prostu co za dużo to niezdrowo.
Return to “Dyskusje niezwiązane z Cantr”
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest