Mafia II

[AUTO]

*zerka na mężczyznę i skinieniem głowy wita go po czym zamawia kolejny kieliszek wódki*

[Greek]

Wszyscy coś przymuleni strasznie. I jak tu z takimi rozmawiać. *rozgląda się i zauważa mężczyznę zamawiającego wódkę*
O! *podchodzi do niego i siada tuż obok biorąc ze sobą pustą szklankę* Nie znamy się chyba. Jestem Constantine, przyjezdny. Jesteś tutejszy?

[B.M.T.]

*zamawia filiżankę grzanego błota z dodatkiem łupieżu i pieczonego szczura*

[AUTO]

Tutejszy? *unosi brwi* Chłopie mnie tu wszyscy znają! Jestem tutejszym taryfiarzem, wożę ludzi swoją furmanka po okolicy i wszyscy mnie tu znają. A kto nie zna tego widać nie stać na przejażdżkę *uśmiecha się szyderczo* Jestem Autoniusz. Napijemy się razem?

[Greek]

No. Chyba mamy samoobsługę. *sięga pod ladę i wyciąga szklaną butelkę z wodą i nalewa do swojej szklanki. Następnie wyciąga słoik z sokiem wiśniowym i dolewa go do wody* Może soczku? *pyta wskazując palcem na trzymany słoik*

[skotos]

Witaj Autoniuszu *kłania się z szacunkiem* wreszcie jakaś znajoma twarz w tym miejscu. Strasznie się dużo dziś nazjeżdżało różnych typów do miasteczka.

[B.M.T.]

*prosi o budyń, świeżo wyciśnięty*

[AUTO]

Ja lubię tylko soczki z procentami
*odwraca się do kłaniającego mu się mężczyzny* A witaj! Taaaak, nazjeżdżali się i od razu trupy *splunął przez ramię* A było tu tak spokojnie. Obym przynajmniej na nich zarobił *niechętnie sięgnął po sok i wypił jeden łyk* Paskudztwo! *skrzywił się*

[Greek]

Ja szczerze mówiąc przyjechałem tu, ponieważ poszukiwałem miejsca, w którym będę miał spokój. Niestety nie całkiem się to udało... Jak myślisz, czy ta sprawa to było morderstwo czy tylko wypadek lub samobójstwo? Moim zdaniem nie ma powodu, dla którego ktokolwiek miałby tu ginąć. To spokojne miasteczko i z tego co widziałem nikt nikomu nie wadzi pilnując swojego interesu. Sam zresztą wiesz to najlepiej, bo znasz pewnie wszystkich tutejszych. *zakręca słoik i chowa do płaszcza a następnie upija łyk wody z sokiem*

[AUTO]

Ja myślę, że chłopak sam sobie winien. Młody był i głupi. Pewnie wypił za dużo, suszyło go więc biegiem do koryta i się dureń utopił. Kilka razy woziłem go do naszego miejskiego burdelu, lubił się zabawiać z panienkami, a że nie był zbyt urodziwy to sam rozumiesz *mrugnął*. Może nie zapłacił za przysługę i któryś z alfonsów przesadził ze straszeniem go. Wiesz to biedna rodzinka, sam wspominałem, że często płacili winem bo o pieniądze to u nich ciężko. Żadnych innych wrogów raczej nie miał. Nikt obcy ostatnio się tam nie zapuszczał. Taki mój zawód, ze sporo wiem *przeciągnął się leniwie*

[KVZ]

*siedzi w rogu znalazwszy swoje miejsce popijając whisky z lodem. od razu widać po nim że nie jest i nie bedzie zbyt rozmowny*

[B.M.T.]

*wyciąga z kufra mocno zaniedbaną siekierę*

[Greek]

W sumie to coś mi podpowiada, że powinienem zainteresować się tą sprawą. *drapie się po nosie* W Ameryce nie przepuściłbym takiej okazji, ale tutaj nie warto pisać, bo nie przyniesie to żadnych zysków, a przy każdym artykule czy reportażu roboty sporo. No i temat może się okazać grząski. Niektórych spraw lepiej nie ruszać dla własnego bezpieczeństwa.

[AUTO]

Nie bądź taki strachliwy. Jak się boisz to wypij sobie. Pomaga!

[Greek]

To nie dla mnie. *przysuwa się trochę bliżej Autoniusza i szepcze* ten duży w kapeluszu co siedzi i nic nie mówi to kto? Muszę powiedzieć, że wygląda i zachowuje się dość podejrzanie. To jeden z przydupasów tutejszych alfonsów? Może to on ma coś wspólnego z tą sprawą? Ja tam wolę tego rodzaju mocarzy o takie rzeczy nie pytać osobiście, bo już raz w Ameryce miałem nieprzyjemności gdy wdepnąłem za daleko.