Cantr II Discussion Forum

To the players who killed a woman in her thirties on a ship some days ago. You broke the lock, and dragged her to your ship.

That was my favourite, Calla, that you killed. The one that has been my main reason for playing. My joy.

She spawned as English in a Polish town. She learned to communicate some and she stayed for 15 years and built a ship. She sailed to pick up another English person, a guy she fell deeply in love with. They had a stormy relation but now everything had turned out fine. He was away to get wood for a small boat so they could fish. She was on her ship cooking meat.

I was on vacation for some days. And you killed her. Why? She had done nothing to you.

And don't say to me, "it's only a game". That might be the truth for you, but it's not for me.

I don't know if I will be able to go on playing after this.



Dla graczy, którzy zabili kobietę w jej trzydziestych na statku kilka dni temu. Złamałeś zamek, i zaciągnął ją do swojego statku.

To była moja ulubiona, Calla, że zabiłeś.Który był moim głównym powodem do gry. Moja radość.

Zrodził się w języku angielskim, że w polskim mieście. Nauczyła się komunikować pewne i przebywała przez 15 lat i zbudował statek. Popłynął poderwać inną osobę angielskiego faceta upadła głęboko zakochana. Mieli burzliwy związek, ale teraz wszystko się okazało grzywny. Był z dala, aby uzyskać drewno na małej łódce, aby mogli łowić. Ona była na jej mięsa do gotowania statek.

Byłem na wakacjach przez kilka dni. I ją zabił. Dlaczego? Zrobiła nic do ciebie.

I nie mów do mnie: "to tylko gra". To może być prawdą dla ciebie, ale to nie jest dla mnie.

Nie wiem, czy będę w stanie iść na grę po tym.

Życie nie jest sprawiedliwe. Gra jest tylko grą. Rozumiem co czujesz, ale polecam więcej dystansu do siebie i do gry.

Life is not fair. The game is just a game. I understand how you feel, but I would recommend more distance to each other and to the game.

Na tym polega Cantr. To sprawia radość. Utraciłeś postać więc szkoda. Ale jaka satysfakcja jeśli ty unicestwisz kogoś innego. Śmierć ostateczna czyni Cantr unikalnym. Sam kiedyś straciłem postać zupełnie bezpodstawnie. Oskarżono ją o kradzież czegoś czego na oczy nie widziała. Szkoda bo posiadała ożaglowany okręt (na który pracowała wiele lat) i ogromne ilości cennych surowców.
Moim zdaniem posiadanie dóbr materialnych w tej grze cieszy tylko nowych graczy. Później większą wartość przywiązuje się do siły, umiejętności walki i posiadania władzy. Tym bardziej teraz gdy wszystkiego wszędzie pełno.

ja u starszych postaci największą wagę przywiązuję do relacji z konkretnymi ludźmi. to traci się bezpowrotnie po śmierci, majątek można zdobyć na nowo, ale nie wrócisz do tego samego czasu i miejsca..

Tak, najbardziej żal relacji, które się nie powtórzą i niewykorzystanych pomysłów na daną postać, które żadnej innej nie będą już pasować.

Dla mnie najgorsze jest to, że takiej, konkretnej postaci jak ta, która właśnie umarła nie zrobi się już nigdy, przenigdy, więc jest bezpowrotnie stracona. Nie zawsze relacje, ale właśnie pomysły, plany, charakter... To się już nie powtórzy.

Znałam Callę i lubiłam, mimo braku głębszego kontaktu. Jestem zdania, że zabijanie cudzych postaci to ostateczna ostateczność, bardzo mi przykro, że spotkała kogoś, kto uważał inaczej i pokwapił się na najszybsze i najbrutalniejsze rozwiązanie zarobkowe.

I knew Calla and liked her, but I never had close relations with her. I think that killing anyone is the last thing we should do. I'm really sorry that Calla met someone who thought diffirently and choose the easiest and most cruel financial solution.

Life is brutal and full of zasadzkas..

Głupia sprawa zabijać aktywne postacie bez większej potrzeby (chyba, że komuś podoba się w grze pełnym mułów i funkcji w postaci materiałów).

a ja mam inne zdanie. jedna z moich ukochanych, starych postaci zginęła w rewolucji vlotryańskiej, i pewnie, że było cholernie przykro, ale z perspektywy czasu myślę jednak, że konflikty budują świat cantra, jego historię, chociaż naturalnie nie tylko one

Laura_ wrote:a ja mam inne zdanie. jedna z moich ukochanych, starych postaci zginęła w rewolucji vlotryańskiej, i pewnie, że było cholernie przykro, ale z perspektywy czasu myślę jednak, że konflikty budują świat cantra, jego historię, chociaż naturalnie nie tylko one

Nikt nie lubi wojen i bandziorów, ale dzięki nim jest jakoś... ciekawiej?

Laura_ wrote:(...) jedna z moich ukochanych, starych postaci zginęła w rewolucji vlotryańskiej, i pewnie, że było cholernie przykro

Akurat tzw. "rewolucja vlotryańska" to było jedno wielkie OOC i podeptanie NZ, ale nasz wspaniały PD nie mógł już nic zrobić po fakcie, mimo że w ciągu jednego dnia zostało zlikwidowanych wiele postaci wielu graczy, w tym te najbardziej zasłużone nie tylko dla swojego miasta, czyli Vlotryan, ale w ogóle dla historii polskiej strefy, jak chociażby Sir Tomi, zamordowany we śnie chyba tylko dlatego, że był jednym z najstarszych na placu.

PD oczywiście w takich sytuacjach nabiera wody w usta, tłumacząc się zapisem, że nie wolno im nic ujawniać. Osobiście uważam, że taki zapis jest idiotyczny, bo wyobraźmy sobie, jakbyśmy w realu żyli w państwie, w którym obywatele nie mają żadnego prawa dowiedzieć się, czy sprawcy przestępstw bywają w ogóle wykryci, schwytani, osądzeni, jaką dostają karę i czy jakąś w ogóle. Idiotyzm.

Natomiast ludzie, którzy w wyniku oszustwa tracą swoje siedemdziesięcio-, czy dziewięćdziesięcioletnie postacie, nie mają żadnych szans ani na przywrócenie ich do życia, ani na żadne zadośćuczynienie, no bo niby jakie ono miałoby być? Zostaje im jedynie wysłuchiwać od innych cwaniaków, że "to tylko gra".

Uważam ten przepis za największą słabość całej gry, promującą graczy nieuczciwych oraz takich, którym satysfakcję daje jedynie adrenalina wynikająca z zabijania. Uważam, że sprzyja on również maskowaniu słabości, nieudolności, i stronniczości niektórych (!) graczy siedzących czasem w PD.

W innych grach istnieje chociażby "pręgierz", gdzie na specjalnej stronie ujawnia się publicznie nicki graczy wraz z podaniem ich przewiny oraz zastosowanej kary. Szkody wyrządzone graczom w sposób nieuczciwy wynagradza się, a poniesione straty przywraca.

Dla jasności wyjaśnienie:

Żadna z moich postaci nie została zamordowana i nie zginęła we Vlo w ówczesnej pseudo "rewolucji". Nie zmienia to faktu, że zdarzenie to i jemu podobne kładą się cieniem na społeczności i w znacznym stopniu bezpowrotnie obrzydziły mi grę, a zwłaszcza część graczy. Na szczęście nie do końca, bo na szczęście nie wszystkich. Niektórych.

(Wiem, że offtop, ale i tak swoich postaci tutaj nie ujawnię. Zresztą od dłuższego czasu jest już offtop. Niech Mod przeniesie do osobnego wątku.)

a ty wiesz, że jakiś czas temu w zasadach forum pojawiła się nowa zasada, mianowicie taka, że o PD nie dyskutuje się na forum, bo inaczej ban? to dopiero fajna zasada, jak się czujesz pokrzywdzony możesz o niej podyskutować, ale z PD i nie na forum publicznym

Zawsze można podyskutować na niepublicznym, a linka do niepublicznego rozpowszechnić sobie przez PM. Święte krowy to my od jakiegoś czasu przerabiamy w cantrze na wołowinę.

Tylko zabijanie i to takie sadystyczne trzyma mnie przy tej grze. Wprawdzie jak do tej pory moja aktualna postać zabiła tylko jednego noobka ale i tak było fajnie. Moim zdaniem jest zbyt mało graczy na cukierkowe rozgrywki i walkę o władzę. Kiedy zostajesz władcą okazuje się możesz rządzić grupką śpiochów, nic więcej. Jak dla mnie nadal zbyt mało bandytów. Ciężko złapać jakąś grupkę trudniącą się łupieniem i mordowaniem (przynajmniej moja postać takiej nie spotkała). Wszechobecna nuda zabija wszystkie pomysł. A graczy coraz mniej. Co z tego że można szukać nowych graczy, polecać, zachęcać skoro sami widzą jak jest. Rejestrują się, tworzą kilka postaci i nic. Jak się uda trafić do jakiegoś Vlo albo czegoś podobnego to fajnie. Ale gdybym zaczynał przygodę z Cantr dziś i trafiłbym na takie za&*pia to sam bym nie grał dalej. Buuuu...

e, marudzisz trochę. moja najsłynniejsza piratka ze swoją bandą zabiła minimum 50 osób, a zaczynała z przyjaciółką od budowy długiej łodzi i najprostszych łuków, dopiero z czasem dochodzili nowi ludzie i bogaciliśmy się. trzeba chcieć

ps. mnie pilot próbowała mówić, że nawet na ircu nie można mówić o PD, na "kanapie", nawet w prywatnych rozmowach na ircu, i że to nie jest nowa zasada, tylko działająca od początku