Rewolucja - geneza
Posted: Wed Aug 05, 2009 3:25 pm
Witam w moim pierwszym poście. Mam nadzieję, ze nie zostanę zadźgany za podjęcie tematu, bo widziałem to, co się działo w temacie "O rewolucji i innych takich". Temat drażniący dla wielu. Szukacie w nim powiązania między postaciowe z naruszeniem NZZ. A ja opowiem Wam (no, może opowiem to złe stwierdzenie, streszczę to i opatrzę krótkim komentarzem własnym), że to raczej kwestia wielkiego farta niż złamanie Zasady. Od razu zastrzegam, ze nie brałem udziału we Vlotryańskiej Jatce, ale wydarzenia poprzedzające, o których opowiem mogą mieć (lub mają, zależy od interpretacji gracza) wpływ na to, co się stało. Od razu z miejsca proszę o nie ocenianie mojej osoby, ani stylu w jakim gram. Przedstawiam zatem:
Prawdziwe przypadki Egmeny i o tym, jak to rewolucyjny trybik rusza inny rewolucyjny trybik. Kaprysy i dary losu.
A było to na kilka dni przed wybuchem Rewolucji we Vlo... no, może więcej niż kilka...
1. Trójka młodych, zapalonych rewolucjonistów, szukając miejsca do korzenienia Idei zacumowała nowiutkim, dużym statkiem na pewnej odległym, dalekim Porcie, daleko na wschód od Vlotryan, w celu zakupu drewna na budowę kajut. Tak się złożyło że jedynymi mieszkankami były dwie staruszki siedzące na dużej ilości bogactw, otoczone wieloma pojazdami. Ponieważ staruszki nie wykazywały chęci do przyjęcia Idei, i poddania się duchowi rewolucji, skończyły... marnie że tak ujmę. Nasi rewolucjoniści wykorzystali znalezione drewno do przyszłych kajut i ładowni i w sennym, uśpionym nastroju budowali sobie w spokoju.
2. Przybywa młody chłopak, po rozmowie deklaruje się na dołączenie do trójki, by pomóc.
3. Jakiś dzień, czy dwa później przybywa na slupie wraz ze śpiącym Towarzyszem Egmena, tytułująca siebie później Egmeną Waleczną. Nie odpowiedzieli jej rewolucjoniści na pytanie kim są i co tu robią... posnęło się całej czwórce. Trzeba powiedzieć, ze statek rewolucjonistów był cały czas otwarty, co dostrzegła nasza Waleczna bohaterka. Poczęstowała wszystkich toporem i zaczęła wyciągać wszystko co było na pokładzie na zewnątrz. A było tego dużo. Ponieważ był to port, Egmena powyciągała prawie wszystko poza jego obszar i sama znikła, zostawiając swojego śpiącego rycerza na slupie.
4. Nasza wesoły kwartet budzi się i w akcie złości i zemsty rani poważnie naszego śpiącego biedaka. Egmena wróciła do Portu (zapewne po resztę surowców) i została poczęstowana bronią obuchową i miotającą. Wywiązuje się dialog z przerwami na przeciąganie surowców. Raz ciągnie Egmena, raz czwórka rewolty. Mimo deklaracji Egmeny, ze nie obchodzi ją co się stanie z jej śpiącym kolegą, wyciąga go ze slupa i zabiera poza Port.
5. Egmena nie była taka głupia i w samym już "mieście" zapycha surowcami budynek i wciągając tam swojego towarzysza. Jakimś cudem jednak jednemu z rewolucjonistów udaje się wejść do środka (przypuszczalnie Egmena zamknęła rannego towarzysza w wewnętrznej przybudówce). "Świeżak" który ostatnio dołączył obiecał stać na straży, spróbować ją dobić, jednak przysnęło się mu. Egmena wyszła z budynku i... weszła do samochodu, który wcześniej został otworzony przez rewolucjonistów za pomocą klasycznego narzędzia, jakim jest Łom (przypuszczalnie Egmena sama była zdziwiona że samochód jest otwarty, lub zdążyła to sprawdzić wcześniej)
6. Egmena nie mając innej drogi ucieczki odjeżdża na zachód. Ponieważ rewolucjoniści zaspali, nie gonią jej. Zajmują się swoimi sprawami. Po jakimś czasie odpływają, jednak wcześniej nadają przez radio komunikat o bandytce Egmenie uciekającej skradzionym samochodem (tak, to ten sam komunikat
)...
Parę dni później, czyli wielki finał i zakończenie bez morału...
1. Rewolucjoniści płyną do Vlo, "Świeżak" (który zaspał tak skutecznie, ze postanowili go zostawić) powiedział im o Narvego i wielkim mieście gdzie dużo osób pracuje. Postanowili tam popłynąć, by sami na własne oczy zobaczyć "krainę wyzysku".
2. Dopłynąwszy, obejrzeli wszystko i wiedząc że ich zamiary nie dorównują siłom, zrobili handel i odpłynęli.
3. Zaledwie w kilka godzin po ich odpłynięciu wybucha rewolucja (lecz oni o tym nie wiedzą, nie mają radia na statku
)
A może morał jednak będzie. Taki będzie że los jest kapryśny. Nawet w grze
Gdyby Egmena zdecydowała się wrócić na slup razem z towarzyszem, a potem odpłynąć, możliwe że komunikat o jej eskapadzie nigdy nie poszedł by w cantryjski eter, straż nie ruszyła by się z miejsca i właściwie do niczego by nie doszło. Dlatego z tym większym rozbawieniem czytałem o teoriach spiskowych w poprzednim temacie o podobnej tematyce ;D. Widać tak było pisane, miało tak się potoczyć i już. Drugi to fakt, to taki, że sprawcy całego zamieszania przybyli do Vlo i odpłynęli z niego tuż przed całym zajściem. Gdyby zostali, machina rewolucji rozkręciła by się na dobre. Możliwe, że do dużej prędkości. A tak odpłynęli tuż, tuż przed "wielkim bum". Ironia losu, jak dla mnie zabawna. Moja ogólna ocena - do rewolucji doprowadził nie "wieli spisek", ale pojedyncze, szybkie decyzje postaci (i de facto graczy)
To by było na tyle. Koniec, kropka.
EDIT: Niektóre pomniejsze fakty mogłem niechcący pokręcić lub pominąć. Z góry przepraszam.
Prawdziwe przypadki Egmeny i o tym, jak to rewolucyjny trybik rusza inny rewolucyjny trybik. Kaprysy i dary losu.
A było to na kilka dni przed wybuchem Rewolucji we Vlo... no, może więcej niż kilka...
1. Trójka młodych, zapalonych rewolucjonistów, szukając miejsca do korzenienia Idei zacumowała nowiutkim, dużym statkiem na pewnej odległym, dalekim Porcie, daleko na wschód od Vlotryan, w celu zakupu drewna na budowę kajut. Tak się złożyło że jedynymi mieszkankami były dwie staruszki siedzące na dużej ilości bogactw, otoczone wieloma pojazdami. Ponieważ staruszki nie wykazywały chęci do przyjęcia Idei, i poddania się duchowi rewolucji, skończyły... marnie że tak ujmę. Nasi rewolucjoniści wykorzystali znalezione drewno do przyszłych kajut i ładowni i w sennym, uśpionym nastroju budowali sobie w spokoju.
2. Przybywa młody chłopak, po rozmowie deklaruje się na dołączenie do trójki, by pomóc.
3. Jakiś dzień, czy dwa później przybywa na slupie wraz ze śpiącym Towarzyszem Egmena, tytułująca siebie później Egmeną Waleczną. Nie odpowiedzieli jej rewolucjoniści na pytanie kim są i co tu robią... posnęło się całej czwórce. Trzeba powiedzieć, ze statek rewolucjonistów był cały czas otwarty, co dostrzegła nasza Waleczna bohaterka. Poczęstowała wszystkich toporem i zaczęła wyciągać wszystko co było na pokładzie na zewnątrz. A było tego dużo. Ponieważ był to port, Egmena powyciągała prawie wszystko poza jego obszar i sama znikła, zostawiając swojego śpiącego rycerza na slupie.
4. Nasza wesoły kwartet budzi się i w akcie złości i zemsty rani poważnie naszego śpiącego biedaka. Egmena wróciła do Portu (zapewne po resztę surowców) i została poczęstowana bronią obuchową i miotającą. Wywiązuje się dialog z przerwami na przeciąganie surowców. Raz ciągnie Egmena, raz czwórka rewolty. Mimo deklaracji Egmeny, ze nie obchodzi ją co się stanie z jej śpiącym kolegą, wyciąga go ze slupa i zabiera poza Port.
5. Egmena nie była taka głupia i w samym już "mieście" zapycha surowcami budynek i wciągając tam swojego towarzysza. Jakimś cudem jednak jednemu z rewolucjonistów udaje się wejść do środka (przypuszczalnie Egmena zamknęła rannego towarzysza w wewnętrznej przybudówce). "Świeżak" który ostatnio dołączył obiecał stać na straży, spróbować ją dobić, jednak przysnęło się mu. Egmena wyszła z budynku i... weszła do samochodu, który wcześniej został otworzony przez rewolucjonistów za pomocą klasycznego narzędzia, jakim jest Łom (przypuszczalnie Egmena sama była zdziwiona że samochód jest otwarty, lub zdążyła to sprawdzić wcześniej)
6. Egmena nie mając innej drogi ucieczki odjeżdża na zachód. Ponieważ rewolucjoniści zaspali, nie gonią jej. Zajmują się swoimi sprawami. Po jakimś czasie odpływają, jednak wcześniej nadają przez radio komunikat o bandytce Egmenie uciekającej skradzionym samochodem (tak, to ten sam komunikat

Parę dni później, czyli wielki finał i zakończenie bez morału...
1. Rewolucjoniści płyną do Vlo, "Świeżak" (który zaspał tak skutecznie, ze postanowili go zostawić) powiedział im o Narvego i wielkim mieście gdzie dużo osób pracuje. Postanowili tam popłynąć, by sami na własne oczy zobaczyć "krainę wyzysku".
2. Dopłynąwszy, obejrzeli wszystko i wiedząc że ich zamiary nie dorównują siłom, zrobili handel i odpłynęli.
3. Zaledwie w kilka godzin po ich odpłynięciu wybucha rewolucja (lecz oni o tym nie wiedzą, nie mają radia na statku

A może morał jednak będzie. Taki będzie że los jest kapryśny. Nawet w grze

To by było na tyle. Koniec, kropka.
EDIT: Niektóre pomniejsze fakty mogłem niechcący pokręcić lub pominąć. Z góry przepraszam.