Ciekawe zwiazki.
Posted: Mon Nov 17, 2008 2:44 pm
Znane Wam, poznane w grze, ciekawe związki damsko-męskie, ale takie, które wnoszą do gry coś więcej, niż tylko simowate trzymanie się za rączki i słodzenie sobie nawzajem koszmarnymi zdrobnieniami.
Prośba: nie opisujcie związków Waszych własnych postaci!
Tak, wiem, że dla każdego najwspanialsza jest jego Ukochana i ich niepowtarzalny, jedyny układ. Ale za to dla ich otoczenia to niejednokrotnie serialowy koszmar. Więc piszcie o związkach cudzych.
O ludziach, którzy wspierając sie nawzajem, tworzą coś, co ma wartość dla innych. O takich, którzy naprawdę są razem, zawsze mogą liczyć jedno na drugiego, więc dokonują rzeczy trudno osiągalnych w pojedynkę, rzeczy mających znaczenie dla otoczenia, dla osady, nawet dla historii.
Mam na myśli ludzi, których związki podziwiamy, może czasem im troszkę zazdrościmy. A może uważamy, że są godni naśladowania. Takie przypadki, gdzie pojawia się synergia: efekt ich wspólnego działania podoba nam się bardziej, niż suma tego, co robiliby w pojedynkę. Jak Skjold i Alvilda z pewnej legendy.
Piszę to również jako zagorzały przeciwnik małżeństw canryjskich, bo przecież w cantrze "od małżeństw się umiera"!
Chodzi mi ten wątek po głowie od jakiegoś czasu, w ciągu miesięcy gry naprawdę spotkałem kilka ciekawych i sympatycznych związków i chwilami brakuje mi tych ludzi w obecnym "krajobrazie".
Istnieją jeszcze gdzieś tacy? Znacie?
Prośba: nie opisujcie związków Waszych własnych postaci!
Tak, wiem, że dla każdego najwspanialsza jest jego Ukochana i ich niepowtarzalny, jedyny układ. Ale za to dla ich otoczenia to niejednokrotnie serialowy koszmar. Więc piszcie o związkach cudzych.
O ludziach, którzy wspierając sie nawzajem, tworzą coś, co ma wartość dla innych. O takich, którzy naprawdę są razem, zawsze mogą liczyć jedno na drugiego, więc dokonują rzeczy trudno osiągalnych w pojedynkę, rzeczy mających znaczenie dla otoczenia, dla osady, nawet dla historii.
Mam na myśli ludzi, których związki podziwiamy, może czasem im troszkę zazdrościmy. A może uważamy, że są godni naśladowania. Takie przypadki, gdzie pojawia się synergia: efekt ich wspólnego działania podoba nam się bardziej, niż suma tego, co robiliby w pojedynkę. Jak Skjold i Alvilda z pewnej legendy.
Piszę to również jako zagorzały przeciwnik małżeństw canryjskich, bo przecież w cantrze "od małżeństw się umiera"!

Istnieją jeszcze gdzieś tacy? Znacie?