Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Ogólna pozapostaciowa dyskusja pomiędzy graczami Cantr II.

Moderators: Public Relations Department, Players Department

Lord_Destroyer
Posts: 3
Joined: Sat Jul 25, 2009 8:24 am

Postby Lord_Destroyer » Sat Jul 25, 2009 8:51 am

Niektóre absurdalne wątpliwości odnoszące się używania języka potocznego (chodzi mi o zapożyczone z j.ang do polskiego słowa) można rozwiązać w jeden sposób, by graczom ostygły głowy, ich postacie porozumiewały sie jak trzeba i by zaprzestano rozwlekania takiego śmiesznego wątku, jak "czy można używać OK, albo FAJNIE".
W grze powinien być zaimplementowany skrypt, podpięty do buttonów, opisanych w języku gracza, a które po kliknięciu automatycznie wstawiają tekst w języku, którego najczęściej używa się w okolicznych lokacjach (np. button z opisem "Przytakuje" w lokacji w której dominuje angielski, w pole rozmowy wstawia *Nods* i analogicznie dajmy na to na wyspie choćby i japońskiej... no a w polskiej po prostu wstawia to samo słowo co na buttonie;) ).
Oczywiście teraz sobie kpię, nie zaczynajcie poważnych dysput na temat obciążeń serwera, masy roboty dla twórców i tłumaczy itp.

Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem zasady i grać z głową, a dylematy znikną i znikną "problemy egzystencjalne" co poniektórych graczy.
Oczywiście, że OK, Fajnie i Super, to słowa albo nie-polskie, albo spolszczona angielszczyzna, a żeby jeszcze fajniej to zamieszać, warto wspomnieć, że angielski jest pochodną germańskiego, czyli dzisiejszego niemieckiego - to co ma anglik powiedzieć na codzień posługując się przekształconą formą języka zza morza? Jak on miałby grać w Cantr?
Nie popadajmy w dziwne skrajności - gadka staropolszczyzną to tym bardziej nietrafiony pomysł, bo wtedy było więcej słów zapożyczonych z np. łaciny, angielskiego i niemieckiego niż przeciętny polak zdaje sobie sprawę.
"Cantryjski" nie jest językiem staropolskim! Kto tak powiedział i kiedy? To oderwany od rzeczywistości świat. Jeśli mamy dylemat, bo wiemy, że OK powiedziane anglikowi będzie przez niego zrozumiane, bo to jego język, to tutaj przydaje się zdrowy rozsądek - ma nas nie rozumieć? Dobrze, powiedzmy "Zgadzam się" lub "Wszystko w porządku". To samo znaczenie, anglik nie zrozumie, my mamy spokojne sumienie. Ale naprawdę nie ma co przesadzać.

Pozdrawiam!
User avatar
cald dashew
Posts: 930
Joined: Tue Aug 29, 2006 9:23 pm
Location: Idioglosia

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby cald dashew » Sun Feb 07, 2010 11:35 am

OK = 0 Kills z wojny. kiedy było 0 Kills po stronie amerykańców było naprawdę ok. wiedzieliście? 8)
Image
Image
Image
User avatar
lacki2000
Posts: 804
Joined: Tue Jun 12, 2007 12:57 am

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby lacki2000 » Sun Feb 07, 2010 3:06 pm

cald dashew wrote:OK = 0 Kills z wojny. kiedy było 0 Kills po stronie amerykańców było naprawdę ok. wiedzieliście? 8)

No ja wiedziałem. a te samochody KIA to skrót od Killed In Action :]
Te audire no possum. Musa sapientum fixa est in aure. Grasz w zielone? GRAM! Żądamy 24-godzinnego dnia cantryjskiego dla lepszej płynności działań!
koksu
Posts: 165
Joined: Tue Mar 30, 2010 7:40 pm
Location: Polska, Zielonka

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby koksu » Wed Mar 31, 2010 5:22 pm

Ja nic nie mam do NZ, ale mam takie pytanie.

Powiedzmy, że mam postać A i B. A jest piratem, B zwykłym człowiekiem w małym miasteczku. Kapitan piratów porwał B na statek (bo mu się rzucił w oczy) i powiedział, że albo się do nich przyłączy, albo go zabije. B oczywiście się przyłącza. Co teraz? Postacie nie mogą być klanem, spółką ani nic. Więc musiałbym grać jakby A i B były zwykłymi postaciami, czy logować się na obydwie w innym czasie, żeby się nie poznały?

Historyjka może głupia, ale jakoś mi przyszła do głowy
AUTO
Posts: 755
Joined: Mon Feb 06, 2006 9:19 pm

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby AUTO » Wed Mar 31, 2010 5:52 pm

Ja myślę, że czasem fabuła jest ważniejsza nawet od NZ i jeśli te postaci nie będą zbyt blisko ze sobą współpracowały to da się to pogodzić. Można też wyjaśnić temu kapitanowi przez OOC jaka jest sytuacja i może jakoś się to uda rozwiązać bez łamania NZ i bez zabijania tej postaci.
koksu
Posts: 165
Joined: Tue Mar 30, 2010 7:40 pm
Location: Polska, Zielonka

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby koksu » Wed Mar 31, 2010 6:07 pm

Dziękuję :wink:
pipok
Posts: 397
Joined: Tue Oct 31, 2006 6:45 am

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby pipok » Thu Apr 01, 2010 8:42 am

Dawno temu zdarzyło mi się, że jedna moja postać, pirat P, zawinęła razem z kamratami do jakiejś pogrążonej w śpiączce mieściny. Wszyscy oprócz niego (spał) zeszli na ląd. Kapitan kazał pomóc w przeciąganiu na statek najstarszego miejscowego, żeby szybko i bez konieczności zabijania dostać się do budynków osady. Więc mój pirat P, jak tylko się obudził, pomógł i wrzucił nieboraka na statek. Ponieważ na statku nie było nikogo z kamratów, P natychmiast wskoczył na pokład i nakazał ofierze oddanie kluczy.

Kiedy przełączyłem się na stronę z listą postaci, zobaczyłem, że coś się dzieje u innej postaci, jednego z moich kilku ludzików - mieszkańców sennych osad. Klik! Porwałem własnego M-mieszkańca własnym P-piratem! I byliśmy tylko we dwóch na statku. Zgłosiłem do Departamentu Graczy i odgrywałem, bo co było robić :)

M się obudził, walnął porywacza z całych sił, ale niewiele wskórał. P - tak samo. M nie miał szans z całą bandą, więc dorwał się do steru i próbował skierować statek do najbliższego ludnego miasta. P - zmienił kurs, żeby wrócić do kamratów. Wtedy M znowu zmienił kurs. I tak w kółko. Stanęło na tym, że P obiecał M darowanie życia i wypuszczenie wolno w zamian za odejście od steru.

Po powrocie na brzeg M opowiedział swoim co się działo, a kapitan uznał przyrzeczenie. Piraci zabrali część zawartości magazynów, nikogo ze śpiących mieszkańców nie skrzywdzili, a M wypuścili wolno, na łódce, kawałek drogi od miejsca wydarzeń. Kapitan piratów proponował M przyłączenie się do bandy, ale ten jakoś nie chciał...
koksu
Posts: 165
Joined: Tue Mar 30, 2010 7:40 pm
Location: Polska, Zielonka

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby koksu » Thu Apr 01, 2010 9:57 am

Przyznam, że dobrze Ci to wyszło :mrgreen:
pipok
Posts: 397
Joined: Tue Oct 31, 2006 6:45 am

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby pipok » Thu Apr 01, 2010 4:43 pm

Aaa! Ty pewnie myślisz, że dowcip primaaprilisowy! Nie, autentyczna sytuacja.

Jeden z moich mężczyzn, Marek Sander (przez niektórych przekręcane na "Marek Sanders"), został porwany w Zatoce Kontynentalnej przez piratów, a szukając możliwości zemsty na zabójcach swojej przyjaciółki, zgodził się przystąpić do bandy. Jednej ze sławnych owego czasu, jak się niedługo okazało, i rosnącej w siłę. Najpierw udali się do pobliskiej Zatoki Borowicza. W krążących opowieściach, plotki i fałszywe domysły zrobiły z tych wydarzeń wielką masakrę całego miasta, ale to temat na osobne opowiadanie. Dość, że po różnych innych emocjonujących przygodach, szajka dopłynęła do brzegów wyspy Eelran. Skradzionym w Los Liberos statkiem, na którego burcie wymalowali niewinne "Zachód Słońca". (Pozdrowienia dla Opetha, Emilki i Darxa, oraz reszty kamratów, z którymi pływaliśmy wcześniej).

Inny mój mężczyzna, Orgot, mieszkał w malutkiej, sennej i ubogiej miejscowości na wybrzeżu wyspy Eelran. Dnia 2052 (właśnie poszperałem w logach) jakiś statek zawitał do portu. Pierwszy porwany z Osady został niejaki Wluczykij (sic!), którego wepchnęli do ładowni, a który później dołączył do bandy. Drugi był Orgot, przerzucony przez burtę przez Marka. Który narobił kłopotów. Szczęściem i dla Orgota, i dla piratów, udało się dogadać. Oszczędzili życie porwanego i śpiącego Wluczykija oraz mieszkańców pozostałych na lądzie, z otwartych przez Orgota magazynów zabrali po trochę różnych towarów.

Orgot po tych wydarzeniach opuścił Osadę, bo śpiochy wątpiły w jego zapewnienia, że tanim kosztem uratował im życie przed piratami. Udał się do pobliskiego Esdragonu, gdzie po jakimś czasie spotkał człowieka, który zechciał go podwieźć na turniej do Edenu. Nazywał się Den i pochodził z podobnej osady, ale w głębi lądu i całkiem już wymarłej, Pasudeny. Zgadali się i razem zbudowali statek, którym opłynęli wszystkie Siedem Wysp, robiąc atlas morski. Potem razem z Denem pożeglowali na południe, ku wyspom zamordków i mieli jeszcze sporo przygód. (Pozdrowienia dla Dena i Krezelina!).

Po wizycie w Osadzie Marek Sander i reszta kompanii popłynęli wzdłuż przeciwległego wybrzeża Eelranu. Rok później, w jednej z pogrążonych w letargu mieścin nie spodziewali się, jak szybka i dobrze zorganizowana może być odsiecz dla takiego osiedla. Najpierw zginęła Emilka. Zabarykadowanie się pozostałych w kajucie niewiele mogło pomóc. Kiedy wdarli się napastnicy, Marek akurat odpoczywał. Trzech kolejno próbowało go usiec, ale z natury był krzepki i żywotny. Cios topora czwartego z nich - zakończył jego barwne życie. Nigdy nie dowiedział się, że zabójcy jego przyjaciółki, Trynyty, ci, których miał nadzieję dopaść przystępując do piratów, już od dłuższego czasu nie żyją.

EDIT: moderatorze, jeśli to nieodpowiednie miejsce, przesuń proszę do bardziej odpowiedniego wątku.
koksu
Posts: 165
Joined: Tue Mar 30, 2010 7:40 pm
Location: Polska, Zielonka

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby koksu » Thu Apr 01, 2010 7:03 pm

A no tak, bo dzisiaj 1 kwietnia.. To na pewno żart :mrgreen:
User avatar
lacki2000
Posts: 804
Joined: Tue Jun 12, 2007 12:57 am

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby lacki2000 » Tue Mar 29, 2011 9:03 pm

A ja mam taką rozterkę ostatnio:
Niestety mam (mimo upartych prób pozostania przy jednej postaci) już kilka postaci i moja jedna stara postać (A) ma pewną firmę, której funkcjonowanie spodobało się innej postaci (B - innego gracza) z innego miasta i zaproponowała współpracę. W takim sensie że założy u niej w mieście podobnie funkcjonującą firmę i będą te firmy pracować razem na zyski i nawet ewentualnie zaopatrywać się wspólnie w surowce czy pracowników. No i do tego drugiego miasta trafiła moja nowa młoda postać (C) której B zaproponowała objęcie stanowiska zarządcy firmy.
Pytanie brzmi: czy C może się zgodzić na to stanowisko skoro moja postać A działa w tej branży dość ściśle współpracując? Postacie A i C raczej nie będą się widywać bo transport zapewniają inne osoby. No ale jakiś taki konflikt wiedzy, OOC, NZ, KGB, SLD, LSD występuje... chyba... Co robić?
Te audire no possum. Musa sapientum fixa est in aure. Grasz w zielone? GRAM! Żądamy 24-godzinnego dnia cantryjskiego dla lepszej płynności działań!
User avatar
Snake
Posts: 857
Joined: Wed Jul 27, 2005 10:51 am
Location: tu i tam

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby Snake » Wed Mar 30, 2011 11:48 am

Postać C odrzuca propozycję i zajmuje się czymś innym.
<snake> that means Cantr on christmas xD
<EchoMan> Well. I would like to think so. ;)
User avatar
in vitro...
Posts: 1957
Joined: Sun Feb 26, 2006 11:11 pm
Location: Lake Bodom

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby in vitro... » Wed Mar 30, 2011 1:39 pm

a B ogłasza bankructwo i zaszywa się w dziczy
cantr się posypał
User avatar
Snake
Posts: 857
Joined: Wed Jul 27, 2005 10:51 am
Location: tu i tam

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby Snake » Thu Mar 31, 2011 7:48 am

Po wielu latach C i B rozumieją, że prawdziwa miłość to dar, którego nie wolno im odrzucić i schodzą się w Leśnej Chatce by obcować ze sobą. W mieście zostają żony i dzieci C, które to myślą, że tata wędkuje - tylko, że kijaszek należy do B! :twisted: Ach i jeszcze kowbojami muszą być! koniecznie! :roll:
<snake> that means Cantr on christmas xD
<EchoMan> Well. I would like to think so. ;)
User avatar
lacki2000
Posts: 804
Joined: Tue Jun 12, 2007 12:57 am

Re: Wiedza a odgrywanie czyli rozterki graczy i ich postaci

Postby lacki2000 » Thu Mar 31, 2011 9:17 am

Snake wrote:Po wielu latach C i B rozumieją, że prawdziwa miłość to dar, którego nie wolno im odrzucić i schodzą się w Leśnej Chatce by obcować ze sobą. W mieście zostają żony i dzieci C, które to myślą, że tata wędkuje - tylko, że kijaszek należy do B! :twisted: Ach i jeszcze kowbojami muszą być! koniecznie! :roll:
No tu akurat nie trafiłeś bo B to kobieta :P Poza tym moje postacie nie szukają w zielonym związków, niektóre ewentualnie jakiś luźny numerek chciałyby strzelić ale trafiają na oziębłe niewiasty. Ech... czasem Cantr zbyt mocno podobny do reala...
Te audire no possum. Musa sapientum fixa est in aure. Grasz w zielone? GRAM! Żądamy 24-godzinnego dnia cantryjskiego dla lepszej płynności działań!

Return to “Ogólne dyskusje”

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest