Page 1 of 7
Obecna sytuacja w Cantr (Stare, dobre czasy)
Posted: Wed May 09, 2007 3:33 pm
by Echo
Nie podoba mi się obecna sytuacja w Cantr. Symulacja rozwoju społeczeństwa?
Gra przestaje być prawdziwym RPG-iem, wszelkie elementy; samochody, limuzyny - wszystko coraz lepsze, droższe. Coraz więcej mechaniki i o ironio, mniej dobrych graczy, których się zapamiętuje. Do tego dochodzi niechlujstwo językowe. Obecnie najciekawsze dialogi, to – „podaj młot” i odpowiedź *zrub se*(celowy błąd).
Brak, jakiegokolwiek zaangażowania się w życie towarzyskie, „społeczne” (to uniemożliwiają lagi). Spróbujcie z logów swojej postaci stworzyć całość, jakieś opowiadanie? I co, brzmi ciekawie? Trzymają mnie przy tej grze jeszcze dwie postacie, może trzy... z trzynastu. Nie chcę ich uśmiercać, bo za każdym razem, kiedy ktoś się kliknie, czuję się tak, jakbym odjeżdżała z jakiegoś miejsca i miała nigdy już nie spotkać ludzi, z którymi się zżyłam.
Ile razy można było prowadzić przypadkowe, przyjemne dyskusje, nieograniczone realiami (poza wiedzą ooc). Fabuła szwankuje, a wyobraźni ledwo starcza na łączenie jej w zręczną całość. Choć byłoby dobrze, gdyby gracze, choć i tyle jej zaangażowali.
Poziom leci w dół i to mnie bardzo smuci.
Uff... Ulżyłam sobie.
P.S. Może nie powinnam tego postu zamieszczać w tym temacie. Innego na szybko nie znalazłam.

Posted: Wed May 09, 2007 4:05 pm
by Regis
Szczerze przyznam, ze takze wolalem Cantr z okolic lat 1200-1400. Migracje ludow, pierwsze osady, kombinowanie jak przeniesc z jednej osady do drugiej 25kg kamienia na budynek, walka o wytop stali i zelaza, duzo wspolpracy i brak broni zabijajacej w dwoch ciosach. A teraz? Kupa ludzi, malo ciekawych postaci, samochody z niemal nieograniczona pojemnoscia, smiercionosne topory, kusze... Nuda panie, nuda... Ostatnio i tak zmniejszylem zaangazowanie jesli chodzi o postacie, ale i tak mam ich za wiele. Tak na prawde lubie tylko dwie swoje postacie. Niedawno byly 4, ale dwie powoli zaczynaja mnie meczyc i zajmuja za duzo czasu... Pewnie nie pozniej jak w wakacje pozbede sie kolejnych i zostane moze z jedna, moze z dwiema postaciami...
Posted: Wed May 09, 2007 4:17 pm
by Danio
Moim zdaniem przesadzacie lekko. Owszem, odgrywanie postaci nie jest wysokich lotów (sam nie mam jakiś rewelacyjnych postaci), ale grając w symulator społeczeństwa trzeba liczyć na to, że postęp technologii zmienia wiele w społeczeństwach. Teraz są to łatwiejsze do zdobycia surowce, jutro będą to ogromne państwa. A może trafi się jakiś ogromny kontynent, który nawet dla samochodów jest trudnym wyzwaniem?
Posted: Wed May 09, 2007 4:29 pm
by Leming
A ja gram od bardzo niedawna. Dni 1200 nie pamiętam, bo mnie wtedy w Cantr nie było. Ale muszę się zgodzić z Echo i Regisem. Znam osady, w których jest od kilku do kilkunastu osób i przez cały dzień potrafi się nikt nie odezwać. O odgrywaniu to w ogóle szkoda gadać. I co - warto się starać? Warto tworzyć "żywe" postaci? Będą co najwyżej gadać same ze sobą.
Na dobrą sprawę wygląda to teraz tak, że naprawdę aktywne i zaangażowane mam trzy postaci z prowadzonych ośmiu, postaci, które mają to szczęście, że są w lokacjach, gdzie chociaż jedna czy dwie osoby też odgrywają. Ale jeśli jest się w jakimś miejscu jedyną taką osobą, to po pewnym czasie naprawdę ręce opadają. Kopać całe życie marchewkę i nic nie mówić? A fuj. Na co mi taka gra?
Serdecznie dziękuję tym, którym się chce

Posted: Wed May 09, 2007 4:38 pm
by Danio
Znam ten ból... Szczerze mówiąc mam dziwne wrażenie, że mieszkańcy większych miast są znudzeni tym rozwojem (bo przecież mają prawie każdy surowiec) i swoje rozmowy ograniczają do "ile g kamienia trzeba do tego projektu?". Byłem zadowolony z mojej postaci, bo mile sobie rozmawiała w niemal opustoszałym lesie. Teraz siedzi w wielkim gmachu wypełnionym ludźmi i oglądam tylko jak do siebie podają narzędzia

.
Posted: Wed May 09, 2007 5:06 pm
by nemo49
Tak jak Regis pamiętam początki i zgadzam się że zrobiło się nudnawo. Wydaje mi sie że trzeba na tym etapie rozwoju stawiać sobie nowe zadania ale niewiele osób ( postaci ) widzi taką konieczność. Przecież mając do dyspozycji ulepszone drogi, sporo pojazdów, statków i łączność radiową (przynajmniej na pierwszych 3 wyspach) należy rozwijać bieżące kontakty z innymi osadami, próbować tworzyć w miarę nowoczesne organizmy państwowe, ba... może nawet toczyć wojny. A tu po staremu - furt surowce i surowce jak za dawnych czasów. Marzy mi sie wojna pomiędzy zjednoczoną wyspą V* i zjednoczoną wyspą D*. A potem wojna z Anglikami. Tylko trzeba zacząć nad tym pracować.
Posted: Wed May 09, 2007 5:52 pm
by Danio
Swięta racja, Nemo! charyzmatyczny wojownik może doprowadzić do powstania silnego pod względem militarnym państwa, armia zaś może doprowadzić do wojny, wojna do obrony, obrona do zwycięskich (przegranych bitw), bitwy do pieśni na temat bitew, pieśni do zwiększenia zróżnicowania kulturowego. Jednym słowem, wszyscy zadowoleni

.
Posted: Wed May 09, 2007 6:18 pm
by Elm0
Geez, ale mrzonki. Jeśli w Cantrze do 2500 dnia wybuchnie wojna między dwoma państwami o >5 lokacji każde, to niczym Kurczatow nie będę golił brody. Powiedzmy do 30 roku życia.

Posted: Wed May 09, 2007 6:27 pm
by nemo49
Elm0 wrote:Geez, ale mrzonki. .......

Przecież to właśnie powiedziałem- "marzy mi się"

Ach gdzież są niegdysiejsze śniegi ..... gdyby żył Kleofas, siostry z Los Liberos, Abrasax i wielu , wielu innych. Byłoby z kim rozpierduchę robić .....
Posted: Wed May 09, 2007 6:29 pm
by OktawiaN :)
Pierdu pierdu pierdu
Ten nudny okres jest tylko czasowy. A z pewnością, nie trwałby tak długo, gdyby wszyscy wykonywali obecne żmudne obowiązki. Niektóre postacie, które teraz odgrywają kluczową rolę w swoim mieście są często jedynymi aktywnymi postaciami. I musza długo czekać ażeby ustalić coś z innymi.
Posted: Wed May 09, 2007 7:09 pm
by domeq
Danio wrote:Swięta racja, Nemo! charyzmatyczny wojownik może doprowadzić do powstania silnego pod względem militarnym państwa, armia zaś może doprowadzić do wojny, wojna do obrony, obrona do zwycięskich (przegranych bitw), bitwy do pieśni na temat bitew, pieśni do zwiększenia zróżnicowania kulturowego. Jednym słowem, wszyscy zadowoleni

.
To zastanawiajace. Trzy z moich postaci byly w opresjach. Jedna nie zdolala sie uratowac. Dwie pozostale uratowaly, jednak przyplacily za porwania wysoka cene. Pamietam dobrze ten "strach" przed utrata zycia. Jest czysto fikcyjny, zdaje sobie bowiem do konca sprawe, iz wszystko co dzieje sie nie jest prawda. Jednak uczucie, a raczej "wczucie sie" jest silniejsze. Straszna to smierc, na pokladzie lodzi, albo w zamknietym budynku. Nie widzisz nawet twarzy ni imion swych katow. Odliczasz dni do smierci postaci, przeklinajac pod nosem tych, ktorzy pozbawia Cie... czegos.
Calkowicie inaczej patrzylbym na smierc mojej postaci w walce. Stalo sie. Dostala bron, i pognala za jakas idea, za innymi ludzmi, starszymi od niej i wyzej w hierarchii. Byla szansa na zwyciestwo, a i umierajac odchodzi z honorem. Wydaje sie mi, ze wielu z nas jest w stanie poswiecic przynajmniej jedna ze swoich postaci w jakiejs wojnie, wiec to jest teoretycznie mozliwe.
Posted: Thu May 10, 2007 8:29 am
by Artur
ja mysle ze to wszystko wina lagow... ludziom odechcialo sie grac... sam zadko juz sie odzywam swoimi postaciami... ale mysle ze to w koncu minie

bedzie po maturach i egzaminach i sie cantr ozywi... a pozatym to zauwazylem ze nie gram juz starymi postaciami, znudzily mi sie

a jak chcecie wojne to postaram sie cos wykombinowac... mam jeden pomysl na uzasadniona fabularnie bitwe, ale to chyba nie bedzie takie proste, bo trzeba ludzi przekonac o slusznosci sprawy

Posted: Thu May 10, 2007 8:59 am
by Miaua
Moje postaci bywają dość gadatliwe i sporo grają. Czasem chyba nawet wiecej gadają i wiercą się niz robią. Ale zauwazyłam u siebie cos takiego: łatwiej mi gadać i przedstawiac innym swoją postać jesli gram z kims, kto to zauwaza. Jesli wszyscy sa mrukliwi i tylko zbieraja marchew, to nie mam weny. Idąc dalej: jesli zacisne zeby i bede grać i odgrywac to moze to własnie zachęci kogos do powiedzenia czegos wiecej niz tylko: "potrzebuje 146g drewna". Potem jeszcze kogoś i jeszcze...
Posted: Thu May 10, 2007 9:21 am
by kemesO
mam tak samo - ulubiona postać rozwija osadę w głębi puszczy wraz z 12 innymi, a odzywa się praktycznie tylko ona, czasami mam wrażenie, że gracze "po tamtej stronie" chcą mi zrobić na złość

Posted: Thu May 10, 2007 11:06 am
by myszaq
dobrzy ludzie, nie zasmiecajcie tego tematu - jest chyba jednym z nielicznych, ktory trzyma sie jeszcze kierunku nadanego mu na poczatku. chcecie dyskutowac w tym klimacie, to idzcie do 'narzekan'
