Czy uwazasz, ze jestes uzaleznio -ny/na od Cantr?

Ogólna pozapostaciowa dyskusja pomiędzy graczami Cantr II.

Moderators: Public Relations Department, Players Department

Czy uwazasz, ze jestes uzaleznio -ny/na od Cantr?

Tak
65
77%
Nie
19
23%
 
Total votes: 84
User avatar
WojD
Posts: 1968
Joined: Mon Oct 31, 2005 6:14 am
Location: PL
Contact:

Postby WojD » Mon Feb 27, 2006 3:29 pm

Drogi Gnomie - ja się staram wyciągnąć z tego tematu możliwie dużo wiedzy. Nie ważę sobie lekce nikogo. Nie popadam w irytację. Ja po prostu zyję już parę lat dłużej niż większość z Was. W sieci byłem, gdy niektórzy nosili pieluszki. I mimo to uważam, że wiem niewiele - że nie obejmuję zjawiska jakim jest Internet tak dobrze, jak bym chciał...

Dlatego gdy to wszystko czytam staram się zrozumieć, co sprawia, iż jedni ludzie zmieniają swoje realne zycie dla partnerki/partnera od pogaduszek, a inni uciekają w 'samotność w sieci'. To najważniejsze - chyba ważniejsze nawet od druku, radia czy telewizji zjawisko kulturowe w dziejach.

Niedoceniane lub źle oceniane przez stada technofobów, którzy nie rozumieją, że ogromna część Internautów ma zerową niemal wiedzę techniczną - poza umiejętnością włączenia komputera i kliknięcia na ikonce 'Internet'... Oni sami boją się, a jako że nie spróbują - to i nie są w stanie zrozumieć czym naprawdę sieć jest...
==============
User avatar
Chatette
Posts: 719
Joined: Fri Feb 10, 2006 9:50 pm

Postby Chatette » Mon Feb 27, 2006 3:39 pm

A czym jest siec? Klekajcie narody...ja jednak postoje...

Moze ja demonizuje, ale Ty z tego uczyniles jakies sacrum. I tego boje sie najbardziej.
Badania opinii publicznej opierają się na fałszywej przesłance, że publiczność posiada opinię.
User avatar
Agent 0007
Posts: 1042
Joined: Fri Jan 06, 2006 11:36 pm
Location: Darudzystan

Postby Agent 0007 » Mon Feb 27, 2006 3:46 pm

O najświętszy internecie! O mój panie i władco! O ty, który sprawiaaz, że rano mi się chce wstać do pracy, żebym miał za co rachunki za Ciebie płacić. O mój lordzie!

A ja uważam, że internet jest po prostu pożyteczny.
User avatar
WojD
Posts: 1968
Joined: Mon Oct 31, 2005 6:14 am
Location: PL
Contact:

Postby WojD » Mon Feb 27, 2006 3:51 pm

Niezupełnie... I sacrum i profanum.

Weź pod uwagę, że sieć odzwierciedla wszelkie aspekty życia... W pełni zaspokaja wszystkie (poza fizjologicznymi - a i to częściowo - przynajmniej w sferze seksu- da się zrobić) potrzeby człowieka i to niezależnie od tego, czy oprzemy się na modelu Masłowa czy Murraya. Po co więc szukać czegoś innego... Za kilkadziesiąt lat to właśnie osoby żyjące i z własnej woli realizujące się poza siecią będą uznawane za dziwaków czy psychicznie zwichniętych. To co jest odchyleniem dziś - za jakiś czas będzie normą. Przed Siecią już nie uciekniemy...
==============
User avatar
Gnom
Posts: 1186
Joined: Thu Dec 22, 2005 11:53 am
Location: Poland

Postby Gnom » Mon Feb 27, 2006 3:56 pm

Yossarian wrote:Możesz wyjaśnic, skąd się u Ciebie biorą te prawidłowości, jak to zgrabnie ujęłaś? Ja u siebie czy w moim otoczeniu nie zauważam tego typu zmian.


Panika - udajemy, ze nie widzimy zjawiska w ogole.

Raist wrote:Nie rozumiem co w tym dziwnego i chorego, ze ludzie chca sie ze soba komunikowac? Internet to tylko jedna z wielu mozliwosci, kazdy wybiera co mu pasuje.


Udajemy, ze jestesmy idiotami.

Raist wrote:A jakie sa granice rozsadku i czego one dotycza konkretnie? I jaka ejst definicja normalnego korzystanai z internetu?


Chcemy ucie w definicje jak nie wiemy co zrobic i nie mozemy juz udawac idioty.

Raist wrote:Mowisz o skrajnych przypadkach Chatette.


Marginalizujemy sprawe (ciekawe po co, Chatette przeciez nie mowi, z ekazdy kto ma Internet zachowuje sie wedlug przez nia opisanego schematu.

Milo Minderbinder wrote:Jak w przypadku kazdej patologii...


Jw.


Panowie... Bo zadna pani poza Chatette tu nie pisala chyba... Bronicie sie jak mozecie, staracie znalezc dziure w calym. A jak stwierdziliscie, ze Chatette przesadza, nie pomni, ze to prowokacja, rozsiadacie sie wygodnie w fotelu i surfujecie dalej. {wylaczam z adresatow tutaj wojda i uszhola z tych co pisali}

A teraz wojd jako dyskutant z odeminnym stanowiskiem... :)

wojd wrote:Drogi Gnomie - ja się staram wyciągnąć z tego tematu możliwie dużo wiedzy. Nie ważę sobie lekce nikogo. Nie popadam w irytację.


Slusznie, Bo tak powinien robic inteligentny czlowiek.

wojd wrote:Ja po prostu zyję już parę lat dłużej niż większość z Was. W sieci byłem, gdy niektórzy nosili pieluszki. I mimo to uważam, że wiem niewiele - że nie obejmuję zjawiska jakim jest Internet tak dobrze, jak bym chciał...


Bo nikt go nie obejmuje. Ale kazdy widzi, ze zjawisko uzaleznionych od siecie, zywiacych sie tym tylko istnieje. I wcale nei ejst tak bardoz marginalne. Ale to wiesz. Sam to napisales...

wojd wrote:Dlatego gdy to wszystko czytam staram się zrozumieć, co sprawia, iż jedni ludzie zmieniają swoje realne zycie dla partnerki/partnera od pogaduszek, a inni uciekają w 'samotność w sieci'. To najważniejsze - chyba ważniejsze nawet od druku, radia czy telewizji zjawisko kulturowe w dziejach.


Tak, owszem. Bo staje sie zdecydowanie najbardziej powszechne. I daje najwieksze mozliwosci interakcji...

wojd wrote:Niedoceniane lub źle oceniane przez stada technofobów, którzy nie rozumieją, że ogromna część Internautów ma zerową niemal wiedzę techniczną - poza umiejętnością włączenia komputera i kliknięcia na ikonce 'Internet'... Oni sami boją się, a jako że nie spróbują - to i nie są w stanie zrozumieć czym naprawdę sieć jest...


A siec jest milonem rzeczy. Zrodlem informacji najbogatszym na swiecie, najlepszym i najobszerniejszym sposobem komunikowania sie, najwiekszym biurem matrymonialnym, darmowa biblioteka multimediow. I wiele innych rzeczy. A przez to wszystko, przez to bogactwo staje sie tez pozeraczem czasu. Bo jest tak wielka i obszerna (Sieć), ze wypiera z zycia zycie, zastepuje je, czesto.

Do wszystkich:

A Wy teraz mowicie, ze to marginalne i nieistotne. A teraz zastanowcie sie, po cichu, sami dla siebie... Ile godzin spedzacie dziennie przed komputerem? Ile chcielibyscie? Czy rezygnujecie czasem z czegos w RL bo Internet? Jakich ludzi uwazacie za blizszych sobie? Czy Wasza glowna sfera kontaktow miedzyludzkich nie jest przypadkiem w Necie?

Nie odpoiwadajcie, zastanowcie sie nad tym sami, dla siebie. Nie sadze by to kogolwiek otrzezwilo, ale poki zycia, poty nadziei. I tym malo optymistycznym akcentem zakonczylbym ten watek.
User avatar
Chatette
Posts: 719
Joined: Fri Feb 10, 2006 9:50 pm

Postby Chatette » Mon Feb 27, 2006 3:59 pm

Mowisz to serio, czy mnie prowokujesz?


wojd wrote:Weź pod uwagę, że sieć odzwierciedla wszelkie aspekty życia


Uczuc nie odzwierciedla.Czynow tez nie.Siec nie zrobi Ci herbaty, nie spojrzy na Ciebie i nie powie "na zdrowie" jak kichniesz. To jest dla Ciebie zaspokojenie wszystkich potrzeb?Nie masz chwili, kiedy potrzeba ci obok czlowieka?Ktory nie musi nic mowic, wystarczy zeby byl?

wojd wrote:Za kilkadziesiąt lat to właśnie osoby żyjące i z własnej woli realizujące się poza siecią będą uznawane za dziwaków czy psychicznie zwichniętych. To co jest odchyleniem dziś - za jakiś czas będzie normą.


To akurat, istnieje spora szansa, sie nie stanie. Bo chwilowo, ta fatamorgana zaspokajania potrzeb, zaczyna przerazac a nie doczekiwac poklasku. A ludzie zaczynaja sie leczyc.

wojd wrote:Przed Siecią już nie uciekniemy...


Uciekac nie ma po co. Tylko nie ma tez po co wsiakac w wirtualne swiaty nadmiernie. Bo przestajemy widziec ludzi obok.
Badania opinii publicznej opierają się na fałszywej przesłance, że publiczność posiada opinię.
Milo
Posts: 736
Joined: Fri Feb 03, 2006 11:24 pm

Postby Milo » Mon Feb 27, 2006 5:38 pm

Ciekawostka przyrodnicza. Uwielbiam takie zbiegi okolicznosci. Od poltorej godziny mam na biurku ksiazeczke "Szarlotk@ z ogryzkow". Blisko trzysta stron internetowych rozmow uzaleznionych. Oczywiscie nie zdazylem przeczytac, przezucilem tylko ale juz widze ze moge ja spokojnie Wam polecic. Bardzo na temat.
Chyba sobie zrobie w biblioteczce polke z tego typu literatura. Ktos cos sugeruje, poza "Samotnoscia w sieci" Wisniewskiego?
User avatar
Yossarian
Posts: 625
Joined: Sun Dec 18, 2005 10:42 am
Location: Polska / Szczecin / Poznan

Postby Yossarian » Mon Feb 27, 2006 10:28 pm

Gnom wrote:
Yossarian wrote:Możesz wyjaśnic, skąd się u Ciebie biorą te prawidłowości, jak to zgrabnie ujęłaś? Ja u siebie czy w moim otoczeniu nie zauważam tego typu zmian.


Panika - udajemy, ze nie widzimy zjawiska w ogole.


Po czym wnosisz? Może nie dostrzegam czegoś, co najzwyczajniej w świecie - nie istnieje (nie ogólnie, ale w środowisku, w którym ja się obracam)? Chyba, że dla Ciebie 'uzależnienie od Cantr' = 'zamknięcie się (dosłownie i w przenośni) w sieci'. Tak czy owak - wziąłeś to pod uwagę?

Tak więc - wybacz, ale krąg moich znajomych nie zamyka się na internautach, którzy piją 4 kawusie na godzinkę, wania im z gąb, bo zapominają o paście i szczoteczce i do tego siedzą przy monitorze 22h na dobę. I grubo się mylisz oceniając mnie w ten sposób. Howgh! ;-)
Everything I build I destroy
Everything I love always hurts
Everything I hate I'd rather love
Everything I am is everything I'm not
User avatar
KVZ
Players Dept. Member
Posts: 5309
Joined: Sun Sep 28, 2003 7:04 am
Location: Vlotryan
Contact:

Postby KVZ » Tue Feb 28, 2006 4:02 pm

Raist wrote:Keves jakos mi sie w Twoje uzaleznienie wierzyc nie chce ;)


Dlaczego? :D
Corruption born inside. I'm part of dark side / A.F.K. / We'll steal your dreams and control your minds
https://twitter.com/DukeKVZ / http://www.futurerp.net/pages/link.php?id=24880
User avatar
Raist
Posts: 919
Joined: Wed Aug 24, 2005 6:42 pm
Location: POLAND

Postby Raist » Tue Feb 28, 2006 7:29 pm

KeVes wrote:
Raist wrote:Keves jakos mi sie w Twoje uzaleznienie wierzyc nie chce ;)


Dlaczego? :D


Bo chyba niezbyt czesto ostatnio bywasz w grze ;)
Wariat...
User avatar
Gnom
Posts: 1186
Joined: Thu Dec 22, 2005 11:53 am
Location: Poland

Postby Gnom » Wed Mar 01, 2006 2:06 am

Yossarian wrote:
Yossarian wrote:Możesz wyjaśnic, skąd się u Ciebie biorą te prawidłowości, jak to zgrabnie ujęłaś? Ja u siebie czy w moim otoczeniu nie zauważam tego typu zmian.


Po czym wnosisz? Może nie dostrzegam czegoś, co najzwyczajniej w świecie - nie istnieje (nie ogólnie, ale w środowisku, w którym ja się obracam)? Chyba, że dla Ciebie 'uzależnienie od Cantr' = 'zamknięcie się (dosłownie i w przenośni) w sieci'. Tak czy owak - wziąłeś to pod uwagę?


'uzaleznienie od Cantr' oczywiscie nie musi byc 'zamknieciem sie w sieci'. Ale moze w momencie gdy przedklada sie interakcje i dzialania z gry nad prawdziwe zycie. Wszystko jest kwestia stopnia zaawansowania.

Yossarian wrote:Tak więc - wybacz, ale krąg moich znajomych nie zamyka się na internautach, którzy piją 4 kawusie na godzinkę, wania im z gąb, bo zapominają o paście i szczoteczce i do tego siedzą przy monitorze 22h na dobę. I grubo się mylisz oceniając mnie w ten sposób. Howgh! ;-)


Yossarian, nie rob z siebie idoty, bo nim nie jestes. Jakbysmy rozmawiali o narkomanach (przyklad rownie dobry jak kazdy inny) to mowilbys, ze nie dostrzegasz zjawiska bo wsrod Twoich znajomych nie dostrzegasz zjawiska? Bo tego kalibru jest Twoj argument. To, ze jakies zjawisko nie wystepuje w Twoim srodowisku, nie znaczy, ze go nie dostrzegasz. Kradzieze telefonow komorkowych "na dresika" moze nie sa praktykowane przez Twoich kumpli, ale o ich istnieniu wiesz, nieprawdaz?

PS. Aha, i nie oceniam Cie w ten sposob. ;) Amen. :)
User avatar
Yossarian
Posts: 625
Joined: Sun Dec 18, 2005 10:42 am
Location: Polska / Szczecin / Poznan

Postby Yossarian » Wed Mar 01, 2006 2:18 am

Zacytuję sam siebie:

Może nie dostrzegam czegoś, co najzwyczajniej w świecie - nie istnieje (nie ogólnie, ale w środowisku, w którym ja się obracam)?

Zmiany są widoczne, to oczywiste. Bywa również, że ktoś zapomina o swoim życiu, zwracając się ku wirtualnej rozrywce. Jednakże, nazywanie tegoż faktu prawidłowością jest dla mnie lekkim nadużyciem. I do tego się przyczepiłem. To by było na tyle z mojej strony. :-)
Everything I build I destroy

Everything I love always hurts

Everything I hate I'd rather love

Everything I am is everything I'm not
User avatar
Gnom
Posts: 1186
Joined: Thu Dec 22, 2005 11:53 am
Location: Poland

Postby Gnom » Wed Mar 01, 2006 2:30 am

Slowa Chatette...

Chatette wrote:Bo jakos dziwna prawidlowoscia jest, ze im bardziej czlowiek zaglebia sie w wirtualne swiaty, tym dalej mu do...paradoksalnie bliskich.


I Twoja odpowiedz:

Yossarian wrote:Możesz wyjaśnic, skąd się u Ciebie biorą te prawidłowości, jak to zgrabnie ujęłaś? Ja u siebie czy w moim otoczeniu nie zauważam tego typu zmian.


Potem ja sie Ciebie czepiam ;) i Twoje rozwiniecie mysli:

Yossarian wrote:Może nie dostrzegam czegoś, co najzwyczajniej w świecie - nie istnieje (nie ogólnie, ale w środowisku, w którym ja się obracam)?


Moje uwagi:

1. Chatette prawidlowoscia nazwala to, ze zaglebianie sie w swiat wirtualny odsuwa Nas od bliskich. Zgadzamy sie tu? :)

2. Chatette nie mowila nigdy (a jesli mowila to gdzie?), ze wirtualna rozrywka sprawia, ze zapomina sie o swoim zyciu. Twierdzila tylko, ze "im bardziej czlowiek zaglebia" tym "dalej mu do bliskich". Widzisz roznice? Bo dla mnie jest ogromna...
User avatar
Yossarian
Posts: 625
Joined: Sun Dec 18, 2005 10:42 am
Location: Polska / Szczecin / Poznan

Postby Yossarian » Wed Mar 01, 2006 2:46 am

1. Jeden może się zagłebiac i wciąż 'kontaktowac' ze swym otoczeniem. Inny po dwóch godzinach od podłączenia do sieci 'wysiądzie' i zapomni o bożym świecie. Jak ktoś potrafi rozróżnic oba 'światy', nie będzie miał tego typu problemów. Dlatego - dla mnie to żadna prawidłowośc. :-) Porównałbym to do dwojga ludzi, gdzie jeden człek opycha się pączkami, smalcem i hamburgerami, a waga jego pozostanie niezmiennie na jednym poziomie. Drugi zaś obżerając się podobnie jak pierwszy, stanie się chodzącym amerykaninem. Każdy człek jest inny, ot co. :)

2. "Wirtualna rozrywka" = "zagłębianie się sieci", "oddalenie się od bliskich" = "zapomnienie o [własnym] życiu". Mniej więcej to samo. Przekaz, wydaje mi się, dosc klarowny. ;-)
Everything I build I destroy

Everything I love always hurts

Everything I hate I'd rather love

Everything I am is everything I'm not
User avatar
Gnom
Posts: 1186
Joined: Thu Dec 22, 2005 11:53 am
Location: Poland

Postby Gnom » Wed Mar 01, 2006 2:57 am

1. A ja bym uzyl innego porownania. Jeden czlek "opycha sie pączkami, smalcem i hamburgerami" i je tylko to. Wtedy tyje (zawsze, bez wzgledu na to jak inny jest). A drugi je to wszystko, opycha sie tym bez umiaru, ale podstawe jego diety stanowi jednka inna zywnosc. I wtedy MOZE nie tyc. Chatette zwraca tu uwage na koniecznosc zachowania umiaru. Amerykanie nie sa otyli dlatego, ze taki kraj, tylko dlatego, ze sie odzywiaja jak sie odzywiaja. Gdyby Cie za mlodu wywiezli do Stanow tez bys tak zapewne wygladal, bo jadlbys to co oni. Wystarczajaco plastyczne? :)

2. A tu mam obiekcje. Teza nie brzmi - "jesli zaglebiasz sie w sieci to zapominasz o zyciu". Raczej: "im bardziej zaglebiasz sie w sieci, tym mniejsze znaczenie ma dla Ciebie zycie". Teza ta jest prawdziwa od pewnego poziomu "zaglebiania sie", rzecz jasna.

Return to “Ogólne dyskusje”

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest