Mnie wkurza jak ktoś przejeżdża przez osadę jakąś szybką bryką i nawet nie pomacha ani sie nie uśmiechnie ani nic. Tylko kurz zostawia. Wkurza taki kurz. Jakby w osadzie były kury to też by były przez ten kurz wkurzone.
Ja wiem, że Cantr to nie życie, ale czy jadąc na przykład z Warszawy na Hel zatrzymujesz się wszędzie, witasz z tubylcami, uśmiechasz i zagadujesz o pogodzie? Bo ja nie. Ja jadę od-do.
Może to błąd, ale nie po to są pojazdy, aby dwa dni stracić na czekanie w sennej osadzie na odpowiedź na nasze radosne zawołanie:
- Jestem XXX, witajcie, co u was?



