Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Ogólna pozapostaciowa dyskusja pomiędzy graczami Cantr II.

Moderators: Public Relations Department, Players Department

User avatar
Cara
Posts: 149
Joined: Sun Feb 01, 2015 8:18 pm

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby Cara » Sat Mar 07, 2015 10:33 pm

dekalina wrote:Mieszkasz wśród wiecznie szczęśliwych osób. Nie nazwałabym tego pechem :P



Cantryjski losie daj tragedię! Daj masakrę!
"After all... it's just a trick. Yes, it's just a trick."
Arteya
Posts: 18
Joined: Wed Feb 11, 2015 6:40 pm

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby Arteya » Sat Mar 07, 2015 11:05 pm

Może to czas, by stworzyć postać uprzykrzającą życie innym? Kiedy wkoło same zakochane parki to poza uśmiechami nic nie uświadczysz. Dlatego proponuję kłócić się o prawa zwierząt, jedzenie czy chociażby rozbijać związki. Należę do fali tych ludzi, którzy szepczą jednym zdaniem i mało gwiazdkują. Możnaby to zrzucić na brak doświadczenia, ale nie będę się usprawiedliwiać. Kiedy ktoś w obecności moich postaci dużo gwiazdkuje albo pisze długie wypowiedzi, staram się wyrównać do chociaż połowy poziomu tej osoby.
Czyli krócej: gwiazdkuj dużo i pisz skomplikowane wypowiedzi, a zwiększysz szanse na to, że zarazisz tym otoczenie.
dekalina
Posts: 925
Joined: Tue May 20, 2014 2:18 pm

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby dekalina » Sun Mar 08, 2015 10:41 am

Nie mówię, że nie przeszkadzają mi słodkie płaskie postacie, ani że nie zauważyłam graczy przerabiających grę na chat. Owszem jest to irytujące. Ale równie irytujące jest utożsamianie dobrego odgrywania z ilością tekstu między gwiazdkami.
Jedną z najbardziej podziwianych przeze mnie postaci jest pewien gbur samotnik, małomówny i oszczędny w gestach. Rzadko mówi coś ponad jedno zdanie *patrząc spode łba*. Nie wyobrażam sobie, że zacząłby się rozpisywać, nie psując stworzonego charakteru.
Z drugiej strony skali spotkałam niemowę, która z przyczyn oczywistych gwiazdkuje wszystko, po kilka zdań między jedną gwiazdką a drugą. Tylko co z tego, skoro cała osobowość sprowadza się do hasła "Niech mnie ktoś przytuli"?
Last edited by dekalina on Sun Mar 08, 2015 11:39 am, edited 1 time in total.
Arteya
Posts: 18
Joined: Wed Feb 11, 2015 6:40 pm

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby Arteya » Sun Mar 08, 2015 11:21 am

A mnie tam bardziej denerwuje olewanie gadatliwych zbirów. Po prostu starsi ciachają szablą i po sprawie. Do tego żadnych wyrzutów sumienia, przecież zabili człowieka do cholery. Wracają potem do swoich rodzinek i udają wrażliwców. To jest brak odgrywania, moim zdaniem.
User avatar
Raynus
Posts: 1610
Joined: Sun Oct 06, 2013 2:10 pm

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby Raynus » Sun Mar 08, 2015 11:30 am

Arteya wrote:A mnie tam bardziej denerwuje olewanie gadatliwych zbirów. Po prostu starsi ciachają szablą i po sprawie. Do tego żadnych wyrzutów sumienia, przecież zabili człowieka do cholery. Wracają potem do swoich rodzinek i udają wrażliwców. To jest brak odgrywania, moim zdaniem.

Albo jak cichutka, niepewna postać nagle w razie potrzeby od razu łapie za topór i rzuca się do walki.
Arteya
Posts: 18
Joined: Wed Feb 11, 2015 6:40 pm

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby Arteya » Sun Mar 08, 2015 11:45 am

To akurat jeszcze rozumiem. Jest cicha, ale staje w obronie "ojczyzny". Nie trzeba się przecież obnosić z uczuciami wobec miejsca i ludzi. Właśnie taka postać moim zdaniem nie musi odgrywać wyrzutów sumienia, bo skrywa swoje uczucia.
Sytuacja z Rubinkowa: facet ukradł jastrzębie i pobiegło za nim pół miasta. Ostatecznie się okazało, że psychol i trzeba go ubić. Strzeliło go kilka postaci i padł. Na koniec odzywa się Ukori: "Kolejka była. Ja byłem pierwszy, a nawet go nie drasnąłem" (nie dosłownie, ale mniej-więcej coś takiego). A potem wraca do swojej dziewczyny i rozpływają się w ckliwych gadkach. No proszę was.
User avatar
Cara
Posts: 149
Joined: Sun Feb 01, 2015 8:18 pm

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby Cara » Sun Mar 08, 2015 11:52 am

Arteya wrote:Na koniec odzywa się Ukori: "Kolejka była. Ja byłem pierwszy, a nawet go nie drasnąłem" (nie dosłownie, ale mniej-więcej coś takiego). A potem wraca do swojej dziewczyny i rozpływają się w ckliwych gadkach. No proszę was.


Miszcz!
"After all... it's just a trick. Yes, it's just a trick."
User avatar
Cara
Posts: 149
Joined: Sun Feb 01, 2015 8:18 pm

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby Cara » Sun Mar 08, 2015 11:56 am

Arteya wrote:A mnie tam bardziej denerwuje olewanie gadatliwych zbirów. Po prostu starsi ciachają szablą i po sprawie. Do tego żadnych wyrzutów sumienia, przecież zabili człowieka do cholery. Wracają potem do swoich rodzinek i udają wrażliwców. To jest brak odgrywania, moim zdaniem.


Fakt... W cantrze odkąd pamiętam jakoś tak..przemoc ludziom przychodzi łatwo...mało wyrzutów sumienia, mało jakichś rozmyślań..
Owszem, bywa płacz za zmarłymi. Czasem jakieś ktoś rozterki ma czy ubijać postać za kradzież młotka..
Mało przekonujące to wszystko. Mało ludzkie.
"After all... it's just a trick. Yes, it's just a trick."
Arteya
Posts: 18
Joined: Wed Feb 11, 2015 6:40 pm

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby Arteya » Sun Mar 08, 2015 12:06 pm

Irytujące bywa też tempo rozwoju miłości. Delikatnie wyrażasz swoją postacią zainteresowanie kimś( poprzez zwykłą rozmowę) i albo po 10 dniach zostajecie parą, albo nici z dalszej znajomości. U moich postaci często kończy się to kłótniami i uciekaniem partnera na drogę. A jak już takiego zawrócisz to potem się ciągle klei i żąda "dowodów miłości". Czy to normalne? W Cantrze póki co widziałam tylko jedną parę subtelnie odgrywajacą zainteresowanie sobą( Ingiego i Avę).
User avatar
Marcia
Posts: 2395
Joined: Sun Mar 19, 2006 4:46 pm
Location: Warszawa/Polska

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby Marcia » Sun Mar 08, 2015 12:55 pm

Arteya wrote:To akurat jeszcze rozumiem. Jest cicha, ale staje w obronie "ojczyzny". Nie trzeba się przecież obnosić z uczuciami wobec miejsca i ludzi. Właśnie taka postać moim zdaniem nie musi odgrywać wyrzutów sumienia, bo skrywa swoje uczucia.


No nie. Jeśli postać jest cicha, nieśmiała, boi się wszystkiego, taka typu "przepraszam wszystkich, że żyję", o wszystko siedem razy zapyta i dwadzieścia razy przeprosi za kłopot, to raczej nie chwyci za topór, by pierwsza rzucić się w pościg za złodziejem czy piratami jak rasowy dowódca i strateg prowadząc całą grupę w akcji pościgowej. Bo to już jest nie dość, że niekonsekwentnie, to jeszcze śmiesznie.
Podobnie swego czasu było z wieloma dziećmi [być może nadal jest, ale bardzo dawno żadnego dziecka w Cantr nie widziałam]. Jestem taki malutki, nieporadny, boję się indyka, mama weź mnie na ręce, tego sam nie umiem, nie mam siły, niech wszyscy mi pomagają i się mną opiekują. Aż tu nagle napad piratów / złodzieje / porwanie i pierwszy chwyta topór bojowy i rzuca się w pościg. I nie, nie jest to odegrane jako takie tam popisy czy zachciewajki małego chłopca, że ja też jestem już duży, mama ja chcę pomagać. To regularny udział w wojnie, a nawet wręcz dowodzenie grupą ludzi.

Jak już się decydujesz na granie słabą, nieporadną i zależną od innych postacią, to bądź konsekwentny i w sytuacji zagrożenia nadal graj słabą, nieporadną i zależną od innych postacią. Chcesz tę postać uratować, gdy została porwana? Użyj jej intelektu, a nie siły. Albo weź porywaczy na litość.
dekalina
Posts: 925
Joined: Tue May 20, 2014 2:18 pm

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby dekalina » Sun Mar 08, 2015 2:09 pm

Arteya wrote:To akurat jeszcze rozumiem. Jest cicha, ale staje w obronie "ojczyzny".

Stawanie w obronie ojczyzny nie powinno zmieniać osobowości o 180 stopni. Może na przykład złapać za broń dopiero, kiedy zobaczy, że inni też ruszają do akcji. I nie topór, tylko jakiś nóż czy kościaną dzidę. I to że podrepcze za resztą na drogę, nie znaczy, że musi tej swojej quasi-broni użyć. Wszystko można, tylko trzeba chcieć być konsekwentnym.

Mnie jeszcze irytują gracze, którzy traktują cantr jak grę o coś, jakieś zwycięstwo. I panicznie boją się przegrać. Wystarczy, że fabuła odrobinę pójdzie niezgodnie z jego/jej planem i nagle z rozsądnej, statecznej postaci wychodzi internetowy pieniacz. Wszystkie koty powywraca ogonem, byle wygrać jakąś drobną pyskówkę. Czasem to aż śmieszne, jak mało trzeba, żeby takiego/taką sprowokować.

Arteya wrote:Irytujące bywa też tempo rozwoju miłości.

W realu przez trzy lata liceum można nie zauważyć, że ta laska z trzeciej ławki gapi się na tego gościa z drugiej jakoś tak częściej niż na pozostałych. W cantrze wystarczy raz nieznacznie się uśmiechnąć do kogoś, żeby jubiler zaczął szykować obrączki, zarządca piekarni tort weselny, a główny krawiec jedwabną suknię. A skoro wszyscy już wiedzą, to nie ma co się kłócić, że to było takie próbne obczajanie tylko. Ale to dotyczy w sumie każdego subtelnego gestu. Odegranie lekkiej niechęci do kogoś skutkuje natychmiastowym wyzwaniem: "W tym mieście nie ma miejsca dla nas dwóch".
User avatar
Felixis
Posts: 437
Joined: Sun Aug 10, 2014 1:40 pm
Location: Londyn

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby Felixis » Sun Mar 08, 2015 3:35 pm

Arteya wrote:Irytujące bywa też tempo rozwoju miłości. Delikatnie wyrażasz swoją postacią zainteresowanie kimś( poprzez zwykłą rozmowę) i albo po 10 dniach zostajecie parą, albo nici z dalszej znajomości. U moich postaci często kończy się to kłótniami i uciekaniem partnera na drogę. A jak już takiego zawrócisz to potem się ciągle klei i żąda "dowodów miłości". Czy to normalne?


Po 10 dniach to i tak dużo :D Widziałam ludzi, co po paru zamienionych zdaniach już wyznawali sobie miłość. Ogólnie zauważyłam pewną tendencję, którą tu opiszę:
Często bywa tak, że ktoś ma jakieś tam szare, zwykłe postaci, których dziennie granie ogranicza się do "dzień dobry" i jednego zdania. Tak jakby owy ktoś nie miał pomysłu czy weny, dobra, zdarza się... Czasem otoczenie nie sprzyja i tak dalej. Problem w tym, że jak nie mają pomysłu co robić, to ludzie próbują ratować takie postacie, pakując je w związek. Wtedy nadchodzi etap lepienia się do siebie, spędzania razem całego dnia i często też rozmawiania jedynie między sobą. Później takie postacie planują wypłynąć lub wyjechać. Jednym się udaje, innym nie. Ostatecznie i tak wszystko się rozpada, bo może i odgrywanie ciągłego przytulania i całowania było jakąś tam odmianą, to po czasie jednak im się nudzi.
"Prędzej czy później dopadnie nas rzeczywistość"
User avatar
notized
Posts: 242
Joined: Wed Dec 03, 2014 12:13 pm

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby notized » Sun Mar 08, 2015 3:39 pm

dekalina wrote:
Mnie jeszcze irytują gracze, którzy traktują cantr jak grę o coś, jakieś zwycięstwo. I panicznie boją się przegrać. Wystarczy, że fabuła odrobinę pójdzie niezgodnie z jego/jej planem i nagle z rozsądnej, statecznej postaci wychodzi internetowy pieniacz. Wszystkie koty powywraca ogonem, byle wygrać jakąś drobną pyskówkę. Czasem to aż śmieszne, jak mało trzeba, żeby takiego/taką sprowokować.


O tak. A czasem to "niezgodnie z planem" daje okazję do naprawdę interesującej rozgrywki. :D
I'm an agent of Chaos.
User avatar
mru
Posts: 76
Joined: Fri Jan 16, 2015 4:07 pm
Location: Kraków

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby mru » Sun Mar 08, 2015 4:19 pm

dekalina wrote:W realu przez trzy lata liceum można nie zauważyć, że ta laska z trzeciej ławki gapi się na tego gościa z drugiej jakoś tak częściej niż na pozostałych. W cantrze wystarczy raz nieznacznie się uśmiechnąć do kogoś, żeby jubiler zaczął szykować obrączki, zarządca piekarni tort weselny, a główny krawiec jedwabną suknię. A skoro wszyscy już wiedzą, to nie ma co się kłócić, że to było takie próbne obczajanie tylko. Ale to dotyczy w sumie każdego subtelnego gestu. Odegranie lekkiej niechęci do kogoś skutkuje natychmiastowym wyzwaniem: "W tym mieście nie ma miejsca dla nas dwóch".


Tak już jest, że odegranie rzucenia na kogoś okiem zza studni, przemykania gdzieś chyłkiem czy siedzenia cicho w najgłębszym kącie budynku będzie niezawodnie dostrzeżone przez większość postaci. Podobnie postać siedząca w budynku może odgarnąć grzywkę z czoła albo zamrugać i cudownym zbiegiem okoliczności zostać zauważona przez każdego w mieście, łącznie z tymi schowanymi w innych pomieszczeniach, na łodziach i w kopalni. Magia :wink:

Arteya wrote:Delikatnie wyrażasz swoją postacią zainteresowanie kimś( poprzez zwykłą rozmowę) i albo po 10 dniach zostajecie parą, albo nici z dalszej znajomości. U moich postaci często kończy się to kłótniami i uciekaniem partnera na drogę.


Niesamowicie irytujący są tacy niedoszli kochankowie, którzy po usłyszeniu odmowy od poznanej przed dwoma dniami dziewczyny tracą sens życia, wpadają w depresję i niepocieszeni odchodzą w stronę zachodzącego słońca. Albo milkną, dopóki nie pojawi się kolejna ofiara :twisted:
cudne manowce
Arteya
Posts: 18
Joined: Wed Feb 11, 2015 6:40 pm

Re: Stekania starych marud, czyli narzekania cantryjskie

Postby Arteya » Sun Mar 08, 2015 4:30 pm

Albo porzuceni i zdradzeni dzień przed ślubem nastepnego dnia startują do najbrzydszej dziewczyny w mieście (historia oparta na faktach).

Return to “Ogólne dyskusje”

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest