Niniejszym tłumaczę się publicznie tym, którzy publicznie podkablowali, że mam urlop od Cantra. Ten wątek jest chyba najlepszy... Zatem:
Kochana Fro, koliberku (*łypie na koliberka i syczy: ptaszyno kochana,zostaw ten plecak!*) - nie chcem, ale muszem
Cantr przesłonił mi trochę życie realne. Nie potrafię "wrzucić na luz". Myślę o Cantrze przed zaśnięciem, po przebudzeniu, w trakcie dnia. Acha,i pewne słowa działają na mnie,jak słowa klucze, wytrychy, które-kiedy je czytam,piszę,wymawiam- automatycznie włączają tę zieloną lampkę "cantr". Nie napiszę tych słów,bo chyba byście wybuchnęli śmiechem,a chcę być teraz poważna *chichocze*. Ekhm... kontynuując... Dałam sobie urlop,żeby nabrać dystansu, z zamierzeniem powrotu po jakimś czasie. Zobaczę, które postacie jeszcze, po tym czasie, nie odeszły w niebyt i być może mój problem sam się rozwiąże. Śmieję się,że zamieniam zieloną stronę na zieloną stronę (cantr.pl na zieloną stronę, poświęconą nauce angielskiego)
Nie mam zdrowego podejścia do Cantra, podejścia, które miałam rok temu,półtora. Wtedy grałam rzadziej, Cantr był dla mnie jedynie rozrywką, dodatkiem do rzeczywistości. Dzisiaj wydaje mi się czasami,że jest na odwrót-rzeczywistość jest dodatkiem. A to już chore. Dodam do tego głupie myśli o robieniu w Cantrze rzeczy, które przybliżyłyby mnie do "graczy-jakich-znamy",a jakimi być nie chcę.
I taki jest mój kryzys. *mruga* długi urlop, w trakcie, którego może zakończę grę, jeśli ktoś potrzyma mnie za rękę, gdy będę wciskała krzyżyk *śmieje się*
PS.Podziwiam osoby, które mają np. dziewięć aktywnych postaci-nie wiem,jak to robicie.Mnie by nie wystarczyło dnia.A gdzie tu czas na realność?
PS2. Nie krzyczeć za te pierdoły i marudzenie-w końcu po to ten wątek!
PS3. Niniejszym przepraszam graczy,którym grę teraz moja nieobecność może okropnie skomplikować.
taca. wanna. łóżko