Odeszli... [*]
Moderators: Public Relations Department, Players Department
- Masterpiece
- Posts: 64
- Joined: Wed Mar 27, 2013 10:18 pm
Re: Odeszli... [*]
A ja bym polecał, żebyście się zastanowili zanim coś napiszecie. I Eliette, i Zero byli przestępcami. Dom Bojran zajęło się jedynie sprawą Eliette do końca. Jeśli chodzi o Zero to przecież sam się pociął. Dom Bojran zrobiło jedynie to co do nich należało. Przestępców się kara a nie nagradza, bez względu na to jak dobrze gracz odgrywa swoją postać. Nawiasem mówiąc wspomniane postacie wpadły tylko przez ich własną głupotę. Ale wiadomo, lepiej winić wszystkich poza sobą.
- Berya
- Posts: 173
- Joined: Tue Apr 23, 2013 3:13 am
Re: Odeszli... [*]
Przez głupotę? Skąd. Ani jedno, ani drugie nie wpadło przez głupotę. Przecież doskonale wiedziałam, że takie moje zachowanie, jak przypłynięcie do DB z torturowaną wcześniej Out na pokładzie może skończyć się tragicznie. Tak samo jak Bu wiedziała, że uwolniona Ejanka pewnie nie będzie szczęśliwa, że została porwana i będzie chciała kary. Jedno i drugie było oczywiste i w obu przypadkach była to świadoma decyzja zarówno graczy, żeby iść w zaparte, konsekwentnie drążyć postacią ścieżkę, którą obrały, jak i postaci, że nie warto uciekać.
To, o co mam żal do Dom Bojran w przypadku Eliette, to zgaszenie, uciszenie całej akcji. Zamknięcie do kilku postaci rozmawiających na osobności na rzecz ziemniaczanej papki na placu o której wspominałam wcześniej. Przyznam, że liczyłam, że Eliette się wyłga i miałam nadzieję, że zeznania złamanej psychicznie, torturowanej Out będą przeszkodą w zatrzymaniu ich przez DB, ale nie mam o to żalu. Ot, minęłam się z nadzieją, przełykam konsekwencje z którymi się liczyłam decydując popłynięcie do jednego z największych miast, zamiast ucieczkę poza Siedem Wysp, która dawała mojej postaci pewne życie.
W przypadku Zero sprawa wygląda inaczej - żal mam o podejście miasta do kogoś, kto był jednym z nich. W moim odczuciu niekonsekwentne traktowanie go jak przyjaciela przez całe życie, żeby po jednej wiadomości niemal natychmiast zamknąć i doprowadzić do NDSa, jednocześnie na placu rozpowiadając o tym jaki to on straszny. Mijanie się z charakterem Zero w osądach na temat tego, co zrobił. A przecież po wypuszczeniu Ejanki Zero, dokładnie tak samo jak Eliette, mógł zniknąć z Siedmiu Wysp i wieść spokojne życie z dala od zagrożenia. Albo też nie wypuszczać jej wcale, zabić, by sprawa nie ujrzała światła dziennego. Owszem, Zero zabił się sam. Kto by się nie zabił? Zdradzony przez przyjaciół, mając w perspektywie wydanie znienawidzonym wrogom.
To, o co mam żal do Dom Bojran w przypadku Eliette, to zgaszenie, uciszenie całej akcji. Zamknięcie do kilku postaci rozmawiających na osobności na rzecz ziemniaczanej papki na placu o której wspominałam wcześniej. Przyznam, że liczyłam, że Eliette się wyłga i miałam nadzieję, że zeznania złamanej psychicznie, torturowanej Out będą przeszkodą w zatrzymaniu ich przez DB, ale nie mam o to żalu. Ot, minęłam się z nadzieją, przełykam konsekwencje z którymi się liczyłam decydując popłynięcie do jednego z największych miast, zamiast ucieczkę poza Siedem Wysp, która dawała mojej postaci pewne życie.
W przypadku Zero sprawa wygląda inaczej - żal mam o podejście miasta do kogoś, kto był jednym z nich. W moim odczuciu niekonsekwentne traktowanie go jak przyjaciela przez całe życie, żeby po jednej wiadomości niemal natychmiast zamknąć i doprowadzić do NDSa, jednocześnie na placu rozpowiadając o tym jaki to on straszny. Mijanie się z charakterem Zero w osądach na temat tego, co zrobił. A przecież po wypuszczeniu Ejanki Zero, dokładnie tak samo jak Eliette, mógł zniknąć z Siedmiu Wysp i wieść spokojne życie z dala od zagrożenia. Albo też nie wypuszczać jej wcale, zabić, by sprawa nie ujrzała światła dziennego. Owszem, Zero zabił się sam. Kto by się nie zabił? Zdradzony przez przyjaciół, mając w perspektywie wydanie znienawidzonym wrogom.
- Buka
- Posts: 357
- Joined: Mon Mar 19, 2012 2:13 pm
- Location: Śląsk
Re: Odeszli... [*]
@Masterpiece - z żadnego z moich postów nie miał przemawiać żal za niesprawiedliwy tok wypadków.
Opisałam historię postaci, która nie żyje. Bez żadnych pretensji do kogokolwiek czy to z postaci czy graczy. Wybory moje były celowe, tak mi pasowało, tak mi było fabularnie. Jestem o całe kilometry oddalona od oburzenia, że zadziało się jak się zadziało, że nikt nie miał powodów chronić czy oszczędzać Zero. To wszystko jest dla mnie całkowicie zwyczajne. Mi nawet nie żal jego śmierci, chociaż nie była specjalnie tak planowana.
Sposób w jaki wpadł nie był moją bezmyślnością. Nie był żadną głupotą. W historii Zera z mojej strony nie miało być żadnego "niedoścignionego, nieuchwytnego przestępcy". Do charakteru postaci pasowała jawność, olewanie pewnych konsekwencji czynów, czasem impulsywne działanie bez przejmowania się co będzie dalej. Także bycie w pewnej mierze mentalnym gimbusem, niedojrzałym, z dwuznaczną moralnością.
Postać nie miała być mistrzem intelektu. Nie miała dbać o swoją przyszłość nade wszystko. Miała mieć swoją gimbusową hierarchię, pasujące powody zachowań, określone myślenie.
Opisałam historię postaci, która nie żyje. Bez żadnych pretensji do kogokolwiek czy to z postaci czy graczy. Wybory moje były celowe, tak mi pasowało, tak mi było fabularnie. Jestem o całe kilometry oddalona od oburzenia, że zadziało się jak się zadziało, że nikt nie miał powodów chronić czy oszczędzać Zero. To wszystko jest dla mnie całkowicie zwyczajne. Mi nawet nie żal jego śmierci, chociaż nie była specjalnie tak planowana.
Sposób w jaki wpadł nie był moją bezmyślnością. Nie był żadną głupotą. W historii Zera z mojej strony nie miało być żadnego "niedoścignionego, nieuchwytnego przestępcy". Do charakteru postaci pasowała jawność, olewanie pewnych konsekwencji czynów, czasem impulsywne działanie bez przejmowania się co będzie dalej. Także bycie w pewnej mierze mentalnym gimbusem, niedojrzałym, z dwuznaczną moralnością.
Postać nie miała być mistrzem intelektu. Nie miała dbać o swoją przyszłość nade wszystko. Miała mieć swoją gimbusową hierarchię, pasujące powody zachowań, określone myślenie.
NDS
- Masterpiece
- Posts: 64
- Joined: Wed Mar 27, 2013 10:18 pm
Re: Odeszli... [*]
Buko, nie zwracałem się bezpośrednio do Ciebie. Bardziej do tych co mają jakieś gorzkie żale. Berya, po pierwsze przykro mi stwierdzić, ale gdyby nie Out, to Eliette dalej by żyła. Po drugie, całkowity brak rozgłosu był jak najbardziej właściwym posunięciem. Wystarczy przypomnieć sobie sprawę Klary Mandali, która była tak rozgłoszona że wszyscy na siedmiu wyspach o tym już słyszeli. Nie muszę chyba mówić kto był inspiracją dla Eliette. I wreszcie po trzecie, to nie jest tak że Zero nigdy nie miał przyjaciół w DB. To coś bardziej na zasadzie, że oni tak naprawdę nigdy nie znali Zero. Nie wiedzieli że byłby w stanie zrobić coś takiego. Zresztą sam Zero się przyznał, co więcej nie uważał że zrobił coś złego, a jego jedyne odzywki to "pierdol się". Nie mam żadnego żalu do postaci. Gracz ogrywał tak jak sobie zaplanował i bardzo dobrze to wyszło. Bolą mnie jedynie komentarze że to Dom Bojran jest złe, bo zatrzymuje tych złych. A to nawet sensu nie ma. Na koniec dodam jeszcze że ta "ziemniaczana papka" zatrzymała Eliette i niestety trochę czuję że to bardziej zabolało gracza niż postać.
- Buka
- Posts: 357
- Joined: Mon Mar 19, 2012 2:13 pm
- Location: Śląsk
Re: Odeszli... [*]
A to przepraszam, Masterpiece, nadinterpretacja. Poczułam się do wyjaśnienia na "w razie jakby", jako że to od mojego postu zaczęty temat.
W Dom Bojran pojawiałam się, mieszkałam, umierałam wieloma postaciami, nastawionymi do niego w różnoraki sposób. Czasem grało mi się tam lepiej, czasem gorzej, jak wszędzie.
I na ile to możliwe odczucia i motywacje gracza oddzielam od czysto postaciowych.
Nie byłam Zerem, nie byłam Inulain, Zarrakh ani... zresztą, za długa lista, jestem trochę hurtowniczką.
W Dom Bojran pojawiałam się, mieszkałam, umierałam wieloma postaciami, nastawionymi do niego w różnoraki sposób. Czasem grało mi się tam lepiej, czasem gorzej, jak wszędzie.
I na ile to możliwe odczucia i motywacje gracza oddzielam od czysto postaciowych.
Nie byłam Zerem, nie byłam Inulain, Zarrakh ani... zresztą, za długa lista, jestem trochę hurtowniczką.

NDS
- Berya
- Posts: 173
- Joined: Tue Apr 23, 2013 3:13 am
Re: Odeszli... [*]
Postać bolało, bolało i bolało, ale w końcu jej się bolenie znudziło i zajęła się szczurkami. I jak już pisałam, o ile przez większość życia śmierci się panicznie bała, o tyle po tak długim braku jakiegokolwiek RP ze strony miasta, Elietta nabrała do tego dystansu, którego nie planowałam i o który jej nie posądzałam - przestała bać się śmierci, a potraktowała ją jak zwycięstwo nad miastem, jednocześnie popadając w skrajne szaleństwo.
Oh, i przede wszystkim, BŁAGAM o nie posądzanie mnie o to, że Eliette była zainspirowana Klarą Mandalą. Niezwykle mnie to obraża i boli. Po pierwsze Eliette była kilkanaście lat starsza od Klary. Po drugie, nienawidziła jej jak nikogo nigdy wcześniej i nigdy potem. Po trzecie, była konsekwentnie odgrywana przez całe swoje życie, a jej zachowania były następstwami tego, co ją spotkało. Po czwarte, nie miałam żadnego wpływu na pisanie przez Out pamiętnika. Nie wiedziałam o nim aż do śmierci Eliette, a ona sama niczego takiego nie pisała. Klara miała tak naprawdę niewiele do jej życia.
Ziemniaczana papka jest po prostu, co tu dużo mówić, głupia. Niemające nic na celu ziemniaczane wywody o ziemniaczanej lepszości ziemniaka nad ryżem. Głupie odgrywanie ziemniaczanych piosenek i ziemniaczanego jedzenia.
Nigdy też nie powiedziałam, że Dom Bojran jest złe, bo zatrzymuje tych złych. Powtarzam, że ŚWIADOMIE wyruszyłam do Dom Bojran, chcąc... Hmmm... Akcji? Emocji? Zdarzeń? Czegoś ciekawego. Zamiast czegoś ciekawego w mieście odgrywała się dalej ta sama papka, co wcześniej. To sprawia, że zaczynam wierzyć w bezcelowość śmierci Eliette, na którą przynajmniej w sporej części dobrowolnie się zgodziłam. I tak, przyznaję, że to mnie boli. Tak samo, jak boli mnie wydanie przez płytką i do głębi kretyńską Kasandrę, która nie miała przez całe życie do zaprezentowania nic, poza swoim kroczem i której setki klonów mogłyby powstać w każdej chwili. Bo drugiej Eliette już nie będzie. Głupim byłoby udawanie, że nie wzbudza ona we mnie emocji, choć z jej losem pogodziłam się dawno temu.
Jeżeli o Out chodzi... Cóż, widzę to inaczej i nie jestem obiektywna, ale zwalam i będę zwalać jej śmierć na postępowanie Dom Bojran. Nie musiała umierać i nie chciałam, żeby umarła. Była naprawdę genialną postacią, a na tym, co Eliette jej zrobiło można by zbudować ocean głębi. Gdyby nie DB, Out nadal by żyła.
Oh, i przede wszystkim, BŁAGAM o nie posądzanie mnie o to, że Eliette była zainspirowana Klarą Mandalą. Niezwykle mnie to obraża i boli. Po pierwsze Eliette była kilkanaście lat starsza od Klary. Po drugie, nienawidziła jej jak nikogo nigdy wcześniej i nigdy potem. Po trzecie, była konsekwentnie odgrywana przez całe swoje życie, a jej zachowania były następstwami tego, co ją spotkało. Po czwarte, nie miałam żadnego wpływu na pisanie przez Out pamiętnika. Nie wiedziałam o nim aż do śmierci Eliette, a ona sama niczego takiego nie pisała. Klara miała tak naprawdę niewiele do jej życia.
Ziemniaczana papka jest po prostu, co tu dużo mówić, głupia. Niemające nic na celu ziemniaczane wywody o ziemniaczanej lepszości ziemniaka nad ryżem. Głupie odgrywanie ziemniaczanych piosenek i ziemniaczanego jedzenia.
Nigdy też nie powiedziałam, że Dom Bojran jest złe, bo zatrzymuje tych złych. Powtarzam, że ŚWIADOMIE wyruszyłam do Dom Bojran, chcąc... Hmmm... Akcji? Emocji? Zdarzeń? Czegoś ciekawego. Zamiast czegoś ciekawego w mieście odgrywała się dalej ta sama papka, co wcześniej. To sprawia, że zaczynam wierzyć w bezcelowość śmierci Eliette, na którą przynajmniej w sporej części dobrowolnie się zgodziłam. I tak, przyznaję, że to mnie boli. Tak samo, jak boli mnie wydanie przez płytką i do głębi kretyńską Kasandrę, która nie miała przez całe życie do zaprezentowania nic, poza swoim kroczem i której setki klonów mogłyby powstać w każdej chwili. Bo drugiej Eliette już nie będzie. Głupim byłoby udawanie, że nie wzbudza ona we mnie emocji, choć z jej losem pogodziłam się dawno temu.
Jeżeli o Out chodzi... Cóż, widzę to inaczej i nie jestem obiektywna, ale zwalam i będę zwalać jej śmierć na postępowanie Dom Bojran. Nie musiała umierać i nie chciałam, żeby umarła. Była naprawdę genialną postacią, a na tym, co Eliette jej zrobiło można by zbudować ocean głębi. Gdyby nie DB, Out nadal by żyła.
- Masterpiece
- Posts: 64
- Joined: Wed Mar 27, 2013 10:18 pm
Re: Odeszli... [*]
Berya wrote:Postać bolało, bolało i bolało, ale w końcu jej się bolenie znudziło i zajęła się szczurkami. I jak już pisałam, o ile przez większość życia śmierci się panicznie bała, o tyle po tak długim braku jakiegokolwiek RP ze strony miasta, Elietta nabrała do tego dystansu, którego nie planowałam i o który jej nie posądzałam - przestała bać się śmierci, a potraktowała ją jak zwycięstwo nad miastem, jednocześnie popadając w skrajne szaleństwo.
Oh, i przede wszystkim, BŁAGAM o nie posądzanie mnie o to, że Eliette była zainspirowana Klarą Mandalą. Niezwykle mnie to obraża i boli. Po pierwsze Eliette była kilkanaście lat starsza od Klary. Po drugie, nienawidziła jej jak nikogo nigdy wcześniej i nigdy potem. Po trzecie, była konsekwentnie odgrywana przez całe swoje życie, a jej zachowania były następstwami tego, co ją spotkało. Po czwarte, nie miałam żadnego wpływu na pisanie przez Out pamiętnika. Nie wiedziałam o nim aż do śmierci Eliette, a ona sama niczego takiego nie pisała. Klara miała tak naprawdę niewiele do jej życia.
Ziemniaczana papka jest po prostu, co tu dużo mówić, głupia. Niemające nic na celu ziemniaczane wywody o ziemniaczanej lepszości ziemniaka nad ryżem. Głupie odgrywanie ziemniaczanych piosenek i ziemniaczanego jedzenia.
Nigdy też nie powiedziałam, że Dom Bojran jest złe, bo zatrzymuje tych złych. Powtarzam, że ŚWIADOMIE wyruszyłam do Dom Bojran, chcąc... Hmmm... Akcji? Emocji? Zdarzeń? Czegoś ciekawego. Zamiast czegoś ciekawego w mieście odgrywała się dalej ta sama papka, co wcześniej. To sprawia, że zaczynam wierzyć w bezcelowość śmierci Eliette, na którą przynajmniej w sporej części dobrowolnie się zgodziłam. I tak, przyznaję, że to mnie boli. Tak samo, jak boli mnie wydanie przez płytką i do głębi kretyńską Kasandrę, która nie miała przez całe życie do zaprezentowania nic, poza swoim kroczem i której setki klonów mogłyby powstać w każdej chwili. Bo drugiej Eliette już nie będzie. Głupim byłoby udawanie, że nie wzbudza ona we mnie emocji, choć z jej losem pogodziłam się dawno temu.
Jeżeli o Out chodzi... Cóż, widzę to inaczej i nie jestem obiektywna, ale zwalam i będę zwalać jej śmierć na postępowanie Dom Bojran. Nie musiała umierać i nie chciałam, żeby umarła. Była naprawdę genialną postacią, a na tym, co Eliette jej zrobiło można by zbudować ocean głębi. Gdyby nie DB, Out nadal by żyła.
Nie zgadzam się z ani jednym zdaniem. No ale to moja opinia.
- Berya
- Posts: 173
- Joined: Tue Apr 23, 2013 3:13 am
Re: Odeszli... [*]
Mało precyzyjną opinią nie zgadzanie się z faktami, którymi przynajmniej częściowo jest moja wypowiedź. Cóż, ciągle mogłabym mówić o Eliette godzinami i faktycznie nie ma sensu ciągnąć offtopu, zwłaszcza, że i tak zamierzam opisać całą jej historię w innym wątku.
Dodam jeszcze, do tego co mnie najbardziej zabolało: nie na Klarze była ona inspirowana, a na kilku różnych, podobnych moim zdaniem postaciach z książek, seriali i filmów, połączonych ze sobą w moją fantazję i rozwijaną niezależnie w cantryjskim świecie. Podczas poznania 30stoletniej Klary, Eliette miała niemal 50tkę i swoją historię.
Dodam jeszcze, do tego co mnie najbardziej zabolało: nie na Klarze była ona inspirowana, a na kilku różnych, podobnych moim zdaniem postaciach z książek, seriali i filmów, połączonych ze sobą w moją fantazję i rozwijaną niezależnie w cantryjskim świecie. Podczas poznania 30stoletniej Klary, Eliette miała niemal 50tkę i swoją historię.
- Masterpiece
- Posts: 64
- Joined: Wed Mar 27, 2013 10:18 pm
Re: Odeszli... [*]
Jednak chyba nie będę owijał w bawełnę. Denerwuje mnie samochwalstwo.
- Alutka
- Posts: 351
- Joined: Sun Aug 02, 2015 6:28 pm
- Location: Poland, Łódź
Re: Odeszli... [*]
Od razu zaznaczę, że nie mam żadnej postaci w DB i całą historię znam tylko z tego wątku.
Sądzę, że cała ta dyskusja sprowadza się do tego, że różni gracze oczekują różnych rzeczy od tej gry. Jedni chcą się wczuć swoją postać i 'poczuć' jej życie, inni chcą się po prostu oderwać od życia i pośmiać, choćby z ziemniaczanej papki, a jeszcze inni... szukają cyber miłości. Trzeba to zaakceptować i tyle.
Sądzę, że cała ta dyskusja sprowadza się do tego, że różni gracze oczekują różnych rzeczy od tej gry. Jedni chcą się wczuć swoją postać i 'poczuć' jej życie, inni chcą się po prostu oderwać od życia i pośmiać, choćby z ziemniaczanej papki, a jeszcze inni... szukają cyber miłości. Trzeba to zaakceptować i tyle.
“Man sacrifices his health in order to make money.
Then he sacrifices money to recuperate his health. He is so anxious about the future that he does not enjoy the present; he lives as if he is never going to die, and then dies having never really lived.”
Then he sacrifices money to recuperate his health. He is so anxious about the future that he does not enjoy the present; he lives as if he is never going to die, and then dies having never really lived.”
- Buka
- Posts: 357
- Joined: Mon Mar 19, 2012 2:13 pm
- Location: Śląsk
Re: Odeszli... [*]
Alutka wrote:Od razu zaznaczę, że nie mam żadnej postaci w DB i całą historię znam tylko z tego wątku.
Sądzę, że cała ta dyskusja sprowadza się do tego, że różni gracze oczekują różnych rzeczy od tej gry. Jedni chcą się wczuć swoją postać i 'poczuć' jej życie, inni chcą się po prostu oderwać od życia i pośmiać, choćby z ziemniaczanej papki, a jeszcze inni... szukają cyber miłości. Trzeba to zaakceptować i tyle.
Na multum chęci i podejść jest w cantrze miejsce. Dobrze dawać innym możliwości odgrywania. Gdy to od nas zależy i nie jest niezgodne z postawą naszej postaci. Często nastawienie otoczenia nie tylko w sensie postaci, ale i graczy wiele zmienia. Wolność odgrywania po swojemu. Kultura odgrywania też ważna według mnie.
Godzę się jakoś z tym, że "według mnie".

NDS
- Cara
- Posts: 149
- Joined: Sun Feb 01, 2015 8:18 pm
Re: Odeszli... [*]
Masterpiece wrote: Przestępców się kara a nie nagradza, bez względu na to jak dobrze gracz odgrywa swoją postać.
Do tego w wolnych chwilach zajmujmy się malowankami, ustępujmy miejsca starszym, nie mówmy z pełnymi ustami a o 20 wszyscy grzecznie idźmy spać.
"After all... it's just a trick. Yes, it's just a trick."
- Masterpiece
- Posts: 64
- Joined: Wed Mar 27, 2013 10:18 pm
Re: Odeszli... [*]
Alutka mnie właśnie natchnęła, że również podejście miast się różni. Niektóre są komiczne, niektóre dramatyczne. Dom Bojran na pewno zalicza się do tej pierwszej grupy.
-
- Posts: 925
- Joined: Tue May 20, 2014 2:18 pm
Re: Odeszli... [*]
Taa... Nie ma nic bardziej komicznego, niż doprowadzenie do NDS osoby, która miała być zatrzymana "do wyjaśnienia". Za przestępstwa popełnione w innej części świata. Bez żadnych dowodów, jedynie na podstawie radiowego donosu, który mógł nadać byłe troll. Pieprzyć domniemanie niewinności - bawimy się 
I nie mowie, żeby nagradzać zbrodniarzy ale, no kurde no, karajmy bardziej realistycznie.

I nie mowie, żeby nagradzać zbrodniarzy ale, no kurde no, karajmy bardziej realistycznie.
-
- Posts: 42
- Joined: Sat Feb 08, 2014 1:13 pm
Re: Odeszli... [*]
To ja tylko dodam, że nie zgadzam się, że Out zginęła przez mieszkańców Dom Bojran. To tak, jakby to, co Eliette jej zrobiła, nie miało absolutnie żadnego znaczenia. I myślę, że naprawdę ciężko byłoby znaleźć miasto, w którym, jak już się wydało, co Eliette zrobiła, to powiedziano by "spoko płyń sobie dalej, morduj i torturuj ludzi". Out rzeczywiście była świetnie odgrywana, według mnie o wiele lepiej od Eliette, pięknie potrafiła przekazać pewne rzeczy pomiędzy wierszami. Gdyby nie to, pewnie Eliette przekonałaby inne postacie co do swojej niewinności.
Ale ja się nie znam i nie umiem grać, wiec moja zdanie i tak się nie liczy.
Ale ja się nie znam i nie umiem grać, wiec moja zdanie i tak się nie liczy.

Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest