Jak on/ona mnie wkurza...
Moderators: Public Relations Department, Players Department
- Felixis
- Posts: 437
- Joined: Sun Aug 10, 2014 1:40 pm
- Location: Londyn
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Jakbyś ustawił w opisie postaci że masz trzy ręce, myślę że byłbyś zgłoszony do PD. Chociaż w sumie faceta co grał wielkiego jaszczura czy tego demona nikt chyba nie zgłosił...
No ale mniejsza. Tak to jest jak chcesz oddać coś ludzkiemu rozsądkowi-różni ludzie, różne wersje, różne wyobrażenia. Komuś pasuje że jakaś postać ma mocną głowę i wychyla szklankę za szklanką, ktoś inny mówi że niemożliwe i się będzie kłócił. Ktoś poparzy rękę bo mu woda z pierogów pryśnie przy wrzucaniu, ktoś inny przeturla się po rozpalonym ognisku i nic mu nie jest. Sęk w tym, że nie ma rozsądnego sposobu jak to wszystko wytłumaczyć czy ujednolicić. Trzeba by spisać wielką księgę zasad co można, a co nie z rzeczy których w mechanice nie ma (co jest niemożliwe do zebrania, bo zawsze znajdzie się coś pominiętego), albo po prostu zakazać wszystkiego i zabić całego ducha RP. Bo na siłę kogoś w roli MG się nie wciśnie, żeby pilnował każdej osady, każdej rozmowy itp.
No ale mniejsza. Tak to jest jak chcesz oddać coś ludzkiemu rozsądkowi-różni ludzie, różne wersje, różne wyobrażenia. Komuś pasuje że jakaś postać ma mocną głowę i wychyla szklankę za szklanką, ktoś inny mówi że niemożliwe i się będzie kłócił. Ktoś poparzy rękę bo mu woda z pierogów pryśnie przy wrzucaniu, ktoś inny przeturla się po rozpalonym ognisku i nic mu nie jest. Sęk w tym, że nie ma rozsądnego sposobu jak to wszystko wytłumaczyć czy ujednolicić. Trzeba by spisać wielką księgę zasad co można, a co nie z rzeczy których w mechanice nie ma (co jest niemożliwe do zebrania, bo zawsze znajdzie się coś pominiętego), albo po prostu zakazać wszystkiego i zabić całego ducha RP. Bo na siłę kogoś w roli MG się nie wciśnie, żeby pilnował każdej osady, każdej rozmowy itp.
"Prędzej czy później dopadnie nas rzeczywistość"
-
- Posts: 136
- Joined: Mon May 27, 2013 5:15 am
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Ciekawa dyskusja, choć raczej akademicka.
Mamy ramy wyznaczone mechaniką gry. I jeśli będziemy próbować ustawiać jakieś granice między nimi, będzie dość słabo. Nie ma tu MG, który byłby to w stanie ustalić arbitralnie, reszta zależy już tylko od graczy, a ich normy są różne, zależne od wyobraźni, czy wytrenowania umysłu w abstrakcji. Na ten przykład gala ma silnie rozwinięty w kierunku abstrakcji umysł i nie widzi nic złego w szeptach na odległość, być może również kąt prosty nie musi mieć wcale 90 st., a proste równoległe mogą się przecinać, bo czemu nie? Ja osobiście nie lubię szeptów na odległość, chyba że się zapomnę i szepnę "na skróty" nie sprawdziwszy, gdzie jest współszeptacz. Taczki przez okno mi nie przeszkadzają zupełnie, za to elfów i innych nieludziów nie cierpię, ale... dlaczego miałoby ich nie być? Bo ja ich nie lubię? To jest właśnie ten problem; kto ma ustalić zasady co wolno, czego nie? Do porozumienia nie dojdziemy, to pewne. Jeden będzie obstawał przy większym realizmie, starając się odwzorować zasady naszego świata, inny pójdzie w stronę abstrakcji. W sumie wielu pożera 2 kilo solonego mięsa i nie je nic przez lata. I może jedna, moja postać kiedykolwiek myła zęby. A spróchniałych pieńków w paszczy jakoś nie ma.
To akurat dobry temat. Możemy pogadać i wylać swoje frustracje. Wkurzają mnie nieludzie!
Mamy ramy wyznaczone mechaniką gry. I jeśli będziemy próbować ustawiać jakieś granice między nimi, będzie dość słabo. Nie ma tu MG, który byłby to w stanie ustalić arbitralnie, reszta zależy już tylko od graczy, a ich normy są różne, zależne od wyobraźni, czy wytrenowania umysłu w abstrakcji. Na ten przykład gala ma silnie rozwinięty w kierunku abstrakcji umysł i nie widzi nic złego w szeptach na odległość, być może również kąt prosty nie musi mieć wcale 90 st., a proste równoległe mogą się przecinać, bo czemu nie? Ja osobiście nie lubię szeptów na odległość, chyba że się zapomnę i szepnę "na skróty" nie sprawdziwszy, gdzie jest współszeptacz. Taczki przez okno mi nie przeszkadzają zupełnie, za to elfów i innych nieludziów nie cierpię, ale... dlaczego miałoby ich nie być? Bo ja ich nie lubię? To jest właśnie ten problem; kto ma ustalić zasady co wolno, czego nie? Do porozumienia nie dojdziemy, to pewne. Jeden będzie obstawał przy większym realizmie, starając się odwzorować zasady naszego świata, inny pójdzie w stronę abstrakcji. W sumie wielu pożera 2 kilo solonego mięsa i nie je nic przez lata. I może jedna, moja postać kiedykolwiek myła zęby. A spróchniałych pieńków w paszczy jakoś nie ma.

- gala
- Posts: 493
- Joined: Sat Jan 24, 2015 7:21 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Jones Abrahams wrote:Na ten przykład gala ma silnie rozwinięty w kierunku abstrakcji umysł i nie widzi nic złego w szeptach na odległość, być może również kąt prosty nie musi mieć wcale 90 st., a proste równoległe mogą się przecinać, bo czemu nie?
Nie zrozumcie mnie źle. Jeśli ktoś ze mną grywa to wie, że staram się tego nie robić. Po prostu nie drażni mnie to aż tak bardzo jak ATSa.
Alutka wrote:Zielony świat jest opanowany przez śpiące Smaugi, które budzą się tylko i wyłącznie wtedy, gdy ktoś chce się zainteresować ich skarbami.
https://www.reddit.com/r/Cantr/
-
- Posts: 136
- Joined: Mon May 27, 2013 5:15 am
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
@gala, mam nadzieję, że nie odebrałeś tego jako potępienie? Absolutnie tak nie jest. Pokazuję tylko jak różne są nasze oceny w tym względzie. I nic z tym nie zrobimy. Wprawdzie może się obić o terror większości, ale będzie to jednak(?!?) rodzaj wymuszenia, a granica nadal będzie płynna i żeby cokolwiek ustalić trzeba będzie spisać, jak zauważyła Felixis, wielką księgę zasad. Z naciskiem na Wielką. Alkohol w Cantr powoduje jakieś zaburzenia świadomości? Czy może wyrastanie dodatkowych kończyn? I działa tak pity z naczyń, czy bezpośrednio z inwentarza?
Wkurzają mnie nagie postaci targające wiąchy chrustu, po kilka toporów kilogramy piachu luzem... 


- psychowico
- Posts: 1732
- Joined: Wed Mar 02, 2011 9:57 am
- Contact:
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Jones Abrahams wrote:Wkurzają mnie nieludzie!
Widział ktoś jakiś pogrom w Cantrze? Jako ludzie mamy tendencją do mordowania wszystkiego, czego nie znamy. Nieludzie pod topór.
"Please give us a simple answer, so that we don't have to think, because if we think, we might find answers that don't fit the way we want the world to be."
https://www.kinkykitty.pl
https://www.kinkykitty.pl
-
- Posts: 925
- Joined: Tue May 20, 2014 2:18 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
To że wkurzają Jonesa, nie znaczy, że jego postacie też są wkurzone.
-
- Posts: 136
- Joined: Mon May 27, 2013 5:15 am
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Moje postaci raczej nie zauważają nieludziów, bo ja zwyczajnie nie wiem, jak się do nich odnieść. Czy to normalne w Cantr? Czy też powinienem spytać, cóż Cię do tego kroku skłoniło? Nie wiem jak zareagować, więc moje ludziki nic nie mówią.
- Marian10
- Posts: 100
- Joined: Tue Apr 23, 2013 12:34 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Myślę że to pasuje do dyskusji wyżej:
notatka -Sklep z Grzybami - opowiadanie-
Polecam, Żanet Kaleta
notatka -Sklep z Grzybami - opowiadanie-
Code: Select all
W karczmie jednego z wielkich miast Siedmiu Wysp przysiadł się do mnie mężczyzna
w średnim wieku. Jak zrozumiałem był to podróżnik taki jak ja. Był gadatliwy,
już po kilku chwilach rozmowa skierowała się na temat atrakcji i ciekawych
osobliwości możliwych do napotkania tylko w tego typu miejscach. Jako, że byłem
tam znacznie krócej to pozwoliłem mu opowiadać. Zaczął słowami:
„Widzisz,ostatnio natknąłem się na ciekawy znak głoszący, że w jednej
z tych mniej przyjemnych uliczek miasta zlokalizowany jest sklep z grzybami. Pomysł,
by sprzedawać tylko i wyłącznie grzyby wydał mi się zabawny. Ja sam w moim lesie
często zbieram grzyby i idzie mi to całkiem nieźle, ale przez myśl mi nie
przeszło, aby próbować handlować nimi na większą skalę. Ludzie znają
przecież miód, banany i inne tego typu lepsze pożywienie.
Zainteresowany bezsensownością tej reklamy skierowałem się w podane miejsce,
wszedłem przez pamiętające lepsze czasy drzwi i znalazłem się w niewielkim,
dość surowo urządzonym pomieszczeniu. Za ladą stał niski uśmiechnięty
człowieczek, który zdawał się oczekiwać właśnie na mnie.
— Witam, czy to sklep z grzybami? — zapytałem obrzucając wzrokiem ustawione
pod ścianą półki z koszami wypełnionymi grzybami.
— Tak, trafił pan idealnie, a ja jestem tu sprzedawcą. Czym mogę służyć? —
rzekł do mnie nie zdając chyba sobie sprawy z głupoty swojego pytania. Po co niby
mogłem tam przyjść?
— Noo... skoro już tu jestem to chciałbym kupić... grzyby.
— Jakie? — zaskoczył mnie dość dziwnym pytaniem.
— No, grzyby jak to grzyby. Co szczególnego można o nich powiedzieć? Znam się
na grzybach, bo dużo zbieram ich u siebie w lesie. — wytłumaczyłem.
— Jakie grzyby zbiera pan najchętniej?
— Słuchaj, — zirytowany podniosłem głos — jak to jakie grzyby? Grzyby to
grzyby. Zbiera się ich jakieś 200 gramów dziennie, chyba że się umie, to o
jedną trzecią więcej. Trzeba zjeść 88 gramów, by uleczyć małą ranę.
— No, nie całkiem. Są przecież różne gatunki grzybów. Skoro zna się pan na
nich to nie powinno być problemem wybrać coś szczególnego. — rzekł do mnie
przechodząc zza lady do najbliższej z półek. Wyciągnął pękatego brązowego
grzyba o białym trzonie. Grzyb jak grzyb, widywałem i jadałem takie u mnie w
lesie.
— Co to jest? — zapytał.
— Grzyb.
— A konkretnie?
— Grzyb.
— Słyszał pan coś może o borowiku?
— Taa... chodzi o tego kartografa? — postanowiłem ukazać moje oczytanie, bo
rzeczywiście widziałem kiedyś mapę podpisaną jakimś Kardynałem Borowikiem.
— Od teraz będzie pan pamiętać, że te grzyby to borowiki. Skoro pan się nie
spotkał, to pewnie w pana lesie nie występują. Nie są zbyt pospolite, ale cenione
ze względu na walory smakowe, zresztą...
— Oczywiście, że występują! Tylko po co miałbym je rozróżniać? Co zmienia
fakt, że mają jakiś kolor i kształt kapelusza?
— No cóż, dla niektórych ludzi szczytem szczęścia jest jedzenie surowego
ryżu. Ale... — mówił dalej przebierając w koszach na półce — Co pan sądzi
o smaku tego...? — pokazał mi dłoń, na której leżał mały i niski żółty
grzybek.
— Grzybami i tak nie da się najeść. — odparłem. — Jaką znowu nazwę ma
ten grzyb? — zapytałem udając zainteresowanie.
— To są sargle. Prawdziwy rarytas, rzadsze nawet od borowików.
— Pomysłowa nazwa, pewnie kiedyś zbierałem i jadłem, ale nic szczególnego nie
zapamiętałem. Czym się różnią od tamtych?
— Smakiem. — powiedział z godnym podziwu uporem.
— No dobrze, ale jak zmiesza się z ryżem to i tak nikt smaku nie rozróżni.
— Tak pan sądzi? Dlaczego ludzie wolą jadać w gospodzie niż z beczki na
placu?
— Bo ja wiem... pokazać się? Nigdy nie miałem zbyt wyrafinowanego gustu, ale
jak mogę udowodnić, że nie brak mi żelaza to trzeba skorzystać z okazji, nie?
— No cóż. — odparł przerzucając grzyby w koszyku. — O tego nawet nie
pytam... — powiedział pod nosem chwytając na chwilę śmiesznego czerwonego
grzyba z białymi kropkami. Swoją drogą jadałem takie nie raz, więc niczym by
mnie nie zaskoczył. — Zainteresowałem pana wystarczająco, by zachęcić do
samodzielnych eksperymentów? Które chciałby pan kupić by spróbować w pierwszej
kolejności?
— W zasadzie to sam nie wiem, mogę kupić pół kilo. Gdyby na przykład w tej
ciemnej uliczce chapnął mnie pies albo sam nie wiem... No, ale niech będzie.
— Których grzybów?
— Co to za głupie pytania! Mówiłem przecież, że to bez znaczenia. Wszystkie
grzyby to grzyby, jak kupię pół kilo, to będę mógł nimi zaleczyć lekkie
draśnięcie.
— Proszę więc wyjść i wrócić, gdy się pan na coś zdecyduje. Nie pozwolę
okazywać moim sarglom, muchomorom, prawdziwkom, rydzom i podgrzybkom lekceważenia.
Do widzenia! — zawołał chyba nieco już zdenerwowany. Nie chciałem dyskutować z
idiotą, więc posłusznie opuściłem jego śmieszny sklepik.”
Zapytał co o tym sądzę, ja wolałem nie mówić nic. Po chwili dopiłem piwo z
kufla i pod pozorem załatwienia ważnej sprawy w porcie czym prędzej uciekłem
mając nadzieję, że już nigdy więcej nie spotkam tego człowieka.
Wielu ludzi stara się sprawić, by świat był szary i wszędzie jednakowy. Tępią
wszelkie przebłyski geniuszu czy oryginalności.
Takich ludzi należy unikać bardziej od piratów i bandytów.
Złoczyńcy mogą Cię zabić, ci natomiast sprawić, byś żyjąc zgnił od
środka.
Nie pozwól, by Twoje życie ograniczyło się do zjadania codziennie porcji surowych
ziemniaków, noszenia konopnych spodni i liczenia gramów żelaza.
Ja nie potrafiłem żyć w ten sposób.
Odważ się mieć marzenia i do nich dążyć, odważ się różnić od innych.
Edeos z Golduranu
Dnia 3641
Polecam, Żanet Kaleta
- witryna
- Posts: 110
- Joined: Sat Dec 05, 2015 2:04 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Salamandra. Zdecydowanie Salamandra.
Mam wrażenie, że po wybudzeniu się postaci, cała osada obumarła, dużo postaci zapadło w śpiączkę. Zrobiło się cicho i widać/słychać tylko jedną postać, która wszędzie biega, robi milion porządków (serio, fajnie jest zobaczyć ścianę tekstu "Ktoś przeciągnął...") i nakazuje innym, co mają robić. Co z dewizą miasteczka "Tutaj każdy może robić, co chce"?
Dodatkowo jest mistrzynią rozwalania fabuły, z którą jest teraz naprawdę ciężko.
Mam wrażenie, że po wybudzeniu się postaci, cała osada obumarła, dużo postaci zapadło w śpiączkę. Zrobiło się cicho i widać/słychać tylko jedną postać, która wszędzie biega, robi milion porządków (serio, fajnie jest zobaczyć ścianę tekstu "Ktoś przeciągnął...") i nakazuje innym, co mają robić. Co z dewizą miasteczka "Tutaj każdy może robić, co chce"?
Dodatkowo jest mistrzynią rozwalania fabuły, z którą jest teraz naprawdę ciężko.
- Uninstall Cantr, play Tetris.
YOU NOOB.
- andrzejek
- Posts: 224
- Joined: Fri Mar 27, 2015 9:55 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
witryna wrote:Salamandra. Zdecydowanie Salamandra.
Mam wrażenie, że po wybudzeniu się postaci, cała osada obumarła, dużo postaci zapadło w śpiączkę. Zrobiło się cicho i widać/słychać tylko jedną postać, która wszędzie biega, robi milion porządków (serio, fajnie jest zobaczyć ścianę tekstu "Ktoś przeciągnął...") i nakazuje innym, co mają robić. Co z dewizą miasteczka "Tutaj każdy może robić, co chce"?
Dodatkowo jest mistrzynią rozwalania fabuły, z którą jest teraz naprawdę ciężko.
A co ci się niby nie podoba???
Jak się postać dostanie do stołka, to w końcu może sobie porządzić!!!
- witryna
- Posts: 110
- Joined: Sat Dec 05, 2015 2:04 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Z tym, że ona "dostała się do stołka" tak całkiem... z dupy.
Obudziła się, pozakładała zamki i tyle z grania. Poza tym, zawsze wydawało mi się, że M. jest zarządcą.
Obudziła się, pozakładała zamki i tyle z grania. Poza tym, zawsze wydawało mi się, że M. jest zarządcą.
- Uninstall Cantr, play Tetris.
YOU NOOB.
-
- Posts: 188
- Joined: Sat Aug 03, 2013 6:21 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
No to teraz niech mieszkańcy sobie plują w brodę. Można było zażegnać problem na mnóstwo sposobów.
- psychowico
- Posts: 1732
- Joined: Wed Mar 02, 2011 9:57 am
- Contact:
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Nadal można. Rozmowa, prośba, groźba, wygnanie i w końcu lincz. Do roboty.
"Please give us a simple answer, so that we don't have to think, because if we think, we might find answers that don't fit the way we want the world to be."
https://www.kinkykitty.pl
https://www.kinkykitty.pl
- Lew Nikołajewicz
- Posts: 68
- Joined: Mon May 11, 2015 6:15 pm
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
To zależy, na ile postacie mają IC powód, by rozmawiać, prosić, grozić, wygnać czy linczować.
- rd1988
- Posts: 312
- Joined: Sun Mar 15, 2015 6:16 pm
- Location: Piękne miasto smogu, korków, dziurawych ulic i kiboli.
Re: Jak on/ona mnie wkurza...
Obudzenie się, wstawienie zamków i ogłoszenie zarządcą przy jednoczesnym braku komunikacji z resztą osady to chyba dobry powód.

Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest