Odeszli... [*]
Moderators: Public Relations Department, Players Department
- Wikary
- Posts: 8
- Joined: Mon Aug 20, 2012 1:05 pm
- Location: Ireland
Re: Odeszli... [*]
Zed
Nie wiem, może ktoś będzie go pamietał. Pochodził z Rubinkowa. Najpierw zbierał rubiny, potem na czyjeś zlecenie narysował mapę okolic Rubinkowa. Potem ktos go zabrał ze sobą na statek. Miała być walka z piratami oraz rysowanie map. W Edenie M. zbudował sobie motor i pojechał spotkac się z innymi, ale ich nie spotkał. Wpadł za to na piratów. Udało mu się uciec. Błąkał się po Fu aż trafił na jezioro, którego nie było na mapach. Objechał je dookoła az skończyło mu się paliwo. Zbudował łódkę i popłynął nią na wyspę, która była na tym jeziorze, a którą zobaczył z brzegu. Obszedł całą tę wyspę pieszo i zebrał materiały do mapy. Niestety kilka dni temu zmarł z głodu bo zapomniałem go nakarmić.
Nie wiem, może ktoś będzie go pamietał. Pochodził z Rubinkowa. Najpierw zbierał rubiny, potem na czyjeś zlecenie narysował mapę okolic Rubinkowa. Potem ktos go zabrał ze sobą na statek. Miała być walka z piratami oraz rysowanie map. W Edenie M. zbudował sobie motor i pojechał spotkac się z innymi, ale ich nie spotkał. Wpadł za to na piratów. Udało mu się uciec. Błąkał się po Fu aż trafił na jezioro, którego nie było na mapach. Objechał je dookoła az skończyło mu się paliwo. Zbudował łódkę i popłynął nią na wyspę, która była na tym jeziorze, a którą zobaczył z brzegu. Obszedł całą tę wyspę pieszo i zebrał materiały do mapy. Niestety kilka dni temu zmarł z głodu bo zapomniałem go nakarmić.
PD to samo zło. Walczyć z nim można tylko krzyżem i wodą święconą. Inne metody nie działają.
-
- Posts: 1536
- Joined: Fri Mar 10, 2006 7:58 am
- Location: Wonderland
Re: Odeszli... [*]
poziomek - wspominałem twojego Grzechotnika, czyli tego ze slupa, który popłynął do Amsterdamu i z powrotem. Chyba go pamiętasz?
Nie atakuje ciebie, tylko pokazałem taki następnym przypadek w tym za małym świecie :)
Nie atakuje ciebie, tylko pokazałem taki następnym przypadek w tym za małym świecie :)
Najlepsze forum ezoteryczne na świecie.
- Leinades
- Posts: 296
- Joined: Fri Mar 23, 2012 7:01 pm
- Location: Poland
Re: Odeszli... [*]
Wikary wrote:Zed
Nie wiem, może ktoś będzie go pamietał. Pochodził z Rubinkowa. Najpierw zbierał rubiny, potem na czyjeś zlecenie narysował mapę okolic Rubinkowa. Potem ktos go zabrał ze sobą na statek. Miała być walka z piratami oraz rysowanie map. W Edenie M. zbudował sobie motor i pojechał spotkac się z innymi, ale ich nie spotkał. Wpadł za to na piratów. Udało mu się uciec. Błąkał się po Fu aż trafił na jezioro, którego nie było na mapach. Objechał je dookoła az skończyło mu się paliwo. Zbudował łódkę i popłynął nią na wyspę, która była na tym jeziorze, a którą zobaczył z brzegu. Obszedł całą tę wyspę pieszo i zebrał materiały do mapy. Niestety kilka dni temu zmarł z głodu bo zapomniałem go nakarmić.
Mmm... Szkoda. Ale wiedz, że będziesz... już częściowo masz zastępcę

Sasza wrote:poziomek - wspominałem twojego Grzechotnika, czyli tego ze slupa, który popłynął do Amsterdamu i z powrotem. Chyba go pamiętasz?
Nie atakuje ciebie, tylko pokazałem taki następnym przypadek w tym za małym świecie
Aż się zapuszczę w tamte rejony i zabiję za to, że nie dał mi miodu, choć miał go dużo! :<
- Bazia
- Posts: 49
- Joined: Thu Dec 29, 2011 8:50 pm
- Location: Ziemia
Re: Odeszli... [*]
Wikary wrote:Zed
Nie wiem, może ktoś będzie go pamietał. Pochodził z Rubinkowa. Najpierw zbierał rubiny, potem na czyjeś zlecenie narysował mapę okolic Rubinkowa. Potem ktos go zabrał ze sobą na statek. Miała być walka z piratami oraz rysowanie map. W Edenie M. zbudował sobie motor i pojechał spotkac się z innymi, ale ich nie spotkał. Wpadł za to na piratów. Udało mu się uciec. Błąkał się po Fu aż trafił na jezioro, którego nie było na mapach. Objechał je dookoła az skończyło mu się paliwo. Zbudował łódkę i popłynął nią na wyspę, która była na tym jeziorze, a którą zobaczył z brzegu. Obszedł całą tę wyspę pieszo i zebrał materiały do mapy. Niestety kilka dni temu zmarł z głodu bo zapomniałem go nakarmić.
Pamiętamy

Długo zastanawiałam się co się z nim stało.
Co do spotkania o ile chodzi o to spotkanie o którym myślę to minęliśmy się o dzień dwa (z tego co pamiętam zostawił notatkę)
Pozdrawiam.
ல I sit beside the fire and think of how the world will be when winter comes without a spring... ல
- Leinades
- Posts: 296
- Joined: Fri Mar 23, 2012 7:01 pm
- Location: Poland
Re: Odeszli... [*] T z CL
Trak Torr z CL
Gdzieś na wyspie zadup i zniszczonych cywilizacji żył właśnie ten Pan. W leśnej atmosferze zarządzał małą, lecz jednak bogatą osadą. Gdy moja postać poznała Traka najpierw zastanawiała się nad jego imieniem. Oryginalność? Czy pójście na łatwiznę? Uznała jednak, że nazwał się tak dla jaj. Trudno było zobaczyć go zdenerwowanego lub co gorsze wściekłego. Mi udało się zrobić to jedynie raz, kiedy zmieniłem przez przypadek częstotliwość radiową
Mimo dość starego wieku (powyżej 80tki) lubił się zabawić. Był takim... nowoczesnym dziadkiem, choć bolące kości dawały się we znaki. Podczas pewnej podróży do pewnego innego zadupia interesował się wszystkim jak dziecko. Pytał też o kobietki i napoje alkoholowe. Był taki trochę... zwariowany, ale zawsze starał się pomóc innym.
Ze strony gracza powiem, że lubiłem swoją postać, która z nim współpracowała, tylko dlatego... że go znała. Miło się czytało jego teksty, ale również umiał odegrać sporo rzeczy. Nigdy nie był tak bardzo aktywny. Być może dlatego wybrał dość ciche miejsce... Często "spał", ale po wcześniej wspomnianej wyprawie zasnął głębiej, co go zabiło. Ale... zdążył dojechać do swojego ukochanego miasteczka.
Szkoda, że tak się stało i przypuszczam, że ani na forum, ani na cantra już nie wchodzi. Mimo nikłej aktywności mógł spowodować uśmiech na twarzy, co na pewno wiedzą wszyscy ci, co go poznali. Na pewno będzie teraz brakowało takiego charakteru w grze..
Gdzieś na wyspie zadup i zniszczonych cywilizacji żył właśnie ten Pan. W leśnej atmosferze zarządzał małą, lecz jednak bogatą osadą. Gdy moja postać poznała Traka najpierw zastanawiała się nad jego imieniem. Oryginalność? Czy pójście na łatwiznę? Uznała jednak, że nazwał się tak dla jaj. Trudno było zobaczyć go zdenerwowanego lub co gorsze wściekłego. Mi udało się zrobić to jedynie raz, kiedy zmieniłem przez przypadek częstotliwość radiową

Ze strony gracza powiem, że lubiłem swoją postać, która z nim współpracowała, tylko dlatego... że go znała. Miło się czytało jego teksty, ale również umiał odegrać sporo rzeczy. Nigdy nie był tak bardzo aktywny. Być może dlatego wybrał dość ciche miejsce... Często "spał", ale po wcześniej wspomnianej wyprawie zasnął głębiej, co go zabiło. Ale... zdążył dojechać do swojego ukochanego miasteczka.
Szkoda, że tak się stało i przypuszczam, że ani na forum, ani na cantra już nie wchodzi. Mimo nikłej aktywności mógł spowodować uśmiech na twarzy, co na pewno wiedzą wszyscy ci, co go poznali. Na pewno będzie teraz brakowało takiego charakteru w grze..
-
- Posts: 84
- Joined: Sat Jun 05, 2010 7:57 am
Re: Odeszli... [*]
Mirdorr z Los Liberos.
Czytając poprzedni "nekrolog" przyszedł mi na myśl Mirdorr. Również "nowoczesny", sympatyczny dziadek. Pewnie i postać tego samego gracza. Bardzo sympatycznie się grało z tą postacią pomimo tego, iż rzadko się budził tworzył pozytywną atmosferę wokół siebie.
Czytając poprzedni "nekrolog" przyszedł mi na myśl Mirdorr. Również "nowoczesny", sympatyczny dziadek. Pewnie i postać tego samego gracza. Bardzo sympatycznie się grało z tą postacią pomimo tego, iż rzadko się budził tworzył pozytywną atmosferę wokół siebie.
- psychowico
- Posts: 1732
- Joined: Wed Mar 02, 2011 9:57 am
- Contact:
Re: Odeszli... [*] T z CL
Leinades wrote:Trak Torr z CL
Uh.. A moja postać właśnie planuje go odwiedzić..
"Please give us a simple answer, so that we don't have to think, because if we think, we might find answers that don't fit the way we want the world to be."
https://www.kinkykitty.pl
https://www.kinkykitty.pl
-
- Posts: 728
- Joined: Sat Dec 03, 2005 7:30 pm
Re: Odeszli... [*]
Ooo, Mirdorr nie żyje? 

- Wikary
- Posts: 8
- Joined: Mon Aug 20, 2012 1:05 pm
- Location: Ireland
Re: Odeszli... [*]
Fergus Finn - postać z burzliwą historią. Niestety nie chce mi się wszystkiego pisać. Generalnie zaczynał jako dobry a skończył jako Kuba rozpruwacz. Umarł z głodu. Wcześniej zapadł w dziwną śpiączkę przez co został złapany i osadzony bez jedzenia i picia. Próbowałem go obudzić, ale się nie udało. Widać jego los został zaplanowany odgórnie. Jakieś bóstwa musiały go nie lubic wiec musiał odejść w zaświaty.
PD to samo zło. Walczyć z nim można tylko krzyżem i wodą święconą. Inne metody nie działają.
- Buka
- Posts: 357
- Joined: Mon Mar 19, 2012 2:13 pm
- Location: Śląsk
Re: Odeszli... [*]
Wikary wrote:Fergus Finn - postać z burzliwą historią.
Szkoda mi, że zmarł (bynajmniej nie został osadzony w pace bez jedzenia), bo był ciekawy, choć miał na pieńku co najmniej jedną moją postacią. Inną uratowałam mu chyba d.. Dawno.
Jak można grozić komuś śmiercią za "usiłowanie zaśmiecenia osady trzcinową łódką" i jednocześnie zabronić innym pomóc w przedokowaniu takowej?

NDS
- Wikary
- Posts: 8
- Joined: Mon Aug 20, 2012 1:05 pm
- Location: Ireland
Re: Odeszli... [*]
Buka wrote:Wikary wrote:Fergus Finn - postać z burzliwą historią.
Szkoda mi, że zmarł (bynajmniej nie został osadzony w pace bez jedzenia), bo był ciekawy, choć miał na pieńku co najmniej jedną moją postacią. Inną uratowałam mu chyba d.. Dawno.
Jak można grozić komuś śmiercią za "usiłowanie zaśmiecenia osady trzcinową łódką" i jednocześnie zabronić innym pomóc w przedokowaniu takowej?
Fakt. Gosciu był trochę dziwny. Miał przebłyski dobrego charakteru kiedy narażał swoje zycie aby komus uratować tyłek, ale potrafił bez pytania zaciągnąć bezbronną osobę do kajuty i po cichu ją zamordować. Zdaje się, że przez swoje całe zycie zalazł za skórę wiekszości postaci w tej grze.
Ps. Mam prosbę. Jeśli ktoś mógłby mi na PM opowiedzieć jego ostatnie chwile. Szczególnie sprawy, których nie znajdę w raportach dziennych. Czyli np. to, dlaczego nikt go nie nakarmił. Czy to było własnie kara czy moze ktos zapomniał. Nie gram już i w grze się tego nie dowiem. Byłbym bardzo wdzięczny.

PD to samo zło. Walczyć z nim można tylko krzyżem i wodą święconą. Inne metody nie działają.
- lacki2000
- Posts: 804
- Joined: Tue Jun 12, 2007 12:57 am
Re: Odeszli... [*]
Witam po długiej przerwie. Ja tylko na chwilkę.... Przepraszam za nagłe odejście Jana Otnika, Mirdorra, Trak Torra, Kogela, Simorta i Deremiasza - naprawdę nie chciałem by się to tak głupio skończyło, sam strasznie nie lubiłem takich odejść u innych postaci. Miałem sporo zawirowań w życiu tym nie-zielonym, ustawiłem sobie tryb wakacyjny a i tak przegapiłem jego koniec by móc gdzieś może przez chwilę dorwać się do netu by podkarmić staruszków i przekazać klucze aktywniejszym. Aż się boję wyobrazić jaki bałagan zostawiłem przez to... Niestety nie mam teraz tyle czasu by grasować w zielonym, może jak się wszystko nieco wyreguluje to będę mieć odwagę na utworzenie choć jednej postaci
Ale to jeszcze pewnie ładnych pare miesięcy musi minąć.
Jak chcecie to mogę wam nieco napisać o moich postaciach, tak z mojego punktu widzenia.
Mirdorr był moją pierwszą postacią, dzięki niemu poznawałem grę, jej klimat i mechanikę. Trochę raziła mnie mała aktywność starszych postaci ale dopiero później poznałem, że takie są prawidła Cantra
Mirdorr urodził się w Los Liberos, mieście z bogatą historią i powoli już gasnącym blasku. Wpadł na pomysł wprowadzenia czegoś bardziej nowoczesnego niż handel dniówkowy, opracował system monetarny i wdrażał go w życie z nawet dość dużą pomocą innych członków rady. W Los Liberos podobał mi się też system społeczno-polityczny, chyba unikalny w skali polskiej strefy. Zwłaszcza że tuż obok było królestwo Vlotryan z zupełnie inną strukturą monarcho-republikańsko-niewolniczą
Współpraca z Vlo była nieunikniona jeśli LL miałoby ochotę nie popaść w ruinę jak sąsiednie, kiedyś wielkie, osady. No ale to temat na dłuższy wykład i nie chcę wszystkich zanudzać. W każdym razie Mirdorr trochę mimochodem angażował się politycznie, starając się krzewić ideę nowoczesnego handlu. Dlatego też na pierwszym miejscu stawiał dobre samopoczucie handlarzy wszelakich przybywających do LL. Starał się wszystko kupić i sprzedać, dając duże pole do targowania, bo cena tak naprawdę była drugorzędna, zwłaszcza, że dorobek miasta z poprzednich pokoleń był spory. Generalnie dbał o swój brzuch, lubił nieco poflirtować, chętnie pomagał nowym realizować ich plany, czasem wręcz zadręczał ich pytaniami co by chcieli robić. Nie udało mu się zbytnio wprowadzić piramidalnej struktury podziału zadań, nieco podobnej do tej we Vlo ale bardziej niezależnej. Kurde znów zszedłem na tematy ekonomiczno-polityczne
Dużo zależało jak wiadomo od ludzi a tych zawsze brakowało, czasem najaktywniejsi potrafili nagle odejść (vide Stokroć), czasem popadali w długie śpiączki a zastępców nie było. Nie lubił pływać. Starał się opowiadać wszystkim zainteresowanym ciekawe historie z życia miasta. Starał się też łagodzić konflikty, zwłaszcza kłótliwych niewiast. Lubił kobiety ale nie angażował się sercowo, wolał by myślały o nim jako o sympatycznym mężczyźnie, z którym można luźno pogadać. Jak któraś mu coś konkretniejszego proponowała to starał się taktownie odmówić lub zgrabnie zmienić temat.
Trak Torr generalnie powstał dla jaj. Luzak co spadł w kapsule z fregaty międzygalaktycznej. Kapsuła otworzyła się gdzieś nad lasem a on sam wpadł obdrapany w sam środek Czerwonego Lasu. Nikt oczywiście mu nie wierzył w opowieści o kosmosie, planetach i innych światach - cantryjczycy to stworzenia o dość wąskim horyzoncie światopoglądowym. Generalnie starał się nic nie robić, strzelać jakieś luźne głupawe teksty, miał ciągoty do kobiet ale w CzL było ich często mniej niż indyków a tych ostatnich przez wiele lat nie było. CzL miewał różne dziwne momenty ale klimat, który również współtworzył Trak, powodował, że CzL żył pomimo beznadziejnego położenia i braku jedzenia. Ludzie po prostu tam przybywali, miewali różne pomysły, czasem je realizowali zanim padli a Trak trwał i trwał, zbierał klucze po trupach, z coraz większym cynizmem patrząc na świat. Został mimowolnym zarządcą choć sam wolał się określać trzymaczem kluczy, czy czerwonoleskim klucznikiem. Trochę to też blokowało rozwój młodych, często aktywniejszych od niego ale starał się udostępniać im wszystkie potrzebne rzeczy, zwłaszcza pojazdy by można było na Fic sprawdzić czy ktoś gdzieś tam jeszcze żyje. Nawet pod koniec życia miał koncepcję militarnego zjednoczenia zachodniego Fic, oczywiście nieco opresyjnego, zwłaszcza, że młodzi wyglądali na ochoczych wojowników i wojowniczki (możliwe, że na tym wyglądzie by się skończyło).
Jan Otnik urodził się nieco z nudów ("nic nie ma w tej telewizji, to może sobie dziecko zrobim?") wylądował w WPD na D* (głupie nazwy tych naszych wysp wciąż mnie mierzą), od razu ruszył w las. Dotarł do Samotni, gdzie ciała staruszków obsypane były teleskopami, toporami i kluczami. Pozbierał to wszystko i z przypadkowego wariata stał się porządnym opiekunem Samotni. Zmienił ją na skansen, zmieniając opisy i wygląd budynków by nieco dodać klimatu. Był chudy i oschły, starał się by wszelcy podróżnicy byli tam tylko na chwilę choć starał się też być gościnny. Dbał o przyrodę, lubił leżeć i nic nie robić, rozdawał zbieraczom drewna zapasy z magazynu (sporo był takich co przychodzili z WPD po drewno by statek zbudować) dzięki czemu oni się cieszyli a on miał ich szybciej z głowy (nic tak nie denerwuje jak młody ambitny, zbierający drewno i gadający bezustannie jakie to on ma wspaniałe plany na przyszłość). Bywali też tacy, którym podobała się cisza i klimat Samotni i nawet się w niej zatrzymywali na dłużej. Jedna z takich postaci Jenna Rosier, nawet stała się wspaniałym, cudownym urozmaiceniem Samotni. Oziębły, kościsty Jan, gotował się wewnętrznie zauroczony Jenną ale oczywiście nie dał po sobie nic poznać, tłumacząc wszelkie roztrzęsienia i gorączki jakimś nagłym przeziębieniem (był trochę hipochondryczny - wciąż nosił ciepłe ubrania a cudowna Jenna dość poważnie pomagała mu dbać o zdrowie wszelkimi herbatkami, kawami, ciastkami). Jan był kulinarnym pragmatykiem. Omamieni narzutą cywilizacji przybysze mogli postrzegać i określać to jako kanibalizm ale Jan lubił świeże mięso, zwłaszcza z młodych kobiet. Tylko Jenny i Joany (przygarnętej przez Jennę 3-latki) nie tknął. Ciało Jenny zabrał zresztą ktoś cywilizowany bodajże do Cechowic i trochę to pomogło Janowi pogodzić się z jej odejściem. Jego marzeniem były pieczone uda uwięzionych młodych kobiet, w tym celu zbudował pokój bez okien w jednej chacie, do którego niestety nie udało mu się zwabić żadnej naiwniaczki. A zbyt słaby był by wziąć siłą. Dlatego jedynym ukojeniem niespełnionych pragnień był gulasz i pieczyste z martwych ciał. Pomiędzy tymi rarytasami żywił się mięsem lemurów, które grubą szarą masą pokrywały wszystkie drzewa. Dość wrażliwy był, prócz lemurów, awanturników i chamów to nikogo by nie skrzywdził. Joanie chciał nawet ładne trzewiczki w prezencie uszyć, Jenna nawet koraliki zza wyspy sprowadzała ale okazało się, że wiki w błąd wprowadziła mnie :/
Późno już, się rozpisałem a miało być krótko, jak się uda pojawić to może opiszę pozostałe postacie, no chyba, że nie chcecie.

Jak chcecie to mogę wam nieco napisać o moich postaciach, tak z mojego punktu widzenia.
Mirdorr był moją pierwszą postacią, dzięki niemu poznawałem grę, jej klimat i mechanikę. Trochę raziła mnie mała aktywność starszych postaci ale dopiero później poznałem, że takie są prawidła Cantra



Trak Torr generalnie powstał dla jaj. Luzak co spadł w kapsule z fregaty międzygalaktycznej. Kapsuła otworzyła się gdzieś nad lasem a on sam wpadł obdrapany w sam środek Czerwonego Lasu. Nikt oczywiście mu nie wierzył w opowieści o kosmosie, planetach i innych światach - cantryjczycy to stworzenia o dość wąskim horyzoncie światopoglądowym. Generalnie starał się nic nie robić, strzelać jakieś luźne głupawe teksty, miał ciągoty do kobiet ale w CzL było ich często mniej niż indyków a tych ostatnich przez wiele lat nie było. CzL miewał różne dziwne momenty ale klimat, który również współtworzył Trak, powodował, że CzL żył pomimo beznadziejnego położenia i braku jedzenia. Ludzie po prostu tam przybywali, miewali różne pomysły, czasem je realizowali zanim padli a Trak trwał i trwał, zbierał klucze po trupach, z coraz większym cynizmem patrząc na świat. Został mimowolnym zarządcą choć sam wolał się określać trzymaczem kluczy, czy czerwonoleskim klucznikiem. Trochę to też blokowało rozwój młodych, często aktywniejszych od niego ale starał się udostępniać im wszystkie potrzebne rzeczy, zwłaszcza pojazdy by można było na Fic sprawdzić czy ktoś gdzieś tam jeszcze żyje. Nawet pod koniec życia miał koncepcję militarnego zjednoczenia zachodniego Fic, oczywiście nieco opresyjnego, zwłaszcza, że młodzi wyglądali na ochoczych wojowników i wojowniczki (możliwe, że na tym wyglądzie by się skończyło).
Jan Otnik urodził się nieco z nudów ("nic nie ma w tej telewizji, to może sobie dziecko zrobim?") wylądował w WPD na D* (głupie nazwy tych naszych wysp wciąż mnie mierzą), od razu ruszył w las. Dotarł do Samotni, gdzie ciała staruszków obsypane były teleskopami, toporami i kluczami. Pozbierał to wszystko i z przypadkowego wariata stał się porządnym opiekunem Samotni. Zmienił ją na skansen, zmieniając opisy i wygląd budynków by nieco dodać klimatu. Był chudy i oschły, starał się by wszelcy podróżnicy byli tam tylko na chwilę choć starał się też być gościnny. Dbał o przyrodę, lubił leżeć i nic nie robić, rozdawał zbieraczom drewna zapasy z magazynu (sporo był takich co przychodzili z WPD po drewno by statek zbudować) dzięki czemu oni się cieszyli a on miał ich szybciej z głowy (nic tak nie denerwuje jak młody ambitny, zbierający drewno i gadający bezustannie jakie to on ma wspaniałe plany na przyszłość). Bywali też tacy, którym podobała się cisza i klimat Samotni i nawet się w niej zatrzymywali na dłużej. Jedna z takich postaci Jenna Rosier, nawet stała się wspaniałym, cudownym urozmaiceniem Samotni. Oziębły, kościsty Jan, gotował się wewnętrznie zauroczony Jenną ale oczywiście nie dał po sobie nic poznać, tłumacząc wszelkie roztrzęsienia i gorączki jakimś nagłym przeziębieniem (był trochę hipochondryczny - wciąż nosił ciepłe ubrania a cudowna Jenna dość poważnie pomagała mu dbać o zdrowie wszelkimi herbatkami, kawami, ciastkami). Jan był kulinarnym pragmatykiem. Omamieni narzutą cywilizacji przybysze mogli postrzegać i określać to jako kanibalizm ale Jan lubił świeże mięso, zwłaszcza z młodych kobiet. Tylko Jenny i Joany (przygarnętej przez Jennę 3-latki) nie tknął. Ciało Jenny zabrał zresztą ktoś cywilizowany bodajże do Cechowic i trochę to pomogło Janowi pogodzić się z jej odejściem. Jego marzeniem były pieczone uda uwięzionych młodych kobiet, w tym celu zbudował pokój bez okien w jednej chacie, do którego niestety nie udało mu się zwabić żadnej naiwniaczki. A zbyt słaby był by wziąć siłą. Dlatego jedynym ukojeniem niespełnionych pragnień był gulasz i pieczyste z martwych ciał. Pomiędzy tymi rarytasami żywił się mięsem lemurów, które grubą szarą masą pokrywały wszystkie drzewa. Dość wrażliwy był, prócz lemurów, awanturników i chamów to nikogo by nie skrzywdził. Joanie chciał nawet ładne trzewiczki w prezencie uszyć, Jenna nawet koraliki zza wyspy sprowadzała ale okazało się, że wiki w błąd wprowadziła mnie :/
Późno już, się rozpisałem a miało być krótko, jak się uda pojawić to może opiszę pozostałe postacie, no chyba, że nie chcecie.
Te audire no possum. Musa sapientum fixa est in aure. Grasz w zielone? GRAM! Żądamy 24-godzinnego dnia cantryjskiego dla lepszej płynności działań!
- Leinades
- Posts: 296
- Joined: Fri Mar 23, 2012 7:01 pm
- Location: Poland
Re: Odeszli... [*]
Mm... Szkoda, że moja postać nie poznała tej części z życia Traka
Dzięki za wspaniałą grę, bo z pewnością kojarzysz o kogo chodzisz. Jedynego aktywnego w tej małej osadzie... Szkoda. Jednak życie poza Cantrem bywa ciut złe...
Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze wrócisz do gry... Niekoniecznie aktywnej, ale przynajmniej takiej - jak było z tym postaciami.

Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze wrócisz do gry... Niekoniecznie aktywnej, ale przynajmniej takiej - jak było z tym postaciami.
-
- Posts: 84
- Joined: Sat Jun 05, 2010 7:57 am
Re: Odeszli... [*]
Amelia z Dom Bojran, później Ardy - wierna i oddana towarzyszka życia. Miła, łagodna, wrażliwa i pomocna. Przez ostatnie lata niestety dopadła ją śpiączka aż do niedawnego zgonu na "zawał". Dziękuję graczowi za tę postać.
-
- Posts: 2
- Joined: Wed Aug 05, 2009 10:59 am
Re: Odeszli... [*]
Amelia z Ardy (wcześniej Dom Bojran), Zuzia z Zapomnianej Plaży (wcześniej Eldorado), Debra ,Raisa z Cechowic, Malwina z Plywającego Miasta, Fabia z Dom Hematic, Libra, Andrea z Julatsy ,Malina ,Adelka , Estera,Marcela Wilczyca, Milka z Cechowic. Chciałabym wszystkim podziękować za wspólną grę:) Trochę mi smutno ,no ale czas wrócić do rzeczywistości:))
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest