Odeszli... [*]

Ogólna pozapostaciowa dyskusja pomiędzy graczami Cantr II.

Moderators: Public Relations Department, Players Department

grzybi
Posts: 326
Joined: Tue Aug 05, 2008 5:31 pm
Location: Lodz / Poland

Postby grzybi » Tue Apr 14, 2009 11:32 am

Legalusie, mam nadzieję, że to już wszystkie postacie, których się pozbyłeś i nie planujesz kolejnych niespodzianek... ;)
Legalus
Posts: 270
Joined: Sun Feb 19, 2006 10:23 am

Postby Legalus » Tue Apr 14, 2009 2:19 pm

Nie no, ja się prawie żadnej z nich nie pozbyłem, to mi się uzbierały z różnych powodów śmierci na przestrzeni dziejów cantryjskich :D
Lepiej spłonąć niż dać się rozwiać przez wiatr...
User avatar
rem
Posts: 208
Joined: Fri Dec 01, 2006 9:27 pm
Location: Gdańsk

Postby rem » Wed Apr 15, 2009 1:26 pm

W pewnym Ostatnim Przyjaznym Miejscu kilka dni po ruszeniu Cantra zmarły dwie bardzo ważne dla tego miejsca postacie:

Anathema - ostatnia z żyjących założycielek tej osady, od jakiegoś czasu spała głównie, ale pomagała jak mogła, zal jednak został, bo moja postać znała ja od przebudzenia, była wraz z drugą założycielka przykładem dla mej postaci, jak można coś zrobić z niczego, tylko gdy ma się dużo silnej woli

Mortimer Varnhagen - miejscowy kowal, zbrojmistrz i w ogóle, człowiek pracowity z wieloma doskonałymi pomysłami, jego śmierć była szokiem dla wszystkich mieszkańców, będzie go brakwalo...

Jakby właściciele tych postaci odezwali się na PW było by miło
Somewhere over the rainbow, blue birds fly, and the dreams that you dreamed of dreams really do come true...
User avatar
Sopel_1
Posts: 770
Joined: Thu Nov 13, 2008 5:12 pm
Location: Kostrzyn nad Odrą / Kraków - Poland

Postby Sopel_1 » Wed Apr 15, 2009 1:35 pm

rem wrote:W pewnym Ostatnim Przyjaznym Miejscu kilka dni po ruszeniu Cantra zmarły dwie bardzo ważne dla tego miejsca postacie:

Anathema - ostatnia z żyjących założycielek tej osady, od jakiegoś czasu spała głównie, ale pomagała jak mogła, zal jednak został, bo moja postać znała ja od przebudzenia, była wraz z drugą założycielka przykładem dla mej postaci, jak można coś zrobić z niczego, tylko gdy ma się dużo silnej woli

Mortimer Varnhagen - miejscowy kowal, zbrojmistrz i w ogóle, człowiek pracowity z wieloma doskonałymi pomysłami, jego śmierć była szokiem dla wszystkich mieszkańców, będzie go brakwalo...

Jakby właściciele tych postaci odezwali się na PW było by miło


Moja postać mieszka w tym miejscu ale ich nie znała ...
Ale i tak składam im hołd
User avatar
Koralat
Posts: 268
Joined: Thu Jul 10, 2008 12:14 pm

Postby Koralat » Sun Apr 19, 2009 11:09 am

Caerg Tiradh - zmarł na atak serca, zostawił po sobie łzy...Osoba z ciekawą historią, mieszkaniec Vlotryan przez ponad osiem lat, miał dołączyć do łowców piratów, jednak zapadł w długą śpiączkę i już się nie obudził.
User avatar
gawi
Posts: 1045
Joined: Thu Mar 08, 2007 2:42 pm
Location: Poland, Poznan

Postby gawi » Sun Apr 19, 2009 11:55 am

Koralat wrote:Caerg Tiradh - zmarł na atak serca, zostawił po sobie łzy...Osoba z ciekawą historią, mieszkaniec Vlotryan przez ponad osiem lat, miał dołączyć do łowców piratów, jednak zapadł w długą śpiączkę i już się nie obudził.


tak... postac z ciekawym pomysłem szkoda
[img]http://img338.imageshack.us/img338/3060/swiniajj0.gif[/img]

http://gawi.posadzdrzewo.pl
User avatar
marshall
Posts: 358
Joined: Sun Jan 15, 2006 3:28 pm
Location: Silesia Superior

Postby marshall » Sun Apr 19, 2009 7:15 pm

Pozwolicie, że napiszę o swoich umarlakach? :)

Willion Młodszy (1410-1430 {21l }) moja druga postać w ogóle. Wylądował chyba w Zatoce Urodzaju. Było to wtedy chyba dość zatłoczone miejsce i mnie jako graczowi się to nie spodobało. Założyłem mu projekt na 20 dni i zagłodziłem skubańca z zimną krwią :]

Anton Kataszkwili (1435-2434 {69 l}) urodził się w miejscu w którym było kilka śpiochów i sporo trupów. Ale od razu wiedział, że to tam będzie jego dom. Razem z nim zespawnowały się jeszcze dwie postacie. Postanowili wybrać się na mały rekonesans po okolicy gdzie spotkali inną grupkę, która, jak się okazało, wpadła na ten sam pomysł z tym, że właśnie wracała. No to wrócili razem. I w ten oto sposób powstała Swoboda. Pozostałe dwie osoby z jego wyprawy zwiadowczej niedługo potem wyciągnęły kopyta ale ci napotkani pozostali i niektórzy tworzą społeczność Swobodzian pewnie do dzisiaj. Anton w założeniu chciał zostać kartografem, toteż zgłaszał się na większość wypraw. Jego życie to kawał historii; sporo zajęło by żeby opowiedzieć wszystko. To co pozostało w jego pamięci to zielone pola konopi, zapach konopnego dymu, dźwięk gitary, kij który zrobił jeszcze będąc dwudziestolatkiem, a nie rozstawał się z nim nigdy, spokojne wieczory przy ogniu jak i huczne zabawy. I syrop klonowy :) Pod koniec życia spał coraz częściej i w końcu padł z głodu. Pozdrowienia dla Swobodzian, mieszkańców Lothanell, Wybrzeża Valerii, Portu Moriad, Edenu i terenów przylegających ;)

Denooth Wolhebe (1460-2426 {68 l}) nie wiem co mnie podkusiło, żeby zrobić kolesia gadającego jak Yoda. Z początku wydawało się to całkiem fajnym pomysłem ale po kilku dniach miałem tego dość, toteż Denooth stał się raczej milczkiem. Urodził się na jakieś plaży ale szybko stamtąd odszedł. Jakiś czas spędził w Klonowym Lesie (chyba tak to się nazywało wtedy) gdzie stał się obywatelem Vlotryran, dostał dowód osobisty i te sprawy. Później przeniósł się do stolicy i zatrudnił się w sławnej kuźni kowala Solego. Nie zdążył jednak zbyt dobrze go poznać bo pewnego dnia Sole wrócił z jakieś wyprawy, wszedł do kuźni powiedział coś i niedługo potem odszedł z cantryjskiego padołu łez. To zapoczątkowało upadek kuźni. Niedługo po Sole padł Żeneral Młot i tak w kuźni zostałem ja i Vercygentoryx. Postanowiliśmy zbudować dla uczczenia pamięci kowali marmurowe mauzoleum, co stało się chyba ostatnim wielkim przedsięwzięciem kuźni. Vencygentoryx też w końcu zmarł. Denooth nie bardzo potrafił prowadzić interes o takiej spuściźnie historycznej i umarł z głodu. Zastanawiam się czy ktoś zauważył :P

Coril Tanardrod (1470-2456 {69 l}) heh ten to miał zwichrowaną osobowość. Wciągu życia miał kilka pomysłów co z sobą zrobić ale wygląda na to, że miał dwie lewe ręce bo mało co mu wychodziło ;) Swoje życie zapoczątkował gdzieś na wschodzie Fic. Błąkał się po tamtejszych lasach prawie bez jedzenia ale za to z 10 kg kamienia w plecaku, aż wreszcie dotarł do wybrzeża, tam wybudował łódź którą dotarł do Kilivil Hrodofic gdzie się osiedlił. Początkowo chciał założyć stocznię ale w miejscu gdzie nie ma prawie drewna takie przedsięwzięcie było skazane na porażkę. Tak skończyła się jego kariera szkutnicza :P Po jakimś czasie powiesił na pewnej lepiance stosowną tabliczkę, zaczął się przedstawiać "Coril Tanardrod, lutnik", zrobił na dobry początek trzcinianą fujarkę i w ten oto sposób stał się pierwszym cantryjskim wytwórcą instrumentów. Rynek nie był raczej zbyt duży, toteż traktował swoją profesję hobbystycznie, aż pewnego dnia zawitał do Kilivil wesoły babiniec. Babiniec zażyczył sobie wymyślnych brzdąkadełek, zostawił zaliczkę i powiedział, że wróci na następny Festiwal Chleba. I rzeczywiście babiniec wrócił, trzeba było wywiązać się z zamówienia, a że Coril śpiochem był i to gderliwym wystawił ich cierpliwość na ciężką próbę. W końcu został porwany i stał się ich więźniem co go nawet rozruszało. Pływał z nimi jakiś czas, aż pewnego dnia obudził się na statku pełnym trupów w jakimś porcie na końcu świata. Po jakimś czasie sam zszedł. Pozdrowienia dla mieszkańców Kilivil (byłych i obecnych), Bubu wraz z rodzinką oraz załogi Orzeszka.

Sarold Navearok (1488-2322 {61 l}) on miał być naprawdę złyyyy. Ale za miękki jestem. Po urodzeniu wędrował jakiś czas i kradł pomidory (to było bardzo złe). Dotarł do opuszczonej miejscowości obok Zatoki Urodzaju, którą okupował razem z niejakim Darnekallem Darlosem. Chyba nawet zabili jakiś niewinnych ludzi. Później wybudowali statek i wyruszyli w nieznane. Ich pierwsza akcja piracka zakończyła się kompletnym fiaskiem i stratą okrętu (i poważnymi ranami o ile pamiętam oraz oczywiście całą furą wyzwisk między napadniętym, a napadającymi; tak, on był sam, a nas dwóch :P). Dryfowali jakiś czas w małej łupinie na środku oceanu daleko poza polską strefą. Pewnego dnia udało im się zadokować do statku pewnego kartografa który postanowił opłynąć świat do okoła. Iszkur mu było. Dzięki temu Sarold poznał kawał świata. Nie pamiętam jak zginął. Pewnie z głodu. Pozdrowienia dla Darnekalla i Iszkura.

Rodney Poolsky (1531-1645 {25 l}) moja jedyna postać w strefie angielskiej. Bardziej jako test niż do prawdziwej gry. Umarł i właściwie tyle można o nim powiedzieć.

Sigtrydd Zteinkel (1623-2427 {60 l}) zdecydowanie mój faworyt. Niski, krępy mężczyzna o orlim nosie, krzaczastych brwiach, dużych dłoniach i zadbanej brodzie z zaplecionymi dwoma warkoczykami. Pewnie niektórzy kojarzą ^^ Poszukiwacz artefaktu zwanego Ostatnią Dziewicą. Poszukiwaniom przeszkodził fakt, że napotkał na swej drodze Klan Księżyca do którego dołączył. Ahh... wspaniałe to były czasy. Pozdrowienia chłopaki :) Tej postaci chyba najbardziej mi żal.

Jacek Wróbel(1660-2311 {52 l}) !kapitan! Jacek Wróbel jeśli chodzi o ścisłość. Dziwak jakich mało. Pirat, a przez całe życie nie postawił nogi na statku ;) Ani nic nie ukradł. Ale za to potrafił robić "Argggg!!!" i miał przepaskę na oku. Razem z nijakim Hodem zaczął tworzyć potęgę Imperium Koksowej Plaży.;) Strach pomyśleć co by było gdyby nie kopnął w kalendarz :P Podzdrowienia dla Hoda.



Do większości z tych postaci byłem bardzo przywiązany. Zginęły bo straciłem motywację i przestałem grać w Cantr w ogóle. Logowałem się co dwa tygodnie kiedy przychodziły powiadomienia o braku aktywności na maila. Z jednej strony strasznie mi ich żal, ale z drugiej jeśli miały golemować to lepiej żeby umarły. :P
\m/,
User avatar
CMR
Posts: 76
Joined: Wed Mar 21, 2007 6:02 pm

Postby CMR » Sun Apr 19, 2009 7:28 pm

Esmeralda z Orzeszka miło wspomina Corila Tanardroda. Typ rzeczywiście zwichrowany i mocno zachrapany, utalentowany lutnik i wytrawny handlowiec, a przede wszystkim mężczyzna wyjątkowo uroczy w każdych okolicznościach. Witamy na drugim brzegu.

PS. do pana Sigtrydda Zteinkela -- nic nie wiedziałam o tej Ostatniej Dziewicy! A być może miałeś ją pod... nad samym nosem. Wielka szkoda, kochanieńki.
Last edited by CMR on Sun Apr 19, 2009 7:40 pm, edited 1 time in total.
User avatar
cald dashew
Posts: 930
Joined: Tue Aug 29, 2006 9:23 pm
Location: Idioglosia

Postby cald dashew » Sun Apr 19, 2009 7:29 pm

marshall wrote:Sarold Navearok (1488-2322 {61 l}) on miał być naprawdę złyyyy. Ale za miękki jestem. Po urodzeniu wędrował jakiś czas i kradł pomidory (to było bardzo złe). Dotarł do opuszczonej miejscowości obok Zatoki Urodzaju, którą okupował razem z niejakim Darnekallem Darlosem. Chyba nawet zabili jakiś niewinnych ludzi. Później wybudowali statek i wyruszyli w nieznane. Ich pierwsza akcja piracka zakończyła się kompletnym fiaskiem i stratą okrętu (i poważnymi ranami o ile pamiętam oraz oczywiście całą furą wyzwisk między napadniętym, a napadającymi; tak, on był sam, a nas dwóch :P). Dryfowali jakiś czas w małej łupinie na środku oceanu daleko poza polską strefą. Pewnego dnia udało im się zadokować do statku pewnego kartografa który postanowił opłynąć świat do okoła. Iszkur mu było. Dzięki temu Sarold poznał kawał świata. Nie pamiętam jak zginął. Pewnie z głodu. Pozdrowienia dla Darnekalla i Iszkura.



Darnekall po zrabowaniu pewnej osady oplynal cala wyspe Fu wypytujac i szukajac Sarolda.. Wreszcie zrezygnowal, osiadl w pewnym miejscu gdzie ludzie znaja go pod innym nazwiskiem opowiadajac zmienione historie z przygod tych dwu panow. (a raczej podrozy i jednej przygody nieudanej:D) Ma jeszcze nadzieje ze sie kiedys spotkaja. Szkoda ze nie. (Ma teraz 66 lat) Pozdrawiam !
Last edited by cald dashew on Sun Apr 19, 2009 7:42 pm, edited 3 times in total.
Image
Image
Image
User avatar
Sopel_1
Posts: 770
Joined: Thu Nov 13, 2008 5:12 pm
Location: Kostrzyn nad Odrą / Kraków - Poland

Postby Sopel_1 » Sun Apr 19, 2009 7:31 pm

A postanawiasz wrócić ? Bo czytając opisy fajne miałeś postacie :)
Dilaraya
Posts: 181
Joined: Sat Apr 14, 2007 12:41 pm
Location: Wrocław

Postby Dilaraya » Sun Apr 19, 2009 7:32 pm

Jejku. Mam dziwne wrażenie, że Sigtrydda kojarzę. I jeszcze dziwniejsze, że to było na samym początku mojego Cantrowania. I że moja postać była wtedy posiadaczką Boskiego Szpadla. :roll:
User avatar
w.w.g.d.w
Posts: 1356
Joined: Sun Oct 02, 2005 4:46 pm

Postby w.w.g.d.w » Sun Apr 19, 2009 7:59 pm

Jacka Wróbla znam,moja postać na dawnym koncie poznała go gdy miał jeszcze z 20 kilka lat.
Dostał kilka razy mieczem zdaje się a w rewanżu ktoś napisał o niej paskudny paszkwil... Stare dzieje.
User avatar
marshall
Posts: 358
Joined: Sun Jan 15, 2006 3:28 pm
Location: Silesia Superior

Postby marshall » Sun Apr 19, 2009 8:22 pm

Już wracam. Ocalały mi dwa zielone ludziki, a do tego sprawiłem sobie jednego świeżego :lol: Tak na dobry początek ;)
\m/,
User avatar
Sopel_1
Posts: 770
Joined: Thu Nov 13, 2008 5:12 pm
Location: Kostrzyn nad Odrą / Kraków - Poland

Postby Sopel_1 » Sun Apr 19, 2009 8:26 pm

No to Witamy z powrotem po zielonej stronie życia :D
User avatar
Tetro
Posts: 522
Joined: Thu Jun 07, 2007 10:54 am
Location: Baal

Postby Tetro » Sun Apr 19, 2009 8:28 pm

chyba nie ten topic...
?

Return to “Ogólne dyskusje”

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest