Page 167 of 171

Re: Odeszli... [*]

Posted: Sun Jul 15, 2018 1:57 am
by Felixis
Inoko (4571 - 5856)

Hmm. Trudno pisać o postaci, którą nie grało się od tak dawna. Można powiedzieć, że dożyła swego wieku przez mój sentyment do niej. Przez brak czasu odłożyłam ją na bok i nie mogłam wrócić na właściwe tory. Problem leżał w tym, że Inoko była bardzo poważna i granie nią wymagało wczucia się. Chciałam, by była spójna. Poza tym chciałam udawać, że to wcale nie moja postać, więc dochodziły kombinacje z czasami wstawania. W sumie bezsensu.

Na Inoko miałam pomysł jeszcze przed jej stworzeniem. Niektórych planów nie zrealizowałam, bo wstydziłam się je odgrywać :D Z początku Inoko wierzyła, że bóstwo jakim była dla niej Natura, zesłało ją na świat, by mogła mu utorować drogę. Klasyczne urojenia. Udawała kogoś w rodzaju szamanki, gadała do powietrza, wyszukiwała znaków, wymyślała sobie misje. Miała być takim odludkiem robiącym wszystko po swojemu, ale sprawy szybko się pokomplikowały dzięki Szczękoczułkowi. Podczas podróży Vlobusem, na niebie rozbłysnął fajerwerk. Inoko zapytała wtedy, czy to Bóstwo do niej przemawia, a Szczękoczułek odparł "to nie ja". Wystarczyło, żeby moja postać sobie wkręciła, że to on jest Bogiem na którego czeka, a że nie przedstawił się wcześniej, bo sprawdzał jej wiarę. Szczękoczułek nie tylko podjął temat, ale też zawarł z nią pakt, żeby nikomu nie mówiła kim jest naprawdę, dzięki czemu nikt nie mógł jej udowodnić, że był on zwykłym człowiekiem. Nawet po jego śmierci częściej przedstawiała go jako przyjaciela (choć często z wahaniem). Bała się, że jeśli powie wprost, że czeka na reinkarnację Boga w nowym, lepszym ciele, ludzie wezmą ją za wariatkę.
No ale w sumie tak to wyglądało.

Szczękoczułek zmarł, zostawił jej statek, a ona nie umiała pływać. Uroiła sobie, że skoro ma statek, to znaczy, że kolejne wcielenie Boga będzie gdzieś za morzem. W ten sposób skrzyżowała drogi z Gonem. Nauka pływania przerodziła się we wspólną podróż, a podróż przerodziła się w przyjaźń. Niby podążali za znakami, ale w sumie była to niekończąca się droga. Na przestrzeni czasu Inoko rozwijała się. Po długich rozmowach z Gonem stopniowo zmieniła swoją wizję świata, ale też i podejście do życia. Zaczęła widzieć siebie już nie tylko jako narzędzie w rękach Boga, ale też jako kogoś, kto ma prawo żyć i też tym życiem się cieszyć. Rodziło to jednak wewnętrzny konflikt - z jednej strony sielankowe życie tu i teraz, z drugiej potrzeba wypełnienia misji, która wydawała się być niemożliwa. Cel ten był dla niej tak ważny, że sięgnęła po poradę do wiedźmy Sidhe, a za jej przepowiednią i wbrew obietnicy złożonej Gonowi, ruszyła sama na Fu.

Kusiło mnie, żeby pozbyć się jej po drodze, bo wydawała mi się wypalona. Śmierć pasowałaby do całego tego jej szaleństwa. Inoko chciała sobie kiedyś wydłubać oko, bo uznała, że wtedy wyłupionym okiem widziałaby świat duchów :D Podobnym debilnych pomysłów było więcej, ale zazwyczaj ktoś wybijał jej je z głowy. W sumie trzymałam ją wtedy, bo nadal ciekawie mi się nią grało, no i lubiłam grać z Gonem. Kto nie lubił :)

Na Fu Inoko wpadła na Rahmat. Postać ta poświęciła się całkowicie towarzyszeniu mojej i dbała o nią do końca dni. Podobało mi się, że gracz nie negował założeń Inoko i pozwalał jej żyć we własnym świecie, lekko na niego wpływając. Między innymi dzięki Rahmat, moja postać uznała, że pojemniki na duszę mogą ją uwięzić, a co za tym idzie, że trzeba zakopać ciało Szczękoczułka, żeby się wszystko ładnie rozłożyło w glebie. Niestety ten zabieg nie sprowadził na świat kolejnego ucieleśnienia Natury. Kolejne poszukiwania były tak samo bezowocne jak poprzednie. Zaczęło się coraz więcej spania. Ciągle mówiłam sobie, że to przejściowe i jeszcze nią pogram, ale tak jak pisałam na początku, zaczęło być to coraz trudniejsze. Im dłuższa przerwa, tym ciężej było się wkręcić. Potem po długim czasie zmarł Gon i już tym bardziej odechciało mi się cokolwiek próbować.


Dzięki wszystkim za wspólną grę, a w szczególności wymienionej w tekście trójce ^^

Re: Odeszli... [*]

Posted: Tue Jul 17, 2018 5:05 pm
by Ariani
Gon zmarł??? Wielka szkoda.... Cholera...

Re: Odeszli... [*]

Posted: Wed Jul 18, 2018 12:33 am
by Felixis
No niestety. I to już dosyć dawno. Dziwi mnie, że do tej pory gracz nic nie napisał.

Re: Odeszli... [*]

Posted: Sun Jul 22, 2018 4:52 pm
by oldragon
O czym tu pisać. Gon był moją ulubioną postacią, kreowaną przez interakcje z postaciami wokół niego. W pewnym momencie zaczęły one słabnąć, co zbiegło się nieszczęśliwie z moimi komplikacjami w życiu rzeczywistym. W konsekwencji zmarł, cicho, niepostrzeżenie. Naturalnie, jak mi się wydaje. Spotkał na swej drodze wiele inspirujących postaci, za które w jego imieniu dziękuję prowadzącym. Poprzez omszałe głazy V*, przez intrygujących mieszkańców całych siedmiu wysp, po całkiem egzotyczne lokacje, włączając te obcojęzyczne. Wybaczcie, że nie wymieniam z imienia. Jak widać z poprzednich moich słów, w tym przypadku w pewnym stopniu postać utożsamiała gracza - rzecz w CANTR niemal niewybaczalna.
Niestety, nie mogę obiecać, że podobna sytuacja gdzieś, kiedyś, nie powtórzy się.

"A gdyby kiedyś się zdarzyło, że potem mnie nie będzie, wiedzcie , że było miło, grać tu i tam... i wszędzie." :wink:

Re: Odeszli... [*]

Posted: Fri Aug 03, 2018 4:07 pm
by Patrico
Olla z Talas zmarła kilka dni temu na zawał.

Olla - Jeśli mnie słyszysz, wiedz że Twoja Kakabura została oswojona i nazwana Twoim imieniem. (uznano to za swego rodzaju reinkarnację)
Pamięć o tobie nie zginie, chociaż jesteś teraz tresowana przez największego głąba w Talas.

Re: Odeszli... [*]

Posted: Sat Aug 25, 2018 7:04 am
by rd1988
Kira z Edenu 2689-5459 - Kapitan Straży, w chwilach, gdy nie spała współopiekunka Edenu.


Dzięki za grę. Z dawnych czasów. :wink:

Re: Odeszli... [*]

Posted: Mon Nov 19, 2018 2:22 pm
by Laura_
Moje miasto w kałuży

Pławić się chcą w twojej chwale...
I bogactwo gromadząc, chociaż gardzą nim bardzo,
Wielu bywa tu czasem lub stale.
Zycie trawiąc na głupstwach, choć poważne są bardzo...
Tutaj lekko się żyje, gładko się kona. Tu się przepych przegląda w kałuży.
Tu każdemu się trafi topór, korona, jeśli tylko na nie zasłuży.
Ostojo Kapitanów straży straszliwych, czy jest gdzieś od ciebie szczęśliwsze?
Miasto zwane czasem najgorszym z możliwych, Miasto memu sercu tak bliskie.

Re: Odeszli... [*]

Posted: Mon Nov 19, 2018 7:14 pm
by Kocyk
No cóż, żegnamy legendę jakby nie patrzeć. Dzięki za ten cały trud i powodzenia (oby) w innych wcieleniach :)

Re: Odeszli... [*]

Posted: Wed Nov 21, 2018 7:51 am
by Laura_
Dziękuję. Chcę też podziękować wszystkim, którzy na przestrzeni tych lat stali mi się prawdziwie bliscy. Ta gra zabrała mi kawał życia, ale nie żałuję, było pięknie :twisted:

Re: Odeszli... [*]

Posted: Wed Nov 21, 2018 8:37 am
by Cara
Laura_ wrote:Moje miasto w kałuży

Pławić się chcą w twojej chwale...
I bogactwo gromadząc, chociaż gardzą nim bardzo,
Wielu bywa tu czasem lub stale.
Zycie trawiąc na głupstwach, choć poważne są bardzo...
Tutaj lekko się żyje, gładko się kona. Tu się przepych przegląda w kałuży.
Tu każdemu się trafi topór, korona, jeśli tylko na nie zasłuży.
Ostojo Kapitanów straży straszliwych, czy jest gdzieś od ciebie szczęśliwsze?
Miasto zwane czasem najgorszym z możliwych, Miasto memu sercu tak bliskie.



Dzięki za te wszystkie lata z Nelą. Była świetną postacią i swego rodzaju symbolem. Jest i będzie brak :(

Re: Odeszli... [*]

Posted: Wed Nov 21, 2018 9:34 am
by gala
Chociaż zawsze powtarzam i będę utrzymywać nadal, że brak limitu lat życia szkodzi grze (bo trzyma dobytek i stołki i nie pozwala "pograć" wielu osobom spoza "kliki")...
To zdecydowanie w tym wypadku będzie postaci brakować. Powodzenia w czymkolwiek planujesz robić dalej, może się jeszcze kiedyś w zielonym (lub niezielonym) zobaczymy.

Re: Odeszli... [*]

Posted: Sat Nov 24, 2018 12:54 pm
by Brygantyna
Postać z Oorc nazwana Fuch. Żałuję, że tak krótko żyła. Przyjemnie mi się nią grało. Dziękuję za grę Mekisowi, bo tylko z nim grałam więcej. Mimo doprowadzania mojej postaci do szału bardzo lubiłam z nim grać :)

Re: Odeszli... [*]

Posted: Mon Nov 26, 2018 9:37 pm
by Baska
Laura_ wrote:Moje miasto w kałuży

Pławić się chcą w twojej chwale...
I bogactwo gromadząc, chociaż gardzą nim bardzo,
Wielu bywa tu czasem lub stale.
Zycie trawiąc na głupstwach, choć poważne są bardzo...
Tutaj lekko się żyje, gładko się kona. Tu się przepych przegląda w kałuży.
Tu każdemu się trafi topór, korona, jeśli tylko na nie zasłuży.
Ostojo Kapitanów straży straszliwych, czy jest gdzieś od ciebie szczęśliwsze?
Miasto zwane czasem najgorszym z możliwych, Miasto memu sercu tak bliskie.


Zabiłabym! ;)
Dzięki za Nelę. Odszedł kawał historii Vlotryan. Bez Neli to już nie to samo miasto.

Re: Odeszli... [*]

Posted: Tue Nov 27, 2018 12:01 pm
by Sasza
Laura, gdybyś te machlojki Nelą robiła jeszcze własnym sprytem i poświęconym czasem podziękowałbym za interesującą grę. A jak tutaj szanować za twoje ciągłe łamanie zasad. Zabijanie innych aktywnych postaci z pomocą ooc to największe kurestwo i żadne dobre odgrywanie kucharki tego nie nadrabia.
Oby we Vlo nie wywindowali ooc innej twojej postaci. Postaram się tego dopilnować.

P.S. PD napisało parę miesięcy temu, że im przykro oraz mam przełknąć zniszczenie mi postaci (zresztą nie tylko moich) oraz zmarnowania mnóstwa czasu. Tak namieszałaś ze znajomymi z Vlo, że nie mogli tego naprawić. Ciężko teraz słuchać tego wzajemnego lizania się.


A, i nie wnikam jak ktoś sobie robi parki ooc, ale niszczenie rozgrywki w ten sposób jest niewybaczalne i szkoda że nie lecą permy.

Re: Odeszli... [*]

Posted: Tue Nov 27, 2018 9:17 pm
by Laura_
Z debilami nie rozmawiam, Saszka, szkoda mi na to czasu, wybacz.