Dobra ZŁA strona Cantra

Ogólna pozapostaciowa dyskusja pomiędzy graczami Cantr II.

Moderators: Public Relations Department, Players Department

User avatar
Alutka
Posts: 351
Joined: Sun Aug 02, 2015 6:28 pm
Location: Poland, Łódź

Re: Dobra ZŁA strona Cantra

Postby Alutka » Mon Sep 14, 2015 5:01 pm

dekalina wrote:
Alutka wrote:Z mojego (niewielkiego) doświadczenia wynika, że pojawienie się negatywnej postaci w mieście (powiedzmy awanturniczej) powoduje wyjście na wierzch negatywnych cech innych postaci w mieście. Więc skoro jesteś w samych lukierkowych osadach, to może spróbuj dorzucić łyżkę dziegciu do tej słodyczy i zobacz co z tego wyjdzie.

Taa.. też to widziałam. Postać przez 30 lat milutka i prostolinijna do porzygu, ni stąd ni zowąd wie co to ironia i złośliwość. Tylko dopisku "OOC" na początku linijki brakuje.


Ja to raczej odbierałam jako ujawnienie się drugiego oblicza postaci. Jeśli "przyjazna" postać przez 30 lat swojego życia nie spotka ani jednego wroga, to czemu miałaby być złośliwa? Co w tym dziwnego, że zachowuje się inaczej w stosunku do kogoś, kogo nienawidzi?

A Żuk chyba nie podpada pod definicję Złej postaci. Jest po prostu gburowaty i chamski. Przez złą postać rozumiałabym taką, która potrafi kogoś skrzywdzić, czy to fizycznie czy psychicznie. Tak jak napisał gn0m, kogoś kogo może ponieść gniew, kogoś, kto z pełną premedytacją manipuluje ludźmi dla swoich korzyści itd. Żuk ma po prostu specyficzny sposób bycia, to wszystko (przynajmniej bazując na tym kawałku historii Żuka który znam).
“Man sacrifices his health in order to make money.
Then he sacrifices money to recuperate his health. He is so anxious about the future that he does not enjoy the present; he lives as if he is never going to die, and then dies having never really lived.”
dekalina
Posts: 925
Joined: Tue May 20, 2014 2:18 pm

Re: Dobra ZŁA strona Cantra

Postby dekalina » Mon Sep 14, 2015 5:04 pm

Chodziło mi tylko o to, że zgadzam się z gn0mem, jeśli chodzi o ocenę graczy, których zna się wyłącznie z opisów na forum i/lub pamiętników. W pamiętnikach to nawet moja Beti jest ciekawa, konsekwentna i ma głębokie tło psychologiczne, więc...
Alutka wrote:Ja to raczej odbierałam jako ujawnienie się drugiego oblicza postaci. Jeśli "przyjazna" postać przez 30 lat swojego życia nie spotka ani jednego wroga, to czemu miałaby być złośliwa? Co w tym dziwnego, że zachowuje się inaczej w stosunku do kogoś, kogo nienawidzi?

No to widocznie mam pecha, bo takie "ujawnienie drugiej twarzy" pojawia się przy moich postaciach tylko wtedy, kiedy w osadzie przebudzi się postać kiepsko odgrywana. Ledwie zdążył się przedstawić już jest znienawidzonym wrogiem wszystkich milusińskich :evil:
gn0m
Posts: 96
Joined: Wed May 08, 2013 1:38 pm

Re: Dobra ZŁA strona Cantra

Postby gn0m » Mon Sep 14, 2015 6:52 pm

Odnośnie tych 10 lat to pamiętajcie że Klara i spółka sporo czasu spędzili pływając wzdłuż Ziemi Północy (czy innych Hislandów, nie pamiętam) i Fu a tam raczej nie ma co liczyć na straż przybrzeżną.
Co do odgrywania - może i odgrywała dobrze, nie wiem - ale z jej pamiętników to w najmniejszym stopniu nie wynika - w pamiętnikach widać właśnie "magiczną przemianę".

Ale tak w ogólniejszym zakresie - pirat nie może być dobrze odgrywany z racji samej mechaniki gry. Przykład. Normalna postać ranna na 80 czy 90% powinna leżeć i wykrwawiać się na śmierć albo trzymać za kikut uciętej kończyny. Pirat zje 5 kilo miodu i 80% ran pominie milczeniem. Dlaczego? Ano dlatego że jeśli tego nie zrobi to przegra z łowcą który nie będzie miał skrupułów żeby te 5 kilo miodu zjeść.
Odgrywać pirat odgrywać może tylko poza walką - na podkładzie względem współtowarzyszy czy ew więźniów.
Ale to można robić i nie będąc piratem i nie zabijając postaci które być może mogłyby wnieść coś do ogólnej puli RP
Telefon
Posts: 205
Joined: Tue Aug 11, 2015 6:06 pm
Location: tu
Contact:

Re: Dobra ZŁA strona Cantra

Postby Telefon » Mon Sep 14, 2015 7:22 pm

gn0m wrote: nie zabijając postaci


I w tym właśnie problem. Bo gdyby popełnić najmniejsze przestępstwo, to od razu trzeba wszystkie ofiary zabić, bo "praworządni obywatele" nie będą mieli skrupułów i skończy się to szybką śmiercią kryminalisty lub ewentualnie dożywociem. Inna sprawa, że jeżeli u jednej postaci pojawia się chęć bycia choćby niegrzecznym albo nieprzyjaznym w stosunku do innych, to od razu szeryfy czy inne janusze stróżowania ją stonują. Można co prawda spać przez rok, nagle coś ukraść i od razu uciec, ale to z kolei jest według mnie pozbawione sensu.
"[...] I tylko fotel MG stoi boleśnie pusty..."
"Weźmiecie go i wyhodujecie sobie drugiego Raynusa."
"żartuję, nie ma w Cantr trudnych misji, nic się nie chce i nic się nie da"
dekalina
Posts: 925
Joined: Tue May 20, 2014 2:18 pm

Re: Dobra ZŁA strona Cantra

Postby dekalina » Mon Sep 14, 2015 7:45 pm

gn0m wrote:Odnośnie tych 10 lat to pamiętajcie że Klara i spółka sporo czasu spędzili pływając wzdłuż Ziemi Północy (czy innych Hislandów, nie pamiętam) i Fu a tam raczej nie ma co liczyć na straż przybrzeżną.

Bo w realu wszystkie przestępstwa są popełniane przed komisariatem.
User avatar
Frankoniusz
Posts: 161
Joined: Thu Jun 24, 2010 2:28 pm

Re: Dobra ZŁA strona Cantra

Postby Frankoniusz » Mon Sep 14, 2015 9:12 pm

Bo w realu wszystkie przestępstwa są popełniane przed komisariatem.


Żaden kontrargument.
User avatar
Felixis
Posts: 437
Joined: Sun Aug 10, 2014 1:40 pm
Location: Londyn

Re: Dobra ZŁA strona Cantra

Postby Felixis » Mon Sep 14, 2015 10:21 pm

gn0m wrote:2) Samego odgrywania też nie nazwałbym wspaniałym. Jeśli miła i normalna osoba w ciągu kilku dni "magicznie" zmienia się w zaślepioną i uzależnioną od swojego kapitana morderczynię to można to określić wieloma słowami ale na pewno nie "dobrym odgrywaniem"

Kilku dni? Chyba nie czytałeś pamiętnika. W swojej obronie napiszę, że akurat znajomość z Raynuardem przebiegała stopniowo, począwszy od planów wspólnej podróży na Omeo, później stopniowego przyzwyczajenia do jego towarzystwa (i wizji przygody jaka ją z nim czekała), rozmów o akceptowanym łamaniu prawa/oswajaniu jej ze złem (propozycje grabieży pustych osad), poprzez wrzucenie na głęboką wodę i postawienie w stresowej sytuacji: albo pomóc w porwaniu albo odpowiadać za konsekwencje samej próby. Przy ataku pierwszej osoby modliła się o nie trafienie (mechanika poszła mi na rękę). Jeszcze wtedy miała wyrzuty sumienia. Później przemyślała to wszystko i chciała się przypodobać, dlatego nawet posunęła się do kradzieży. Pierwsze zabójstwo miało miejsce dnia 4470 (a poznali się przed dniem 4416, czyli prawie trzy lata wspólnego przebywania. Nawet jeśli liczyć od wypłynięcia, zostają lata dwa). Dzień w dzień przebywania i prawie całodziennego odgrywania z kimś, kto wzbudza w niej strach i autorytet, a jednocześnie chorą fascynację było w stanie obudzić w niej złe cechy i dać im dojść do głosu.
Pamiętnik faktycznie nie zawiera 100% tego co się działo. Pominięte są ważne rozmowy, niektóre wydarzenia. Nawet nie miał iść do wglądu dla tylu osób ile go przeczytało. Pisała go dla siebie, jednocześnie chcąc i bojąc się, że Kapitan zobaczy jego zawartość. Szkoda było mi go kasować przy śmierci.

Poza tym była miła, to fakt, ale nigdy nie była normalna. Wcześniej uważano ją za dziwną.

Ps: Swoją drogą już prawie o tym zapomniałam.. Normalnie nazwano by to rozdwojeniem jaźni, ale w jej mniemaniu po prostu lubiła "odgrywać role". Już zanim dołączyła do załogi, wymyśliła sobie "Pana Mądralińskiego" który zawsze musiał mówić najprawdziwszą prawdę (np. że woda jest mokra, ale też i odpowiadać szczerze na pytania). Przyłożenie monokla (zwanego przez nią "szkiełkiem") do oka zmuszało ją do tego, by to zrobić. Lojalna załogantka to tylko kolejna z osobowości, dla odmiany nie wymyślona, a budowana z czasem. Nigdy też nie zapomnę "magicznej deseczki" i związanej z nią osobowości niewinnego dziecka. Wielokrotnie próbowała przekupywać nią Kapitana, ale nigdy nie dał się na to złapać. Magiczna deseczka była dla niej ważniejsza niż jej własne ciało. Nie nie nie... zdecydowanie nie była normalna (chce deseczkę :()
"Prędzej czy później dopadnie nas rzeczywistość"
gn0m
Posts: 96
Joined: Wed May 08, 2013 1:38 pm

Re: Dobra ZŁA strona Cantra

Postby gn0m » Tue Sep 15, 2015 12:01 am

Przeczytałem pierwszy tom. Kolejne dwa sobie odpuściłem bo mnie jakoś ta cantryjska wersja Historii O nie wciągnęła.
Z Twojej perspektywy zapewne wygląda to inaczej bo Ty to odgrywałaś, ja w pamiętniku tego wpływu kapitana nie widzę.
Ot pływają sobie razem, gadają, kapitan wzbudza strach, autorytet i chorą fascynację (czym to wszystko wzbudza to już w pamiętniku nie znalazłem) zabierają rzeczy z pustych osad (kiedy znajdę złotówkę na ulicy to się po nią schylę ale nie uważam się za złodzieja) a później, bez uprzedzenia, mamy strzał z grubej rury - aby obrabować osadę (tym razem już obrabować a nie zabrać rzeczy z pustej) próbują porwać i zabić człowieka.
Wybacz - podtrzymuję wcześniejszą opinię.
User avatar
Felixis
Posts: 437
Joined: Sun Aug 10, 2014 1:40 pm
Location: Londyn

Re: Dobra ZŁA strona Cantra

Postby Felixis » Tue Sep 15, 2015 1:24 am

gn0m wrote:Z Twojej perspektywy zapewne wygląda to inaczej bo Ty to odgrywałaś, ja w pamiętniku tego wpływu kapitana nie widzę.

Masz rację, wyglądało inaczej. Tak jak napisałam, pamiętnik nie miał być dla ludzi, nie miało być też kompletnym opisem losów. Sam opis miejsc i myśli. Momenty porwań i śmierci opisywałam z minimum parodniowym opóźnieniem nigdy nie mogąc się za to zabrać (w paru miejscach pozostały wielokropki w nawiasie. Tam coś miało być-nie miałam weny na streszczenie). Sytuację z "Szamponu" opisałam chyba niedługo przed śmiercią postaci, czyli bez emocji towarzyszących zdarzeniu. Patrząc na logi, nieco podkoloryzowałam. No i pierwszy tom moim zdaniem jest najnudniejszy.

gn0m wrote:Ot pływają sobie razem, gadają, kapitan wzbudza strach, autorytet i chorą fascynację (czym to wszystko wzbudza to już w pamiętniku nie znalazłem)

To jest właśnie mniej lub bardziej dokładnie wyjaśnione dalej. W dopiskach pod różnymi dniami.

gn0m wrote:a później, bez uprzedzenia, mamy strzał z grubej rury - aby obrabować osadę (tym razem już obrabować a nie zabrać rzeczy z pustej) próbują porwać i zabić człowieka.

Sęk w tym, że to nie było wtedy nazwane "porwaniem" ani "morderstwem". Raynuard wiedział co robi. Po pierwsze przekonywał Klarę, że facet jest dzikusem i do tego przyjezdnym, a miejsce wyglądające jak spore miasto jest od dawna puste (czyli można ograbić-niska szkodliwość czynu), po drugie nigdy nie powiedział, że go zabiją. Chciał go jedynie zamknąć w kajucie na czas grabieży, żeby nic nie nadał i niby miał go wypuścić po wszystkim. Wtedy by odpłynęli. Atak miał tylko ułatwić wciągnięcie, bo gość stawiał opór przez sen. To że byłby świadkiem, to już inna sprawa. Klara i tak się bała, że wyjdzie na jaw, ale sprawa była już w toku. Ruszona. Teraz pozostało coraz bardziej zakopywać się w bagno.


W każdym razie nie mówię, że odgrywałam Klarę dobrze. Ba, na początku nie było wcale jakoś świetnie. To była moja trzecia postać w Cantr, uczyłam się grać i tak dalej. Wiem, że na starcie było sporo niedociągnięć z mojej strony wynikających z bariery językowej (nie zawsze umiałam opisać po angielsku co moja postać robi tak, żeby oddać idealnie jej charakter). Z odgrywania najwięcej widziała i tak załoga oraz ofiary-co jest logiczne. Były też krótkie motywy w różnych miastach, ale bez ujawniania drugiej natury.

W sumie każda zła postać która chce przeżyć dłużej niż kilka dni, musi dobierać sobie osoby, którym chwali się tym co robi/dzieli się z nimi swoimi chorymi przemyśleniami etc. Niestety tego nie można grać pod szeroką publikę. Nie stajesz na środku miasta i nie mówisz, że gdy nikt nie widzi, obmacujesz w krypcie zwłoki. Nie wpływasz do miasta i nie mówisz, że masz pod pokładem babkę z Fortholmu. Jeśli kradniesz cudzą kasę, nie machasz nią przed jego oczyma. Dobrze jest dorzucać drobne smaczki, które być może ktoś kiedyś połączy w całość, ale nie może być to bezpośrednie.
"Prędzej czy później dopadnie nas rzeczywistość"
gn0m
Posts: 96
Joined: Wed May 08, 2013 1:38 pm

Re: Dobra ZŁA strona Cantra

Postby gn0m » Tue Sep 15, 2015 8:33 am


gn0m napisał(a):
Ot pływają sobie razem, gadają, kapitan wzbudza strach, autorytet i chorą fascynację (czym to wszystko wzbudza to już w pamiętniku nie znalazłem)

To jest właśnie mniej lub bardziej dokładnie wyjaśnione dalej. W dopiskach pod różnymi dniami.


Cóż, jak sądzę jestem gruboskórny bo nijak tego nie mogę dostrzec (zaznaczam - mówię o pierwszym tomie bo tylko ten czytałem). Wedle pamiętnika kapitan nie robił nic żeby wzbudzić w Klarze cokolwiek (ponownie - wedle pamiętnika, może w rozmowach i gwiazdkach inaczej to wyglądało) - Klara sama, w pewnym momencie, nijako bez powodu uznała się za zdominowaną (i ponownie - w pamiętniku nie widzę żadnego RP uzasadnienia do tego).


Sęk w tym, że to nie było wtedy nazwane "porwaniem" ani "morderstwem". Raynuard wiedział co robi. Po pierwsze przekonywał Klarę, że facet jest dzikusem i do tego przyjezdnym, a miejsce wyglądające jak spore miasto jest od dawna puste (czyli można ograbić-niska szkodliwość czynu), po drugie nigdy nie powiedział, że go zabiją. Chciał go jedynie zamknąć w kajucie na czas grabieży, żeby nic nie nadał i niby miał go wypuścić po wszystkim. Wtedy by odpłynęli. Atak miał tylko ułatwić wciągnięcie, bo gość stawiał opór przez sen. To że byłby świadkiem, to już inna sprawa. Klara i tak się bała, że wyjdzie na jaw, ale sprawa była już w toku. Ruszona. Teraz pozostało coraz bardziej zakopywać się w bagno.


Cóż, w tym momencie przedstawiasz swoją postać jako, bez obrazy, niezbyt rozgarniętą.
"Poranimy go, zamkniemy, obrabujemy a potem wypuścimy i odpłyniemy"
Cóż, to już możną określić jako odgrywanie ale do takiego wniosku doszedłem na podstawie tej rozmowy a nie pamiętników.


Tak teraz pomyślałem (nawiązując już do Twojego wcześniejszego posta) że osobowość Klary można opisać jako dziecko. Skłonność do imaginacji, udawania a zarazem poszukiwanie autorytetu. No i pięknie tyle że:
1) dochodzę do tego po rozmowie z Tobą
2) nie słyszałem nigdy o dziecku które rozbiłoby sobie głowę bo tatuś jest niezadowolony


No nic, bez urazy, mam nadzieję :) może tych kilka uwag pozwoli Ci odgrywać jeszcze lepiej (nie żebym był jakimś guru w tym zakresie - wręcz przeciwnie - moje postacie są mdłe, płaskie i wręcz obrzydliwie dobre - dokładne przeciwieństwo tego co napisałem że chciałbym widzieć w swoim pierwszym poście ale - jak również ktoś już o tym wspomniał - nie idzie teraz zmienić ich charakteru i twierdzić że to dobre RP)
User avatar
Buka
Posts: 357
Joined: Mon Mar 19, 2012 2:13 pm
Location: Śląsk

Re: Dobra ZŁA strona Cantra

Postby Buka » Tue Sep 15, 2015 7:04 pm

Moim zdaniem, aby ocenić postać Klary pod względem jakości odgrywania, zauważyć niuanse, uskładać sobie coś głębszego - jedna część pamiętników nie wystarcza. Słabo poznałam ją w bezpośrednim zetknięciu, bardziej z zapisów i relacji innych postaci, ale wydaje mi się, że byłam w stanie zrozumieć "o co w tym chodziło".
Mam ją za jedną z bardzo dobrze odegranych. W sumie.

Jest jednak dla mnie oczywiste, że młoda postać, szczególnie należąca do młodego gracza, rozwijającego się, dopiero z czasem nabiera głębi i wykształca się jej osobowość.
Podobnie oczywiste, że oddanie charakteru i motywacji postaci w formie pamiętnika jest jeszcze w wiele trudniejsze niż dokonanie tego w relacji z innymi. Dochodzi wpływ stylu pisania - nie tylko gracza, ale przez samą postać - tego, jak postać siebie celowo przedstawia, do kogo pisze, dlaczego. Dziennik odgrywanej szeroko postaci będzie zawsze tylko ułamkiem.
Ja doceniam jak wiele z Klary w samych pamiętnikach widać.

W ciągu lat grania pisałam dzienniki, pamiętniki różnego typu, dla różnych. Dłużej lub krócej, lepiej lub gorzej. To wymaga sporo dodatkowego zachodu i doceniam wszystkich, którym się chce próbować.
NDS

Return to “Ogólne dyskusje”

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest